Secrets of London
[15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Wersja do druku

+- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Scena główna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Dział: Ulica Pokątna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=19)
+--- Wątek: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka (/showthread.php?tid=4995)

Strony: 1 2


[15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Nora Figg - 21.07.2025

[inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=bKktGoM.jpeg[/inny avek]
15.09.1972 Nora Nory

To miał być całkiem przyjemny dzień. Panna Figg rano udała się targ, aby zrobić zakupy. Potrzebowała kilku świeżych składników, a że jej brata nie było w pobliżu, to stwierdziła, że wybierze się przy okazji na spacer. Świeże powietrze dobrze jej zrobi (ta, jasne, wszędzie nadal było czuć swąd spalenizny). Mniejsza jednak o to, nieco ruchu zawsze było wskazane, szczególnie dla kogoś jak ona, kto całe dnie spędzał w kuchni. Zostawiła Wendy na straży, jakby faktycznie było czego pilnować, cukiernia ostatnio wydawała się być nieco opustoszała, bowiem wszyscy zajmowali się swoimi własnymi tragediami i ostatnie o czym myśleli to były pyszne pączki, jednak nie przestawała tworzyć, nawet dla tych kilku, nielicznych osób, które postanowiły odwiedzić jej cukiernię.

Kiedy wracała z zakupów, z koszykiem wypakowanym świeżymi ziołami przydarzyło jej się coś nieprzyjemnego. Złośliwy duch postanowił zrobić jej żart. Zaczęła się zmniejszać, przeraziło ją to nieco, bo ledwo utrzymywała koszyk w swojej dłoni. Nie zdążyła się nawet odezwać do poltergeista, bo zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nie do końca wiedziała, co się stało, czuła tylko, że jest jeszcze drobniejsza niż normalnie, skóra wydawała się taka gładka... coś było nie tak.

Zahaczyła po drodze o znajomego klątwołamacza, tam też dostrzegła swoje odbicie w lustrze. Nie spodziewała się takiego widoku. Już raz stała się ofiarą podobnej sztuczki, tyle, że wtedy zamieniła się w mężczyznę, tym razem wróciła do dziecięcych czasów. Klątwołamacz powiedział jej, że to minie, oczywiście. Musiała jednak spędzić jeden dzień pod tą postacią. Cóż, jakoś to przetrawi, nie miała za bardzo innego wyjścia, chociaż duch mógł to zrobić w innym czasie, bo przecież miała tyle rzeczy do zrobienia.

Wytłumaczyła Wendy całą sytuację, kiedy znalazła się w cukierni. Chwilę jej to zajęło, jednak w końcu dotarło do niej, że nie robi sobie z niej żartów. Norka usiadła na sofie, która znajdowała się przy oknie. Nie bardzo miała co ze sobą zrobić, bo przecież nie dosięgałaby do swoich wszystkich kuchennych półek (tak, jakby normalnie nie sprawiało jej to problemu). Na kolanach miała lady, którą głaskała jednostajnym ruchem, kotka wyczuwała, że to jej pani, oczywiście jednak nie byłaby sobą, gdyby nie zwróciła uwagi na to, że coś jest z nią nie tak - jakby sama tego nie zauważyła.




RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Brenna Longbottom - 22.07.2025

Brenna zamierzała wpaść do Nory na krótko, po pracy. Tym razem nie po pączki czy kanapki – przy tym, co działo się w Londynie, domaganie się, aby Nora po prostu przygotowywała lunche i przekąski byłoby marnotrawieniem jej czasu i talentu. Raczej spytać czy specjaliści zbadani już te dziwne ślady na ścianach, w końcu Nora znała kilku klątwołamaczy, w tym swojego własnego brata. A także porozmawiać o zamówieniu na coś, czego mogli teraz potrzebować dużo bardziej, a więc eliksirów oraz świec. Zwłaszcza tych ostatnich, jeżeli liczyła, że Thomas albo Basilius będą mogli podjąć próbę pozbycia się tego, co zalęgło się w ścianach Warowni. I że być może uda się potem zacząć pomagać i innym z podobnymi problemami.
Wendy wspomniała jej, że Nora jest na tyłach. Pracownica patrzyła na Brennę z jakąś taką trochę dziwną miną, ale Brenna była zwyczajnie zmęczona: na tyle, że nie zwróciła na to większej uwagi, choć być może powinna. Wpadła więc po prostu do części mieszkalnej, jak zwykle szybkim krokiem i…
– Cześć Mabel, gdzie jest mam… – zaczęła, ledwo jej wzrok padł na kanapę i dostrzegła tam jasnowłose dziecko, ale zaraz urwało, gdy jej mózg przetworzył informacje, jakich dostarczały oczy. A widziała bardzo wyraźnie, że chociaż dziewczynka na kanapie była znajoma, i bardzo podobna do Mabel, to trochę bardziej pucołowata, i z odrobinę innymi rysami i…
…tak, Brenna znała tę dziewczynkę.
Widywała ją wielokrotnie, ale od tego czasu minęło bardzo wiele lat: teraz oglądała ją głównie na zdjęciach w albumach.
– Nora? To ty? – wykrztusiła, usiłując zrozumieć, co tutaj się stało, bo jeżeli Nora nie ukrywała przed nimi jeszcze jakiejś córki, ewentualnie Thomas nie sprowadził sobie dziecka bardzo przypominającego jego siostrę, to wyglądało na to, że panna Figg… odmładniała. – Zjadłaś za dużo złotych jabłek z sadu Abbottów? – spytała ostrożnie, robiąc taki ruch, jakby chciała podejść bliżej, ale się rozmyśliła. Uznała, że siadanie na kanapie obok Nory nie jest najlepszym pomysłem, dopóki nie wiedziała, co tu się dzieje. I czy to na przykład nie rezultat jakiegoś dziwnego zaklęcia ze Spalonej Nocy, które może okazać się zaraźliwe, a naprawdę nie chciała nagle zamienić się w siedmiolatkę.


RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Nora Figg - 23.07.2025

[inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=bKktGoM.jpeg[/inny avek]

Figgówna nie spodziewała się wizyty gości, chociaż w tak napiętym czasie to nie było niczym zaskakującym. Mogła zaoferować swoim bliskim wsparcie na różnych płaszczyznach, eliksiry, czy świece były aktualnie potrzebne chyba każdemu, więc oczekiwała na kolejne prośby, zlecenia, które mogła realizować. Oczywiście, że nie przestała piec, cukiernia nadal funkcjonowała, może nie była w najlepszym stanie, ale nie zamierzała narzekać. Zdawała sobie sprawę z tego, że inni mieli jeszcze gorzej.

Uniosła głowę, kiedy usłyszała stukot butów, które uderzały o podłogę. Nie wiedziała, kto pojawił się w części mieszkalnej, być może Wendy czegoś potrzebowała. Czekała jednak z odezwaniem się do momentu, w którym postać weszła do pomieszczenia. Westchnęła cicho pod nosem, gdy zobaczyła Brennę. To nie tak, że nie cieszyła się, że postanowiła ją odwiedzić, tyle, że wolałaby jednak, by nie widziała jej w tej formie, z której nie była szczególnie zadowolona. Oczywiście, że prośby nie zostały wysłuchane, jej każde nieszczęście musiało być dostrzeżone przez kogoś bliskiego. Powinna się z tym chyba pogodzić.

Longbottomówna dość szybko połączyła fakty, z początku wzięła ją za Mabel, ale niemalże od razu się poprawiła. Nie zdziwiło jej to wcale, znały się od czasu, gdy były dziećmi, na pewno pamiętała jak wyglądała jako mała dziewczynka.

- Szybko Ci poszło. - Oczywiście, że zamierzała docenić czujność przyjaciółki.

- Tak, to ja. Cześć Brenn. - Dodała jeszcze piskliwym głosem, w końcu uśmiechając się do Brenny.

- Nie do końca, nie wiem, ile jabłek musiałaby zjeść, aby tak wyglądać... - Zdecydowanie też nie chciała tego testować, bo odpowiadało jej bycie dorosłym człowiekiem. Nie czuła się najlepiej z powodu tego powrotu do przeszłości, bo czuła, że zmarnuje ten dzień, a czas aktualnie był naprawdę cenny.

- Gdy wracałam z zakupów poltergeist postanowił sobie ze mnie zażrtować. - Oczywiście, że musiała wyjaśnić dlaczego wyglądała tak, a nie inaczej. Miała świadomość, że to było zastanawiające. - Klątwołamacz powiedział, że do jutra mi przejdzie, więc dzisiaj muszę jakoś to przeżyć. - Nie brzmiała jakby była z tego powodu zadowolona, ale nie miała innego wyjścia, jak po prostu to przetrawić. - Co Cię do mnie sprowadza? - Czas był dość napięty, więc spodziewała się, że Brenna znalazła się w cukierni w jakimś konkretnym celu.




RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Brenna Longbottom - 23.07.2025

– Mabel… jest trochę wyższa – powiedziała Brenna, wciąż nie odrywając spojrzenia od Nory, wyraźnie mimo wszystko trochę tym fenomenem poruszona. Patrzenie na Figgównę taką, jaką była przed wielu, wielu laty, było… było po prostu dziwne, z braku lepszych słów, którymi mogłaby Brenna to jakoś opisać. Tym dziwniejsze, gdy Nora się odezwała, dziecinnym głosikiem, wypowiadając słowa niezbyt do dziecka pasujące. – Do licha, są rzeczy na tym niebie i ziemi, o których nie śniło się czarodziejom – oceniła, opadając wreszcie na kanapę obok Nory. Miała ochotę dotknąć jej jasnych włosów i policzka, żeby upewnić się, że są prawdziwe, ale powstrzymała ten odruch. Nie robiło się takich rzeczy dorosłym. Ba, dzieciom bez ich zgody też nie powinno się ich robić…
– Pewnie z parę kilo. Co byłoby trudne nawet dla mnie, chociaż bardzo lubię jabłka. I mam wrażenie, że wuj Abbott mógłby się trochę wkurzyć – stwierdziła, a przez jej twarz przemknęła cała gama emocji, kiedy Figgówna opisała, że to poltergeist. Wszystko przejdzie w ciągu doby: dobrze. Złośliwy duch latał i atakował przechodniów: źle. Brenna zmarszczyła brwi, odnotowując sobie, że chyba pora złożyć zgłoszenie we właściwym dziale w Ministerstwie Magii.
– Wiesz, że ten paskudnik też mnie dorwał? Raz parę lat temu, potem kilka miesięcy… Zamienił mnie ciałami z Millie Moody, ale Basilius też powiedział, że to przejdzie po dobie. A potem nagle zamienił mnie w mężczyznę. Może miałam szczęście, że nie stałam się nagle dzieckiem… Gdzie to było? Nie sądziłam, że on ciągle gdzieś tutaj lata – powiedziała. Przecież takie zmiany mogły wywołać całkiem spory zamęt, zwłaszcza jeśli zamieniłby ciałami dwie niewłaściwe osoby. Och bogowie, gdyby na przykład kiedyś trafiła na niego będąc w pobliżu Stanleya Borgina?! Nawet nie chciała tego sobie wyobrażać. – Aaa… Tak. Chciałam spytać, co mówią specjaliści o tych… dłoniach. Ja mam runę. Na ścianie. Tylko jest problem, bo runa się chowa, jak próbuję komuś ją pokazać, jakkolwiek by to nie brzmiało. I świece. W sensie nie mam świec, tylko chciałabym je zamówić, bo będziemy próbowali odczyniać klątwy w Warowni, i pewnie w innych miejscach…


RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Nora Figg - 24.07.2025

[inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=bKktGoM.jpeg[/inny avek]

- Tak, to prawda i nie taka pucułowata, jak ja byłam... to znaczy jestem. - W tej chwili w końcu wyglądała jak kiedyś, więc trochę nadal taka była. Różniła się nieco w tej wersji od tego jak wyglądała Mabel, która aktualnie znajdowała się na podobnym etapie życia. W końcu geny się mieszały, a dziewczynka miała w sobie też coś ze swojego ojca, tak to działało.

- Są, świat ciągle nas zaskakuje, czyż nie? - Sama nie miała pojęcia, czy to dobrze, czy źle, chociaż może dobrze? Mogło to nieść przecież za sobą pozytywy, zaklęcia, eliksiry jeszcze nieodkryte, które mogły czynić cuda, które póki co jeszcze były nikomu nieznane.

- Tak, wydaje mi się, że to mogłoby być sporym wyzwaniem nawet dla kogoś kto jest w stanie zjeść sporo. - Każdy żołądek miał swoje ograniczenia, nie dało się wciskać w siebie jedzenia bez końca. Wolała też nie myśleć o tym, jakby się czuła po zjedzeniu takiej ilości jabłek. Co za dużo to niezdrowo, nawet jeśli chodziło o owoce.

Uniosła wzrok i spojrzała na Brennę. Cóż, najwyraźniej nie tylko ona była tym szczęśliwcem, skoro przyjaciółce również przydarzyło się to kilka razy. - To też nie jest mój pierwszy raz, parę miesięcy temu zamienił mnie w mężczyznę, dobrze jednak wiedzieć, że ma jeszcze inne sztuczki w zanadrzu, przynajmniej wiem czego można się spodziewać. - Jak to możliwe, że ten duch latał sobie tak od kilku lat i uprzykrzał życie innym? Nie miała pojęcia, ktoś powinien coś z tym zrobić, czy coś.

- Niedaleko, na Pokątnej, szłam na zakupy, potrzebowałam trochę ziół. - Nie wiedziała, czy poltergeist miał jakieś swoje ulubione miejsce... może powinna go unikać, żeby nie stać się ponownie jego ofiarą? Tyle, że nie chodziło tylko o nią, nie sądziła więc, że to by mogło coś zdziałać, zdecydowanie lepiej byłoby go stamtąd po prostu wypędzić, wyegzorcyzmować, jak zwał tak zwał.

- Runa pokazuje się tylko Tobie? - Zapytała jeszcze wprost, głaszcząc przy tym swoją kotkę. Kolejna rzecz, która nie śniła się czarodziejom. - Nie da się jej jakoś zablokować, wiesz, przytwierdzić zaklęciem kiedy będziesz na nią spoglądać sama, a później dopiero ktoś mógłby rzucić na nią okiem? - Nie miała pojęcia, czy to w ogóle było możliwe. - Może ma jakieś specjalne właściwości, nie znam się na runach, ale jakbyś komu pokazała jej rysunek, to może wiedziałby o co chodzi? - Najlepiej jakby zajął się tym jakiś specjalista. - Te dłonie... nie wiem, czy szybko uda mi się tego pozbyć, to chyba bardziej skomplikowana klątwa, dwa dni temu przyglądała się temu grupa naprawdę niesamowitych osób, specjalistów w różnych dziedzinach i też nie do końca wiedzieli, o co z tym chodzi. Ponoć podczas Mabon można coś z tym zrobić. - Jeśli osoby takie, jak mężczyźni którzy tu byli nie wiedzieli co z tym zrobić, to nie spodziewała się tego, że ktokolwiek inny będzie wiedział.

- Jasne, powiedz tylko ile tych świec potrzebujesz, a przygotuje je dla Ciebie. - Nie było to dla Figgówny żadnym problemem.




RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Brenna Longbottom - 28.07.2025

Brenna milczała przez chwilę, patrząc na te policzki Nory, faktycznie trochę pucołowate, na miękkie, jasne, dziecięce włosy, wsłuchując się w piskliwy głosik… i niby nie tak dawno temu poltergeist przerzucił jej własnego ducha do ciała Millie, i zaserwował jej z pierwszej ręki doświadczenie bycia mężczyzną, ale i tak musiała się ukradkiem uszczypnąć.
– Muszę przyznać, że człowiek trochę dziwnie się czuje, jak rozmawia z dzieckiem, które jest… no… dorosłe – ogłosiła w końcu, a potem zmarszczyła lekko brwi. – Ale ten, Nora, czy ty czujesz się dorosła? – spytała, nagle trochę zaniepokojona, bo co jeżeli to cofało też na przykład mózg…? I póki to nie przejdzie Nora miała myśleć jak mała dziewczynka, a jeżeli Brenna będzie z nią teraz rozmawiać o klątwach, wojnie i tym podobnych, to zaserwuje jej jakąś traumę, która utrzyma się i po przemianie, bo przecież dziecinne traumy to nie byle co, a przynajmniej tak powtarzał znajomy specjalista z Lecznicy Dusz (dodając, że dzięki nim stać go na opłacanie rachunków?).
– O… mnie też dopadł na Pokątnej. Może on faktycznie ma jakieś ulubione miejsca? I powinnam tam zawlec Sebastiana? Albo nie wiem, wywiesić znaki ostrzegawcze, że uwaga, tutaj grasuje złośliwy duch, może spróbować zamienić cię w mężczyznę? – Brzmiało, jakby ot tak sobie gadała, ale Brenna była osobą, która jak najbardziej była gotowa takie plakaty tu i ówdzie rozlepić. – Och, uwierz, próbowałam. Zaklęcia rozpraszające, kopiujące, cuda niewidy… a ona i tak się chowa. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy ta runa naprawdę tam jest, i jakiś czar nie trafił mnie – stwierdziła, pukając się lekko w skroń. Zwłaszcza że (chociaż ani myślała przyznawać się do tego teraz Norze) faktycznie wiedziała, że coś ją trafiło. Gdyby było inaczej, nie świrowałaby tak w obecności ognia. Do tego stopnia, że zaczynała myśleć o szukaniu pomocy u specjalisty…
– Spróbowałam ją przerysować i pomyślałam, że pogadam z Tommym… zwłaszcza jeśli zdążył już przejrzeć te inne materiały – mruknęła, wzdychając. To i nie był, i był priorytet: nie był, bo to „tylko mieszkanie”, był, bo po Spalonej Nocy po prostu potrzebowali lokali, nie tylko Zakon, ale też Londyńczycy. – Jedna kapłanka też mi coś wspominała, że modlitwa podczas Mabon może zdziałać cuda i w ogóle, ale sama nie wiem, czy w to wierzyć… W każdym razie, tak, byłabym wdzięczna za powiedzmy na początek cztery komplety? Plus jeżeli masz coś na bezsenność, też może się przydać, wydaje się, że jakoś ostatnio dużo osób ma problemy ze snem w tych lokalach, w których Voldemort zostawił pamiątki.
Nie żeby Brenna była skłonna próbować faktycznie mieszkać w tym mieszkaniu, póki ta runa się tam znajdowała. Na całe szczęście miała inne alternatywy.

TAK MAM SKLEROZĘ.
!Trauma Ognia


RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Pan Losu - 28.07.2025

Nie dotykają się żadne omamy, ale trauma ognia pozostaje silną. Kiedy w trakcie trwania tej sesji widzisz płomienie, na moment zastygasz w bezruchu przepełniony strachem. Wydaje ci się, że nadchodzą. Kto? Oni... One? Te istoty złożone z dymu i lęków...


RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Nora Figg - 28.07.2025

[inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=bKktGoM.jpeg[/inny avek]

Nie wątpiła w to, że postać którą aktualnie przyjęła mogła powodować dyskomfort. Brenna rozmawiała z dzieckiem, a przynajmniej fizycznie Norka wyglądała jak ono. Jej dusza na szczęście nie zmieniła swojej postaci, kto wie bowiem, co mogłoby jej strzelić do głowy, gdyby stała się swoją małoletnią wersją. Wolała nawet o tym nie myśleć, szczególnie, że przecież w Londynie nie było aktualnie zbyt bezpiecznie.

- Czuję się dorosła, chociaż to wszystko i dla mnie jest nieco abstrakcyjne. - Musiała jednak jakoś sobie poradzić z tym problemem, zresztą miał to być tylko jeden dzień, przetrwa to.

- Przydałoby się ostrzec ludzi, kto wie, jak często zdarza mu się uprzykrzać życie innym. - Skoro jej przytrafiło się to kilka razy, Brennie również to nie mógł być przypadek. Może ten duch wybrał sobie to na swój sposób na życie. Szkoda tylko, że kosztem innych osób, które nic mu nie zrobiły. Nie miała pojęcia, czy łatwo dałoby się go wypędzić, bo właściwie nie leżało to nigdy w kręgu jej zainteresowań. Zdecydowanie większość czasu spędzała nad roślinami i eliksirami, może warto było nieco nadrobić braki?

- Nie pozostaje Ci chyba nic innego jak sięgnąć po specjalistę, ktoś na pewno spotkał się z czymś podobnym. - Pogłaskała kotkę po głowie, przyglądając się przy tym Brennie. Lustrowała ją wzrokiem, chcąc sprawdzić jak się miewa, nie pytała o to, bo zdawała sobie sprawę, jaka odpowiedź padnie z jej ust. Chciała po prostu rzucić na nią okiem i zobaczyć, czy wygląda na bardzo zmęczoną.

- Na pewno chętnie rzuci na to okiem, tylko, że nie ma go tutaj. Ta dziwna klątwa, która w nas uderzyła uniemożliwia mu przebywanie tutaj, nie może spać, ma jakieś problemy ze zdrowiem. - Tak właściwie od kilku dni Nora była tutaj praktycznie sama. Odesłała Mabel do swoich rodziców i zajmowała się pracą, na tym upływała jej większość czasu.

- Nieoceniona jest moc modlitwy, jestem ciekawa, czy to faktycznie wystarczy. - Podchodziła do tego nieco sceptycznie, ostatnio zresztą miewała problemy z wiarą, bo jakże kapłani mogli pozwolić na to, żeby doszło do takiej tragedii, by tylu niewinnych ludzi straciło swoje życia? Wiele miejsc zostało przeklętych, i nagle modlitwa z okazji sabatu miała pomóc im się pozbyć skutków tego, co się wydarzyło.

- Tylko cztery? Wiesz, że mogę zrobić więcej. - Tak, czy siak ciągle nad czym pracowała, bez różnicy było jej czy zrobić cztery komplety, czy osiem. Wiedziała, że jej bliscy tego potrzebują.

- Robiłam ostatnio ciastka na bezsenność, wydaje mi się, że jest to dużo lepsze od eliksirów. - Były lepsze w smaku, szczególnie gdy doprawiała je czekoladą, dzięki czemu przyjmujący je czarodzieje nie musieli się krzywić.




RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Brenna Longbottom - 29.07.2025

– Przynajmniej tyle… wiesz, pół biedy, jak zamieni kogoś na jeden dzień w mężczyznę, ale tak dziecko? Wyobrażasz sobie, gdyby nagle zmienił… no mnie w siedmiolatkę? W pięciolatkę z różdżką w spalonym Londynie? – spytała i wzdrygnęła się lekko na samą myśl, bo była praktycznie pewna, że jako pozostawiona sama sobie siedmiolatka, z różdżką i myśleniem dziecka, ale za to z pamięcią o formułach i gestach potrzebnych do rzucania zaklęć, zrobiłaby coś bardzo, bardzo głupiego. Norka jeszcze była względnie grzecznym dzieckiem, a Brenna… no nie tyle, że była niegrzeczna. Była bardzo skłonna do Przeżywania Przygód.
– Wiesz co, tak sobie myślę, że do tej pory żaden specjalista nie spotkał się z czymś takim – westchnęła Brenna, machając ręką w stronę ciemnych odcisków rąk, które ciągnęły się wzdłuż ściany pomieszczenia. – To wszystko co zrobił… Wynalazł nowe formy magii. Albo odnalazł jakieś stare formy magii i sprytnie je wykorzystał.
Prawdopodobnie zasilił się do tego energia z Limbo, a przynajmniej Brenna chciała wierzyć, że tak właśnie było – i że, przy odrobinie szczęścia, tę energię wykorzystał. Chociaż to prowadziło do mało przyjemnych wniosków, mianowicie zaczynała się trochę martwić, czy przypadkiem Patrick, Victoria, Mavelle i Atreus nie mogli posłużyć mu jako baterie do dalszych poczynań.
– Wiem, podrzucę mu to, pewnie dziś będzie nocował w Stawie. – Sama się trochę gubiła, kto tam czasem wpadał, kto mieszkał czasowo, a kto na stałe, ale też nie należała do ludzi mnożących w takich sytuacjach problemy, i tylko dbała, aby w szafie zawsze była świeża pościel, a w szafce w kuchni nie brakowało kawy i innych podstawowych artykułów spożywczych. Chociaż trzeba było przyznać, że spotkanie tam Basiliusa stanowiło dla niej pewne zaskoczenie. – To na pewno tylko modlitwa? Jakby się zastanowić… to swojego rodzaju rytuał. Może chodzi o modlitwę do matki, a może o coś więcej? Magię, wiarę, że to podziała, dodatkowe atrakcje pod postacią świec i tak dalej? – zastanowiła się z pewnym zastanowieniem. Jej własna wiara była trochę dziwaczna, i wpłynęły na nią ostatnie wydarzenia, ale ogółem starała się po prostu nie zastanawiać nad takimi sprawami za dużo: gubiła się w tym wszystkim coraz bardziej i uznała, że sprawy religijne zostawi jednak Sebastianowi. – Zacznijmy od czterech i zobaczmy, czy to w ogóle działa, a jeśli chodzi o ciastka, to brzmią lepiej niż eliksir.


RE: [15.09.1972] back to the past | Brenna i Norka - Nora Figg - 29.07.2025

[inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=bKktGoM.jpeg[/inny avek]

- Kto wie, kiedy może strzelić mu coś podobnego do głowy, wolę nie myśleć o tym, że komuś mogło się przytrafić coś takiego. - Nie miała pojęcia, w jaki sposób złośliwy duch dobierał swoje ofiary, czy miał choć odrobinę rozsądku w głowie. Właściwie to miała szczęście, że przytrafiło jej się coś podobnego teraz, a nie podczas pożarów, jej, czy Brennie, przecież najprawdopodobniej wtedy ktoś mógł je po prostu zdeptać podczas tego zamieszania (no, nie, żeby na co dzień w przypadku Nory to było bardzo wyjątkowe).

- To tak jak te widma z Kniei, przecież one również są czymś zupełnie nowym, albo ściągniętym nie wiadomo skąd. - Voldemort pokazywał, że ma zasoby, które są w stanie zaskoczyć wszystkich. Niekoniecznie były to siły, których pochodzenie znali. Kto wiedział, co jeszcze postanowi wykorzystać podczas tej wojny? Wolała chyba o tym za bardzo nie myśleć, żeby nie stać się zbyt mocno pesymistyczną, chociaż przyszłość nie rysowała się raczej kolorowo. Mogło być tylko gorzej i najgorsze, że nie wiedzieli, czego się spodziewać.

- Dobrze, że ogarnęłaś ten staw, dzięki temu mamy się gdzie podziać. - Dodała jeszcze, bo uważała to za naprawdę dobry pomysł. Idealnie się wstrzelili z tym, aby zadbać o tamto miejsce. Wielu sojuszników aktualnie potrzebowało miejsca, gdzie mogli poczuć się bezpiecznie. Spora część ludzi, którzy byli im bliscy straciła bowiem swoje mieszkania, czy właśnie jak chociażby Thomas została wykurzona z dotychczasowych domów.

- Tak, całość, modlitwa, świeczki, szkoda tylko, że Matka nie ocaliła nas przed tym, co się wydarzyło. - Słychać było gorycz w jej głosie, musiało to wyglądać całkiem zabawnie, gdy podobne słowa padały z ust tej drobnej, malutkiej dziewczynki.

- Jasne, jak sobie życzysz. Nie bez powodu wymyśliłam te ciastka, eliksiry średnio wszystkim smakują, a skoro mogę jakoś pomóc im przyjmować te składniki to warto odrobinę to osłodzić. - Mikstury w większości smakowały paskudnie, jasne, było to raczej małym mankamentem zważając na to, że pomagały na różne przypadłości, jednak skoro mogła połączyć dwie czynności, w których była dobra, to postanowiła skorzystać z tej umiejętności. - Postaram się wszystko przygotować na dniach, może jutro mi się uda to zrobić, bo dzisiaj nie jestem w stanie dosięgnąć do kociołka... - Widać było, że nie jest z tego powodu szczególnie zadowolona, ale nic nie mogła na to poradzić.