• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
1 2 Dalej »
[2.05.1972] Dora i Butek sprzątają po Beltane

[2.05.1972] Dora i Butek sprzątają po Beltane
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#11
31.08.2023, 04:47  ✶  
Było coś pokrzepiającego w tym, że zarówno jej, jak i towarzyszącemu jej jegomościowi udało się z powodzeniem rzucić zaklęcia przywołujące wnyki. A potem, w jakimś upiornym pochodzie, ruszyli dalej. Było w tym wszystkim coś groteskowego i Dora była absolutnie przekonana, że gdyby ktoś ich tak zobaczył, z tymi unoszącymi się za nimi wnykami, to mogliby spowodować u kogoś zawał, o ile czarodzieje mogli w ogóle cierpieć na takie przypadłości. Z drugiej strony, jakkolwiek nie wyglądało to dziwacznie dla osób trzecich, to przecież robili coś dobrego - zapobiegali ewentualnym dalszym wypadkom i za to powinno się ich chwalić.
- Niech się pan nie przejmuje, trafimy. - zapewniła go gorliwie, posyłając mu kolejny pokrzepiający uśmiech. Martwiła się o niego, a raczej o jego nogę, ale nie chciała dać tego tak zwyczajnie po sobie poznać. Ruszyła więc obok niego, dostosowując do niego swoje tempo i w razie czego służąc mu pomocną dłonią, widząc jednak że wydaje się niechętnie nastawiony do wszelkiej fizycznej pomocy, zamierzała go wesprzeć tylko, jeśli zaraz miałby jej się tutaj przewrócić na twarz. Koncentrowała się więc bardziej na nim niż na drodze, którą powinni wracać, a kiedy zatrzymał się, wyraźnie się zmartwiła.
- Proszę pana... to niedaleko. A tam pomogą panu profesjonaliści... - wierzyła w niego, że da radę. - Ale zawsze możemy pana... przelewitować?

!F5


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#12
31.08.2023, 04:47  ✶  

A więc zdecydowaliście się przemierzać Knieję...


Natrafiliście na masę połamanych drzew i powyrywanych krzewów, które runęły na ścieżkę prowadzącą do Doliny. Musicie usunąć je z drogi, żeby umożliwić przejazd wozom. To ciężka praca z użyciem mięśni i zaklęć translokacyjnych, którym nie podołają osoby posiadające mniej niż ◉◉○○○ w obu statystykach. Jeżeli nie podołaliście, pole zwolni się dla innej grupy.
⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#13
03.09.2023, 12:31  ✶  

— Oh, nie, nie trzeba. Proszę mi dać tylko chwilkę i się... nie przejmować...

Wziął parę głębszych oddechów. Gdy już był gotowy do drogi, dostrzegł kolejną przeszkodę. Zdecydowanie nie tędy wchodzili do lasu. Szeroka ścieżka zatamowana była stosem drzew, zupełnie jakby Beltane wywołało halucynacje u bobrów i te pomyliły drogę z rzeką.

— Dobrze byłoby to posprzątać.

Rzucił zaklęcie lewitujące na najwyższą kłodę. Uniosła się tylko trochę i nie reagowała na magiczne wysiłki Marqueza. Zapewne trzeba było wspomóc się fizycznie... czego nie był w stanie zrobić.

— Czy... Czy mogłaby panienka spróbować to przesunąć?

Trudno było mu ocenić, czy kobieta sobie poradzi z zadaniem. Jeśli nie, będą musieli wrócić i po prostu przekażą informacje o napotkanej przeszkodzie.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#14
06.09.2023, 18:04  ✶  

Dora przez moment patrzyła na Ururu z troską. Martwiła się o niego, bo czemu miałaby nie, ale on wyraźnie nie chciał od niej nadmiernej pomocy, a ona nie zamierzała go do tego zmuszać. Bo jakżeby to wyglądało, żeby młoda dziewczyna biła się na środku lasu z dorosłym mężczyzną, żeby udzielić mu pomocy? Westchnęła, wyraźnie zmartwiona, pokiwawszy tylko głową na znak, że niech mu będzie.

- Ja... nie jestem zbyt dobra w zaklęciach translokacyjnych... - wyznała wyraźnie zażenowana tym faktem, przy czym jak na zawołanie na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec wstydu. Jakby chcąc potwierdzić swoje słowa, uniosła ręce, chcąc rzucić odpowiednie zaklęcie. Kłoda drgnęła, ale niemrawo i o wiele marniej niż przy wysiłkach Marqueza. Zatrząsła się też wreszcie gwałtowniej i runęła ponownie na swoje miejsce, a Dora sapnęła na to z rozczarowaniem. Była też dziewczyną raczej kruchą, której budowa ciała absolutnie nie sugerowała, że była w stanie coś tutaj zdziałać za pomocą mięśni. Była bezużyteczna i zapiekło ją to nieco.

- Musimy je ominąć, ale wystarczy że pójdziemy dalej drogą, na której leżą. Nie zgubimy się i szybciej dotrzemy do polany gdzie zebrali się ochotnicy do pomocy. Będziemy wtedy mogli wskazać im odpowiednie miejsce, dobrze? - uśmiechnęła się do niego słabo, w gruncie rzeczy to czekając aż sam ruszy dalej, chcąc do niego dostosować swoje tempo i z uporem maniaka w razie czego wesprzeć go ramieniem.



The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#15
06.09.2023, 18:28  ✶  

Wysiłki czarownicy jeszcze pogorszyły sprawę. Ururu wyjątkowo nie miał zamiaru tego oceniać. Gdy kłoda upadła, sam usiadł na chwilę, by zregenerować siły i odciążyć nogę. Cóż za tragedia. Jak mógł dopuścić do tego, by tak potwornie się zranić. Jak dużego musiał mieć pecha, że żadna inna drużyna sprzątająca nie natknęła się na te wnyki. Przecież nie weszli tak głęboko w las.

— To rozsądny plan.

Ururu powstał wspomagając się o stojącą za nim sosnę. Uśmiechnął się na widok mieszkającego wśród kory pająka.

— Pardosa lugubris... Hm... Jesteśmy, zdaje się, blisko wyjścia z lasu. Pardosa lugubris nie zapuszcza się głęboko.

Naładowany przyjemnym spotkaniem z pajączkiem, ruszył w drogę powrotną. Noga bolała jak zawsze, ale trochę się uspokoił. Rozejrzał się jeszcze, czy wnyki dalej się za nimi unosiły — były na swoim miejscu.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#16
22.09.2023, 16:51  ✶  
Dobrze, że Ururu nie chciał komentować jej żałosnych wysiłków, bo Dora pewnie zrobiłaby się czerwona z zażenowania, gdyby padło teraz jakiekolwiek słowo. Była w tym trochę bezużyteczna i zdawała sobie z tego sprawę bardzo, ale to bardzo dobrze. Na szczęście dla nich, na polanie z pewnością znajdą kogoś, kto uprzątnie ten cały bałagan, jeśli tylko to zgłoszą.
Crawleyówna spojrzała mu przez ramię, kiedy zaczął gadać o pająkach. Pokiwała krótko głową.
- Tak, zostało nam może parę minut - uśmiechnęła się do niego lekko. Znała Dolinę i otaczające ją lasy jak własną kieszeń i nie raz spacerowała tą właśnie drogą, chociaż zazwyczaj wyglądała ona o wiele inaczej. Nawet najgorsze burze, które przetaczały się nad Anglią, nie kosiły tylu drzew, które zalegały tu teraz.
Ruszyła za Ururu, szybko zrównując z nim krok i dopasowując do niego swoje tempo. Dawała mu czas, jak i wcześniej to robiła, upewniając się że nie potrzebuje pomocy, albo że zwyczajnie wciąż jej nie chce.
Faktycznie też, spacer powrotny nie zajął im długo, bo las dość szybko przerzedził się, a do ich uszu doszedł gwar ludzi znajdujących się na polanie. Kiedy się tam znaleźli, mogli zdać znalezione wnyki i zgłosić zawaloną pniami drogę. Dora też poprosiła Marqueza, żeby czym prędzej skonsultował się z jakimś medykiem, a potem pobiegła w swoją stronę.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#17
23.09.2023, 10:34  ✶  

Ururu rzadko kiedy komentował zachowanie innych ludzi. Wierzył, że sami zdają sobie sprawę z nieudanej akcji i nie trzeba żadnego werbalnego podsumowania. Bardzo często tak nie było, szczególnie biorąc pod uwagę wysublimowane wartości Marqueza względem tego, jakie zachowanie jest dobre, a jakie nie.

Mendora nie pociągnęła wątku o pająkach, ale któż by chciał. Czasem ktoś z grzeczności komplementował wiedzę Ururu, na co sam nie potrafił adekwatnie zareagować. W tym przypadku o wiele interesującą sprawą było wyjście z lasu. W wolnym, zmiennym tempie, dotarli w końcu do końca.

Wnyki znalazły swoje miejsce na stosie śmieci wyniesionych z Kniei, zaś czarodzieje otrzymali słowa podziękowania za działanie na rzecz społeczeństwa i środowiska. Ururu nie przejął się tym za bardzo. Przybył tu z innego powodu. Był ciekawy, co zobaczy na miejscu. Trochę się zawiódł, a co gorsza, skończył z paskudną raną.

Chciał oddalić się od miejsca zbiórki, ale jego kulejący krok szybko został zauważony i już po chwili zaciągnięto go do namiotu medyków. Ururu był spanikowany. Na szczęście wszyscy byli tak zajęci, że nikt nie poświęcił więcej czasu nad raną, niż było to koniecznie. Po tym, jak Marquez odpowiedział, co wbiło mu się w nogę, oczyszczono ranę, zasklepiono lekiem, zabandażowano by usztywnić nieco łydkę oraz podano eliksir uśmierzający ból. Siność skóry wzięto za efekt stresu i wykrwawienia a na podejrzany brak śladów krwi nawet nie zwrócono uwagi. Ururu był jak nowo narodzony. Jak najszybciej uciekł z miejsca zdarzenia. Będzie miał teraz wiele do przemyślenia.

Przygoda nie dawała mu spać, chociaż i tak miał niską potrzebę snu. Wrócił do przeglądania notatek znalezionych u Petera Evansa. To wszystko bardzo mu się nie podobało. Co prawda w nekromację wchodził szereg zaklęć leczniczych, ale Ururu miał obawy, że porywacz nieszczególnie tym się zajmował. Co ewidentnie wskazywały notatki mówiące o życiu po śmierci i nieumarłych.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Ururu Marquez (1532), Dora Crawford (1674), Pan Losu (133)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa