02.10.2025, 22:54 ✶
Październikowe słońce kruszyło ciepło ciała przewiewem jesieni; dogorywająca fontanna rozchlapywała wodę na ozdobny bruk placu, choć nie mogła zastąpić prawdziwego, angielskiego deszczu. Jeszcze z tydzień i zapewne ją wyłączą - pomyślałby każdy bardziej zapoznany z zewnętrznym światem, przede wszystkim tym mugolskim. Czarodzieje żyli w rzeczywistości, gdzie tryskająca ciepłą wodą fontanna w środku zimy nie stopiłaby okalającego ją lodu - czemu, więc ograniczali się jeszcze bardziej niż Mugole? Zatrzymywali rozwój okowami konserwatywnych tradycji, uważając się za lepszych.
Termos postawiony na belkach ławki, zaczarowany by trzymać szczelnie jaśminową herbatę w odpowiedniej temperaturze, miał na sobie uroczą, prawdopodobnie ręcznie robioną, szorstką, materiałową nakładkę z granatowym tartanem. Sam William przybył na miejsce o godzinie 15:28, niezadowolony, że nie siedział przy skwerze już o trzeciej, bo zaplanował sobie, że od tej pory będzie notował wszystko to, co ma zamiar powiedzieć lekarce. Zrobił alfabetyczną listę, która bardzo szybko stała się chaosem, bo nie był w stanie wyłowić z odmętów umysłu odpowiednich objawów, nie wiedząc, czego tak dokładnie szuka. Wiele ze swoich zachowań mógłby określić jako dziwne, przecież nie raz ludzie zerkali nań skonsternowani, czy absolutnie zdezorientowani monologiem, bynajmniej nie z powodu technicznej kwestii jego treści (chociaż to też).
Zegar na najwyższej, kościelnej wieży wybił czwartą po południu, gdy zorientował się, że Abbott dołączyła do niego na ławce. Zamyśliwszy się nad połączeniem ich dziedzin, nad wkładem magipsychiatrii w materię mózgu, oraz czym dziedzina mogłaby wzbogacić jego badania, absolutnie porzucił leżący na kolanach notes. Pomysł był dobry, wykonanie w pierwszych punktach nawet też, ale projekt pozostał niezakończonym, jak wiele innych.
- Punktualnie, to dobrze, na pewno lepiej niż w pierwszej lokalizacji, którą zaproponowałem - zaśmiał się, chcąc stworzyć coś na podobieństwo 'small talku', nawyk, którego nie pozbędzie się jeszcze długo, a który wychodził mu absolutnie okropnie - Przyszedłem wcześniej, bo jakbym zaplanował, że będę tu o 4, tak jak się umówiliśmy, to spotkanie by się nie odbyło, albo trwałoby z piętnaście minut. Czasami udaje mi się w ten sposób gdzieś zdążyć, dlatego staram się nie wychodzić za wiele, nie umawiać się też, bo wszystko ... wychodzi źle - przełknął ślinę, spoglądając na prawie że błyszczący jego wstydem notes oraz ubrudzone atramentem dłonie.
- Pierwsze spotkania zaczyna się od przedstawienia, prawda? Ale wiem jak się nazywasz, ty wiesz jak ja się nazywam, więc to chyba w porządku? Chyba, że chcesz zacząć od początku? Nie wiem czy takie wizyty mają wyglądać jak takie u uzdrowicieli? Nigdy w sumie też u uzdrowiciela nie byłem, w rodzinie ich sporo, znajomi też, albo sam się leczyłem, więc to słaby przykład, ale ... już przestaję mówić, przepraszam - zmieszał się na samym końcu, tłumiąc swoje podekscytowanie perspektywą zrozumienia, co tak właściwie było z nim nie tak.
Termos postawiony na belkach ławki, zaczarowany by trzymać szczelnie jaśminową herbatę w odpowiedniej temperaturze, miał na sobie uroczą, prawdopodobnie ręcznie robioną, szorstką, materiałową nakładkę z granatowym tartanem. Sam William przybył na miejsce o godzinie 15:28, niezadowolony, że nie siedział przy skwerze już o trzeciej, bo zaplanował sobie, że od tej pory będzie notował wszystko to, co ma zamiar powiedzieć lekarce. Zrobił alfabetyczną listę, która bardzo szybko stała się chaosem, bo nie był w stanie wyłowić z odmętów umysłu odpowiednich objawów, nie wiedząc, czego tak dokładnie szuka. Wiele ze swoich zachowań mógłby określić jako dziwne, przecież nie raz ludzie zerkali nań skonsternowani, czy absolutnie zdezorientowani monologiem, bynajmniej nie z powodu technicznej kwestii jego treści (chociaż to też).
Zegar na najwyższej, kościelnej wieży wybił czwartą po południu, gdy zorientował się, że Abbott dołączyła do niego na ławce. Zamyśliwszy się nad połączeniem ich dziedzin, nad wkładem magipsychiatrii w materię mózgu, oraz czym dziedzina mogłaby wzbogacić jego badania, absolutnie porzucił leżący na kolanach notes. Pomysł był dobry, wykonanie w pierwszych punktach nawet też, ale projekt pozostał niezakończonym, jak wiele innych.
- Punktualnie, to dobrze, na pewno lepiej niż w pierwszej lokalizacji, którą zaproponowałem - zaśmiał się, chcąc stworzyć coś na podobieństwo 'small talku', nawyk, którego nie pozbędzie się jeszcze długo, a który wychodził mu absolutnie okropnie - Przyszedłem wcześniej, bo jakbym zaplanował, że będę tu o 4, tak jak się umówiliśmy, to spotkanie by się nie odbyło, albo trwałoby z piętnaście minut. Czasami udaje mi się w ten sposób gdzieś zdążyć, dlatego staram się nie wychodzić za wiele, nie umawiać się też, bo wszystko ... wychodzi źle - przełknął ślinę, spoglądając na prawie że błyszczący jego wstydem notes oraz ubrudzone atramentem dłonie.
- Pierwsze spotkania zaczyna się od przedstawienia, prawda? Ale wiem jak się nazywasz, ty wiesz jak ja się nazywam, więc to chyba w porządku? Chyba, że chcesz zacząć od początku? Nie wiem czy takie wizyty mają wyglądać jak takie u uzdrowicieli? Nigdy w sumie też u uzdrowiciela nie byłem, w rodzinie ich sporo, znajomi też, albo sam się leczyłem, więc to słaby przykład, ale ... już przestaję mówić, przepraszam - zmieszał się na samym końcu, tłumiąc swoje podekscytowanie perspektywą zrozumienia, co tak właściwie było z nim nie tak.
Sometimes, I wonder if I should be medicated;
If I would feel better just lightly sedated
If I would feel better just lightly sedated