14.09.2024, 18:06 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.09.2024, 20:16 przez Electra Prewett.)
Była bardzo szczęśliwa, że wreszcie mogła opuścić tę zaśmieconą uliczkę. Najwyraźniej jednak brygadzista i amenstozjatorka nie byli równie zadowoleni z tego, że musieli zająć się kolejną sprawą (chociaż taka przecież była ich praca). Fakt, dyżur w Walentynkowy wieczór nie brzmiał zbyt przyjemnie, ale zdaniem Electry wtedy właśnie istniało większe ryzyko kłótni. A kłótnie czarodziejów mogły przecież stwarzać bardzo duże zagrożenie. Niemniej, dziewczyna w jakiś sposób czuła się winna. Winna tego, że kilka sekund jej działania poskutkowało teraz całą procedurą i problemami dla innych. Może uniknęłaby tej sytuacji, gdyby wcześniej trochę pomyślała? Musisz wreszcie zacząć myśleć, zanim coś zrobisz – tak karcili jej wybryki nauczyciele w Hogwarcie, ale najwyraźniej dalej niczego się nie nauczyła.
– Dzięki, naprawdę... – miała wielkie szczęście, że trafiła akurat na Longbottom. Bardziej oschły brygadzista pewnie sprawiłby, że Electra czułaby się jeszcze gorzej. – Dobrze wiedzieć. Chociaż na razie chyba wolałabym, żeby jak najmniej osób wiedziało o tym... zdarzeniu. – odniosła wrażenie, że im więcej ludzi będzie zaangażowanych w tę sprawę, tym bardziej będzie się stresować. Nie chciała też denerwować braci (przed którymi i tak będzie musiała się tłumaczyć) ani matki. Nie dość, że Elise zabroniłaby jej pracować w mugolskim Londynie, to jej słabe serce mogłoby po prostu nie wytrzymać informacji o ataku na córkę. Za to przez myśl jej nie przeszło, że sytuacja ze stalkerem mogłaby być wykorzystana przez zwolenników Czarnego Pana. Electra traktowała politykę jako coś, co działo się w tle i nie miało zbyt dużego wpływu na jej życie. Chociaż gdyby wieść o ataku na młodą czarownicę się rozeszła, to pewnie broniłaby innych mugoli przed niesprawiedliwymi oskarżeniami.
Kiedy weszła do łazienki i spojrzała na swoje odbicie w lustrze, znowu zachciało jej się płakać. Wyglądała jak siedem nieszczęść, wyglądała... no cóż, jakby zaatakowano ją w ciemnej alejce. Zmyła makijaż na tyle, ile się dało i spróbowała rozczesać rękami skołtunione włosy. Przemyła też oraz magicznie osuszyła chusteczkę Brenny. Przez chwilę jeszcze po prostu stała nad umywalką i oddychała głęboko, żeby się uspokoić. Dasz radę, im szybciej złożysz zeznania, tym szybciej ten koszmar się skończy.
– Jestem gotowa. – powiedziała, wychodząc z łazienki i podała detektyw jej chusteczkę.
– Dzięki, naprawdę... – miała wielkie szczęście, że trafiła akurat na Longbottom. Bardziej oschły brygadzista pewnie sprawiłby, że Electra czułaby się jeszcze gorzej. – Dobrze wiedzieć. Chociaż na razie chyba wolałabym, żeby jak najmniej osób wiedziało o tym... zdarzeniu. – odniosła wrażenie, że im więcej ludzi będzie zaangażowanych w tę sprawę, tym bardziej będzie się stresować. Nie chciała też denerwować braci (przed którymi i tak będzie musiała się tłumaczyć) ani matki. Nie dość, że Elise zabroniłaby jej pracować w mugolskim Londynie, to jej słabe serce mogłoby po prostu nie wytrzymać informacji o ataku na córkę. Za to przez myśl jej nie przeszło, że sytuacja ze stalkerem mogłaby być wykorzystana przez zwolenników Czarnego Pana. Electra traktowała politykę jako coś, co działo się w tle i nie miało zbyt dużego wpływu na jej życie. Chociaż gdyby wieść o ataku na młodą czarownicę się rozeszła, to pewnie broniłaby innych mugoli przed niesprawiedliwymi oskarżeniami.
Kiedy weszła do łazienki i spojrzała na swoje odbicie w lustrze, znowu zachciało jej się płakać. Wyglądała jak siedem nieszczęść, wyglądała... no cóż, jakby zaatakowano ją w ciemnej alejce. Zmyła makijaż na tyle, ile się dało i spróbowała rozczesać rękami skołtunione włosy. Przemyła też oraz magicznie osuszyła chusteczkę Brenny. Przez chwilę jeszcze po prostu stała nad umywalką i oddychała głęboko, żeby się uspokoić. Dasz radę, im szybciej złożysz zeznania, tym szybciej ten koszmar się skończy.
– Jestem gotowa. – powiedziała, wychodząc z łazienki i podała detektyw jej chusteczkę.