Secrets of London
Poczta Hannibala - Wersja do druku

+- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Wademekum (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Spis powszechny (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=28)
+---- Dział: Korespondencja (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=36)
+---- Wątek: Poczta Hannibala (/showthread.php?tid=4812)

Strony: 1 2


Poczta Hannibala - Hannibal Selwyn - 18.05.2025

Arabeska - kruk Hannibala



[Obrazek: photo-1544239051-59e55f169de5?q=80&w=195...x8fA%3D%3D]

Kod:
[koperta]
[align=right]Londyn 09.09.72[/align]

xx,

x

[align=right]xx,[/align]

[podpis="xx"][/koperta]



RE: Poczta Hannibala - Electra Prewett - 03.06.2025

Odpowiedź przyszła dość szybko, na zwykłej kartce papieru.
09.09.1972

Hanni,

tak, żyję. Nasza kamienica jest cała w sadzy, więc siedzę u matki na wsi. Jakiś typ nawrzeszczał na mnie w nocy, ale to nic w porównaniu z tym, jak niektórzy ucierpieli. Błagam, powiedz, że tobie ani twojemu mieszkaniu nic się nie stało.
Dzięki za propozycję pomocy i pamiętaj, że ja też w każdej chwili jestem do twojej dyspozycji.

Ellie



RE: Poczta Hannibala - Henry Lockhart - 06.06.2025

9.09.72
Han,
melduję, że żyję (cieszę się, że Ty też). Moje mieszkanie, dzięki Matce, nie zostało poszkodowane przez pożar. Ja się trochę połamałem, ale dzięki ubezpieczeniu z pracy, już niedługo z tego wyjdę.
A jak u Ciebie? Trzymasz się? Mam nadzieję, że oparzenia już Ci mniej dokuczają. I jak z Twoim mieszkaniem?

Trzymaj się tam,

Henry

wiadomość pozafabularna
Han,
melduję, że żyję (cieszę się, że Ty też). Moje mieszkanie, dzięki Matce, nie zostało poszkodowane przez pożar. Ja się trochę połamałem, ale dzięki ubezpieczeniu z pracy, już niedługo z tego wyjdę.
A jak u Ciebie? Trzymasz się? Mam nadzieję, że oparzenia już Ci mniej dokuczają. I jak z Twoim mieszkaniem?



RE: Poczta Hannibala - Mona Rowle - 07.06.2025

Odpowiedź dotarła dopiero późnym wieczorem 9.09., na pergaminie zaskakująco dobrze zachowanym — jakimś cudem uniknął języków ognia, które pożarły pół miasta. Charakter pisma pozostawiał jednak wiele do życzenia. 
Han,
czy spotkałeś kogoś dziwnego tej nocy?

Mi nic się nie stało. Czy jesteś cały? Czy ktoś z naszej rodziny został ranny? Co z teatrem? Czy kontaktowałeś się z Jonathanem albo Robertem? Nie mogę przestać myśleć o tym, jak niewiele dzieliło nas od tragedii.

Moje mieszkanie jest prawie nietknięte, więc jeśli czegoś potrzebujesz, cokolwiek — masz do mnie klucz, wiesz gdzie mnie szukać. Jeśli zostaniesz w Londynie, daj znać proszę, gdzie cię znaleźć.

Uważaj na siebie. I nie szukaj kłopotów na siłę!!!
M.



RE: Poczta Hannibala - Electra Prewett - 08.06.2025

09.09.1972

Hanni,

wygląda na to, że nasze domy są tak samo nawiedzone. Może popytaj się znajomych, czy któremuś z nich mieszkanie nie spłonęło? To chyba lepsza opcja niż spanie w teatrze (w pełni rozumiem, że nie chcesz mieszkać z matką, bo z moją też bywa ciężko).
Tak się cieszę, że poza kaszlem nic Ci się nie stało. Mój brat na pewno coś na to zaradzi. Najlepiej napisz do niego bezpośrednio, żeby ustalić szczegóły wizyty.

Ściskam Cię mocno,
Ellie



RE: Poczta Hannibala - Oleander Crouch - 02.07.2025

10 września 1972, Kornwalia

Droga osobistości aktorska,

Jak zdrowie? Mam nadzieje, że Cię nie przypaliło, chociaż blizny też mogą być niesamowicie atrakcyjne. Być może niedelikatnie z mojej strony pytać, bo sam doświadczyłem trochę nieprzyjemności podczas całego tego gorącego zamieszania, ale czy nasza nadchodząca wielkimi krokami próba wciąż jest aktualna? Żywię nadzieję, że jesteś fizycznie i psychicznie do niej gotowy, bo z chęcią popatrzę jak toniesz pod falami muzyki, wstrzymujesz oddech i rozmyślasz o samobiczowaniu.

Bez poważania, ale z wymaganiami,

Twój ulubiony - Oleander



RE: Poczta Hannibala - Robert Albert Crouch - 16.07.2025

Londyn 10.09.72

Drogi kuzynie,

cieszę się, że jesteś cały. Wybacz, że nie odpisałem dziewiątego, ale w Ministerstwie panuje przysłowiowy pierdolnik i dopiero dziś byłem w stanie się wyspać i zebrać myśli. Mój dom też nie jest w najlepszym stanie, na tę chwilę mieszkam u rodziców.
Z Jonathanem widziałem się wczoraj jedynie przelotnie. W każdym razie, nasz kuzyn żyje i jest w jednym kawałku. Z tego, co kojarzę, Monie też nic nie jest. My, Selwyni, jesteśmy nie do zdarcia : )

Jeśli będziesz potrzebował jakiejkolwiek pomocy, daj znać. Przecież nie może być tak, że mój kuzyn nie ma gdzie spać.

Pozdrawiam,

Robert

PS. Swoją drogą, jeśli byś chciał wspólnie zainwestować w apartament, daj znać. Jak już ogarniemy nasze mieszkania, będziemy mogli go kogoś wynająć i podzielić się zyskami. Przyda się dodatkowe źródło dochodu na wypadek, gdyby mnie szlag trafił w tym Wizengamocie.



RE: Poczta Hannibala - Henry Lockhart - 16.07.2025

odpowiedź przychodzi około 10 wieczorem
Londyn 09.09.72

Han,
właśnie mnie poskładali w Mungu. Kiedy wracałem z domu złamałem rękę w tym całym chaosie (nie polecam, ocena 0 na 10). Teraz posłuchaj (a raczej czytaj?): jeśli potrzebujesz na kilka nocy u kogoś zamieszkać, zapraszam do mnie. Nie sądzę, żeby był to twój metraż, ale mam wolną kanapę w salonie. Jest trochę ciasno, ale lepsze to niż nic. A i tak musisz oddać mi kurtkę, nie? Wpadnij jutro po siedemnastej, możesz już nawet przynieść sobie jakieś ubrania na zmianę, szczoteczkę do zębów i cokolwiek tam potrzebujesz. A jak będziesz potrzebował, żeby ci coś naprawić w mieszkaniu, możemy to dogadać już na żywo.
Trzymaj się i daj znać, czy będziesz wpadać

Henry



RE: Poczta Hannibala - Bard Beedle - 17.07.2025

Konsekwencja tej plotki. List nadesłano 12 września 1972 roku, a adres zwrotny na kopercie wskazywał, że nadała go na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu niejaka Rachel. Na początku, list zdawał się pachnieć naprawdę przepięknie, ale gdy z koperty zwietrzał zapach perfum, spod spodu wyłoniła się woń stęchlizny i tanich środków do dezynfekcji. Kartka była w paru miejscach zaplamiona formaliną, od której ostrego zapachu, Hannibalowi mogły zakręcić się łzy w oczach.
Styl pozostawiał wiele do życzenia, widać, że autorka listu – jak można było się domyślić, ghoulka – wysilała się, aby wydawać się wytworną. W wielu miejscach popełniła jednak błędy ortograficzne, przez które Hannibal musiał wczytywać się uważnie w bazgroły skreślone niezbyt wyrobioną w pisaniu ręką, aby dojść zawartego w nich sensu.



Jaśnie Wielmożny
Szanowny Panie Selwyn,

Pan mnie nie zna, ale ja znam pana, twarzy bowiem, takiej jak pańska, z inną pomylić się nie da. Gdy spoziera z plakatów teatru na cześć przodków pańskich nazwanego, zawżdy zdaje mi się, jakbym w wiośnie mojego pierwszego życia była, nie zaś w jesieni ósmego. Wyrazy uszanowania przyjąć proszę, i pozdrowić swego wielmożnego prapradziadka, jeżeli wciąż przy życiu się trzyma, i powiedzieć mu, że słodka Rachela wciąż pamięta o jego przysięgach. A jeżeli nie żyje, proszę wiedzieć, żeś pan jak skóra z niego zdjęta – tak w postawie jak i w geście – i w modlitwach moich będziesz, i w snach moich, cny młodzieńcze, aż mi się oczy zamkną po raz ostatni. Z zamiłowania taksydermistką jestem, wielem dekoracji niegdyś wykonała do teatrów równie wielu, więc miłością do sztuk pięknych pałam, podobnie jak i do młodzianów hożych. Tuszę że listów dostajesz pan wiele, toteż nie śmiem dłużej zajmować czasu, i pozwolę sobie przejść do samej istoty rzeczy.

Zwą mnie, jak żem wspomnieć raczyła wcześniej, Rachel. Prowadzę niewielką pracownię perfumeryjną na obrzeżach Nokturnu, alem na cyruliczkę się kształciła pod okiem mędrców wielce uczonych, w sztuce leczenia biegłych. Zębiska rwę, złamane kości nastawiam, przeganiam duchy złe, fluidy fatalne upuszczam, oczyszczenie ciała i ducha jednako zapewniam wszystkim, co chcą przychodzić do mnie. Ledwiem posłyszała o pańskiej przypadłości, zadrżałam. Za pozwoleniem pańskim, uświadomię pana, że po ulicach gadają, że selwyński potomek na suchoty straszliwe umiera, że po spalonej nocy zaniemógł straszliwie. Gadają, żeś pan krwią sikasz po ścianach, i krew też wykaszlujesz, ślady plwociny krwawej w chusteczkach z batystu czerwonych kryjesz, choroby się wypierając.

Piękny paniczu, znam ja remedium na twoją przypadłość proste. Medyki uczone, co się w umieralniach kryją, nie znają medycyny wcale, bo medycyna wymaga, żeby do wnętrza człowieka zajrzeć, zrozumieć, gdzie problem leży, a nie trucizny przepisywać, podobne tym, którym się truchła utrwala, samam w zakładzie pogrzebowym pytała, składy porównywała z oprzyrządowaniem swoim, a kto więcej panu o żywych powie, jak nie umarli? Problem jest taki, jaki następuje, w piśmie masz to pan wyjaśnione przeze mnie: zepsuta krew, co mężczyznom o typie sangwinicznym żywo wre w żyłach, zalega w pęcherzu, w naczyniach krew odprowadzających z cynader. Na to wyciąg z żurawiny pomaga, zmieszany ze składnikami prosto z natury wziętymi, stany zapalene pęcherza lecząc, a i krążenie limfy poprawiając, wydolność męską zwiększając, którą choroba każda upośledza.

Polecam się ze swoimi usługami, a w ramach dobrej woli, załączam do listu własnej produkcji środek leczący, przez klientów moich zachwalany szumnie i tłumnie. Przez ludzi znaczy się, a nie przed jegomości ze świata zwierzęcego, których żem wypchała i zakonserwowała w słojach, choć samo przez się rozumie się to, bo jak wielki musiałby być słój, który pomieściłby człowieka! Medykament powinien pomóc na wszelkie dolegliwości z pęcherzem. Prócz tego, pijawki zalecam panu, przesyłam również parę moich najnadobniejszych okazów, na pociechę pańską widać specjalnie chowanych. Pijawusie przykładać należy do lędźwi, aby krew zepsutą odessały, a potem włożyć z powrotem do słoika, i mi odesłać, żebym rytuał dziękczynny ku chwale Matki odprawić mogła, za ozdrowienie pańskie cudowne podziękować, dzieła dopełnić. A jakem Rachela, nie chciałabym twarzy twojej, panie, tak pięknej widzieć jako maskę zdartą i na drewno nawleczoną, taksydermicznym cudem żywą. Widzieć chcę ją żywą esencją życia, które i we mnie wciąż się jeszcze tli, gdy dane mi wreszcie będzie ujrzeć cię na scenie teatralnej, gdy już na bilet oszczędzę, gdy chałupę swoją skromną naprawię.

Bądź zatem zdrów, cny mój panie, i pamiętaj, że miła ci Rachela czuwać nad twym dobrem zawsze będzie.

Rachel


Do listu dołączono dwie buteleczki: jedna z leczniczym eliksirem na stany zapalne (szczególnie efektywnym w zapaleniach pęcherza), pachnącym żurawiną, a druga, z wygłodniałymi pijawkami.

[inny avek]https://64.media.tumblr.com/2db965253d6e50ec15144a8b49e3b752/f05986130f206e4f-34/s500x750/7bb94d7c075f79ade68c699a86f8c81090920e27.jpg[/inny avek]
wiadomość pozafabularna
no oczywiście autorstwo Lorraine Malfoy a kogo się spodziewałeś



RE: Poczta Hannibala - Bard Beedle - 18.07.2025

10.09.1972

Szanowny Panie, jest Pan najwspanialszym, najjaśniejszym, NAJZACHWYCAJĄCYM aktorem naszych czasów, a może i wszystkich czasów, kto wie! Dla mnie nie istnieje żaden inny teatr, żadna inna scena, żaden inny aktor, kiedy Pan wychodzi na deski! No… No, prawie żaden, bo przecież jest jeszcze Pan Baldwin Malfoy - niemal, tylko niemal tak samo wybitny jak Pan, chociaż to przecież oczywiste, że Pan zawsze będzie NAJ!

Szanowny Panie Hannibalu Selwynie!

Niech Pan wybaczy te bazgroły, ale n a p r a w dnę nie mogę się powstrzymać! Piszę, bo muszę zapytać, bo jeśli tego nie zrobię, to chyba pęknę z ciekawości! Kiedy, no kiedy, wystąpi Pan kolejny raz z Baldwinem Malfoyem?! Sam na sam, bez innych, zupełnie niepotrzebnych postaci?! Przecież to byłoby jak złączenie słońca z księżycem!

I nie - nie daj, Merlinie - nie chodzi mi o to, że Panów zaćmi albo ktoś z Panów któregoś przyćmiewa! Bo Pan jest najwspanialszy - ale Baldwin Malfoy jest n i e m a l tak samo wspaniały - proszę się nie gniewać, Pan zawsze będzie dla mnie pierwszy!

Proszę sobie wyobrazić, jakie to byłoby ŚWIĘTO dla nas, widzów, zobaczyć Panów dwóch, samych, ramię w ramię, razem na jednej scenie przez kilka aktów pod rząd! To byłoby coś tak wielkiego, że po tych wszystkich pożarach, które tak poraniły nasze biedne serca, od razu poczulibyśmy, że jednak świat jeszcze ma sens! Jeszcze jest na co czekać! Nie wszystko spłonęło!

Proszę mi powiedzieć - kiedy? Gdzie? W jakiej sztuce? Czy mam zacząć odkładać każdy knut na bilet i miejsce w pierwszym rzędzie? Albo chociaż w dziesiątym, byle widzieć!


Z wyrazami najszczerszego uwielbienia i niecierpliwości,
Wasza najwierniejsza fanka,
Maureen (lat 16 i pół!)

Bard: Benjy Fenwick