![]() |
[22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Wersja do druku +- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl) +-- Dział: Poza schematem (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=29) +--- Dział: Wyspy Brytyjskie (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=30) +--- Wątek: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy (/showthread.php?tid=3448) |
[22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Bard Beedle - 18.06.2024 adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Bajarz VII Rozliczono - Heather Wood - osiągnięcie Badacz Tajemnic I Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III Zagłada Domu Juliusów. Etap III. Sesja nr 2 Sesję prowadzi Brenna. * Wszystkie znalezione informacje - listy, notatki, dzienniki, słowa obrazów, te przekazane przez ducha i przez lokatorkę Stawu, która z niego umknęła - powoli składały się w całość. Juliusowie byli rodem konserwatywnym, w konflikcie z rodziną, zamieszkującą okolicę. Z tej rodziny wywodziła się ich bardzo daleka krewna Lydia, a jej nieślubna siostra - którą ta zapewne kochała, sądząc po dziennikach Estelli Julius, znalezionych przez Morpheusa - Mary pracowała w Księżycowym Stawie. Może była zazdrosna, może żywiła żal do Juliusów, może kochała dziedzica, a może tylko jego narzeczona źle ją traktowała. Nienawiść lub miłość doprowadziły do zbrodni: przyszła żona Bastiana Juliusa spadła ze schodów, a to co uznano za wypadek było w istocie dziełem Mary. Listy Erika potwierdzały, że Bastian niestrudzenie szukał winnego śmierci narzeczonej i sprowadził nawet widmowidza. Jego śledztwo musiało przynieść rezultaty, bo ledwo jakiś czas później w tajemniczych okolicznościach, nocą, utonęła Mary. Można było jedynie podejrzewać, czy Juliusowie mieli coś z tym wspólnego. Utopili ją? Zwolnili i to doprowadziło ją do samobójstwa? A może zamierzali przekazać w ręce stróżów prawa? Tak czy inaczej, za śmierć tej panny Lydia, według dzienników Estelli na pewno rozpaczająca, mogła ich obwinić. Może to stało się powodem zemsty. Bo Lydia z pewnością nie była dobrą wróżką: Heather i Jonathan mieli okazję dowiedzieć się, że ta na pewno trudniła się nekromancją i to nie tą, która pozwalała tworzyć patronusy. Dlaczego przystała na propozycję Guinevre, która chciała przywrócić do życia swoją siostrę? Może uznała, że w ten sposób przyprawi Juliusom więcej cierpienia – i z pewnością miała rację, wnioskując po tym, co stało się bardziej. Zagłada domu Juliusów mogła być rezultatem klątwy Lydii, a mogła być i pokłosiem innych, bardziej bezpośrednich działań wiedźmy znad księżycowej wody. Juliusowie tak czy inaczej umierali jedno po drugim, w tajemniczych okolicznościach: na to wskazywały znalezione przez członków Zakonu w domu zapiski. Ktoś niszczył rodzinę, a to, co po tym pozostało – poltergeist stworzony z chaosu i rozpaczy (który tej nocy rozbijał się po domu, i którego część z nich chwilowo uwięziła za pomocą pieczętowania), duch Ignasia Juliusa, który nie mógł znieść, że oskarżono go o śmierć bliskich, i być może działania samej Lydii, odstraszały kolejnych właścicieli niewielkiego dworku. I jeżeli wierzyć duchowi Juliusa, z którym rozmawiał Morpheus, Lydia wciąż czasem odwiedzała Księżycowy Staw. A Millie i Thomas ledwo o poszli śladem jakiegoś gościa nad pobliską wodę, i natknęli się tam na kobietę, noszącą żałobę… * Jasne było jedno. Musieli znaleźć Lydię i upewnić się, że kobieta nie stanowi zagrożenia. Rozdzielili się na dwie grupy – jedna ruszyła spróbować sprawdzić, czy kobieta, którą spotkali Millie i Thomas to nie Lydia, i czy animagowie nie podchwycą jej tropu nad wodą. Druga miała skierować się do pobliskiej wioski, gdzie nie mieszało wielu ludzi, ale być może ktoś znał kobietę imieniem Lydia i mógłby powiedzieć o niej coś więcej. Nikt z mieszkańców jednak nie umiał sobie przypomnieć Lydii: chociaż zachowanie przepytywanych osób uruchomiło dzwonki alarmowe w głowie Dory, być może dzięki jej dużej wiedzy o teorii magii. Było tak, jakby próbowali pamiętać, ale nie mogli – może ktoś celowo zmodyfikował ich wspomnienia? Od ludzi z wioski niewiele mogli się już dowiedzieć. Ale zmierzając z powrotem do Księżycowego Stawu jakiś czas później, mogli zaobserwować dwie rzeczy – po pierwsze, jakieś ślady wiodące w stronę posiadłości, po drugie, że chyba gdzieś pośród drzew, w pobliskim lesie, znajdował się jeszcze jeden budynek… Rzuty na percepcję w wiosce – uwarunkowały początek. W tej chwili znajdujecie się kilka minut drogi piechotą od Stawu, w lesie, pomiędzy posiadłością a wioską. Odkrywacie, że w pobliżu jest jakiś dom, o którym wcześniej nie wiedzieliście, ale widzicie też, że chyba ktoś niedawno szedł w stronę Księżycowego Stawu. Tura do 22.06, godzina 20. RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Dora Crawford - 19.06.2024 Dora nie brała udziału w nocnych eskapadach na terenie Księżycowego Stawu, ale miała tylko nadzieję, że nikomu nic się nie stało. Kiedy pojawiła się tam gdzieś z rana, wszyscy wydawali się przynajmniej żywi, no i w jednym kawałku, a to już było całkiem wiele jak na wszystko, do czego zdolny był Zakon. Na dalsze przygody ruszyła z Heather, Erikiem i Thomasem, udając się w stronę pobliskiej wioski. Im bardziej jednak drążyli temat, im mocniej szukali jakichkolwiek informacji odnośnie Lydii, tym jaśniejsze stawało się, że nikt o niej nie pamiętał. Ale coś nie dawało jej spokoju, stukając uporczywie z dna całego tego problemu i wreszcie, kiedy już udali się drogę powrotną, coś w jej głowie zaskoczyło. - Już wiem - rzuciła nagle, uderzając pięścią w otwartą dłoń. - Już wiem, co mi nie pasowało. Tak sobie myślałam o tym, jak zachowywali się mieszkańcy, kiedy pytaliśmy ich o Lydię. Wszyscy wydawali się nie być w stanie jej sobie przypomnieć i w tym problem. To wyglądało trochę tak, jakby pamiętali, ale coś sprawiało że nie byli w stanie. Coś blokowało te wspomnienia i nie byli w stanie wyłowić ich z głowy. Wyglądali, jakby czegoś szukali w głowie, ale wreszcie poddawali się, nie mogąc tego uchwycić - obejrzała się na resztę, kiwając zachęcająco głową. - Sami wiele nam nie powiedzieli, ale fakt, że to działające na nich zaklęcie? Lydia zdecydowanie nie chce, żeby ktokolwiek o niej rozmawiał. RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Heather Wood - 19.06.2024 Ten dom okazał się być wielką kopalnią niespodzianek. Szkoda, że Brenna nie wiedziała o tym wszystkim, kiedy postanowiła go kupić, ciekawe, czy wtedy też byłaby skłonna to zrobić. Z drugiej strony, gdy Ruda tylko pojawiła się na jego progu stwierdziła, że nie będzie kolorowo. Nie był to nowy dom, widać było, że miał swoją historię, jak wszystkie miejsca podobne do tego. Okazało się, że ta historia nie była szczególnie kolorowa, klątwy, nekromancja i wszystko inne brzmiały raczej, jak seria niefortunnych zdarzeń, a oni teraz musieli ułożyć wszystko w całość. Dojść do tego, co faktycznie się wydarzyło, aby mieć pewność, że to miejsce będzie bezpieczne. Podzielili się na grupy, całkiem rozsądne posunięcie - zrównoważenie sił. Ruda nie wzięła ze sobą miotły, przez co czuła się nieco nieswojo, na szczęście ta czekała na nią zaparkowana przed domem, jakby tylko zagwizdała to niczym zwierzątko powinna do niej przyfrunąć. Słuchała tego, co miała do powiedzenia Dora, kiedy opuszczali wioskę. - Myślisz, że ona wyczyściła im pamięć? - Zapytała wprost o to, o czym mówiła. Faktycznie miała ona rację, że to dziwne, że nikt nie słyszał o żadnej Lydii, może kobiecie zależało na tym, aby o niej nie mówili, to było całkiem rozsądne zważając na to, że mogłoby ją to połączyć ze sprawą Juliusów i chyba tego nie chciała. - Idziemy tam, ten dom wygląda jakby bardzo chciał, żeby ktoś zobaczył, co jest w środku, to dziwne, że znajduje się tak na uboczu, jakby ktoś nie chciał, żeby go niepokojono. - Widziała też ślady, które prowadziły w stronę jeziora, jednak ten dom wydawał się jej być w tej chwili istotniejszy. RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Erik Longbottom - 20.06.2024 Połączenie w jedną całość znalezionych jak dotychczas wskazówek i dowodów na terenie Księżycowego Stawu zdecydowanie pomogło mu w rozeznaniu się w sprawie. Rozumieli więcej, a cienie spowijające historię Juliusów zdawały się wycofywać, pozwalając im poznać kolejne szczegóły tej tragedii. Domysły na temat pozbycia się Mary nieco wstrząsnęły Erikiem, jednak postawione naprzeciw informacji, że kobieta mogła być odpowiedzialna za śmierć żony Bastiena, nabierały sensu.
Osoby pogrążone w żałobie i omotane gniewem były zdolne do najróżniejszych czynów. Erik znał te przypadki z pracy na rzecz Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, ale też nie mógł nie myśleć o tym, jak się czuł tuż po pogrzebie Derwina, kiedy to na dobrą sprawę kazano im ochłonąć, zamiast od razu szukać zemsty bez żadnego ładu i składu. Wówczas pomysł ten nie przypadł mu do gustu, jednak z perspektywy czasu dostrzegał pewne plusy takiego rozwiązania. Przynajmniej nie wpakowali Zakonu w kłopoty. — Zauroczenie na taką skalę? — Podrapał się po zarośniętym policzku, wsłuchując się w uwagi Menodory. — Jeśli faktycznie udałoby jej się osiągnąć taki efekt, to musi być cholernie utalentowana. Materiał na świetnego amnezjatora Ministerstwa Magii. Nawet jeśli ''po prostu'' czarowała jednego mieszkańca po drugim. — Jego oczy rozszerzyły się, jak gdyby nagle znalazł scenariusz tej historii, który martwił go jeszcze bardziej. — W tym wypadku okazałoby się, że jest nie tylko dobrze wyszkolona, ale też wytrwała. Te same zmiany, te same schematy... Wyprawa do wioski okazała się w gruncie rzeczy bezowocna, więc dobrze, że Dorze udało się wpaść na jakikolwiek trop. Erik był skłonny zrzucić niepamięć lokalnych mieszkańców na niechęć w stosunku do znajdującej się nieopodal posiadłości. Bądź co bądź, prawdziwy nawiedzony dom niekoniecznie musiał przynosić dobrą sławę. Zatrzymał się, gdy Heather zwróciła uwagę na budynek między drzewami. Zaczął wykrzywiać głowę w różne strony, starając się dostrzec jakiś charakterystyczny element, świadczący o tym, czy dom był zamieszkany, czy raczej opuszczony. — Nie wiedziałem, że mówisz językiem budowli — skomentował z żartobliwą nutą w głosie, uśmiechając się przy tym pod nosem. — Ale sprawdzenie go to dobry pomysł. Brenna chyba jak do tej pory nikogo tam nie wysłała...? Obrzucił wzrokiem resztę uczestników wyprawy. Wprawdzie nie była to własność uzyskana przez Brennę przy wykupieniu posiadłości, jednak znajdowała się na tyle blisko, że, tak czy siak, powinni ją sprawdzić. Zarówno dla dobra ich śledztwa związanego z Juliusami, jak i dla samego funkcjonowania posiadłości jako kryjówki Zakonu. Wypadało wiedzieć, co się dzieje u sąsiadów. Na kogo uważać, a komu można było ewentualnie zaufać. RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Thomas Figg - 20.06.2024 Im bardziej poznawali historię Księżycowego Stawu tym większe miał wrażenie, jakby brali udział w jakiejś historii wyjętej prosto z książki - ciąg przyczynowo-skutkowy wyglądał jakby ktoś pieczołowicie układał domina, aby wprawić je w ruch popychając niczym narzeczoną Bastiana ze schodów. Stłumił ziewnięcie zasłaniając dłonią usta - wszystko to było szyte grubymi nićmi. W miasteczku nie dowiedzieli się zbyt wiele, a wręcz nic. Przysłuchiwał się wymianie zdań między Menodorą i Erikiem i podrapał się po brodzie. - A co jeśli użyła do tego eliksiru, zamiast czarów? - zastanowił się na głos. - Mogłaby uzyskać ten efekt tak samo szybko dla wszystkich gdyby tylko zatruła ujęcie wody w miasteczku - jeśli chciała aby całe miasteczko było skutecznie pod jej wpływem i nikt nie rozpowiadał o niej to jednak Lydia musiała się postarać o dość szybkie załatwienie tej sprawy. Tak szeroko zakrojona zemsta wymagała przemyślanego działania, a zaklinanie każdego mieszkańca po kolei było dość ryzykowne, nawet jeśli robiła to z ukrycia. - A co z tymi śladami? Jeżeli ktoś kręci się wokół Stawu... - wskazał na dość widoczne ślady prowadzące do domu. Łudził się, że to może ślady jednej z osób, które znalazły się w innej grupie, jednak przeczucie podpowiadało mu, że nie będą mieli aż tyle szczęścia. - Nie, z tego co pamiętam rano, nie wspominała nic o tym budynku, chyba nawet nie wiedziała o nim - cóż, ostatnie to było jedynie założenie Thomasa, bo nie siedział w głowie siostry Erika. Westchnął i wyciągnął różdżkę - pomny tego co spotkało ich w posiadłości wolał być przygotowany od samego początku.. - Uporajmy się z tym szybko - mruknął jeszcze mając nadzieję, że nie pchają się wprost w pułapkę Lydia zastawionej na wścibskich poszukiwaczy prawdy. RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Bard Beedle - 20.06.2024 Wioska leżała dobre pół godziny piechotą od Księżycowego Stawu i nie była bardzo wielka – zaledwie kilka zabudowań, rozsianych po okolicy i kilka niszczejących domów, których mieszkańcy wymarli, a których położenie i stan nie były dość atrakcyjne, by ściągnąć nowych lokatorów. Rzucenie czarów na ich mieszkańców było więc wykonalne, ale jeżeli Dora się nie myliła, Lydia była nie tylko utalentowaną nekromantką, ale znała się także na zauroczaniu – i prawdopodobnie na hipnozie albo tak jak mówił Thomas, na eliksirach. Budynek, który dostrzeli, był skryty pośród drzew i krzewów. Idąc ścieżką normalnie by się nawet nie zobaczyło – migał w jednym, konkretnym punkcie, i to tylko gdy spojrzało się akurat pod odpowiednim kątem, wypatrzyli go więc czystym przypadkiem. Nie był wielki, składał się z parteru i strychu lub poddasza, na dole może zmieściłyby się trzy pomieszczenia, otoczony niewysokim murkiem. Chociaż bez wątpienia stary i położony w takim miejscu, nie wydawał się zrujnowany, a choć wokół niego pełno było krzewów i chwastów, to teren wokół samego domku pozostawał zadbany. I z pewnością był to dom czarodzieja. Thomas dostrzegł to najpierw – pieczęcie wtopione w mur, prawdopodobnie utrwalające czar, który miał sprawić, że dom pozostawał niewidoczny dla mugoli. Mogli je dostrzec tylko dlatego, że w ich krwi płynęła magia. Jeśli to miejsce należało do Lydii (a gdy Brenna sprawdzała informacje o okolicy, nie znalazła ani słowa o żadnych czarodziejach), to na pewno ułatwiało zadbanie o to, aby okoliczni mieszkańcy nie plotkowali o żadnych wiedźmach. Dora z kolei spoglądając przez murek na grządki i rabaty, mogła szybko rozpoznać, że niektórych roślin, które hodowała Lydia, nie znalazłoby się w mugolskich ogródkach. I niektóre z nich miały raczej kontrowersyjne zastosowania... Przez mur dało się przejść z odrobiną starań, ale po prawdzie nie musieli tego robić: choć furtka miała porządny zamek i pewnie po zamknięciu byłaby też chroniona czarami, to kołysała się na lekkim wietrze, niezamknięta i niezabezpieczona żadnymi zaklęciami, jakby niedawno ktoś wybiegł z posesji w pośpiechu lub na nią szybko wbiegł, pozostawiając ją otwartą i nie dbając o bezpieczeństwo. A może Lydia po prostu wierzyła, że zaklęcie antymugolskie wystarczy? Tura do 25.06 – 5 nie 4 dni, bo tu daliście szybciej. RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Thomas Figg - 20.06.2024 Wcale, ale to wcale ten dom nie wyglądał podejrzanie. Stojąc w środku lasu, a jednak jakoś tak bardziej schludny niż reszta okolicy. Czy faktycznie ktoś tutaj pomieszkiwał? A może po prostu jakiś stary skrzat opiekował się tym miejscem po śmierci swoich państwa? Miał wrażenie, że to jedynie czcze marzenie. Kiedy już zbliżyli się na tyle, żeby dojrzeć z bliska mury i mógł dojrzeć dokładnie co się tam znajduje wiedział, że znaleźli się przy czymś co zapewne skrywało kilka tajemnic. - Poczekajcie, tu są jakieś runy - mruknął zbliżając palec do run wyżłobionych na murze, jakby chciał odczytać co też za zaklęcie zostało tu utrwalone. - Mogą tu być jakieś zabezpieczenia i pułapki, uważajcie i rozglądajcie się uważnie - dodał jeszcze prostując się i mocniej chwytając różdżkę. Miał absolutne złe przeczucia, co więcej w głowie coraz mocniej kołatała mu myśl, ze osoba mieszkająca tu zapewne teraz szwęda się w okolicach Stawu. Korzystając ze swojego doświadczenia w szwendaniu się po potencjalnie niebezpiecznych miejscach machnął różdżką mrucząc jednocześnie najsilniejsze zaklęcie jakie znał, które rozproszyłoby potencjalnie niebezpieczne dla nich czary czy bariery. Na razie nie zamierzał ruszać run, wolał wcześniej zbadać jakie czary one podtrzymywały - ot tak dla pewności co by nie wypuścić aby jakiejś bestii z zamknięcia. Rozproszenie [roll=Z] [roll=Z] RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Dora Crawford - 21.06.2024 - Tak, musiałaby być bardzo zdolna - przytaknęła na słowa Erika. - Nie wiem czy wyczyściła. Bardziej powiedziałabym że zmodyfikowała je tak, że nie można o niej mówić - spojrzała na Heather. - Na taką skalę to powiedziałabym, że to jakiś rytuał. Jeśli bywa w tej wiosce, nawet czasami, strasznie nieporęczne by było za każdym razem modyfikowanie tych wspomnień. O wiele lepsze byłoby coś, co działa cały czas. Eliksir też brzmi dobrze, ale jeśli wioska ma takie samo ujście wody jak Księżycowy Staw, to istnieje ryzyko że działanie przeniosłoby się także tam. To dość blisko, a z tego co rozumiem nie chciałaby, żeby i tam o niej zapomnieli - prowadziła swoje dywagacje dalej, kiedy skręcili we wskazanym przez Heather kierunku gdzie znajdował się ukryty na uboczu domek. Stanęła przed płotem, starając się nie podchodzić za blisko, bo Thomas zwrócił ich uwagę na rozłożone wokół domu runy. Sama spojrzała na przytulający się do budynku ogródek, w pierwszej chwili dość bezmyślnie i machinalnie, chcąc zwyczajnie popatrzeć, ale kiedy w głowie wyliczała sobie kolejne rośliny, które tam rosły, tym bardziej narastało w niej nieprzyjemne uczucie. - Cokolwiek gotuje w kociołku, nie zawsze jest to coś dobrego - rzuciła jak gdyby nigdy nic, wciąż wpatrując w pnące się ku górze rośliny. Nie wyglądały źle, a przynajmniej tak jej się zdawało, a to znaczyło że ktoś regularnie o nie dbał. - Nie wszystkie z tych roślin wykorzystuje się do maści czy eliksirów, które mają pozytywne zastosowanie. Same w sobie też... - poruszyła na boki wyciągniętą przed siebie dłonią, sugerując gestem co ma na myśli. Czy przetworzone, czy na surowo, ktoś kto na nie patrzył i wiedział do czego można ich użyć, mógł podejrzewać właścicielkę o nieszczere intencje. RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Heather Wood - 21.06.2024 - Ta chatka wygląda na taką, która ma być niezauważona. - Dorzuciła Ruda. Pewnie temu kto w niej mieszka zależało na tym, aby nikt nie wiedział o jej istnieniu. Było to całkiem wygodne, wszyscy mogli zapomnieć o tym, że w ogóle tutaj jest, a osoba która w niej mieszka mogła sobie żyć na uboczu, tak by nikt nie zwracał na nią uwagi. Tylko po co wybierała, aż takie środki jak modyfikowanie pamięci? Co takiego mogła zrobić, że nie chciała, aby ktokolwiek o niej pamiętał? To musiało być coś złego. Wood zacisnęła mocniej dłoń na różdżce, bo czuła, że może tutaj wydarzyć się coś nieprzyjemnego. Mieszkaniec domku w lesie na pewno nie chciał zostać znaleziony. - Oczywiście, ostrożność przede wszystkim. - Najchętniej pewnie by tam po prostu wlazła i sprawdziła na własnej skórze, czy oberwie jakimś zaklęciem, jednak bez sensu było narażanie reszty. Ruda ostatnio przez to, że współpracowała z dużą ilością osób nieco złagodniała, nie stawiała, aż tak bardzo na swoim. Zabawne, bo gdy była w drużynie to chętnie dyrygowała innymi. Przeniosła wzrok na Dorę, która wspomniała o roślinach. Dobrze, że zwróciła na to uwagę, bo dla Heather każdy kwiatek, czy krzaczek wyglądał podobnie. Niestety nie miała w tej dziedzinie praktycznie żadnej wiedzy. - Wychodzi więc na to, że ma nawet składniki do tego, żeby robić te swoje czary mary, przez które ludzie jej nie pamiętają. - Całkiem sprytne rozwiązanie, swój własny ogródek, który pomagał jej żyć w sposób, w jaki chciała. Samowystarczalność na pewno w tym pomagała. Heather zaczęła się uważnie rozglądać, być może zauważy coś ciekawego, może coś zwróci jej uwagę. [roll=Z] [roll=Z] percepcja RE: [22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy - Erik Longbottom - 21.06.2024 Zdecydowanie wolałbym opcję, gdzie po prostu zna się na eliksirach, przyznał w duchu, gdy skręcili całą grupę w kierunku domku i otaczającego go muru. Starcie z potężną nekromantką, która specjalizowała się jeszcze w magii zauroczenia, byłoby dużo trudniejszym pojedynkiem. Kobietę, której jedyną zdolnością było mieszanie w kociołku, byłoby dużo łatwiej ująć. A tutaj wszystko wskazywało, że Lydia spędzała cały swój wolny czas na dokształcaniu się i eliminowaniu wszelkich słabości ze swojego arsenału. Niepokojące, że zdawała się aż tak przygotowana na potencjalne przyłapanie na gorącym uczynku.
— Myślisz, że ma jakiś interes w tym, żeby wykurzać stąd kolejnych właścicieli posiadłości? — zagadnął do Menodory, bo akurat ten aspekt całej sprawy mu się na ten moment nie do końca spinał. — Na jej miejscu... To jest, gdybym miał też jakiś problem z tym miejscem, to po prostu zburzyłbym posiadłość. Może nawet nie zostałaby wykryta. Na czym niby jej zależy? Żeby na własne oczy zobaczyć, jak cały budynek obraca się w ruinę? Skoro kierowała nią chęć zemsty na Juliusach, to widok zniszczonego Stawu z pewnością by ją ucieszył, ale czemu czekać? A może pośród ostatnich zdarzeń Erikowi coś umknęło? Westchnął cicho, pozwalając Thomasowi w spokoju przeprowadzić kontrolę glifów, samemu rozglądając się w tym czasie na prawo i lewo. — Może pełni tu rolę takiej... Szalonej Sally i dlatego tu została? — zerknął po reszcie grupy. Dziwaczka zjawiała się czasem na sabatach, a przed paroma miesiącami uraczyła nawet swoją obecnością Ostarę, gdzie to została wyprowadzona przez służby bezpieczeństwa. Trzymała się jednak na co dzień z daleka, nie wchodząc zbyt chętnie w kontakt z innymi ludźmi. Może Lydia żyła tutaj na podobnej zasadzie? Skoro jakimś cudem udało jej się wypłukać umysły ludzi ze wszelkich informacji na swój temat, to miała praktycznie w stu procentach bezpieczną kryjówkę w mugolskiej osadzie. Świetna okazja dla kogoś, kto był szeroko uzdolniony i mógł przyjmować interesantów na odludziu. |