29.07.2024, 23:18 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.08.2024, 10:52 przez Samuel McGonagall.)
17.08
To trwało już zdecydowanie zbyt długo.
W sensie, to w sumie wiele rzeczy trwało zbyt długo i panoszące się w Kniei widma O! To trwało zbyt długo. Osiem długich lat bez pocałunków słodkiej Nory Figg O! To trwało STANOWCZO zbyt długo. No ale to zlecenie leżało i leżało, bo ani ton liściku nie był najmilszy, ani też umówmy się, Samuel nie miał pojęcia gdzie jest Little Hangleton ani jak tam trafić, a żeby robić gabloty potrzebował też kontaktu do dobrego szklarza. Udało mu się załatwić to drugie, a z tym pierwszym ociągał się, ociągał...
Był taki moment w jego życiu jednak, kiedy drastycznie oderwał pępowinę od Kniei i powrócił do niej w wolnej woli, a nie przymusu siedzenia całe życie w jednym miejscu. Gdy myślał, że jego dawna miłość wstydzi się go przed znajomymi, leciał na oślep w różne miejsca i odkrył, że wychodzenie poza strefę oznaczoną imieniem założyciela Hogwartu nie sprawia, że nagle lotki topnieją, a z ziemi wystrzeliwują pnącza grzebiące go w podziemiach. To był pierwszy krok.
Drugim był jego pobyt w Londynie wywołany przedziwnym kichnięciem i fakt, że jego dawna ukochana stała się obecną ukochaną, co mocno dało mu motywację, żeby się ogarnąć. Żeby powrócić do zlecenia sprzed wielu tygodni, bo nagle każdy pieniądz była na wagę... no dosłownie złota. Napisał więc list z przeprosinami i umówił najszybszy termin, żeby zebrać miarę i też doprecyzować oczekiwania zleceniodawcy.
Teraz stał przed drzwiami wejściowymi i rozejrzał się za kołatką, a jeśli jej nie było to zapukał energicznie. Ubrany w całkiem nową (nie można było chodzić przecież obdartym, kiedy miało się narzeczoną!) koszulę w kratę i jeansowe spodnie pozbawione dziur, przez pierś miał przewieszoną prostą torbę parcianą z pakietem pomniejszonych transmutacyjnie narzędzi. Nie potrzebował więcej, w końcu miał różdżkę, w końcu był czarodziejem.
– Jestem Samuel, Sam z Doliny. – używanie nazwiska wciąż nie weszło mu w nawyk niestety. – Przyszedłem w sprawie gablot. – powiedział od razu gdy uchylono mu drzwi. Ćwiczył tę kwestię, żeby nie zapomnieć. Choć pośród ludzi obracał się już od trzech miesięcy, to jednak wciąż w nowych sytuacjach bywało trudno i mówił albo za dużo, albo za mało... nigdy w sam raz.