21.10.2022, 11:21 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.12.2023, 20:21 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
—04.03.1972r.—
Korytarz, Ministerstwo Magii
Erik A. Longbottom & Zeneida Moody
Erik pokonywał labirynt korytarzy Ministerstwa Magii szybkim, sprężystym, a może nawet wręcz agresywnym krokiem. W myślach wyklinał od najgorszych osoby odpowiedzialne za archiwizację dokumentów Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Jeszcze parę minut temu siedział w szatni, przygotowując się do wyruszenia w teren, gdy ni stąd, ni zowąd dostał informację, że coś się nie zgadza w raportach z ostatniego kwartału i trzeba to natychmiast załatwić. Co tam, że właśnie dostali nowe wezwanie, papierologia była na pierwszym miejscu!
Z ciężkim sercem, powierzył swoje obowiązki innemu detektywowi, który akurat był na miejscu i oddał pod jego pieczę brygadzistów, którzy mieli dzisiaj mu towarzyszyć podczas wypełniania obowiązków służbowych. Biuro brygadzistów opuścił z taką miną, jakby był gotowy udusić pierwszą osobę, która wejdzie mu w drogę, jednak wraz z każdym krokiem powoli odzyskiwał kontrolę nad sobą.
Tylko spokój może cię uratować, pomyślał, raz po raz zaciskając i rozluźniając pięść. Nie lubił, gdy ktoś mu się wtrącał do jego pracy, gdy wszystko było już przygotowane. I to z tak trywialnego powodu! Wepchnął dłonie do kieszeni wiosennego płaszcza, który postanowił tego dnia założyć na przepisowy ubiór brygadzisty zamiast standardowej peleryny z godłem organizacji. Niestety, schowanie dłoni przed pracownikami Ministerstwa, nie sprawiło, że te zamarły w bezruchu. Zamiast tego zaczął miąć w kieszeni tę cholerną karteluszkę, którą dostał, aby przekazać kobiecie w okienku.
Starał się pocieszać, że być może uda mu się tę sprawę załatwić stosunkowo łatwo i szybko, jednak wszelkie tlące się w nim nadzieje zostały zgaszone, gdy do jego uszu dotarł gwar tłumu czarodziejów, który zebrał się w okolicy archiwów. Widząc tę przeogromną kolejkę, miał ochotę odwrócić się na pięcie i wrócić prosto do swojego biurka. Zamiast tego przeklął siarczyście pod nosem i poszedł na koniec, modląc się w duchu, aby nie spędzić tutaj samego dnia. Cholera, może powinien oddelegować do tego zadania któregoś młodziaka, zamiast sam się w tym babrać?
Cóż, teraz było już na to za późno. Erik oparł się ramieniem o ścianę i oddał się głębokim refleksjom na temat swojego marnego życia, rzucając każdej osobie, która go mijała spojrzenie spode łba. Zazwyczaj nie było tu takich tłumów. Czyżby archiwa przeszły ostatnio jakąś kontrolę i teraz musieli doprowadzić wszystko do porządku? Eh, że też to musiało się zdarzyć akurat dzisiaj.
Z ciężkim sercem, powierzył swoje obowiązki innemu detektywowi, który akurat był na miejscu i oddał pod jego pieczę brygadzistów, którzy mieli dzisiaj mu towarzyszyć podczas wypełniania obowiązków służbowych. Biuro brygadzistów opuścił z taką miną, jakby był gotowy udusić pierwszą osobę, która wejdzie mu w drogę, jednak wraz z każdym krokiem powoli odzyskiwał kontrolę nad sobą.
Tylko spokój może cię uratować, pomyślał, raz po raz zaciskając i rozluźniając pięść. Nie lubił, gdy ktoś mu się wtrącał do jego pracy, gdy wszystko było już przygotowane. I to z tak trywialnego powodu! Wepchnął dłonie do kieszeni wiosennego płaszcza, który postanowił tego dnia założyć na przepisowy ubiór brygadzisty zamiast standardowej peleryny z godłem organizacji. Niestety, schowanie dłoni przed pracownikami Ministerstwa, nie sprawiło, że te zamarły w bezruchu. Zamiast tego zaczął miąć w kieszeni tę cholerną karteluszkę, którą dostał, aby przekazać kobiecie w okienku.
Starał się pocieszać, że być może uda mu się tę sprawę załatwić stosunkowo łatwo i szybko, jednak wszelkie tlące się w nim nadzieje zostały zgaszone, gdy do jego uszu dotarł gwar tłumu czarodziejów, który zebrał się w okolicy archiwów. Widząc tę przeogromną kolejkę, miał ochotę odwrócić się na pięcie i wrócić prosto do swojego biurka. Zamiast tego przeklął siarczyście pod nosem i poszedł na koniec, modląc się w duchu, aby nie spędzić tutaj samego dnia. Cholera, może powinien oddelegować do tego zadania któregoś młodziaka, zamiast sam się w tym babrać?
Cóż, teraz było już na to za późno. Erik oparł się ramieniem o ścianę i oddał się głębokim refleksjom na temat swojego marnego życia, rzucając każdej osobie, która go mijała spojrzenie spode łba. Zazwyczaj nie było tu takich tłumów. Czyżby archiwa przeszły ostatnio jakąś kontrolę i teraz musieli doprowadzić wszystko do porządku? Eh, że też to musiało się zdarzyć akurat dzisiaj.
the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞