![]() |
[22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - Wersja do druku +- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl) +-- Dział: Poza schematem (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=29) +--- Dział: Wyspy Brytyjskie (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=30) +---- Dział: Hogsmeade (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=70) +---- Wątek: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin (/showthread.php?tid=2553) |
[22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - The Overseer - 11.01.2024 Podróż do Hogsmeade miała dwa powody - pierwszym z nich, oficjalnym właściwie, było to, że potrzebowaliśmy części do jednego z wozów. Powoli przygotowywaliśmy się do wyprawy na nowe miejsce, tym razem w Londynie, a że poprzedni element szlag trafił, to trzeba było go kompletnie wymienić. Nie znałem się na tym za bardzo, ale miałem od tego ludzi, więc pozwoliłem sobie na drobną wyprawę z The Bergiem, szczególnie że znał się nieco na naprawianiu i takich technicznych rzeczach. Właściwie, pewnie wolałem mu mówić Harvin, ale The Berg czy Harvin... Wszyscy w cyrku mieliśmy wiele imion. I nie każdy miał nawet to prawdziwe, które nadano mu podczas narodzin. Takie uroki bycia sierotą. Cóż, wracając do naszej wyprawy, nie używałem teleportacji. Broń Merlinie, gdyż unikałem teleportacji bardziej od ognia. Przyjechaliśmy mugolskim samochodem. Ten oto samochód zaparkowałem na obrzeżach wioski, więc kiedy załatwiliśmy część do wozu oraz drugi powód mojej wizyty, zmierzaliśmy właśnie z powrotem do pojazdu. Nie wiem, czy Berg miał jakieś życzenia i inne marzenia do spełnienia we wiosce, ale jeśli tak, to hulaj duszo. Mogliśmy nieco nawet zaszaleć. Skoczyć na piwo kremowe albo coś. Najważniejsze, że oprócz części niesionej przez Harvina, bo zapewne był silniejszy, ja niosłem torbę pełną słodyczy dla mojego drogiego współlokatora - Flynna. Traktowałem to trochę jako przekupne za zbyt wczesny powrót z Lithy, ale też jako prezent, drobny podarek ode mnie by osłodzić mu nieco życia. Wiedziałem doskonale, że gotów był się żywić tylko cukrem i cała reszta pożywienia mogła dla niego nie istnieć, więc kupiłem wiele różnych takich łakoci. Myślę, że mogło mu się zrobić dzięki temu miło, o ile nie obłędnie miło. - Nie zapytałem Elaine, czy czegoś nie potrzebuje do kuchni... Wspominała ci o czymś może...? - zapytałem Harvina, bo tak trochę z opóźnieniem dotarło do mnie, że zanadto ekscytowałem się pomysłem prezentu dla Flynna, żeby pomyśleć o innych aspektach naszego małego cyrkowego świata, a przecież potrzeby kuchni Elki były święte. Jeść jadło się łatwo, ale pomyśleć o zakupach, to już pod górkę. - Cóż, ewentualnie będziemy mieli więcej podróży małych i dużych - stwierdziłem spokojnie, wyciągając torebkę z łakociami w kierunku Harvina. - Może się skusisz...? Przez te chyba potrafi parować z uszu... Osobiście nie miałem okazji ani ich smakować, ani spróbować tego dziwnego uczucia. RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - The Berg - 16.02.2024 Gdy byli w wiosce Harvin miał tylko jedno życzenie – wracać do domu. Nie przepadał za wychodzeniem poza tereny, na których w danej chwili stacjonował cyrk. Nie cierpiał rozmawiać z obcymi. Krótkie praktyczne wymiany zdań nie stanowiły najmniejszego problemu. Kłopot pojawiał się w momencie, gdy temat był bardziej złożony. No może niekoniecznie chodziło o samą rozmowę, bo w różnych miejscach niektórzy ludzie potrafili opowiadać o naprawdę ciekawych rzeczach. Bardziej denerwował się, gdy oczekiwali odpowiedzi od niego. Nienawidził uczucia zaciśniętego gardła i nagłej pustki, jaką odczuwał w klatce piersiowej. Co innego po jednej czy dwóch butelkach. Wtedy był w stanie poczuć się trochę bardziej towarzysko i odpowiadać na pytania. Z kolei Berg nie miał nic przeciwko teleportacji. W końcu była szybka, wygodna, darmowa i nie wymagała poświęcenia dużej ilości energii. Był tylko jeden problem, mężczyzna nigdy się jej nie nauczył. Kiedyś nawet próbował, miał wtedy jakieś osiemnaście albo dziewiętnaście lat. Niestety jego ambicje zgasiło pierwsze dość bolesne rozszczepienie. No cóż, jego zdolności magiczne nie były zbyt imponujące. — Nie wydaje mi się — odparł, przeleciawszy w myślach ostatnią rozmowę z rudowłosą. W miarę możliwości starali się dbać o to, by zawsze znalazło się coś na obiad. Zważywszy na fakt, że mieli do dyspozycji magię oraz praktycznie fachowe umiejętności pomagające w kradzieży, brak jedzenia nie stanowił tak wielkiego zagrożenia, jak mogłoby się wydawać. O ile nie znajdowali się wybrzydzający maruderzy. — Bardzo dziękuję — mruknął, sięgając po cukierka. Już chwilę później z jego uszu wylatywały małe kłęby dymu. Jak tu nie kochać magicznych słodyczy? — Dobry towar. W tym momencie wielkolud odwrócił się, czując przez moment obcy dotyk na własnej dłoni. W pierwszej chwili nikogo nie zobaczył, jednak gdy tylko spojrzał w dół, jego oczom ukazała się dziewczynka. RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - The Overseer - 24.02.2024 Wyczuwałem, że Harvin to tak średnio znosi podróże samochodem, a pobyt w mieście jeszcze gorzej. Starałem się go wspierać, bo przecież nie zostawię swoich ludzi, mojej rodzinki samej sobie w potrzebie, ale jednak dopiero wystrzałowe - czy też wyparowe? - słodycze były w stanie poruszyć Harvinem na tyle by się może nawet uśmiechnął...? Czy uśmiech na obcym terenie, to jednak był temat nieosiągalny dla pana półolbrzyma? Cóż, ściemniło się, więc mogłem uznać, że to była wina złego oświetlenia, a nie kwestia poruszającej się mimiki twarzy mojego towarzysza. - Jak coś, to częstuj się śmiało. Ja mam tego dużo. Nie byłem pewien, do czego się ograniczyć, więc trochę, troszeczkę zaszalałem - zauważyłem, choć bylem przy tym również oszczędny, rzecz jasna. Jedynie ja w tym cyrku ślęczałem nad księgami rachunkowymi, a to jednak robiło z człowieka niemałego skąpca, szczególnie kiedy widziało się te minusy. Miałem wrażenie, że każdego miesiąca coraz większe. Gdyby nie przeważające kradzieże, to byśmy gwizdali goli, głodni i niekoniecznie weseli. - Cóż... - zacząłem i przerwałem, bo Harvin się zatrzymał, więc ja również przystanąłem. Zaskoczony właściwie, bo nie spodziewałem się tu zobaczyć dziecka o tej porze. Powinno już się zbierać w domu do spanka... Czyżby nie miało domu? A właściwie nie miała? I czemu karty mi o tym nie krzyczały??? - Cześć... Jestem Alex, a ty jak masz na imię? - zapytałem ją, zniżając się do jej poziomu, właściwie to klękając jednym kolanem na ziemi. Wyciągnąłem w jej kierunku torbę ze słodyczami, ale nieśmiało pokręciła głową. Ewidentnie przypadł jej do gustu bardziej mój towarzysz. - To Harvin. Mój brat. Dziewczynka chwilę się nad czymś zastanawiała, ale w końcu postanowiła nam się przedstawić. - Jestem Fiona, Fiona Cape. I ja nie mam brata - odparła, wpatrując się to we mnie to w Harvina. Najwyraźniej liczyła na to, że porozmawia sobie z moim braciszkiem. Dużym, ogromnym bratem. Podniosłem spojrzenie na The Berga, ale zaraz wróciłem nim do małej. - Co tu robisz o tej porze? Całkowicie sama...? Powinnaś być w domu - zauważyłem z troską, zastanawiając się, czy będzie nam dane wrócić do cyrku w większej ekipie...? Z Fioną. Nowym, młodym narybkiem. RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - Eutierria - 23.06.2024 To był piękny, czerwcowy dzień, jeden z tych przyjaznych i miłych dla duszy, ale ta młoda dziewczynka wydawała się być tak chłodna, jakby ją dopiero co wyciągnęli z rwącego nurtu zimnej rzeki, a później ubrali jak lalkę i wystawili tu, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby wyziębionego do granic możliwości, sinego dziecka nie trzeba było ogrzać. Śliczne odzienie miała na sobie ta Fiona Cape, o ile przedstawiła się prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Śliczną miała też buzię, jedynie te smutne, podkrążone oczy i sine usta burzyły obraz szczęśliwego dziecka bawiącego się tutaj, zmierzającego pewnie (jak każdy miłośnik słodyczy) do Miodowego Królestwa. - Dzień dobly - zwróciła się do Harvina, którego złapała za dłoń. Nie dostrzegłszy w nim poszukiwanego ciepła, puściła go jednak i zbliżyła się nieśmiało do Alexandra właśnie, którego zmierzyła spojrzeniem, jeszcze zanim zrównał się z nią wzrostem. Harvin, spłoszony i wystraszony jej zimnem, milcząco odsunął się na krok, ale nic nie powiedział. Niepokojącym było jednak to, że sięgnął dłonią znajdującej się w kieszeni różdżki, jakby... na wszelki wypadek. Nie wycelował nią w dziewczynkę ani nie zachował się nieodpowiednio, ale nie dołączył się do swojego brata. Najwyraźniej wolał czuwać nad sytuacją z bezpiecznej odległości. - Alex i Halvin - powtórzyła, wciąż sepleniąc przez szparę w zębach - wypadło jej jednocześnie sporo mleczaków. - Mhm. - Nie była do końca przekonana, czy powinna o tym opowiadać? Odwróciła spojrzenie, ale szybko wróciła nim co cyrkowca i uśmiechnęła się. Odrobinę dziwacznie jak na dziecko. - Cósz, zgubiłam dlogę do domu - przyznała, ale chyba nie przejmowała się tym do końca - mieszkam w dwolku na poludnie od Hogwaltu, ale trzeba było wyjść takim przejściem i... I się wymknęłam. Nie dokończyła, ale obserwowała Alexandra uważnie. Tak uważnie, jak żadne dziecko przedtem. Coś w nim widziała. Coś, co musiało się jej podobać. Nie było to w żaden sposób wulgarne ani dziwne - taka to była zwyczajna, dziecinna ciekawość, przykryta pierwszymi oznakami dojrzewania. Musiała mieć z dziesięć lat. To ten wiek, kiedy największym odkryciem dziewczynki był dekolt w serek i ostra przyprawa do ziemniaków. [inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=wq09BWQ.png[/inny avek] wiadomość pozafabularna Umieszczam to sobie tutaj, bo ponieważ głąb ze mnie i zgubię: Nocą na skraju Hogsmeade zaczepiła się wytwornie ubrana, około dziesięcioletnia dziewczynka, która nie mogła znaleźć drogi do domu. Wyjaśniła, że nazywa się Fiona Cape, mieszka w Dworze Cape, na południe od Hogwartu i jest jego dziedziczką. Niezależnie od tego, czy zdecydowałeś się spróbować jej pomóc, zignorować ją czy zaatakować - w pewnym momencie gdy odwróciłeś na moment od niej wzrok, znikła bez śladu. Jeżeli poszukałeś informacji o Dworze Cape lub zdecydowałeś się tam wybrać, okazało się, że ten leży w ruinie od dwustu lat...RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - The Overseer - 23.06.2024 Nie oceniałem The Berga z jego reakcją. Co prawda mógł okazać nieco więcej współczucia wobec dziecka, ale z reguły miał do czynienia jedynie z członkami naszego cyrku, więc dotyk obcej osoby, na domiar taki niezapowiedziany, nawet jeśli była małą, zagubioną osóbką, musiał nieźle zaburzyć jego strefę komfortu. Cofnął się parę kroków, odprowadzając go spokojnym, cierpliwym spojrzeniem, którym zaraz też wróciłem do małej. Nie widziałem więc, jak się szykował na wypadek ataku, a za to zająłem się inną kwestią. Jak to stwierdziłem, mogłem być tym, który mówił i który organizował - co zwykle należało do moich obowiązków. Zamierzałem przy tym pomóc młodej wrócić do domu, gdyż okazało się, że Fiona Cape miała dom. Nawet nie tak daleko stąd, ale zdecydowanie daleko jak dla takiego małego dziecka. Ile mogła mieć? Dziesięć, dwanaście lat? - I co? I się zgubiłaś...? - dopytałem ją z lekkim uśmiechem z pełną wyrozumiałością. Chciałem wyjść na przyjaznego, jakim właściwie byłem. Tak przynajmniej myślałem, raczej nie błędnie. Przyjaciel dzieci...? Raczej ojciec sporej gromady... Ale jacy by nie byli, to kochałem ich wszystkich nad życie, pomimo ich bolączek i odchyłów. Musiałem przyznać, że się uśmiechnąłem nawet bardziej, bo zauważyłem z satysfakcją, że nawet swoją postawą odwróciłem uwagę Fiony od The Berga i skierowałem ją na swoją osobę. Dobrze, dobrze. Przynajmniej trochę go odciążę. - Też się kiedyś zgubiłem. Długo włóczyłem się... po wielkim mieście, a potem znalazł mnie mój tata i zabrał do domu - przyznałem, nieco ucinając tę historię. Odnalazł mnie mój nowy tata Tully. Teraz Fiona była nieco w lepszej sytuacji, bo wiedziała, gdzie mieszka, tylko że... coś nie dawało mi spokoju w jej zachowaniu. Nie wyglądała jak normalne, szczęśliwe dziecko, mimo że się uśmiechała. Tak, jakby gdzieś w jej głowie czaiło się coś złego. Ktoś ją skrzywdził...? - Pomożemy ci wrócić, tylko powiedz mi jeszcze... Jak się czujesz? Czemu wymknęłaś się z domu? - dodałem, bo jednak jej blada skóra nieco mnie niepokoiła. Zachowywała się normalnie i nie miała oznak stosowanej przeciwko niej przemocy fizycznej, ale była blada i niewyspana, zmęczona bynajmniej. - Chciałabyś mi powiedzieć coś więcej o swoim domu? RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - Eutierria - 23.06.2024 [inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=wq09BWQ.png[/inny avek] Berg zdecydował się na stanie w kompletnej ciszy, jakby ta historia go nie dotyczyła, dziewczynka zaś wcale nie wydawała się aż taka straszna, żeby musiał uciekać na bok... Ręka trzymana na różdżce niepokoiła, jednak nie pojawiło się wciąż żadne słowo zwątpienia, nic... Wszystko wydawało się być w porządku, oprócz tego, że ktoś tak malutki zagubił się w miejscu pełnym obcych ludzi i potencjalnych niebezpieczeństw. - Nie umiem wrócić - przyznała, z delikatnym, mglistym uśmiechem. - Plóbowałam wejść przez dziulę w płocie, jak zawsze, ale utknęłam i nie mogłam przedostać się na dlugą stlonę... - Nagle posmutniał. On już rozumiał, co się wydarzyło - w przeciwieństwie do Alexandra widział ją teraz od tyłu, widział rozszarpaną sukienkę i ciemną plamę na plecach. To, co teraz opowiedziała, było prawdziwe, to ostatnia rzecz, jaką musiała pamiętać przed powrotem do Dworu Cape - przeciskanie się przed ogrodzenie, zakończone fatalną porażką, która doprowadziła do jej śmierci. Najwyraźniej jej przeznaczeniem pozostało wieczne włóczenie się po tych okolicach. Czy dało się to przerwać? Bał się, że jeżeli dołączy się do tej rozmowy i poinformuje o tym Zarządcę, ona również to usłyszy i to wszystko zakończy się inaczej, niż miało. Może niektóre opowieści musiały wydarzyć się dokładnie w taki sposób, w jaki zaprogramowały je gwiazdy? - Naplawdę się kiedyś zgubileś? Oh, to musiało być baldzo dawno, dawno temu - zachichotała, wyciągając do niego dłonie. Zbliżyła się, Berg drgnął, ale nie było powodów do obaw, ona jedynie przesunęła drobnymi paluszkami po zarośniętej twarzy Alexandra, badając dotykiem zarost. Taki dziwny, nowy i niemodny. Wynikający z zapracowania i braku czasu na chwycenie brzytwy, a nie (jak w przypadku jej ojca) z preferencji i staranności. Ten dotyk, zimny jak lód, zdradzał Harvina - to dlatego po tym jak dotknęła jego ręki, odsunął się na bok. - Czuję się... - Odsunęła się. - Chyba nie czuję się wcale? Odstąpiła jeszcze na krok, wbiła zmieszane spojrzenie w pień okolicznego drzewa. - Podobno czasami z miejscami łączą nas niezwykłe emocje, silniejsze niż te łączące nas z ludźmi - powiedziała, a właściwie to powtórzyła słowa kogoś, kto był dla niej ważny. Zacisnęła przy tym rączkę na srebrnym medaliku zwisającym jej z szyi. - Dwolek Cape to miejsce, któlego jestem dziedziczką. Zawsze znajdę do niego dlogę. - Brzmiała na pewną siebie. Aż za pewną. RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - The Overseer - 30.06.2024 - Tak, faktycznie to było bardzo dawno, dawno temu. Kiedy byłem małym chłopcem, młodszym od ciebie - przyznałem z lekkim uśmiechem, chociaż już nie pamiętałem, co się wtedy wydarzyło, że nie byłem z rodzicami, tylko włóczyłem się po mieście, niepewny i zasmarkany ze strachu, z rozpaczy. Nie potrafiłem wrócić, ale tak to sobie tylko wyobrażałem. Nie pamiętałem ich, nie pamiętałem swoich rodziców, nie pamiętałem niczego z poprzedniego życia. Nawet nie potrafiłem sobie ich wyobrazić. Nie miałem w głowie żadnych twarzy, myśląc o nich. Jedynie pogodną twarz Tully’ego. Ona mi na szczęście pozostała we wspomnieniach do dziś. Miał w sobie tyle pogody ducha i radości... Nie miałem nic przeciwko głaskaniu po twarzy. Co mogło mi zrobić ciekawskie dziecko? Co najwyżej złapać za włosy i nieprzyjemnie pociągnąć, ale Fiona była za duża na takie badanie świata i ludzi. Może w ten sposób badała po prostu moją dobroć, przyjazność...? Nie byłem pewien, ale jednak drgnąłem, kiedy mnie dotknęła. Starałem się nie dać tego po sobie poznać, ale ten jej delikatny dotyk mnie zaniepokoił swoim chłodem, swoim nienaturalnym zimnem. Chciałem chwycić ją za dłonie i je nieco ogrzać, ale odsunęła się o krok. - Jesteś bardzo chłodna... Chyba przemarzłaś, ale to nic dziwnego - stwierdziłem po chwili, chyba bardziej pocieszając samego siebie niż Fionę. Ewidentnie coś tu nie grało, ale nie chciałem tej myśli dopuścić do siebie, bo to była przecież tylko biedna, zagubiona dziewczynka, która nie mogła przecisnąć się przez płot. Pomogę jej, oboje jej pomożemy i w końcu wróci do domu, gdzie było jej miejsce. Tam się ogrzeje przy cieple bijącym od kominka w ramionach swoich rodziców i zapomni nas, zapomni, że się zgubiła. - Skoro zawsze znajdziesz drogę do domu, to wskaż nam kierunek... do tego płotu. Pomożemy ci przejść na drugą stronę. Zróbmy to czym prędzej, bo zaraz będzie bardzo ciemno - zaproponowałem, nie chcąc przedłużać, chcąc za to jak najszybciej dostarczyć ją do domu. Tam będzie jej ciepło, tak. RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - Eutierria - 11.07.2024 [inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=wq09BWQ.png[/inny avek] Dziewczynka wydawała się bardzo zaciekawiona kształtem dotykanej przez siebie twarzy. Sunęła swoimi palcami po zarośniętym podbródku w bardzo niewinny, dziecinny sposób, jakby po prostu odkrywała w ten sposób coś nowego, normalnie poza zasięgiem. Po głębszym namyśle Berg doszedł jednak do wniosku, że ona wcale nie uczyła się czegoś nowego, ona przypominała sobie o rzeczach straconych, poszukiwała czegokolwiek, co mogłoby przypomnieć jej o czasach, kiedy jeszcze oddychała. Niezadbana broda - daleko jej było do ojcowskiego, wyczesanego i wymodelowanego wąsiska, ale lepsze to niż nic. Samotne, obarczone wieczną tęsknotą wspomnienie małej dziewczynki, która nigdy nie wróciła do domu, a teraz nie potrafiła przedostać się do Limbo. Harvin pożałował, że się nie odezwał, ale kiedy wyciągnął rękę i chciał przerwać ich rozmowę, dziedziczka dworu Cape po prostu zniknęła. - Wiesz... - powiedziała do Alexandra takim tonem, jakby faktycznie miał wiedzieć, ale co takiego? - Próbowałam już wiele razy i pomagało mi wielu ludzi, ale nigdy nie udało mi się go przeskoczyć. Może niektóre płoty są nie do przeskoczenia. - Uśmiechnęła się smutno, a później przeszła się wokół niego, trzymając Bella za głowę. Czuł ją jeszcze kilka sekund - palce wplecione w ciemne włosy, chłód bijący od martwego ciała. I potem, tak zupełnie nagle, już nic. Odpowiedź mógł znaleźć w zmartwionej twarzy brata. - Zniknęła - stwierdził oczywistość, wpatrując się w Alexandra ze smutkiem. - Miała takie... zakrwawione plecy. Musiała zginąć na tym płocie. - Nie wyglądał na zadowolonego z siebie. Zbliżył się do Alexandra bardzo niepewnie, niezręcznie drapiąc się po nadgarstku. - Myślisz, że mogliśmy jej jakoś pomóc? - To, czego potrzebował teraz Harvin wydawało się być oczywiste. Szukał w oczach brata zapewnienia, że nie zrobił nic złego. RE: [22.06.1972] Zagubiona dziewczynka - Alexander & Harvin - The Overseer - 14.07.2024 Chyba wiedziałem, co czuł Harvin. Pustka i chłód, który po sobie zostawiła, tę myśl, której nie chciałem dopuścić do siebie... Była przejmująca, bardzo przejmująca. Dotykała mnie głęboko w sercu. Raniła je. Czułem niedosyt, czułem niesprawiedliwość losu. Człowiek chciał dawać od siebie jak najwięcej, być bohaterem, zbawiać świat, a zamiast tego spotykał na swojej drodze biedne, niczemu winne dziecko, któremu nie mógł pomóc, niezależnie od tego jak bardzo by chciał. Klęczałem dłuższą chwilę, próbując zapamiętać to krótkie spotkanie, szczególnie zapamiętać twarz Fiony Cape. Nie chciałem jej zapominać, nie chciałem jej skazywać na zapomnienie, jak gdyby nigdy nie istniała. Nie chciałem tego by niektóre płoty były nie do przeskoczenia, ale... zdarzały się też takie. Nie mogłem nic na to poradzić, żaden z nas nie mógł. - Nie mogliśmy... Ale możemy poinformować o tym jej rodziców. Może... może jeśli spotka któreś z nich, to uwolni się od... - Nie chciało mi to przejść przez gardło. Nie chciałem przyznawać tego głośno. - Może jak przyjdą po nią, będzie mogła spokojnie wrócić do domu. Chodźmy - odparłem w końcu do Harvina, zbierając się z ziemi, zbierając również swoje fanty z Hogsmeade. Już upadł mi nie dokuczał. Teraz było mi przejmująco zimno. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do cyrku. Zapewne w ciągu kilku najbliższych dni miałem się dowiedzieć, że spotkanie rodziców z dziewczynką nie będzie już nigdy możliwe. Koniec sesji
|