24.08.2024, 18:37 ✶
To był jeden z tych nieznośnych dni, które kończyły się wyjątkowo leniwie. Nie, żeby jemu nic się nie chciało, chociaż to też była trochę prawda, ale przede wszystkim to czas ciągnął się w nieskończoność. Po załatwieniu ostatniego zlecenia i odebraniu za nie forsy, pozostał mu wolny czas wypełniony całkiem świeżymi wspomnieniami, od których musiał się odganiać. Albo zalec gdzieś i pozwolić myślom płynąć przez umysł swobodnie i tak szybko, jak chciały. To też była opcja i chyba coraz bardziej się do niej skłaniał. I chyba właśnie to sprowadziło go tak szybko w progi Dziurawego Kotła.
Normalnie pewnie wybrałby mniej popularną spelunę, ale nie miał zbytniej ochoty słuchać kwiatu tego społeczeństwa i jeszcze oglądać się za siebie co chwilę. To była zwyczajnie bezpieczniejsza opcja ze wszystkich średniej jakości opcji.
Było ciepło, nawet jak na koniec dnia, toteż jego górny ubiór obejmował jedynie podkoszulek i niezapiętą koszulę w ciemny wzór, trochę wypłowiały. Rękawy podwinięte były do łokci, a włosy najwyraźniej uczesane jedynie ręką jakiś czas temu, kiedy przypadkiem zaczęły przeszkadzać.
Wszedł do baru, niespecjalnie przejmując się całą resztą klienteli, ale nie doszedł do samej lady. Gdzieś w połowie zwolnił i zatrzymał się, zawieszając wzrok na sylwetce, która zrazu zdała mu się znajoma, a zaraz faktycznie okazała się taką być. Co do tego nie mógł mieć wątpliwości, ale co ona tu robiła? I czy w takim razie wybranie tego właśnie baru nie było błędną decyzją, nie był wcale pewien, czy chciał z nią rozmawiać. Czy chciał z kimkolwiek teraz rozmawiać, ale w zasadzie nawet nie miał pewności, czy dziewczyna go rozpozna.
Z drugiej strony, to on zmienił się o wiele mniej.
Felician wybrał najgorszą opcję i w przypływie sztucznej pewności siebie, schował ręce do kieszeni, ruszając w stronę panienki Mulciber.
— Tatuś wie, gdzie się szlajasz wieczorami? — rzucił zaczepnie, wykrzywiając usta w lekkim uśmiechu. Oczywiście znalazłyby się gorsze miejsca do szlajania, ale tym bardziej bawiło go szturchnięcie jej takim tekstem.
Normalnie pewnie wybrałby mniej popularną spelunę, ale nie miał zbytniej ochoty słuchać kwiatu tego społeczeństwa i jeszcze oglądać się za siebie co chwilę. To była zwyczajnie bezpieczniejsza opcja ze wszystkich średniej jakości opcji.
Było ciepło, nawet jak na koniec dnia, toteż jego górny ubiór obejmował jedynie podkoszulek i niezapiętą koszulę w ciemny wzór, trochę wypłowiały. Rękawy podwinięte były do łokci, a włosy najwyraźniej uczesane jedynie ręką jakiś czas temu, kiedy przypadkiem zaczęły przeszkadzać.
Wszedł do baru, niespecjalnie przejmując się całą resztą klienteli, ale nie doszedł do samej lady. Gdzieś w połowie zwolnił i zatrzymał się, zawieszając wzrok na sylwetce, która zrazu zdała mu się znajoma, a zaraz faktycznie okazała się taką być. Co do tego nie mógł mieć wątpliwości, ale co ona tu robiła? I czy w takim razie wybranie tego właśnie baru nie było błędną decyzją, nie był wcale pewien, czy chciał z nią rozmawiać. Czy chciał z kimkolwiek teraz rozmawiać, ale w zasadzie nawet nie miał pewności, czy dziewczyna go rozpozna.
Z drugiej strony, to on zmienił się o wiele mniej.
Felician wybrał najgorszą opcję i w przypływie sztucznej pewności siebie, schował ręce do kieszeni, ruszając w stronę panienki Mulciber.
— Tatuś wie, gdzie się szlajasz wieczorami? — rzucił zaczepnie, wykrzywiając usta w lekkim uśmiechu. Oczywiście znalazłyby się gorsze miejsca do szlajania, ale tym bardziej bawiło go szturchnięcie jej takim tekstem.