12.12.2023, 22:53 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.01.2024, 20:53 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
Brenna pojawiła się na miejscu dużo wcześniej – i to mimo tego, że umówili się i tak na godzinę wręcz nieprzyzwoicie wczesną, bo godzinę po wschodzie słońca, które w lipcu wstawało przecież szybko.
Niektórzy nazwaliby to paranoją, inni ostrożnością. Brat Rabastana wydawał się jej nieco podejrzany, poglądy rodziców Victorii znała nie od dziś, a sam Rabastan wreszcie uchodził za absolutnego dziwaka. Powiedzieć, że jego wiadomość była dla kobiety zaskoczeniem, to... jak nic nie powiedzieć. Kręciła się więc w okolicy w wilczej formie, upewniając, że nie czuje mnogości świeżych zapachów, nie dostrzega niedawno wydeptanych śladów. I zadbała o to, aby mieć tutaj wsparcie, możliwie niewidoczne i to takie, które w razie czego szybko pchnie wiadomość dalej.
Nie mogła się nie pojawić, skoro treść wskazywała na to, że Lestrange potrzebuje jakiejś pomocy, ale nie zamierzała rezygnować z ostrożności.
Na sam skwerek przyszła równo minutę przed czasem. Odziana po mugolsku, w spodnie i koszulkę, które sprawiały, że w Little Hangleton - mugolskiej miejscowości przecież, w dodatku teraz, po wschodzie słońca, budzącej się powoli do życia - z łatwością mogłaby wtopić się w tłum okolicznych mieszkańców. Ciemne włosy, odrastające już po tym, jak zostały lekko przypalone i podcięte, były jak niemal zawsze lekko zmierzwione. Obdarzyła Lestrange'a uważnym spojrzeniem, a potem uśmiechnęła się do niego po prostu: zwykłym uśmiechem, jakim obdarzała większość ludzi.
Nie znała Rabastana. Nie miała powodu, by darzyć go niechęcią. Nie ufała mu, oczywiście, i dlatego wcale nie przyszła tutaj sama, ale Brenna ufała zaledwie garstce ludzi i to też zwykle nieco warunkowo, a jego wiadomość była podejrzana, miejsce spotkania - dziwne. Nie mrugnęłaby nawet, gdyby zaproponował je ktoś znajomy, jego jednak nie znała. Niemniej... brak zaufania nie oznaczał u niej ani braku sympatii, ani że zakładała z góry, że ktoś w wolnym czasie biega w białej masce.
(Zresztą, po prawdzie – o to nie podejrzewała Lestrange’a, bo po podpytaniu matki miała wrażenie, że zwyczajnie nie chciałoby mu się zajmować walką ze szlamami i mugolami. Cóż, każdemu zdarzają się mylne osądy…)
- Cześć. Brenna, Detektyw Brygady - przedstawiła się, wyciągając ku niemu rękę. - W czym mogę ci pomóc?
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.