21.07.2024, 04:37 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.07.2025, 16:57 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic VI
Rozliczono - Dora Crawford - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Dora Crawford - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Zostawiła Jessiego w szpitalu, doskonale wiedząc, że nie była już tam potrzebna, bo otaczali go magomedycy, zdolni sobie poradzić z każdym rodzajem obrażeń. A oprócz tego zwyczajnie nie chciała już tam być. Szpital stał się przykrym miejscem, odkąd nosił na sobie znamiona Stanleya Borgina. Przypominał o groźbach i ciążącym nad nią odwiecznym widmem. No i pewnie Brenna nie chciałaby, żeby tam zbyt długo zabawiła. Może też dlatego nie ruszyła do Ministerstwa, nie chcąc zanadto się pokazywać, a zamiast tego znalazła się od razu w Warowni.
Miała plan, żeby zaczepić kogoś o to przy śniadaniu. Kogokolwiek, tak naprawdę, bo miała przecież pod ręką tak samo Brennę, jak i Erika, a oprócz tego przez posiadłość co chwilę przewijali się wszyscy ich znajomi z Departamentu Przestrzegania Prawa. Ale kiedy przeszła przez przedpokój zdała sobie sprawę, że ktoś wciąż siedział na parterze, zamiast w swoim pokoju, i była to Brenna. Dora przystanęła w drzwiach prowadzących do pokoju, zastanawiając się nie wiedzieć nad czym. Nagle chyba poczuła, jak cała ta wcześniejsza sytuacja na Pokątnej była dziwna i że nie była tam z kimś, kto gotowy był narażać życie, a z osobą całkowicie postronną. Gdyby coś jej się stało to nawet by się specjalnie nie przejęła. Wolała to, niż cały czas widzieć oczami wyobraźni obraz gryzionego przez wampira Jessiego.
- Brenna...? - rzuciła, tonem głosu nieśmiało przymierzając się do dalszego podjęcia tematu, kiedy ta tylko zwróci na nią uwagę. - Wiesz, byłam na Pokątnej z kolegą. Wiem, wiem nie powinnam tak po prostu, bez przebrania... - westchnęła, ale trochę drżąco. - Wracaliśmy z kawiarni i w jednej z bocznych uliczek... Cóż, zobaczyliśmy wampira, który pił z kogoś - ostatnie słowa wyrzuciła z siebie szybko, chcąc jak najszybciej pozbyć się ich z głowy i podzielić. Była poruszona, ale mimo tego trzymała się nad wyraz dobrze. Już zdążyła tego wieczoru zapytać siebie parę razy dlaczego w ogóle wydaje się taka roztrzęsiona, ale w końcu doszła do wniosku ze właśnie dlatego, że był to zwyczajny spacer po Pokątnej. łatwo było zachować spokój, kiedy szło się na zadanie zakonne, wiedząc że stanie się coś złego. Że komuś może stać się krzywda. A tutaj? Z jakiegoś powodu czuła się winna, bo zgodziła się na ten spacer.
The woods are lovely, dark and deep,
But I have promises to keep,
And miles to go before I sleep.
But I have promises to keep,
And miles to go before I sleep.