![]() |
[18.07.1972] Hot mess - Wersja do druku +- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl) +-- Dział: Scena główna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=5) +--- Dział: Ulica Pokątna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=19) +--- Wątek: [18.07.1972] Hot mess (/showthread.php?tid=3993) Strony:
1
2
|
[18.07.1972] Hot mess - Rodolphus Lestrange - 30.09.2024 18 lipca 1972
Przy Dziurawym Kotle Plotki, które dochodziły go ostatnio, wcale nie napawały go optymizmem. Rodolphus starał się zwykle znajdować poza nimi - poza językami czystokrwistych czarodziejów i czarownic, których jedynym hobby było wtykanie nosa w nie swoje sprawy. I zapewne teraz również by zignorował to, co doszło do jego uszu, gdyby nie kilka rzeczy, które skutecznie wyprowadziły go z równowagi. Po pierwsze: wczoraj znowu znalazł list. Był niepodpisany i spoczywał na wycieraczce jego mieszkania na Horyzontalnej. Nie mógł sobie pozwolić na to, by podobna korespondencja przychodziła do miejsca, w którym być może będzie mieszkał kto inny. Wystarczyłoby, że ktoś by otworzył kopertę i od razu znalazłby się na językach. Ale nie tylko on: również Nicholas. Od spotkania na Pokątnej, gdy razem z Traversem wpadli na Agathę, minęło sporo czasu. Wydawało mu się, że skoro kobieta przekierowała swoją uwagę na drugiego mężczyznę, to da mu spokój. Mylił się jednak. Liścik, który znalazł na wycieraczce, musiał zostać podrzucony przez nią samą, nie przez sowę: gdyby to była sowa, to poleciałaby w inne miejsce. Słyszałam, że widziano Cię ostatnio z Marie Abbott. Co na to Twoja "narzeczona"? Powinna skrócić Ci smycz, biedna Bellatrix... Nie martw się, zapomniałam o Tobie, po prostu bardzo jej współczuję. Może powinnam napisać również do niej? Masz cudownego przyjaciela, Rolph, tak swoją drogą. Wydaje się być o wiele lepszą partią niż Ty sam, wiesz? Jeżeli nie powiesz mi, kto to jest, sama się dowiem. Ciekawe czy wie o Tobie to, co ja. Oczywistym było, że Agatha nie wiedziała za dużo o nim samym czy jego przyzwyczajeniach, ale w chwili, gdy zaczęła grozić nękaniem Bellatrix oraz Nicholasa, przegięła strunę. Lestrange nie odpowiedział na ten liścik - wiedział, że wyszedł spod jej pióra, poznawał jej pismo. Postanowił więc udać się pod Dziurawy Kocioł, gdzie wiedział, że kobieta wciąż pracuje. Powinien to wyjaśnić lub chociaż załagodzić sytuację, by zostawiła w spokoju osoby, którymi się otaczał. Chociaż nasłanie Agathy na Bellatrix czy Nicholasa było kuszące, bo zarówno jedno, jak i drugie, rozniosłoby Thompson w drobny mak, to jednak wolał najpierw sam spróbować rozwiązać ten problem z niezrównoważoną kobietą. Czekał więc przy przejściu od Kotła na Pokątną. Wiedział, że Agatha miała zwyczaj spacerowania magicznymi ulicami po pracy, a dzisiaj powinna kończyć przed wieczorem. Pewnie będzie się spieszyć, żeby kupić coś słodkiego. Raczej nie zmieniła swoich przyzwyczajeń, więc Lestrange cierpliwie czekał, oparty barkiem o ścianę. Wpatrywał się w przejście, zastanawiając się czy i teraz kobieta dostanie szału na jego widok i zrobi scenę, czy być może zachowa się jak cywilizowany człowiek i chociaż go wysłucha. Na dwoje babka wróżyła, Agatha była pierdolnięta, powinna znaleźć się w Lecznicy Dusz. I Merlin mu świadkiem: jeżeli nie odpuści, to osobiście ją tam umieści. RE: [18.07.1972] Hot mess - Baba Jaga - 01.10.2024 adnotacja moderatora
Użyto do Rozliczenia Lata 1972 - Asena Greyback To był dla Agathy okropny dzień. Oczywiście, każdy dzień spędzony w Dziurawym Kotle należał do tych z kategorii 'ledwo do wytrzymania'. Po pierwsze, w barze przewinęło się dzisiejszego dnia o jednego faceta w garniturze za dużo. Wstając rano stwierdziła, że jej limit na dzisiaj to jakichś trzech, ale jakimś zrządzeniem złośliwego losu ktoś dostał awans i stwierdził że przyprowadzenie kolegów do Dziurawego, to będzie najlepszy pomysł na świecie. A co gorsze, na koniec jeden z nich obrzygał jej buty. Wyczyściła wszystko zaklęciami chyba ze trzy razy, żeby mieć absolutną pewność że niczego nie przeoczyła, ale wciąż miała nieprzyjemne uczucie, że powinna to obuwie zwyczajnie wyrzucić do śmietnika, bo to wspomnienie pozostanie z nią już na zawsze. Od tego ostatniego wydarzenia w Kotle zaczęła też układać plan co do tego, jak właściwie powinna to odreagować, bo wciąż czuła jak coś się w niej gotuje na samo wspomnienie, coś cofa nieprzyjemnie do gardła, a przecież w trybie natychmiastowym podziękowała garniturkom, kończąc ich przygodę w barze akompaniamentem wściekłych wrzasków. Właśnie w takich momentach myślała o Rodolphusie. Rozrzewnienie już dawno przemieniło się w gorycz. Wcześniej wysyłała mu listy z rozpaczy, ale potem odkryła jak terapeutycznie działało na nią obranie sobie na cel właśnie jego. Złamał jej serce, uprzedził do ludzi na całe życie, więc wydawał się idealnym materiałem by odbijać sobie na nim wszystko to, na co nie miał absolutnie wpływu. I o tym liście myślała, kiedy opuściła knajpę. Drogi Rodolphusie, słyszałam że ostatnio znaleziono na cmentarzu nadgryziony i na wpół zgniły mózg. Czy to twój? Brzmiało to okropnie obcesowo i niewybrednie, ale nosiło ją na wszystkie strony. Ale może przyjdzie jej do głowy coś o wiele sprytniejszego, kiedy tylko dopadnie do cukierni, zabrać odłożone dla niej słodkości. Podążając przejściem na główną ulicę nawet nie zwróciła uwagi na mężczyznę, który opierał się tam o ścianę, zbyt zajęta sprawdzaniem czy zabrała wszystkie swoje rzeczy ze zmiany i co ważniejsze, myśląc o tej słodkiej bułeczce, co się w nią za parę chwil wgryzie. [inny avek]https://i.pinimg.com/736x/52/3b/b0/523bb09100520aade87db3faa011d606.jpg[/inny avek] RE: [18.07.1972] Hot mess - Rodolphus Lestrange - 01.10.2024 Uniósł lekko kącik ust, gdy dostrzegł przechodzącą przejściem kobietę. Nie mylił się i dobrze zrobił, obserwując ją z daleka nie tylko przy pomocy swoich oczu. Wiedza była potęgą, a swojego przeciwnika trzeba było rozgryźć jak najszybciej, by móc wyprowadzić ciosy, które zabolą. Sęk w tym, że w przypadku Agathy zaledwie część rytuałów była powtarzalna. Uważał, że kobieta była niezrównoważona psychicznie, dlatego do tej pory starał się ignorować to, co wyczyniała. Po prostu usunął się w cień i obserwował, trzymając rękę na pulsie. Może myślał, że jej przejdzie? Ale mylił się, bo im dalej w las, tym więcej listów i tym więcej plotek, wypełnionych goryczą. Westchnął więc cicho, bo absolutnie nie miał ochoty na konfrontację, szczególnie że kobieta wyglądała na rozedrganą emocjonalnie. Ale z drugiej strony - czy ona kiedykolwiek była spokojna? - Agatho - odezwał się w końcu, odbijając barkiem od kamiennej ściany. Nie chciał jej rozjuszyć jeszcze bardziej, wyskakując jej zza pleców. Co prawda nie podejrzewał, że cisnęłaby w niego zaklęciem, nie na ulicy Pokątnej przy miejscu swojej pracy, ale... Kurde, z nią to był największy problem: nigdy nie miał pewności, co zrobi. Musiał być przygotowany zarówno na próbę ataku, jak i na próbę uściskania go. Merlinie, za co? Co go podkusiło te lata temu, żeby w ogóle się do niej odezwać? Nie podejrzewał, jak bardzo ich "zerwanie" wpłynęło na życie Agathy. Nie interesował się tym, nie miał pojęcia że zranił ją tak bardzo. Spotykali się zaledwie miesiąc, może dwa. To były intensywne tygodnie, ale on sam nie nazwałby tego związkiem. Nigdy jej nic nie obiecywał, ale prawda była taka, że również nie mówił jej, że to tylko zabawa. Dla niego w tamtym okresie bawienie się uczuciami innych było chlebem powszednim. Zapewne nawet nie podejrzewał, że złamał jej serce. Raczej uważał, że Agatha robi to po złośliwości. RE: [18.07.1972] Hot mess - Baba Jaga - 10.10.2024 adnotacja moderatora
Użyto do Rozliczenia Lata 1972 - Asena Greyback Klucze były, sakiewka była, pobrzękujęce w niej wesoło napiwki też, oczywiście, chociaż pewnie nie wszyscy by sie zgodzili że na nie zasługiwała. Ale Agatha nie zamierzała przecież zaglądać w zęby darowanym... syklom, czy jak to tam powiedzieć. Odnajdowała sporo pocieszenia w tych swoich codziennych rytuałach, w tych samych uliczkach, które codziennie przemierzała, w tych samych słodkich bułeczkach, które tak często kupowała. Ta powtarzalność nadawała jej życiu jakiegoś znajomego rytmu, który lubiła i przez który może tak ciężko było jej się 'pożegnać' z niektórymi osobami. Nie spodziewała się spotkać w tym zaułku nikogo znajomego. A przynajmniej nie aż tak. Nie kogoś, kogo wspomnienie było nieprzyjemną zadrą, co i rusz rozognioną przez samą właścicielke. Zdecydowanie bardziej wolała pisać do niego wymyślne listy i snuć swoją pajęczynę plotek. Tak było łatwiej i zabawniej, oczywiście. Bo wiedziała, że pod jego brakiem odpowiedzi kryło się powoli wzbierające niecierpliwienie. Które najwyraźniej teraz doszło do pewnego punktu, który zmusił Rodolphusa do pokwapienia się do niej osobiście. - Rodolphusie - mimowolnie wyprostowała się gwałtownie, ale kiedy odwróciła się w jego stronę, jej głos zabrzmiał do bólu słodko. A zaraz uroczy uśmiech zmienił się w jadowity. - Po coś tu przylazł? Nie mam teraz czasu na to... cokolwiek to jest. [inny avek]https://i.pinimg.com/736x/52/3b/b0/523bb09100520aade87db3faa011d606.jpg[/inny avek] RE: [18.07.1972] Hot mess - Rodolphus Lestrange - 14.10.2024 - Jednak znajdujesz czas, żeby nękać mnie i moje otoczenie - odpowiedział bez zająknięcia, przechodząc bliżej kobiety. Zagrodził jej drogę, gdyby kobiecie wpadło do głowy by próbować go wyminąć. Nie miał zamiaru na to pozwolić, nie teraz i nie później. Trzeba było z tym skończyć raz na zawsze. - Jeżeli chciałaś pozostać anonimowa, moja droga, trzeba było się bardziej postarać. Nie wiem, wyciąć wycinki z gazety może? Jego głos i postawa były uprzejme, lecz słowa były cholernie złośliwe. Czy sugerował, że Agatha była głupia? Cóż... Być może tak właśnie było. Nie miał co do niej żadnych sentymentów, chociaż na ten moment starał się rozwiązać sprawę na tyle polubownie, na ile można było to zrobić. Pytanie tylko czy Thompson będzie współpracować w tej materii, bo jego wyobraźnia podsuwała mu wielkie, neonowe słowo "NIE". - Nie uważasz, że należałoby pójść dalej i zostawić przeszłość za sobą? - zapytał z pozoru niewinnie, niezwykle uprzejmie. Głosem dżentelmena, którym przecież był, prawda? Porządny czarodziej - takim określeniem zwykł się mianować. Bo to, co działo się za zamkniętymi drzwiami, nigdy nie wypływało na powierzchnię. Naprawdę nie chciał posuwać się do ostateczności i grozić kobiecie, bo wiedział że nie osiągnie w ten sposób nic. Ale być może jej jad jeszcze nie zepsuł doszczętnie serca i duszy, może da się dotrzeć do tego pustego łba na tyle, by Agatha znalazła sobie jakiś obiekt westchnień, skoro tak bezpardonowo podbijała do Nicholasa? Chociaż podejrzewał, że robiła to wyłącznie po to, by zrobić mu na złość. RE: [18.07.1972] Hot mess - Baba Jaga - 24.10.2024 adnotacja moderatora
Agatha skrzywiła się wyraźnie, słysząc jego słowa, a potem jeszcze bardziej, kiedy postanowił zagrodzić jej drogę. Ewidentnie nie podobało jej się, że postanowił znaleźć sobie dla niej czas i tym samym psuł jej jakże napięty grafik drogi do cukierni. Pewnie też gdyby Lestrange nie postanowił temu zapobiec, to już dawno minęłaby go i ruszyła dalej, z nadzieją że da jej spokój jeśli poświęci mu minimum atencji.Użyto do Rozliczenia Lata 1972 - Asena Greyback - Bawić się w coś takiego? - wydęła ostentacyjnie wargi. - Znasz mnie, robótki ręczne nigdy nie szły mi tak dobrze jak tobie - uśmiechnęła się do niego złośliwie, unosząc przy tym odrobinę podbródek, jakby w przypływie jakiejś dumy i samozadowolenia. Thompson poprawiła nerwowo torebkę, zsuwającą się z ramienia, taksując go spojrzeniem od stóp do głów. - Bardzo to miłe, Rodolphusie, że wciąż tak ciepło o mnie myślisz, ale spójrz na siebie. Zostawić przeszłość za sobą? To ty właśnie stoisz przede mną, plecąc bez sensu. Chcesz nie patrzeć w tył? Droga wolna, ja ci nie przeszkadzam. Ale skoro tak bardzo tego chcesz to może łaskawie daj mi spokój? - zapytała nieco ostro, jakby zniecierpliwiona była jego nieustający zawracaniem jej głowy, nawet jeśli będącym tylko jej wyobrażeniem lub pobożnym życzeniem. Jej zdaniem, gdyby faktycznie chciał by dała mu spokój, to w ogóle by się do niej nie odzywał i ignorował ją dalej. Ale nie. Stał teraz przed nią i nie pozwalał odejść, niby to wzburzony jej zachowaniem. Dobre sobie. [inny avek]https://i.pinimg.com/736x/52/3b/b0/523bb09100520aade87db3faa011d606.jpg[/inny avek] RE: [18.07.1972] Hot mess - Rodolphus Lestrange - 29.10.2024 Na tę złośliwość, skierowaną w jego stronę, tylko westchnął. Cichutko, nieco ze zrezygnowaniem. Drażniło go to, że kobieta szła w zaparte. Gdyby nie te listy, które słała namiętnie i nachalnie, pewnie poczekałby kolejne kilka lat, aż jej się znudzi. Ale teraz? Zrobił krok w jej stronę, dostrzegając ten nerwowy ruch, gdy poprawiała torebkę. - Daruj sobie, Agatho. Wciąż pamiętam charakter twojego pisma - skoro zaczynała uderzać w ostre tony, nie widział już żadnego powodu, by próbować działać polubownie. Wyciągnął dłonie z kieszeni i splótł ramiona na klatce piersiowej, unosząc nieco brew. Górował nad nią już wtedy, lata temu, teraz ta różnica tylko się pogłębiła. Nie miał powodu, by łagodzić swoje spojrzenie czy rysy twarzy, nie w chwili, gdy kobieta szła w zaparte i paliła głupa. - Jesteśmy w tej alejce tylko we dwoje. Nie musisz udawać, że nie wiesz o co chodzi. Nie chcę wyciągać żadnych konsekwencji z twojego gówniarskiego zachowania, Agatho. Nicholas również, pamiętasz go, prawda? Tak samo wysoki jak ja, ale cię nie zna. Zaczepiłaś nas ostatnio, a raczej jego. Nie chciałbym, byś miała przez swoje zachowanie problemy. Powiedział na tyle uprzejmie, na ile potrafił, lecz prawda była taka, że naprawdę zmuszał się, by ta rozmowa nie brzmiała jak groźba. Byli tu sami, gdyby miał pewność, że Thompson nie puści pary z ust, złamałby jej wszystkie palce, każdy po kolei, by już nigdy nie była w stanie sięgnąć po pióro. - Jeżeli brakuje ci zajęcia, moja droga, może weź dodatkowe godziny w Kotle? Albo umów się z kimś, kto na ciebie naprawdę zasługuje? - postąpił krok do przodu. Oczywistym było, że nie ma tu na myśli siebie. Wciąż oficjalnie był zaręczony z Bellatrix i to właśnie ona była powodem, dla którego tu był. Nie chciał, by Agatha ją nękała, a przecież była do tego zdolna. Rzut na charyzmę, by przekonać Agathę by dała sobie siana [roll=Z] [roll=Z] RE: [18.07.1972] Hot mess - Baba Jaga - 12.11.2024 adnotacja moderatora
Użyto do Rozliczenia Lata 1972 - Asena Greyback - Urocze - mruknęła tylko, mierząc go spojrzeniem kolejny raz. Próbowała wyglądać poważnie i na jak najbardziej pewną siebie, ale jej myśli uciekały gdzieś w bok, nadając jej nieco drażniącej aury roztargnienia. Bo nie było trudno teraz stwierdzić, ze nawet jeśli zdolna była do nękania go listownie, co można było wziąć za potrzebę wyłudzenia od niego chociaż odrobiny uwagi, to w tym momencie słuchała go tylko połowicznie. Może osiągnąłby o wiele lepsze efekty, gdyby przyszedł porozmawiać z nią tutaj z pączkiem. Chociaż pewnie i taki strategiczny podarek zostałby mu bezwstydnie wytknięty. Ale w końcu wyprofilowana brew uniosła się lekko ku górze, kiedy przyjrzała mu się odrobinę uważniej, zamiast zerknąć znowu ku wyjściu z alejki. - W takim razie nie widzę problemu. Skoro nie chcesz, to przecież wcale nie musisz. Ktoś ci każe? - zapytała, opierając rękę na biodrze z jakąś obcesową manierą, przenosząc przy tym ciężar ciała na jedną nogę. - Cieszę się, że masz takich wyrozumiałych znajomych, no i że sam okazałeś się taki wspaniałomyślny w mojej sprawie. Ale nie powinieneś się o mnie aż tak bardzo martwić - niby wypowiedziała te słowa z przekąsem, ale sama doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak dużą satysfakcję sprawiał jej fakt, że teraz stał przed nią w tej alejce. Tylko we dwoje, dokładnie tak jak powiedział. Nienawidziła go po tym co jej zrobił, ale z drugiej strony czuła pewien rodzaj ekscytacji za każdym razem kiedy smarowała kolejne głupie listy. - Dam sobie radę sama. Zawsze daję - i niewątpliwie było w tym odrobinę prawdy. Agatha mogła nie być wybitną czarownicą, ale tam gdzie brakowało jej talentu magicznego, życie nadrobiło to dając jej cholernie dużo szczęścia. Może nie takiego wybitnego, który pozwoliłby jej na zawojowanie świata, ale podejrzanie dużo razy spadała na cztery łapy i może to przez to bywała aż taka bezczelna w swoich poczynaniach. A może zwyczajnie głupia, bo nic jej porządnie nie nauczyło, ze należało igrać z ogniem. - Zajęć mam wystarczająco dużo - uśmiechnęła się do niego ni to złośliwie, ni to niewinnie, mając na myśli oczywiście fakt, że pomiędzy zmianami w Dziurawym Kotle namiętnie uprawiała przeróżną korespondencję. Ale potem westchnęła głęboko, spojrzeniem znowu uciekając gdzieś w bok. - Tylko tyle chciałeś mi dzisiaj powiedzieć? - machnęła ręką w zobojętniałym geście, trochę się łamiąc i wycofując z odbijania piłeczki. Może argument do niej trafił, a może Rodolphus uderzył we właściwy temat. [inny avek]https://i.pinimg.com/736x/52/3b/b0/523bb09100520aade87db3faa011d606.jpg[/inny avek] RE: [18.07.1972] Hot mess - Rodolphus Lestrange - 14.11.2024 Nie miał pewności czy to, co mówił do kobiety naprawdę do niej dotarło, czy też nie. Obserwował ją uważnie, wyłapując że jest jakaś nieobecna. Wiedział, że przeszkodził w jej codziennej rutynie - w zasadzie to przez te wszystkie lata zastanawiał się, czy Agatha zna jakieś sztuczki, by utrzymać nienaganną figurę, czy może po każdym pączku lata do kibla by wszystko wyrzygać. Fakt był jednak taki, że naprawdę dobrze wyglądała i gdyby nie to, że była w jego oczach walniętą babą, to być może to wszystko by się inaczej skończyło. Na pewno nie rozważałby jednak z nią małżeństwa, nie miał zamiaru tracić swojego statusu oraz dostępu do skarbca rodzinnego przez zaręczyny z kimś jej pokroju. - Wiem, że masz dużo zajęć - mam całą szufladę efektu twoich zainteresowań - powiedział chłodno, a kącik jego ust uniósł się nieznacznie. Zrobił kolejne dwa kroki tak, by znaleźć się obok kobiety na wyciągnięcie ręki. Wciąż jednak zachowywał dystans, na tyle grzeczny, by nie poczuła się zbytnio przytłoczona. Nie chciał, by zaczęła robić coś głupiego. - Dostarczasz mi całkiem niezły materiał na opał. Dodał nieco mściwie, lecz zrobił na tyle niewinną minę, że większość by się nabrała. Ale czy ona to łyknie? Wątpił, nie była idiotką, na dodatek go trochę znała. - Musisz przestać to robić, Agatho. Dlaczego marnujesz swój czas na takiego dupka jak ja? Jeżeli chcesz mi uprzykrzyć życie, to mogłaś poprzestać na wysyłaniu martwych szczurów kiedy się tego nie spodziewam. Ciężej się ich pozbyć niż listów - wszystko to, co dostawał, zwalał właśnie na nią. Czy słusznie? Nie miał pojęcia, być może nie tylko ona chciała sprawić, żeby miał w życiu trochę niedogodności. Rodolphus oparł się nonszalancko barkiem o kamienną ścianę i uniósł głowę, by spojrzeć w niebo. - Ile chcesz za to, by dać sobie spokój? Albo przynajmniej wrócić do naszej zabawy sprzed kilku miesięcy, gdy byłaś bardziej kreatywna? Stałaś się trochę zbyt przewidywalna. RE: [18.07.1972] Hot mess - Baba Jaga - 03.12.2024 Cokolwiek Agatha nie robiła, żeby utrzymać sylwetkę, wyglądała niemal dokładnie tak, jak kiedy jeszcze chodzili do Hogwartu. Owszem, rysy twarzy jej się nieco wyostrzyły i wydoroślały, ale oprócz tego? Sylwetka wyglądała na tak samo młodzieńczą i szczupłą, a w kącikach oczu krył się dokładnie taki sam wyraz przekory zmieszanej z pewnym rozdrażnieniem, kiedy taksowała swojego rozmówcę spojrzeniem. - Oh, spędzam ci w oczu sen aż tak, że zachowujesz wszystkie pamiątki? - zaszczebiotała, delikatnie pochylając się w jego stronę, kiedy zbliżył się do niej, jakby chciała wyjść mu na przeciw w tej przekomarzance. Stanąć niczym równy z równym, nie widząc nic złego w swojej obsesji, albo chociaż chcąc użyć ją w taki sposób, by tylko go rozdrażnić. To, czy palił te listy, nie miało większego znaczenia. Ważne było natomiast, że je dostawał. Że przychodziły pod wskazany adres i czy chciał czy nie, zwyczajnie nie miał możliwości o niej zapomnieć. Nie dlatego, że nie chciał, a dlatego że nie mógł. To była chyba jedyna możliwość dla niej, by poczuć w tym związku jakąkolwiek wyższość. Nawet jeśli samo słowo związek, było tak cholernie naciągane. - Martwe szczury są przereklamowane, nie słyszałeś? To poprzedni sezon - westchnęła, przejeżdżając delikatnie opuszkami po materiale jego ubrania na klatce piersiowej, na moment zawieszając spojrzenie na swojej dłoni, zanim znowu spojrzała mu w oczy. - Ile? - zmarszczyła brwi, jakby na moment faktycznie wybita z rytmu, nie rozumiejąc czy mówi poważnie, czy może sobie żartuje. Jakby na moment faktycznie biorąc sobie do serca to, co miał jej do powiedzenia. Na moment, ułamek sekundy zaledwie, jej twarz skurczyła się w brzydkim wyrazie, który zaraz jednak zniknął, jakby nigdy się nie pojawił. - A ile byś dał, by o mnie zapomnieć? - zapytała rezolutnie, unosząc brwi w przekornym i jakże nagle zblazowanym wyrazie. Może faktycznie ta oferta była warta jakiegokolwiek rozpatrzenia, a może tylko próbowała ostatkiem sił bronić się przed tym, żeby się na niego zezłościć i dać mu pełną satysfakcję z tego, że ją podszedł. [inny avek]https://i.pinimg.com/736x/52/3b/b0/523bb09100520aade87db3faa011d606.jpg[/inny avek] |