Secrets of London
[1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Wersja do druku

+- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Poza schematem (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=29)
+--- Dział: Reszta świata i wszechświata (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=26)
+--- Wątek: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan (/showthread.php?tid=2399)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10


[1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Olivia Quirke - 10.12.2023

1 lipca 1972, przed świtem

Olivia lubiła spać - uważała, że sen to remedium na prawie wszystkie dolegliwości. Sama cierpiała na bezsenność, dlatego tym bardziej doceniała spokojny, długi sen, szczególnie taki, który obfitował w marzenia. Tym razem jednak nic jej się nie śniło: eliksir zażyła dużo wcześniej, niż zwykle, był także odrobinę mocniejszy niż zwykle, bowiem była tak podekscytowana, że mało brakowało, a miałaby na koncie nieprzespaną noc. Na szczęście dla otoczenia udało się tego uniknąć, bowiem niewyspana Olivia bywała... Nieznośna.

Czekała pod sklepem, paląc papierosa. Obok, na ziemi, położyła duży plecak. Uwielbiała zaklęcie zmniejszająco-zwiększające, dzięki któremu nie musiała obawiać się o nadmierne zapakowanie rzeczy. Nie to, żeby sama zabrała ich jakoś dużo, ale w głowie od dawna miała tak sprytny plan, że aż sama była z siebie dumna. A do realizacji planu potrzebowała kilku rzeczy, które były dość spore i przede wszystkim bardzo nieporęczne. Wszystkie obawy jednak znikały, gdy tylko używała magii. Cud, po prostu cud.

Słońce powoli wschodziło, oświetlając pustą Pokątną. Quirke miała na sobie wygodne spodnie z jeansu, buty za kostkę i zapiętą, cieplejszą kurtkę. Rude włosy były nieco potargane, a oczy dziewczyny - podkrążone. Mimo że w teorii dostarczyła organizmowi odpowiedniej dawki snu, to jednak jej ciało wolało wstawać o normalnej porze. Czasem jednak trzeba było się poświęcić, szczególnie jeśli chodziło o najbliższych. Sama nie do końca wiedziała, co ją podkusiło, żeby wplątać Tristana w swój plan. Czy to chęć bycia blisko niego, czy po prostu odruch, w którym chciała zajmować mu głowę, by nie rozmyślał o tym, co się stało? Od dawna wiedziała, że mu ciężko, ale ostatnie spotkanie, podczas którego się przed nią otworzył, tylko spotęgowało chęć opiekowania się nim. Miała tylko nadzieję, że będzie się dobrze bawił, bo zorganizowanie tego wszystkiego nie było łatwe.

Dopaliła papierosa, zgasiła go i wrzuciła do kosza. Niemal od razu wrzuciła do ust miętówkę. Dzisiaj będzie ich potrzebować całkiem sporo. Przeklinała swój żołądek i błędnik, zdecydowanie wolałaby w tej chwili podróżować na miotle, lecz mieli zbyt mało czasu, by zrealizować to, co sobie umyśliła. Musieli więc skorzystać z ogólnej sieci fiuu, po której Quirke miała mdłości. Nie była to co prawda teleportacja, ale jej żołądek wciąż się buntował na tę formę podróży. Zresztą nie po każdym takim skoku wymiotowała - to chyba było najgorsze, ta niepewność i loteria. Quirke przeczesała palcami rude włosy i rozejrzała się. Tristan nie powinien zaspać, chociaż kto wie? Nawet on nie wstawał tak wcześnie. Wybrała naprawdę barbarzyńską porę na pobudkę. Miała tylko nadzieję, że się za to nie pogniewa.


RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Tristan Ward - 10.12.2023

Kiedy otrzymał list od Olivii, nie ukrywał zaskoczenia tym, co tam napisała. Sprytny plan? Co kombinowała? Odpisał jej dnia następnego, aby móc w księgarni ogarnąć sobie jakieś dni wolne pod rząd. Problemu z tym nie miał u kowala, który zgodził się dać mu jeden z weekendów wolny, uważając, że chłopak sobie na to zasłużył. Wtedy odpisał Olivii, kiedy ma wolne. Może chciała gdzieś z nim wyjść? Jej kolejna wiadomość zbiła go z tropu. Kalosze? Garnitur? To drugie miał, ale pierwsze… Musiał kupić. Miał na to przecież dużo czasu.

Wstawanie wcześniej nim słońce wzejdzie, dla Tristana nie było barbarzyńską godziną. Pamiętał jeszcze dni i noce, kiedy pracował jako auror, musiał być na każde pilne zawołanie. Szczególnie w sytuacjach dużych wydarzeń. Był do tego przyzwyczajony. Nawet do księgarni, przychodził chętnie z rana.

Tę noc przespał, jak przespał. Niby wziął eliksir na bezsenność, to jednak koszmary nad ranem powróciły. Jakby ciążyła nad nim klątwa. Zerwał się spocony i potrzebował chwili, aby dojść do siebie. Ogarnął się, ubrał na siebie jasne jeansy, granatową koszulę w kratkę i na to letni niebieski sweter. Kurtkę, ubrania na zmianę, kupione kalosze i dodatkowe obuwie na zmianę, wraz z dobrze zapakowanym garniturem i koszulą, schował do plecaka, który także powiększył za pomocą zaklęć, aby móc wszystko zmieścić. Dzięki temu w oczach mugoli, nie będzie rzucał się w oczy, że coś z nim jest nie tak. W ostatniej chwili przypomniał sobie o kocu, to jeszcze go wcisnął. Śniadania niestety nie zjadł. Zrobi to później, gdyż po koszmarach, nie mógł nic przełknąć.  Pamiętał jeszcze, aby w razie czego zabrać eliksir na bezsenność. Skoro Olivia chce go zabrać gdzieś na dwa dni. Wolał się zabezpieczyć.

Zjawił się z rana, tak jak go prosiła w liście. Przez ramię miał przewieszony plecak. W tylnej kieszeni spodni zawsze podręczny notes z długopisem. A także różdżka, aby była pod ręką. Uśmiechnął się do niej, kiedy podszedł bliżej. Skinął jej głową na powitanie, nie mogąc niestety powiedzieć tych słów na głos, dzień dobry.




RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Olivia Quirke - 10.12.2023

To było poniekąd zabawne, że obydwoje cierpieli na bezsenność i dręczyły ich nocne koszmary, związane z przeszłością - pod tym kątem byli idealnie zgrani. Oboje mieli swoje traumy i nieśli bagaż cierpienia, o którym to drugie wiedziało zaledwie ułamek. Tristan podzielił się z nią częścią tej traumy, lecz ona nie zdecydowała się powiedzieć mu, kim była jeszcze kilka lat temu. O tym wiedzieli tylko rodzice i być może dowiedziałaby się osoba postronna, gdyby napadł na nich bogin. W przypadku Olivii zmieniał się on w niewykształcony, a wręcz zdeformowany płód - to było tak obciążające psychicznie, że podstawowe zaklęcie, którego uczyli się w Hogwarcie na obronie przed czarną magią, nie przeszłoby jej zapewne przez gardło.

Gdy dostrzegła jego sylwetkę, na jej twarz mimowolnie wpełznął szeroki uśmiech. Nie potrafiła go powstrzymać - gdy tylko widziała Tristana, czuła że jej serce na dwa ułamki sekundy przestaje bić i gubi rytm, by chwilę potem zacząć miotać się jak szalone. Domyślała się, że to co do niego czuje to coś więcej niż przyjaźń, ale wyjątkowo postanowiła nie być egoistką i zepchnąć te uczucia na dalszy plan. Nie przeżyłaby, gdyby ich nie odwzajemnił, a ona zrujnowałaby tę przyjaźń. A co gorsza: mu zapewne też byłoby cholernie ciężko. Dlatego też postanowiła zadowolić się tym, co mają, i skupić wyłącznie na jego potrzebach. Chciała po prostu przy nim być i sprawiać, że będzie się uśmiechał.
- Twoja punktualność nigdy nie przestanie mnie zadziwiać - stanęła na palcach i pocałowała go w policzek, nieco dłużej przytrzymując usta przy jego skórze. - Zwłaszcza, że jest okropnie wcześnie. Przepraszam za tę godzinę, ale mamy niewiele czasu.
Sięgnęła po plecak i zarzuciła go na jedno ramię. Jeden z tych paskudnych nawyków, które negatywnie wpływały na postawę, ale tak już się nauczyła i przyzwyczaiła, że nie potrafiła inaczej. Zresztą nie był ciężki, a i ona nie miała aż tak skrzywionego kręgosłupa, żeby jakoś mocniej go dobijać noszeniem czegoś na jednym ramieniu.
- Pójdziemy do świstoklika tu niedaleko. Wylądujemy w Buckie, będziemy musieli złapać kogoś, kto nas podwiezie kawałek w stronę lasów - ruszyła, zerkając czy Tristan idzie za nią. W zasadzie to należały mu się jakieś wyjaśnienia. W końcu nie miał już wyboru, nie mógł się wycofać, prawda? Mogła mu zdradzić, co będą robić. - Chociaż bardzo chciałabym ci powiedzieć, że jedziemy na bagna szukać jednorożców, to z bólem serca odkryłam, że nie ma takich ogólnoczarodziejskich zabaw. Ale są inne. Będziemy szukać wskazówek, dostałam już mapę i instrukcję. Będziemy podróżować po tym obszarze Szkocji i rozwiązywać zagadki, które doprowadzą nas do nagrody.
Wyjaśniła, błyskając zębami w uśmiechu. Coś jak podchody, z tym że magiczne. Na pewno nie będą to rymowanki, a garnitur i kalosze to zapewne tylko początek tego, co ich czekało.
- Z tego co czytałam to musimy odwiedzić pięć miejsc. Mamy na to niecałą dobę. I jeśli chodzi o ten garnitur, to od razu mówię, że to nie był mój pomysł, tak było w instrukcji, sama nie wiem, czego się spodziewać - wyjaśniła, przechodząc przez drzwi Dziurawego Kotła, za którymi krył się niemagiczny Londyn. Na moment się zawahała, widząc jak pusto tu było. Gdy odwiedzała Kocioł to zawsze było tu pełno ludzi, chyba nigdy nie była tu tak wcześnie. - Jakieś pytania, zanim nie opuściliśmy Londynu? Obiecuję że będę o ciebie dbać i nie dam ci zginąć gdzieś na zadupiu pod samotnym drzewem.
Mrugnęła do niego z rozbawieniem. Gra była nieszkodliwa, z tego co zdążyła się dowiedzieć. To nie była eksploracja jaskiń czy zmaganie się z samym sobą. Nikt im do głów nie zamierzał wchodzić. Mieli po prostu wykonać kilka zadań, odkryć gdzie jest kolejna stacja i... Wygrać coś. Nie miała pojęcia co, ale już teraz wiedziała, że po prostu musi to mieć. Nawet jeśli nagrodą będzie tabliczka czekolady. Ruszyli do najbliższego przystanku, przy którym zatrzymywał się autobus, który miał ich wywieźć na obrzeża Londynu.


RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Tristan Ward - 10.12.2023

Otworzył się przed nią z swojej przeszłości z tego względu, gdyż tak ukształtowały się im rozmowy i kalendarzowy dzień ojca, w którym Tristan odwiedził groby rodziców. Skoro Olivia dopytywała o inną sprawę, Ward postanowił jej przekazać znacznie więcej. Wiedziała już, że widział śmierć swoich rodziców. Może nie ojca, ale matki tak. Widział ich trupy. Nie mógł im pomóc. Zawiódł jako auror. Jego boginem byliby zapewne śmierciożercy. I jeżeli przyjdzie mu znów stanąć z nimi twarzą w twarz, nie wiedział, czy podoła walce z nimi. Kiedyś, w Hogwarcie, ucząc się tego najprostszego zaklęcia, jego bogin miał inną postać.

Widok uśmiechniętej Olivii, napełniał jego wnętrze szczęściem, że znów się widzą. A kiedy się zbliżył, schylił aby pozwolić jej na miłe powitanie z buziakiem w policzek, który trwał sekundy dłużej. Na punktualność zaśmiałby się, ale z głosu nie wydobyłoby się nic. Quirke była dla niego słońcem, które przeganiało chmury niepokoju, nieszczęścia i koszmarów. Nawet jeżeli zdarzało się jej popełniać proste błędy i dużo mówić. Te ostatnie miesiące jakie spędzali ze sobą, zakwitło w uczuciach na ponad przyjaźń. W obawie, że jest mugolakiem, nie chciał jej narażać na związek, który mogliby nie zaakceptować jej rodzice. Nie znał ich, nie miał pojęcia jakie mają do tego podejście. A nie chciał jej niszczyć życia.

Pokręcił głową na jej słowa odnośnie punktualności, że nie ma go za co przepraszać. A skoro czas gonił, nie zatrzymywał jej i nawet nie proponował pomóc z tym plecakiem. Zrobi to jak zauważy, że faktycznie ma problem go udźwignąć. Udali się więc tam, gdzie go zaprowadziła. Po drodze go zaskoczyła. Buckie? Szkocja? Na moment zatrzymał się zaskoczony. Chwila. Moment. Lampki mu się zapaliły. Czy jej rodzice o tym wiedzą? Dostała zgodę? Żeby on nie wyszedł na porywacza. Czystokrwiści lubią zwalać winy na mugolaków. Ruszył po chwili za nią, kiedy się oglądała. Dotrzymywał jej kroku.

Słuchał Olivii z każdym krokiem jak kierowali się do wyznaczonego miejsca. Bagna? Więc po to te kalosze? Jednorożce? O czym ona mówi? Zabiera go na jakąś podróż za wskazówkami? W czasie tej drogi, próbował sobie wszystko poukładać. W co on się pakuje? W co ona go pakuje?
I kiedy tylko znaleźli się w Dziurawym Kotle i padło to pytanie na które chyba czekał przez całą drogę. Kiwnął głową od razu, że tak. Ma pytania. W języku migowym je zadał:

"- Twoi rodzice. Wiedzą?"
Użył najprostszych słów, aby zapytać o to, czy jej rodzice wiedzą o tej podróży. Szkocja, to nie Anglia. Buckie, to nie Londyn. Nie chciał czuć się odpowiedzialny za to, że coś jej się tam stanie. Była w nim obawa.


RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Olivia Quirke - 11.12.2023

Przystanęła, patrząc uważnie na jego dłonie. Rodzice, wiedzą. Proste znaki, które zrozumiała, bo mimo iż znała kilka słów na krzyż, to gramatyka języka migowego była dużo prostsza, niż języka angielskiego. Wystarczyło 5 gestów i odpowiednia mimika, by zmienić zdanie twierdzące w pytanie - i to tak złożone, że normalnie trzeba by się trochę wysilić, by ubrać wszystko w słowa. To poniekąd było fascynujące, a z drugiej strony - dość trudne dla kogoś, kto z tym językiem nigdy nie miał styczności.

Roześmiała się, widząc jego minę. Głównie dlatego, że nie miała pojęcia, jakie ma obawy. Według niej nic się złego nie stanie, co zresztą mogłoby im się stać? Dobrze, może jechali daleko, może nie był to Londyn i w ogóle Anglia, ale bez przesady.
- Tristan, jestem dorosła - odpowiedziała miękko, kręcąc z rozbawieniem głową. - Ale mimo wszystko tak, powiedziałam im, gdzie jedziemy. I tak, powiedziałam im, że jadę z tobą. Właśnie, zapomniałam powiedzieć, masz pozdrowienia. Mama chyba u ciebie coś ostatnio kupowała, więc jeśli zacznie zasypywać cię gradem pytań, to po prostu się uśmiechaj i potakuj, potrafi być bardzo natarczywa.
Skrzywiła się lekko. Domyślała się, jakiego typu to będą pytania. Miała z nimi dwa dni temu naprawdę poważną rozmowę na ten temat. Kto to jest, od kiedy go znasz, czy go kochasz, czy będziecie spać w osobnych pokojach. Przecież jeśli pani Quirke dorwie Tristana w swoje ręce, to będzie po nim - tak bardzo pragnęła, żeby Olivia w końcu się ustatkowała, że to zakrawało na jakąś chorobę i obsesję. Mimo iż Olivia prosiła ją, żeby się powstrzymała, bo przecież są tylko przyjaciółmi, to kto wie, co jej strzeli do głowy.

Obaw na temat krwi też nie znała. Ba, Olivia zdawała się być gdzieś poza tymi wszystkimi konfliktami. Patrzyła na ludzi przez pryzmat tego jacy są, a nie tego, kim są ich rodzice. Czysta, brudna krew - to wszystko wykraczało poza jej rozumowanie i nie potrafiła nawet sobie wyobrazić tego, że mogłaby kogoś nienawidzić z powodu "brudnej krwi". Cokolwiek to znaczyło. Wyniosła to z domu i nawet nie wiedziała, że powinna być z tego dumna. Pan i pani Quirke nigdy nie dali nikomu kto ma mugoli w rodzinie odczuć, że są z tego powodu gorsi. Oni też zdawali się nie zauważać tego "mankamentu" jak go nazywali niektórzy.
- Będzie dobrze, nie martw się. To tylko zabawa, a ja obiecuję trzymać się blisko. Czy kiedykolwiek złamałam daną ci obietnicę? - uśmiechnęła się szeroko, stając na przystanku. Przysunęła się i chwyciła go za rękę. - Przykro mi, ale chyba będziesz musiał mi zaufać. Zapomnij na chwilę o wszystkim i po prostu daj się ponieść zabawie, przecież nie idziemy walczyć z trollami, tylko rozwiązywać zagadki.
Nic im nie groziło, tego była pewna. Mimo iż na Wyspach było niebezpiecznie, to przecież nie było tak, że na każdym kroku czaiła się śmierć. Nie miała jednak pojęcia, że Tristan znalazł się wcześniej na celowniku śmierciożerców. Ona sama była ich ofiarą, acz przypadkową i przecież nic wielkiego się nie stało, prawda? Ot, złamane żebra i tyle. Wiedział o tym, bo mu mówiła, że psychole próbowali zaatakować hipogryfy mężczyzny imieniem Abby. Że po prostu weszła między wódkę a zakąskę. I w sumie dobrze, bo gdyby nie ona, to nie wezwano by Laurenta, który szybko połączył kropki - szybciej niż ona sama. I kto wie, jak to by się skończyło. Oczywiście związek z Prewettem przemilczała - nie dlatego, że się go wstydziła, ale dlatego, że sam o to prosił. A ona naprawdę dotrzymywała danego słowa.

W czasie tych rozważań autobus przyjechał, mogli wejść, opłacić bilety i usiąść obok siebie. Olivia ziewnęła, odwracając głowę i zasłaniając usta ręką.
- Ty nie jesteś zmęczony? Jak chcesz możesz się zdrzemnąć, ja nie zasnę. Ostatnio mam problemy ze snem, poza tym przed wyjściem wypiłam kawę. Pewnie zacznie działać za pół godziny - wyciągnęła się na siedzeniu, zerkając na niego z ciekawością. W ogóle nie wyglądał, jakby zerwał się o świcie. Jak to możliwe? Czy on normalnie wstawał o takiej porze? Przecież to chore i nienaturalne, żeby tak wcześnie wstawać.

(...)

Podróż zajęła im lekko godzinę. W międzyczasie słońce zdążyło wstać i zalać Londyn żółto-pomarańczową poświatą, która szybko zmieniła się na róż i znowu żółć. Jak szło się domyślić, Olivia w połowie drogi oparła głowę o ramię Tristana i po prostu zasnęła, wbrew temu, co mówiła wcześniej. Obudził ją dopiero wybój, na który najechali, zajeżdżając na przystanek końcowy. Byli jedynymi osobami w autobusie od kilkudziesięciu minut.
- Szybko jakoś - mruknęła, przecierając oczy. Dobrze, że się nie pomalowała. Nie żeby przewidziała tę sytuację, lecz po prostu jej się nie chciało. Wolała pospać te dziesięć minut dłużej.

Mogli wysiąść i rozejrzeć się po okolicy. Znaleźli się wśród lasów, z drugiej strony były pola. W oddali majaczyła wioska, zbyt daleko by pociągnąć tam autobus, ale nie na tyle daleko, by nie dość tam w kwadrans pieszo. Olivia jednak wyciągnęła mapę z plecaka.
- Musimy iść w las. Będzie tam ścieżka, potem tutaj - nie chciała mówić więcej przy kierowcy mugolu, który z zaciekawieniem na nich zerkał, paląc papierosa. Olivia pokazała Tristanowi punkt na mapie. Na jego oko to około dwa kwadranse naprawdę wolnego spaceru wśród drzew. Nie tak daleko, a jak się pospieszą, będzie jeszcze szybciej.


RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Tristan Ward - 13.12.2023

Wiedząc, że dla Olivii problemem jest zrozumienie pełnych zdań, pokazywanych w języku migowym, Tristan ograniczył się prostych słów i swojej reakcji, robiąc minę pytającą. Chciał wiedzieć, czy jej rodzice są świadomi tego, że jedzie gdzieś na wycieczkę. Pamiętał, że nie byli pozytywnie nastawieni, aby gdziekolwiek ją puszczać poza Londyn. Nie samą. Miał prawo się martwić.

Przyjaciółka zapewniła go z uśmiechem, o dziwo z rozbawieniem. Zgodzili się. Wiedzą, że nie jedzie sama, ale z nim. Przyjacielem. Jej matka była u niego w księgarni? Ale nie on ją zapewne obsługiwał. Wiedział, że Olivia jest dorosła, ale mimo wszystko i tak martwił się. Gdy wspomniała o serii pytań ze strony swojej rodzicielki, z instrukcją jak ma się zachowywać, chyba w sercu i mózgu zabił mu alarm. Chyba nie biorą go za jej… chłopaka? Często rodzice na kolegów, przyjaciół z męskiego grona, zasypują swoje córki różnymi pytaniami. Najbardziej chyba obawiał się reakcji na swoje pochodzenie. Czy wiedzieli, że przyjaciel ich córki jest mugolakiem?

Olivia starała się go uspokoić, zapewnić żeby się nie martwił. Że jadą się zabawić. Pokręcił głową w odpowiedzi na jej pytanie, że nie zdarzyło się aby kiedykolwiek złamała daną mu obietnicę. Bo to była prawda. Kiedy objęła jego rękę, uniemożliwiła mu trochę używania jednej z nich do używania języka migowego. Przy niektórych słowach, potrzebne były dwie dłonie. Musiał jej zaufać. Choć miał nadal obawy. Nie miną one szybko, póki nie będzie miał pewności, że faktycznie będzie bezpiecznie. Uśmiechnął się rozbawiony jej wzmianką o trollach. Mają być tylko zagadki. Oby.

Bycie na celowniku śmierciożerców, nie było takie samo jak stanie się ofiarą przypadkową. Tristan cudem przeżył spotkanie z nimi, które skończyło się okaleczeniem jego umysłu i ciała. Przeżył, bo nie pozwolili mu umrzeć. Ale sprawili, że myśli samobójcze same do niego wracały. Gdyby nie Olivia, jej uśmiech, pomysły i wspólne spędzanie czasu. Dożyłby dzisiejszego dnia?

Oczekiwany autobus przyjechał. Jeżeli potrzebowała pomocy w przeliczeniu monet za bilety, pomógł jej z tym, ale za siebie zapłacił sam. Żeby było sprawiedliwie. Zajęli wolne miejsca obok siebie. Słysząc jej pytanie, pokręcił głową, że nie jest zmęczony. Wolałby nawet nie myśleć o drzemkach w transporcie publicznym. Jego czujne oczy, wolały obserwować otoczenie. Nie miał nic przeciwko temu, żeby Olivia się zdrzemnęła. Tak się też stało, kiedy poczuł jej głowę na swoim ramieniu. Uśmiechnął się do niej czule. Wyglądała ładnie, kiedy tak drzemała. Nie miał serca jej budzić. Przesiedział całą drogę, choć nie wiedział gdzie powinni wysiąść. A ona mu nie powiedziała. Tak, to pilnowałby przystanków.

Quirke przebudziła się, kiedy dojeżdżali do końcowego przystanku. Tristan w odpowiedzi tylko się uśmiechnął, ale też kiwnął głową potwierdzająco. Zdarza się, że jak droga jest dobrze przejezdna i pasażerów nie ma za wielu, można dotrzeć szybko na miejsce docelowe.

Wysiedli. Tristan rozejrzał się, gdzie wylądowali. Tereny leśne i uprawne, po przeciwnych stronach. Jak dobrze, że jest to w ciągu dnia, a nie w nocy. Ward spojrzał na mapę, jaką wyciągnęła jego przyjaciółka. Przyjrzał się punktowi na mapie, a po chwili na teren przed nimi, jakby kalkulował czas przejścia. Nie miał jednak pojęcia ile go mają, aby zdążyć na nie wiadomo co. Kiwnął głową znacznie, zachęcając do tego, aby ruszyli w drogę. Swój plecak miał na plecach, jej wziął do ręki. Chyba że chciała go nosić sama, to pomógł jej go założyć. Weszli razem w las, podążając ścieżką na mapie.




RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Olivia Quirke - 13.12.2023

To, że mu nie powiedziała na jaki przystanek jadą, nie było w sumie niczym zaskakującym, bo Olivia nie należała do tytanów intelektu i najwyraźniej uważała, że część osób potrafi czytać w myślach. Ale dobrze się stało, że faktycznie jechali na końcowy przystanek, w innym przypadku musieliby nadłożyć drogi. Może więc - zaskoczenie - po prostu nie pomyślała, żeby go zapewnić. Często jej się to zdarzało, była roztrzepana, chociaż naprawdę starała się z tym walczyć, jak tylko mogła. Pewnych rzeczy i zachowań jednak nie można było jednak tak o zmienić. Tak jak pewnych nawyków, którymi w jej przypadku były papierosy.

Bo właśnie wyciągnęła kolejnego z kieszeni. Olivia nie paliła ostatnio jakoś szczególnie dużo, co było zauważalne, lecz jednak wciąż to robiła. Miała swoje małe przyzwyczajenia: papieros po wstaniu, po posiłku i przed snem. Reszta była naprawdę płynna i albo nie paliła wcale poza tymi kilkoma, albo paliła jak smok, bo akurat piła alkohol. Ale w tych czasach wszyscy palili i to praktycznie wszędzie, ciężko było ją winić, zwłaszcza jeżeli myślała, że papierosy uspokajają: chociaż było przecież odwrotnie. Rudowłosa zaciągnęła się, patrząc uważnie na mapę. Obserwowała ją w milczeniu, jakby próbowała coś jeszcze z niej wyczytać.
- Tutaj powinna być ścieżka, przejdźmy na drugą stronę - powiedziała, odbierając od niego plecak. Nie będzie przecież wysługiwać się Tristanem, poza tym wcale nie był taki ciężki. Przeszli przez jezdnię, korzystając z tego, że było tu w miarę pusto i spokojnie, a potem Olivia wyciągnęła rękę i pokazała na ścieżkę. - To ta.
Mapę miała ciągle w ręku, teraz jednak ją schowała, bo byłoby niewygodnie z nią iść. Aczkolwiek nie wyglądało na to, żeby Olivia się specjalnie spieszyła, chociaż zdecydowanie nie było to typowe tempo spacerowe. Ona po prostu nie potrafiła chodzić wolno.

Las o tej porze był zimny i ciemny. Dopiero budził się do życia, a prześwitujące przez listowie promienie słoneczne oświetlały drobinki kurzu, przywodząc na myśl jakąś tajemniczą, magiczną krainę, o czym oczywiście Olivia nie omieszkała Tristana poinformować. Często dzieliła się z nim takimi przemyśleniami, które może i nie były zbyt górnolotne, ale przynajmniej szczere. Bo często słyszał od niej takie wstawki, jak "o, ładny kamień" czy "patrz, ten krzak wygląda jak gołąbek". A o chmurach w różnym kształcie lepiej nie zaczynać.

Szli około dwudziestu minut, może odrobinę dłużej, gdy stanęli na rozwidleniu. Olivia wyciągnęła mapę i przygryzła dolną wargę.
- Gdzie teraz... - upewniła się, że nie trzyma mapy do góry nogami (to by dopiero było zabawne), a potem rozejrzała się w prawo i w lewo. - Tutaj jest takie coś, przerywaną linią, ojciec mówił że tak mugole oznaczają mniejsze ścieżki. To prawda? Pasowałoby to do tej na lewo, jest nieco zarośnięta.
Ścieżka w prawo była wyraźna, tak samo zaznaczona wyraźnie linią na mapie. Ta w lewo z kolei była cieńsza, przerywana i odpowiadała ścieżce na lewo, która niknęła w krzakach. Gdzieś przy rozwidleniu na tej lewej ścieżce zaznaczono kółko czerwonym markerem.
- Tam powinien być świstoklik, który nas zabierze do Buckie. Tam będziemy musieli odszukać pierwszą wskazówkę, mam ją ze sobą. I jak znajdziemy miejsce, o którym mowa, to będzie kolejny świstoklik, który zabierze nas nie wiadomo gdzie - była podekscytowana, nie tylko słychać to było po jej głosie, ale i było widać po mowie ciała. Brakowało tylko, żeby zaczęła przeskakiwać z nogi na nogę.


RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Tristan Ward - 14.12.2023

Niestety Tristan nie potrafił czytać w myślach. Nie pomyślał wtedy także o tym, aby opanować umiejętność przekazywania myśli, tak zwanej ”Fali”, kiedy potrzebował pomocy. A może zdążyłby uratować rodziców. Wciąż myślał, aby się tego nauczyć. Może pomogłoby mu to w komunikacji z kimś, kto także ma tę zdolność opanowaną?

Nie pomyślał, aby zapytać Olivię w jakikolwiek sposób, na jakim przystanku powinni wysiąść, nie przewidując także jej drzemki. Najwyżej będą się cofać. Tylko to kawał drogi, kiedy zobaczył za oknem pojazdu lasy i pola. Nie miał pojęcia gdzie powinni wysiąść i gdzie znajdują się świstokliki. Dowiedział o tym, kiedy wysiedli z pojazdu a Olivia wyjęła mapę.

Analizując drogi, w końcu ruszyli przed siebie zgodnie z oznaczeniami map. Tristan dostosował swój chód do dziewczyny, aby nadążała. Szli w większości w milczeniu, nacieszając oczy przyrodą. Zdarzały się chwile, gdzie przyjaciółka musiała zwracać na coś uwagę i nie mogła w milczeniu spacerować. Na jej słowa przytakiwał najczęściej. Bo co miał odpowiedzieć? Jeżeli chodziło o jej palenie. Będzie musiał pomóc jej pozbyć się tego nałogu. Szkoda jej płuc. Do tego jeszcze wrócą. Teraz ważne było wiedzieć gdzie powinni się udać, skoro dał się już zaciągnąć poza Londyn.

Docierając na rozdroża i słysząc jej słowa, spojrzał na wyciągniętą mapę. Skinieniem głowy potwierdził jej słowa, że tak w większości mugole oznaczają wąskie i często zarośnięte ścieżki. Gdy spojrzał na obie, faktycznie tak było. Jedna z nich, po lewej stronie, zanikała. Stanowiła wąskie wydeptane przejście. Tristan się zgodził. Spojrzał raz jeszcze, na oznaczenie miejsca świstoklika. Oby w miarę odpowiednio rzucał się w oczy, żeby w tym gąszczu lasu nie musieli szukać szyszki.

Olivia była podekscytowana. Tristana otaczała obawa, ale też na nowo poczuł w sobie odpowiedzialność za osobę mu towarzyszącą. Czujność i ostrożność aurorska. Udzielił mu się były zawód.

Będąc pewnym, że to ta ścieżka, ruszyli a Tristan puścił Olivię przodem. Zabezpieczał sobą tyły, mając dziewczynę przed sobą jak i otoczenie. A że był wyższy, widział wszystko bardzo dobrze. Musiał tylko uważać na gałęzie niskich drzew, aby nie przywalić w czoło.
Docierając na miejsce, rozejrzał się, gdzie miałby się znajdować świstoklik? Jeżeli to faktycznie to miejsce. Co więcej, jak wyglądał?




RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Olivia Quirke - 15.12.2023

To prawda - Olivia nie potrafiła długo trzymać języka za zębami. Tak po prostu już miała i to od dziecka. Poza tym potrafiła zachwycać się naprawdę przyziemnymi rzeczami, których inni w ogóle nie dostrzegali. Świetlikami, motylami czy ładnymi drzewami. Nawet jak liście miały nietypowy dla siebie kolor, potrafiła przystanąć i się im przyglądać. Teraz jednak, mimo wszystko, starała się nie zatrzymywać za często. Spieszyli się, bo jak tylko dotkną świstoklika - gra się zacznie.

Gdy tylko Tristan potwierdził, że tak, to to miejsce, to zadowolona opuściła mapę i złożyła ją tak, żeby mieć przed sobą oznaczenie świstoklika. A potem ruszyła wąską ścieżką, przedzierając się przez krzaki. Bo chwilę musieli się przedzierać - nie był to jednak gęsty busz, wystarczyło odsunąć gałęzie, by móc spokojnie iść. Normalnie Olivia popędziłaby do przodu, ale mając na uwadze, że za nią idzie Ward nie tylko zwolniła, ale i przytrzymywała gałązki, żeby któraś go przypadkiem nie smagnęła. Nawet upewniała się, czy nie oberwał przypadkiem. Jeszcze tego brakowało, by przypieprzyła mu gałęzią - to byłoby piękne zwieńczenie wycieczki. A przecież czekała ich przygoda! On poczuł w sobie odpowiedzialność za drugą osobę, że aż szkoda, że tą osobą była Olivia Quirke. Bo można było o niej powiedzieć wiele dobrego, ale na pewno nie to, że była osobą rozważną i ostrożną.

Udało im się wyjść na polanę - ścieżka, którą szli, zniknęła. Najwyraźniej była mało uczęszczana, bo na kolejne kroki musieli uważać. Było tu pełno korzeni i kamieni, a nawet lekkie wzniesienie, ale chociaż skończyły się krzaki i niskie drzewka, a zaczęły pojawiać się rzadsze, wyższe drzewa, tworzące listowie nad ich głowami. Olivia wyciągnęła listek z włosów i rozejrzała się.
- No dobra, ale jak on wygląda... Przecież nie będziemy dotykać każdego kamienia - zatrzymała się i kucnęła, by zacząć grzebać w plecaku. Zmieściła się w nim cała ręka, aż po bark. - Miałam ją gdzieś...
Mruczała do siebie, przewalając to, co zapakowała do środka. Tristan mógł w tym czasie podziwiać... No, las. Kamienie, szyszki, gałęzie i listowie. Nic tu nie wyglądało inaczej niż zwykły las. Normalnie pewnie to byłby dobry znak, ale przecież czegoś szukali. Gdy Tristan rozejrzał się uważniej, zaczął dostrzegać więcej szczegółów. W oddali dostrzegł drewnianą, spróchniałą ławkę, która swoje lata miała dawno za sobą i kilka pieńków, ustawionych nieopodal. Widział też kamień, który chyba był kiedyś jakimś pomnikiem naturalnym? Był dość wysoki, ale ukryty za drzewem, wystawał lekko za niego. Był wysoki i smukły, pokryty w całości mchem.
- Dobra, mam - pisnęła triumfalnie, wyciągając rękę. W ręku trzymała instrukcję, którą szybko przeleciała wzrokiem. - Super. Teraz się skup. "Jestem pożyteczny, lecz robię też szkody. Daję ludziom ciepło i boję się wody."
Olivia uniosła brew. Spojrzała na Tristana, a potem na instrukcję. Potem znowu na Tristana. I znowu na kartkę papieru, którą miała w ręku.
- ... - nie wypowiedziała żadnego słowa, ale znowu spojrzała na Tristana. On pracował w księgarni, był oczytany w końcu, niech się wykaże. Bo jej chyba nie szło.


RE: [1-2 lipca 1972] Na chwilę zapomnieć o świecie | Olivia, Tristan - Tristan Ward - 15.12.2023

Tristan dostrzegł już dawno, jak Olivia fascynowała się przyrodą. Wpadł mu nawet do głowy pomysł, aby zabrać ją na jakiś biwak we dwoje, gdzieś w bezpiecznym miejscu. Odległe plany, gdyż nie wiedział czy się zgodzi, a po drugie, czy on sam się na to odważy. Dlatego z tymi propozycjami wstrzymywał się. Teraz, przyjaciółka sama go wyciągnęła na dziwną przygodę. Zamiast wypytać ją o szczegóły, dał się ponieść uczuciom, aby spędzić z nią więcej czasu. Gdzie ta jego ostrożność?

Gałęziami na szczęście nie dostał, kiedy przedzierali się przez zarośniętą i ukrytą ścieżkę, docierając do gołego pola leśnego, otoczonego wysokimi drzewami. Miejsce wyglądało częściowo na odwiedzane, ale też natura robiła swoje. Zwrócił uwagę na słowa Olivii, samemu nie wiedząc, jak może wyglądać świstoklik. Co to w ogóle była za zabawa w zagadki? Quirke po chwili zaczęła grzebać coś w swoim plecaku, więc Tristan wziął od niej mapę złożoną tak, aby łatwiej było dostrzec oznaczone miejsce na świstoklik.

Rozejrzał się po okolicy, jakby szukając czegoś rzucającego się w oczy. Nietypowego na to miejsce. Wytężając swoje zdolności aurorskie. Spojrzał ponownie na mapę, układając ją w dłoniach tak, jakby chciał odpowiednio określić kierunek północny na mapie do prawdopodobnie obecnego miejsca. Czy dobrze stoją, czy muszą się gdzieś przesunąć? Przejść parę kroków? Rozejrzał się ponownie. Lustrując każde drzewo, krzew, pieniek, duże kamienie, ławka. Cofnął się wzrokiem, na element nie pasujący do tego miejsca. Drewniana, spróchniała ławka. Przeszedł parę kroków w bok, dostrzegając coś jeszcze. Kamień? Nagrobek? Pomnik? W tym akurat momencie odezwała się Olivia, odnajdując coś z tego swojego głębokiego plecaka. I kazała mu się skupić. Westchnął i wysłuchał jej. Pytanie z zagadki? Kazała mu myśleć? Szkodnik dający ciepło, bojący się wody. Tylko jedno mu przychodziło do głowy.
Chwilę się zastanowił, ale za chwilę sięgnął do tylnej kieszeni, aby wyjąć notes i długopis. Otworzył na czystej stronie i napisał: ”Ogień?”

Podszedł do niej i pokazał. Nie wiedział, czy były to zagadki mugolskie czy czarodziejskie i czy wypowiadanie słów na głos coś pomoże. Od niego natura niczego nie usłyszy poza dreptaniem po liściach, łamaniu patyków czy puszczaniu pierdów. Lecz przy okazji, kiedy utrzymała na nim spojrzenie, wyciągnął rękę i wskazał Olivii miejsce, które do tego obrazka przyrody nie pasowało do końca. Ławka i jakiś kamień.