• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[01.06.1972] Kew Gardens | Mabel i Nora

[01.06.1972] Kew Gardens | Mabel i Nora
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#1
31.10.2023, 13:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2024, 13:11 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Dzień dziecka był zawsze w pewien sposób wyjątkowy. Norka starała się celebrować każde święto w roku bardzo hucznie, aby Mabel miała przepiękne wspomnienia, jednak pierwszy czerwca był tym dniem, kiedy starała się spełnić każde marzenie tej małej dziewczynki. Długo zastanawiała się, jak powinny obchodzić je w tym roku. Zdawała sobie sprawę, że wiele wydarzyło się w życiu jej córki. Ta cała przeprowadzka, zmiana otoczenia. To na pewni nie było dla niej łatwe. Jeśli ona sama miewała problem z odnalezieniem się w tym wszystkim, to co dopiero czuła Mabel. Musiała jej to w jakiś sposób wynagrodzić. To nie tak, że nie starała się tego robić codziennie, jednak czuła, że brakuje jej czasu, aby robić to w odpowiedni sposób. Dlatego też zorganizowała wszystko tak, aby i ona miała ten dzień zupełnie wolny. Od cukierni, od spraw zakonowych, od tych wszystkich obowiązków, którym się ostatnio oddawała.

Miała wiele pomysłów w jaki sposób mogą spędzić ten dzień. Myślała o cyrku, o zoo, wydawały się jednak nie do końca być tym, co jej córka najbardziej lubiła. Wpadła więc na pomysł, aby zabrać ją do Królewskiego Ogrodu Botanicznego. Wydawało się jej to być strzałem w dziesiątkę, Mabel w końcu kochała rośliny. Wiedziała, że brakuje jej w Londynie bliskości natury, chciała jej pokazać, że to nie do końca jest tak, że nie ma nic pod ręką.

Oczywiście nie wspominała jej o swoim pomyśle, musiała to być niespodzianka. Każdy lubił niespodzianki! Wstała jak zawsze wczesnym rankiem, zrobiła najpilniejsze sprawunki w cukierni, żeby nie zostawić Wendy na oślep. Rozpisała jej instrukcje, aby mieć pewność, że pracownica o niczym nie zapomni. Później, czekała już, aż córka się obudzi.

Dopiero wtedy opowiedziała jej o swoim pomyśle, nie zapomniała też wspomnieć o tym, że jest to jej dzień i dzisiaj nie odmówi jej niczego. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.

Kiedy obie były już gotowe pożegnała się z Wendy i ruszyły przed siebie. Do mugolskiej części Londynu.

Pogoda im dopisywała, promienie słońca przyjemnie muskały ich twarze, kiedy maszerowały w stronę Królewskich Ogrodów Botanicznych. Norka wyglądała jak zawsze - niczym różowa landrynka, ubrana w krótką sukienkę. Szła przed siebie trzymając Mabel za rękę. Mogły zostać wzięte za siostry, co zupełnie jej nie przeszkadzało. - Mam nadzieję, że ci się spodoba. Ciekawa jestem, czy będziesz potrafiła rozpoznać wszystkie rośliny. - Nie wątpiła w umiejętności córki, jednak podobno było ich tu całkiem sporo. Stanęły w kolejce, aby kupić bilety, jeszcze chwila, a znajdą się w raju.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#2
01.11.2023, 13:33  ✶  

Tego dnia Mabel obudziła się z poczuciem że czeka na nią coś wspaniałego. Co zresztą nie wzięło się znikąd, bo przecież już od dwóch tygodni dopytywała mamę co będą robić w Dzień Dziecka. Nora nie chciała jednak pisnąć ani słówka, powtarzając córce uparcie, że nie ma zamiaru zepsuć jej niespodzianki. Ekscytacja i zniecierpliwienie dziewczynki rosły więc w postępie geometrycznym, z każdym dniem sprawiając, że jej pytania stawały się coraz bardziej natarczywe, aż w końcu Nora oświadczyła, że jeśli jeszcze raz usłyszy pytanie o Dzień Dziecka to będą ją musieli odesłać do św. Munga. To podziałało i Mabel przestała matkę dopytywać, ale już poprzedniego wieczoru widać było, że nie mogła się doczekać. W Dzień Dziecka zawsze robiły coś super fajnego i dziewczynka miała nadzieję, że pomimo przeprowadzki, i w tym roku będzie podobnie.

Wieczór poprzedzający Dzień Dziecka strasznie się małej dłużył, tym bardziej, że z ekscytacji nie mogła zmrużyć oka, wyobrażając sobie coraz to nowe atrakcje, które mogła jej zafundować matka. Kiedy w końcu zasnęła, okazało się, że noc jest bardzo krótka i zdawało jej się, że ledwo zmrużyła oczy a już mama budziła ją na śniadanie.

Niewyspana i zaspana, dziewczynka nie wykazywała z początku takiego entuzjazmu jak chociażby dzień wcześniej, ale po sporej porcji śniadania, składającego się z tostów francuskich, parówek i herbaty, rozchmurzyła się i bez dalszego narzekania poszła się ubrać - założyła sukienkę, bardzo podobną do tej, którą miała na sobie jej mama, tyle że w dziecięcym kroju a potem poczekała aż mama zwiąże jej włosy i zapnie z tyłu pasującą do sukienki kokardą.

Kiedy w końcu wyszły z domu, Mabel z początku nie wyglądała na zainteresowaną drogą, ale po chwili nawet ona zainteresowała się mugolskim Londynem. Nie wyjeżdżały w miasto z mamą aż tak często, jako dziewczynka pochodząca z magicznej rodziny poruszała się częściej magicznymi, niż mugolskimi sposobami transportu, dlatego mugole wydawali jej się dziwni i ciekawi.

- No co ty mamo… Wszystkie na pewno nie! - zaśmiała się Mabel, chociaż cieszyła się, że mama ma jej wiedzę botaniczną w tak wysokim poważaniu. - A możemy potem kupić pamiątki? - zapytała, widząc znajdujące się przy wejściu sklepy. Chciałaby mieć coś co mogłaby powiesić w pokoju, albo może coś co mogłaby nosić przy sobie? Sama nie była pewna, ale wiedziała, że chce też wziąć coś co mogła by podarować cioci i wujkowi, żeby się pochwalić czasem spędzonym z mamą i żeby mieli coś fajnego z mugolskiego świata.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#3
06.11.2023, 11:09  ✶  

Norka miała nadzieję, że Mabel spodoba się ten pomysł. Zawsze było trudno trafić w gusta dzieciaków, bywały dosyć kapryśne, szczególnie jeśli coś nie szło po ich myśli. Córka jednak nie wspominała o żadnym miejscu, które jakoś najbardziej chciałaby odwiedzić, miała nadzieję, że miejsce, które wybrała jej się spodoba, że nie zapomni nigdy o tej wyprawie, w końcu to było ważne. Wspólne wspomnienia, które kolekcjonowały. Czasy były dosyć mocno niepewne, więc musiały łapać chwile, cieszyć się sobą, póki jeszcze istniały. Nie, żeby Norka wybierała się na drugi świat, aczkolwiek wiele ostatnio widziała. Sporo przeżyła, zdawała sobie sprawę, że zagrożenie jest realne i w każdym momencie może się jej coś przytrafić. Wiedziała, że córka będzie miała dobrą opiekę, w końcu jej rodzice, czy rodzice chrzestni Mab też bardzo mocno angażowali się w jej wychowanie. Tyle, że Brenna i Erik również ryzykowali swoje życia, jeszcze bardziej niż ona. Wolała nie myśleć, co musiałaby zrobić, gdyby stała im się krzywda. Nie sądziła, że łatwo by było przekazać taką informację Mabel. Czas jednak odsunąć od siebie te wszystkie smętne myśli i cieszyć się tegorocznym dniem dziecka.

- Wydaje mi się, że wszystkie. Jesteś N - A - J - L - E - P - S - Z -A - Powiedziała do córki wielkimi literami, aby ta faktycznie wzięła do siebie jej słowa. - Mało kto ma taką wiedzę, szczególnie w twoim wieku. - Starała się budować jej pewność siebie, szczególnie, kiedy chodziło o jej największe zainteresowanie, jakim były rośliny. Tak właściwie, to wcale nie dziwiło jej to, że okazało się to jednym z jej koników. Sama Norka od zawsze miała podobnie, więc gena nie wydłubiesz, a co w rodzinie to nie zginie.

- Oczywiście, pamiątki są obowiązkowe, ale jak będziemy wychodzić. - Gdyby teraz zahaczyły o te sklepiki musiałyby to wszystko nieść ze sobą, co wcale nie ułatwiało zwiedzania.

Odstały swoje w kolejce, Norka zakupiła bilety - przygotowała się nawet specjalnie na tę okazję i zaopatrzyła w mugolskie pieniądze. Miała nadzieję, że w wystarczającą ilość, chociaż zainteresowała się tematem na tyle, żeby faktycznie wiedzieć, jak to działa u mugoli.

Weszłe do środka, a ogrody botaniczne zachwyciły je swoimi kolorami. - Prowadź słońce, w którą stronę chcesz iść najpierw. - W końcu to był jej dzień i ona powinna decydować o tym, co chce zobaczyć.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#4
06.11.2023, 13:02  ✶  

Ponieważ weszły do ogrodów przez Victoria Gate, Mabel od razu rzucił się w oczy znak wskazujący drogę do Palmiarni. Z pewnością rosły tam ciekawe, egzotyczne rośliny i dziewczynka postanowiła skierować tam swoje kroki. Oczywście, nie mogła najpierw nie zatrzymać się przy stawie, który znajdował się naprzeciwko palmiarni - po spokojnej tafli wody, w pewnej odległości od brzegu, pływały kaczki. Jakaś starsza pani siedziała na jednej z ławeczek, czytając książkę. Nad wodą bawiło się kilkoro dzieci, biegając dookoła kamiennych kwietników i bawiąc w jakąś, znaną tylko im, zabawę. Mabel podeszła do wody, zatrzymała się przy kilku schodkach, które prowadziły jakby bezpośrednio pod wodę. Ciekawa była, czy coś znajdowało się na dnie. Patrząc na taflę, zaczęła wyobrażać sobie pod wodą ruiny zamku, pokryte glonami i wodorostami, niegdyś wspaniałe i doniosłe. Oczyma wyobraźni niemal widziała pływające wśród glonów druzgotki, albo syreny. Uśmiechnęła się do siebie, a potem zwróciła się do mamy.
- Myślisz, że mieszkają tu jakieś magiczne stworzenia? Mugole chyba by je zobaczyli, prawda? - sama do końca nie rozumiała jeszcze, jak bardzo świat w którym przyszło jej się urodzić, był podzielony. Ona, Mabel Figg, z całym prawdopodobieństwem stanie się uczennicą Hogwartu i będzie potrafiła władać magią, podczas gdy dzieci, które obecnie pochylały się nad jakimś komiksem, miały dorosnąć, zestarzeć się i umrzeć, w kompletnej niewiedzy, że magia w ogóle istnieje. Tymczasem jednak, one wszystkie były tylko dziećmi i nie miały pojęcia, że dorośli właśnie rozpoczynają wojnę, w której będą się rozstrzygać losy ich przyszłości.

Kiedy weszły do Palmiarni, Mabel, choć szczęśliwa, musiała przyznać, że nie bardzo odpowiada jej panujący w środku mokry i duszny klimat. Zewsząd jednak zwieszały się w jej strony dziwne i egzotyczne rośliny i dziewczynka przy każdej musiała się zatrzymać i przeczytać tabliczkę. Żałowała, że była zbyt rozkojarzona, żeby zabrać z domu jakiś zeszyt w którym mogłaby narysować co ciekawsze rośliny, ale w duchu już planowała, żeby namówić mamę na encyklopedię, kiedy będą w sklepie z pamiątkami w drodze powrotnej. Nie mogła się nadziwić, że te wszystkie rośliny wyglądały tak niesamowicie, a przy tym większość z nich była zupełnie mugolska. Osobiście myślała, że w każdej roślinie musi tkwić odrobina magii i to dlatego mogą rosnąć, wydawać owoce i zapuszczać korzenie.


Po Palmiarni Mabel odetchnęła z przyjemnością z powrotem, letnim londyńskim powietrzem. Było gorące ale przynajmniej nie tak duszne i mokre jak w oszklonym budynku. Dalej wskazała drogowskaz do budynku roślin klimatu umiarkowanego, więc ruszyły ścieżką właśnie w tamtą stronę. Przez jakiś czas szły, rozmawiając o roślinach w palmiarni, które najbardziej im się podobały, o planach na przyszły tydzień, o tym jakie nowe słodycze można byłoby zacząć piec w cukierni. W pewnym momencie dziewczynka jednak zamilkła a po kilku chwilach takiego milczenia, zapytała nagle, tak jakby bała się, że nie wystarczy jej odwagi, żeby zadać pytanie.
- Mamo, co będzie ze mną, jak tobie coś się stanie? - do niedawna takie myśli nie zaprzątały w ogóle jej głowy, ale teraz czuła, że coś wisi w powietrzu i była boleśnie świadoma tego, że nie miała komfortu posiadania obojga rodziców. Gdyby nagle zabrakło Nory, dla Mabel byłby to dosłownie koniec świata - w myślach dziewczynka widziała taki scenariusz jako bezdenną, mroczną dziurę w której spadałaby w ciemność już do końca życia.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#5
07.11.2023, 10:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.11.2023, 12:38 przez Nora Figg.)  

Miejsce było urokliwe. Urzekło nawet Norkę, chociaż ona nie potrzebowała wiele do tego, żeby przystanąć na moment, żeby zachwycać się pięknem natury. Doceniała to, co Matka im dawała, dzięki niej świat był taki piękny. Nawet ta jego mugolska część potrafiła robić ogromne wrażenie.

Pierwszym przystankiem okazał się być staw. Norka stała na brzegu i obserwowała uważnie córkę mając nadzieję, że ta się nie potknie i nie wpadnie do bajorka. Oczywiście, nie zakładała, że jest jakoś bardzo niezdarna, miała jednak jej geny, a panna Figg potrafiła się potknąć o własne nogi, wolałaby nie musieć wyławiać dziewczynki z tej sadzawki.

Zastanowiła się krótką chwilę nad pytaniem zadanym przez dziewczynkę. - Myślę, że mogą mieszkać. Chociażby trytony, im również zależy na tym, aby pozostać niezauważonymi. Dla ich własnego bezpieczeństwa. Potrafią się ukrywać przed mugolami, nie zauważyli by ich, gdyby tego nie chcieli. - Miała świadomość, że wcale nie tak prosto jest zrozumieć to, jak ten świat jest złożony. Szczególnie gdy się było dzieckiem urodzonym w magicznej rodzinie. Starała się przybliżyć Mabel wiele spraw, nim ta rozpocznie naukę w Hogwarcie, bo uważała, że im wcześniej tym lepiej. Dobrze by było, gdyby posiadała taką elementarną wiedzę. Tyle, że poza mugolami, czarodziejami na świecie były też inne stworzenia i istoty które również tworzyły swoje miejsca do życia.

Nora spodziewała się tego, że Palmarnia zrobi na Mabel wrażenie. Była pełna niespotykanych roślin, które zazwyczaj rosły w egzotycznych miejscach. Fakt, w środku była bardzo duszno, jednak zawartość tego miejsca wynagradzała wszelkie niedogodności. Nie pospieszała córki, dała jej się napatrzeć, widziała bowiem, że faktycznie bardzo jej się tutaj podoba. Pomysł więc był trafiony. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy zobaczyła, że dziewczynka podbiega do kolejnej rośliny.

Wyszły z Palmiarni, Norka przetarła czoło, czuła bowiem, że pojawiły się na nim krople potu spowodowane gorącem i dusznością tego pomieszczenia. Gdy znalazły się na zewnątrz wiatr przyjemnie smyrał je po twarzach, zdecydowanie tego potrzebowały po zwiedzaniu Palmiarni. Szły dalej, Mabel najwyraźniej dostrzegła już następną część ogrodów, którą chciała zobaczyć. Humory im dopisywały, wszystkie zmartwienia wydawały się być bardzo odległe, tyle, że do czasu.

W pewnym momencie bowiem dziewczynka zamilkła, jakby coś ją trapiło. Nora nie wiedziała skąd ta nagła zmiana nastroju, czekała jednak, aż córka sama jej powie, co się dzieje. Kiedy Mabel zadała pytanie - zamarła. Nie do końca tego się spodziewała. Musiała być przygotowana na to, żeby rozmawiać z nią od wszystkim, jednak i pannę Figg dało się zaskoczyć. Najgorsze było to, że musiała odpowiedzieć od razu, aby nie wzbudzać niepotrzebnego niepokoju. - Po pierwsze, dlaczego w ogóle miałoby mi się coś stać? Nigdzie się nie wybieram. - Próbowała nieco rozładować atmosferę. Nachyliła się do dziewczynki i złapała ją za dłonie. - Gdyby jednak się to stało, czego w ogóle nie biorę pod uwagę, to jest cała masa osób, dla których jesteś bardzo ważna. - Wydawało jej się to oczywiste, jednak może był to dobry moment, aby jej o tym przypomnieć. - Jest ciocia Brenna i wujek Erik, myślę, że oni zadbają o ciebie najlepiej, ale też babcia Lizzy i dziadek, ciocia Avelina, masz w kim wybierać. - Mogłaby wymieniać dalej, miała jednak nadzieję, że to, co powiedziała wystarczy.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#6
20.11.2023, 10:03  ✶  

Trytony powtórzyła w myślach dziewczyna, wyobrażając sobie owe trytony jako niebiesko-zielone, bliżej niesprecyzowane kształty, przemykające pod taflą wody czy nurkujące wprost w bezdenną głębię. W pewnym momencie nawet wydało jej się, że widzi blask zielonkawej łuski pod wodą, ale równie dobrze mogła być to ryba albo nawet refleks świetlny, złudzenie optyczne. Jeśli jednak miała wybierać, to zdecydowanie wolała wierzyć, że był to jednak tryton. Może tak samo jak ona, ciekawy świata po drugiej stronie tafli? Ciekawy świata "ponad", gdzie słońce prażyło niemiłosiernie, ludzie byli suszy jak skrawek bekonu a kolory tak nasycone, że musiałby mrużyć oczy patrząc na nie? Mabel jeszcze przez kilka chwil układała w głowie historyjkę, o ciekawym świata trytonie zanim nie weszły do palmiarni.


Kiedy ich wizyta i rozmowa przybrała - za jej własną sprawą - nieco mniej optymistyczny ton, rudowłosa dziewczyna pomyślała, że czasem to chyba podświadomie celowo przerywała to co miłe. Może sama była sobie winna, jeśli teraz trochę popsuł jej się humor? Wysłuchała odpowiedzi mamy uważnie, nie przerywając jej. Nie chciała mówić, że oczywiście wie, że ma wiele cioć i wujków ale to byli tylko ciocie i wujkowie a nie jej rodzice. Domyślała się, że mamie mogłoby się zrobić przykro, gdyby coś takiego powiedziała. Nie była to przecież wina Nory, że jej tata zniknął zanim w ogóle miał szansę pojawić się w jej życiu.

- Dobrze, czyli będę mieszkała w ciocią i wujkiem.- potwierdziła, jakby bardziej dla siebie niż dla mamy. - A co z Norą Nory? - zapytała jeszcze, chociaż brzmiała na dużo bardziej spokojną. W międzyczasie ruszyły dalej ścieżką, docierając niedługo do kolejnego oszklonego budynku.

Ten był nawet bardziej wysoki i imponujący jak poprzedni, a w dodatku w środku było chłodniej i dużo łatwiej się oddychało. Mabel szczególnie dużo czasu spędziła, podziwiając Encephalartos woodii.
- Wiesz, że to najbardziej samotna roślina na ziemi? - powiedziała do mamy, wczytując się w zamontowaną obok sporego drzewka tabliczkę. - Od stu lat nie miała partnera! Pewnie musi jej byś smutno, tyle roślin wokoło a żadnej takiej samej jak ona... - dodała z namysłem.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#7
20.11.2023, 20:20  ✶  

Norka zdawała sobie sprawę z tego, że Mabel z czasem zacznie zadawać dosyć niewygodne pytania. Czy była na to gotowa, nie do końca, przecież nigdy się nie jest gotowym. Mogła jednak przygotować sobie jakieś, chociaż częściowe odpowiedzi. Wiedziała, że nie uda jej się mydlić oczu nie wiadomo jak długo, ale póki mogła starała się to robić. Im mniej wiedziała, przynajmniej jak na razie tym była szczęśliwsza. Tak to sobie przynajmniej tłumaczyła. Gdyby tylko mogła schowałaby ją pod szklanym kloszem, aby nie stała się jej żadna krzywda. Niestety, nie było to możliwe. Musiała pozwolić jej zadawać pytania, dać odnaleźć się w tym okropnym świecie. Na pewno będzie jej służyła pomocą, o ile tylko będzie w stanie. Miała przecież tylko ją, no i całe stado cioć i wujków, wbrew pozorom jednak zdawała sobie sprawę, że oni mogą nie być w stanie zastąpić jej rodzica. To był kolejny powód przez który próbowała być ostrożna, nie wybaczyłaby sobie gdyby przez swoją lekkomyślność miała stracić życie. Nie umiała sobie wyobrazić tego, że nie ma jej przy Mabel, kiedy ta zacznie dorastać.

- Z Norą? - Powtórzyła na głos kolejne pytanie zadane przez córkę. Nie zastanawiała się nad tym tak właściwie nigdy. Nie miała pojęcia, co stanie się z dorobkiem jej życia. - Pewnie wujek Thomas weźmie ją na siebie, chociaż będzie musiał znaleźć jakiegoś dobrego cukiernika. - W przeciwieństwie do niej, jej brat nie miał zielonego pojęcia o gotowaniu, bez kompetentnej osoby klubokawiarnia pewnie szybko przestanie istnieć. Strasznie dziwnie jej było tak rozważać o tym, co się stanie, jeśli jej zabraknie. Starała się raczej o tym nie myśleć, kto bowiem lubił zastanawiać się nad tym, co będzie jeśli umrze? Chyba nikt normalny. Jak widać jednak dosyć mocno zastanawiało to Mabel. Nie panikowała więc, gdy słyszała takie pytania, próbowała znaleźć na nie jak najbardziej rozsądne odpowiedzi.

Udały się dalej. Miały jeszcze sporo do zobaczenia, może atmosfera nie była tak przyjemna jak na samym początku tego spaceru nie zamierzała jednak rezygnować z dalszej eksploracji ogrodów. Weszły do kolejnego szklanego pomieszczenia, tym razem jednak temperatura w środku była zdecydowanie niższa i nie panowała w nim aż taka duchota. Szła za Mabel ku roślinie, która zwróciła jej uwagę. - Nie wiedziałam, teraz już wiem. - Nie sądziła, że rośliny również mogą być samotne, jak widać świat miał przed nią jeszcze wiele niespodzianek. - Czasem tak już jest, nie każdemu jest pisane życie w parze. - Czy roślinie, czy też człowiekowi.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#8
11.12.2023, 10:08  ✶  

Wspomnienie o wujku Thomasie przywołało uśmiech na twarz Mabel. No tak, przecież był jeszcze on. Wcale nie pytała kiedy konkretnie wyprowadzi się od Nory, jej zdaniem najlepszy termin brzmiał "nigdy". Co prawda nie był dzieckiem, tylko dorosłym, ale był chyba najlepszym substytutem z nich wszystkich.


Kiedy stały przy samotnej roślinie, Mabel pomyślała, że musi zrobić wszystko, żeby znalazła partnera. Może jeśli by sprawdziła potem encyklopedię to znajdzie tam jakieś informacje o tej roślinie i dlaczego właściwie nie miała nikogo. Potem popatrzyła na mamę i zauważyła nieco smutny i zamyślony wyraz jej twarzy. Jej też brakowało partnera. Niezliczone rzesze przyjaciół a nawet rodzeństwo nie mogło zastąpić tej wyjątkowej więzi i Mabel była już na tyle duża, żeby to zrozumieć, chociaż obrzydzała ją myśl o całowaniu chłopaka.

Może mamie też mogłaby kogoś znaleźć? Nora zdawała się albo niezainteresowana, albo niezbyt udolna w szukaniu i jeśli miało to jakiekolwiek przełożenie na jej niezdarność w domu, to szczerze powiedziawszy Mabel wcale to nie dziwiło. Sama Mabel też niewiele wiedziała, o szukaniu partnera, ale przecież do kawiarni non-stop przychodzili zakochani czarodzieje, może mogła by przeprowadzić z kilkoma parami ankiety, żeby dowiedzieć się o sposobach znajdowania drugiej połówki u źródła? Uśmiechnęła się do swoich przemyśleń, świadoma, że mama już niedługo nie będzie musiała być sama. Bo kiedy ona weźmie sprawy w swoje ręce, to na pewno doprowadzi je do końca! No i musiała też pomyśleć nad parametrami odpowiedniego kandydata. Tak jak samotne drzewko nie mogło mieć za partnera palmy, tak nie każdy mężczyzna będzie pasował do jej mamy i do niej.

- Chodźmy już. - powiedziała, rzucając ostatnie spojrzenie drzewku. Następnie obie udały się na spory odkryty plac zabaw, gdzie Mabel dołączyła do zabawy innych dzieci. Wiedziała, o czym jej wolno z nimi rozmawiać a o czym nie i sama właściwie nie widziała różnicy między sobą a nimi, przynajmniej teraz. To jak bardzo się różnią, miała uświadomić sobie dopiero po rozpoczęciu nauki w Hogwarcie ale wspomnienie zabawy w ganianego i w policjantów i złodziei na placu zabaw w Kew Gardens miało zostać z nią jeszcze na wiele lat, warunkując jej przekonania i sposób patrzenia na stosunki magiczno-mugolskie.

Słońce tymczasem wzniosło się już wysoko na nieboskłon a pora zaczynała zbliżać się do tego momentu, kiedy większość brytyjczyków jadła śróddzienny posiłek zwany lunchem. Mabel podbiegła do Nory, zdyszana, roześmiana, z rumianą twarzą i włosami wysmykującymi się z warkoczy.
- Głodna jestem. Pójdziemy coś zjeść? - zapytała mamę.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#9
15.12.2023, 00:06  ✶  

Norka dobrze czuła się mając Thomasa przy sobie. Wiadomo, jak to bywa w życiu, męska dłoń bywa przydatna, szczególnie kiedy prowadziło się własny biznes. Różne sytuacje się przytrafiały, szczególnie w tej niezbyt nowej kamienicy, a jej brat okazał się być złotą rączką. Bardzo doceniała jego obecność i to, że się nimi opiekował. Samej byłoby jej zdecydowanie trudniej.

Gdyby tylko Nora wiedziała, o czym myśli teraz Mabel, na pewno by się przejęła. Nie chciała, żeby zamartwiała się o nią. Nie taka była rola dziecka, powinna cieszyć się każdą chwilą, póki mogła sobie na to pozwolić. Na troski jeszcze przyjdzie czas. Starała się nie pokazywać, że czasem jej czegoś brakuje, jednak nie umykało to tym bystrym oczom.

Sama Figg bardzo dokładnie zbudowała wokół siebie mur, nieprzekraczalną granicę, dzięki której udawało jej się trzymać na dystans. Uważała, że nie powinna zajmować się takimi zupełnie niepotrzebnymi rzeczami. Zresztą nie uważała, że będzie w stanie zatrzymać kogoś przy sobie na dłużej. Jej historia była dosyć mocno skomplikowana, wolała o tym nie rozmawiać. Tak było bezpieczniej, spokojniej. Nie powinna tego zmieniać. Bała się też, że Mab na tym ucierpi, to ona była w tej chwili jej całym światem i nie zamierzała tego zmieniać.

Dosyć długo stały przy tym samotnym drzewie, zbyt długo. Widziała, że córka też nieco odpłynęła, nie wiedziała, czy powinna pytać o czym myśli, może sama jej to zdradzi, jeśli będzie uważała to za słuszne.

- Tak, to dobry moment. - Odpowiedziała Nora, po czym trafiły na plac zabaw. Jak widać dzieci mugolskie i te czarodziejskie niewiele się od siebie różniły. Przynajmniej na tym etapie. Mabel całkiem dobrze się bawiła ganiając z niemagicznymi po placu zabaw. Nora nie do końca rozumiała też to, że niektórym przeszkadzało to, że obok nich żyją mugole. Zdaniem Figg te dwa światy zupełnie ze sobą nie kolidowały, co zresztą było widać na załączonym obrazku. Wydawało jej się, że wszystko jest dobrze zorganizowane, czarodzieje dbali o to, aby nie przeszkadzać tym drugim w egzystencji, wszystko miało ręce i nogi. Musieli dbać o to, aby tak pozostało.

Przymknęła oczy i pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku, kiedy słońce wznosiło się coraz wyżej. Z zamyślenia wyrwał ją głos Mabel, która podbiegła do niej roześmiana, widać było, że świetnie się bawiła, co niezmiernie cieszyło Norkę. Była zadowolona, że córka tak doskonale odnajduje się w świecie. Trochę zazdrościła dzieciakom tej beztroski i odwagi, nie miały problemu, aby zagadywać do nieznajomych i znajdować sobie przyjaciół w krótką chwilę.

- Coś słodkiego, czy masz ochotę zjeść coś konkretniejszego? - Wolała zapytać, w końcu to był jej dzień i dzisiaj mogła sama decydować o tym, na co faktycznie ma ochotę. Nora nie zamierzała jej niczego odmówić.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2158), Bard Beedle (1671)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa