• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Przyjęci do gry v
1 2 3 4 5 … 7 Dalej »
James "Jim" Bell - The Lightbringer

James "Jim" Bell - The Lightbringer
Jim
The Lightbringer in the streets,
Delightbringer in the sheets
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).

The Lightbringer
#1
28.11.2023, 23:42  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.06.2025, 16:33 przez Morrigan.)  

James "Jim" Bell - The Lightbringer

Urodzenie: 17 grudnia 1939 rok, strzelec, numerologiczna 33.
Stan cywilny: Kawaler.
Krew: Mugolska.
Zamieszkanie: Tam, gdzie akurat stacjonuje cyrk Bellów.
Pochodzenie: Gdyby zapytać Jima, zapewne stwierdziłby prostolinijnie, że jest synem bożym, dzieckiem Adama i Ewy, a jego dusza pochodzi od Boga i dąży do osiągnięcia Królestwa Niebieskiego... Tak naprawdę przyszedł na świat w małej irlandzkiej wiosce, a choć twarze rodziców dawno zatarły się już w jego pamięci, w głosie mężczyzny dalej przebrzmiewają nuty obcego akcentu. Ojciec Jima był mugolem, jednym z zamożniejszych posiadaczy ziemskich we wsi, i trudnił się uprawą ziemniaków. Jego matka, Anne, była natomiast charłaczką - wykluczoną z czarodziejskiej społeczności - co Jim uświadomił sobie dopiero po latach, wspominając wiecznie smutne oczy kobiety, i ich karcące spojrzenie, kiedy musiała kryć przed sąsiadami pierwsze niekontrolowane przejawy magii u syna. Jim od najmłodszych lat wiedział, że jest jakiś inny - nawet gdyby próbował ułożyć sobie życie wśród mugoli, prędzej czy później zdradziłaby go ciążąca nad nim klątwa żywiołu ognia. Uciekł z domu mając dziewięć lat (zostawiwszy za sobą zgliszcza stodoły ojca, lokalnego kościoła i popioły znienawidzonej szkoły) i przez ponad dwa lata tułał się po świecie z aktorską trupą mugoli, którzy wzięli bezdomnego chłopaka pod swoje skrzydła, ale też szybko porzucili go, kiedy policja próbowała zgarnąć go za kradzież kieszonkową; w wieku nieco ponad jedenastu wiosen szczęśliwym zrządzeniem losu trafił do cyrkowej trupy Bellów - tam wreszcie odnalazł swój prawdziwy dom, i rodzinę.
Kształtowanie: ◉◉◉◉○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ○○○○○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉◉○
Poziom spaczenia: II - Chociaż Jim głęboko wierzy w to, że człowiek z natury jest dobry, nie jest na tyle ślepy, by nie widzieć zepsucia otaczającego go świata. Nie jest święty - daleko mu od tego - świadom, że na sumieniu ciąży mu wiele grzechów, wszystkie popełniłby raz jeszcze, bo właśnie ta droga doprowadziła go do Cyrku Bellów; do miejsca, które teraz nazywa swoim domem - do ludzi, o których mówi, że są rodziną. Doskonale wie, że gdyby ktokolwiek, kogo kocha, znalazł się w niebezpieczeństwie, nie cofnąłby się przed niczym, byle oddalić od niego zagrożenie.

Różdżka: Brak.
Zwierzę totemiczne: Jaszczurka.
Aura: Ciemnofioletowa aura.

O zdolnościach: Jim, ze względu na brak klasycznej edukacji i mugolskie pochodzenie, posiada wiedzę wybrakowaną i fragmentaryczną, jeżeli chodzi o większość nauczanych w Hogwarcie dziedzin magicznych: nie próbował swoich sił w eliksirach czy zielarstwie, nie zgłębiał też tajników transmutacji, dlatego ta dziedzina magii wydaje mu się jedną z bardziej skomplikowanych, niespecjalnie interesuje go także historia czarodziejskiego świata. Nigdy nie opanował podstaw magii zauroczenia, więc przeciętny pierwszoroczniak rzuciłby nań lepszą klątwę. Może się natomiast pochwalić doskonałą znajomością magii bezróżdżkowej, której pełne opanowanie zajęło mu jednak wiele lat. Potrafi okiełznać ogień: władztwo nad żywiołem zapewnia mu nie tylko złożona nań klątwa, ale i długie lata praktyki, kiedy to - ku uciesze gawiedzi i dla własnej satysfakcji - wymyślał coraz to nowsze sposoby na zaklinanie płomieni. Jim jest sprawny fizycznie, poświęca dużo czasu na ćwiczenie akrobatyki, jogę i medytację, i chociaż nie brakuje mu gracji (zwłaszcza, kiedy uwalnia sakiewki przypadkowych przechodniów od ciężaru galeonów...), nie jest w pełni zadowolony z posiadanych umiejętności - kilka kontuzji odniesionych w przeszłości przeszkadza mu w powrocie do szczytu dawnej formy. Uważa się za człowieka raczej przystępnego, łatwo przychodzi mu nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi. Emanuje pewnością siebie, i potrafi występować przed publiką, nie odczuwając przy tym stresu.

PRZEWAGI:
Urodzeni by występować 0: Bellowie przygarnęli go, kiedy był jeszcze dzieciakiem i szybko zapoznali go ze wszystkimi aspektami pracy w cyrku - został przyuczony nie tyle do zaklinania ognia na scenie, ale i do oczarowywania publiczności, zbyt rozpalonej po agresywnych popisach magii żywiołów, by dodatkowo gorączkować się o nagłą lekkość swoich sakiewek.

Złodziejstwo 1: Kraść nauczyła go ulica - Jim szybko pozbył się skrupułów przed łamaniem zasady "nie kradnij" z bożego dekalogu, kiedy głód zajrzał mu w oczy - lecz maestrię w tym fachu osiągnął dopiero dzięki swoim braciom i siostrom z cyrku.

Atak natury (Klątwa żywiołów) 3: Jim pamięta donośny głos księdza, który czytał fragmenty z Apokalipsy o ogniu, dymie i siarce zalewających świat; pamięta jak siedział w kościelnej ławce, i zafascynowany słuchał opowieści o Bogu, który przyszedł rzucić ogień na ziemię, i pragnie, by zapłonął, i wyobrażał sobie, że płomienie świec na lichtarzu oświetlającym ołtarz pochłaniają nagle ściany świątyni - tak, jak tego chciał Bóg... Kazał im płonąć, więc płonęły. Kościół był taki piękny, kiedy trawił go ogień - trzyletni Jim patrzył na pożar z niemym zachwytem w sercu - z równie wielką fascynacją wpatrywał się w palenisko, przekonany, że pośród trzasków płomieni słyszy cichy szept; myślał, że to Bóg, który pod postacią gorejącego krzewu przemówił do Mojżesza. Jim pamięta, kiedy wreszcie zrozumiał, że to język ognia. Od tego czasu, ogień już nigdy go nie opuścił - podobnie jak wstyd i poczucie winy... Nie wiedział, dlaczego ogień jest czasem posłuszny jego woli, a czasem wymyka się spod kontroli, jakby był głuchy na prośby Jima - tak samo głuchy, jak wściekły ojciec, który nie chciał wierzyć, że spalona stodoła to wypadek; tak samo jak Bóg, kiedy chłopak pytał go w modlitwie dlaczego jest potworem.

Magia bezróżdżkowa 2: Pierwszy raz trzymał w ręku różdżkę, kiedy razem z Alexem i Flynnem opróżniali po cichu kieszenie zgromadzonej przed namiotem cyrku gawiedzi; nie dość, że brat prawie wydłubał mu nią oko, to jeszcze nie dało się z niej zrobić porządnej procy!! Jim - przyzwyczajony do łatwości, z jaką przychodziło mu przyzywanie ognia samym tylko gestem, skupieniem woli - całe życie uparcie ćwiczył się w magii bezróżdżkowej, przekonany, że wymachiwanie drewnianym patykiem jest zwyczajnie niepraktyczne i zaburzałoby decorum jego występów; cyrkowe numery Jima nie wyglądałyby w połowie tak imponująco, gdyby był zmuszony czarować za pomocą innego medium niż swoich własnych dłoni. Zamiast tego, woli zaklinać ogień po imieniu: rytualną inkantacją, płynnymi ruchami ciała, czerpiąc z chaotycznej mocy magicznej, a nie ograniczając jej przepływ jakimś tam patykiem.

Występowanie 1: Po tylu latach spędzonych w cyrku, czuje się równie naturalnie na scenie, jak i poza nią: przyzwyczajony jest, że każdy jego ruch śledzą setki oczu, i nie odczuwa tremy,  w czym niewątpliwie pomagają mu wielogodzinne ćwiczenia przed lustrem, kiedy to wyobraża sobie, że głosi kazania z ambony.

Walka wręcz 1: Chociaż nie jest zwolennikiem przemocy, bić się potrafi. Kiedy już dochodzi do walki na pięści, w ruchach Jima - zwykle przepełnionych niewymuszoną pewnością siebie - pojawia się swego rodzaju gwałtowność i nieprzewidywalność, prawie jak w zaklinanych przezeń płomieniach.

Prowadzenie pojazdów 1: Powiew wolności wpada przez opuszczone szyby kradzionych aut, rozwiewając włosy Jima pędzącego po pustych szosach podczas bezsennych nocy, kiedy wyrusza na poszukiwanie Boga. Początkowo uczył się prowadzić pod okiem starszego brata, a choć po drodze zaliczył kilka wypadków - w tym jeden z Błędnym Rycerzem w roli głównej - wkrótce nabrał jednak więcej wprawy i pewności siebie. Opanowanie zasad ruchu drogowego nastręczyło Jimowi znacznie więcej trudności niż zrozumienie mechanizmu działania silnika, ale do nauki motywowała go wieloletnia fascynacja mugolską motoryzacją i uzależnienie od adrenaliny.

Niewidzialność 0: Nieuchwytny jak płomień - kiedy chce, potrafi zniknąć niezauważony w tłumie, wmieszawszy się w kuglarską brać.

ZAWADY:
Asceza 2: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie! Jim nie dba o dobra materialne: nie przywiązuje się do posiadanych rzeczy, nie pociąga go bogactwo, a pieniądze same w sobie są dla niego... Bezwartościowe. Jedyną zaletą pracy zarobkowej jest możliwość pomocy reszcie Bellów. Wszystko co zarobi - czy to podczas występów, czy to handlując kradzionymi dziełami sztuki - przeznacza na utrzymanie cyrku. Jimowi niewiele zresztą potrzeba do szczęścia - najchętniej cały swój dobytek oddałby biednym - praktycznie jedynym, co posiada jest ubranie na grzbiecie (byle czego by nie kradł, więc nieźle się trzyma), stara podręczna biblia, drewniany krzyżyk i zapasowy nóż, który dostał kiedyś "na wszelki wypadek" od Flynna. Mężczyzna jest święcie przekonany, że gdyby naprawdę był w potrzebie, Bóg nie pozwoliłby mu zginąć - zawsze gdzieś obok znajdą się ludzie, którzy podadzą mu pomocną dłoń: Elaine na pewno nie da mu głodować; jeżeli spali swoją koszulę, zawsze może pożyczyć jedną od Alexa; spać równie dobrze może w śpiworze w przyczepie Fiery... - zresztą, zawsze odnajdował pewien romantyzm w egzystencji wczesnochrześcijańskich pustelników.

Prawdomówny 1: Jim nie kłamie, więcej, Jim nigdy nie kłamie. Prawda jest jak pamięć mięśniowa, jak akrobatyczna rutyna: powtarzane wielokroć wyuczone ruchy, które stały się dlań równie naturalne, co oddychanie; nie zniżyłby się do kłamstwa nawet, gdyby od tego zależało jego życie.

Brak dokumentów 2: List do Hogwartu, owszem, otrzymał, ale wracać do żadnej szkoły nie zamierzał: wystarczyła mu pamięć o razach, które otrzymał rózgą w mugolskiej podstawówce. Niemniej jednak, oficjalne pismo z Hogwartu zachował, i pokazał nawet Bellom, kiedy trafił już do cyrku: wówczas był to jego jedyny skarb. Potem oddał list Layli - z wpisanymi trochę niezdarnie imieniem i nazwiskiem dziewczyny w miejsce jego własnych - żeby miała jakiś wyjątkowy fant do swojej zbieraczej kolekcji, skoro sama zaproszenia do Hogwartu nigdy nie otrzymała. Uczył się w taborze Bellów tego, co mógł, nie posiada żadnego formalnego wykształcenia, nigdy też nie przystępował do żadnych kursów państwowych.

Świr 1: Żarliwe oddanie wierze katolickiej czyni go odmieńcem nie tylko wśród przywiązanego do pogańskich tradycji społeczeństwa magicznego, ale i pośród mugolskiej społeczności Wielkiej Brytanii, bytującej na moralnej równi pochyłej od czasu ustanowienia protestantyzmu religią narodową. Jim przyzwyczaił się, że inni czarodzieje, spotkani przypadkowo podczas świętokradzkich sabatów, w najlepszym wypadku zbywają żartem jego eschatologiczne dywagacje, a w najgorszym - patrzą z pogardą w oczach równie głęboką co otchłanie jeziora siarki i ognia z Apokalipsy świętego Jana. Jim nie potrafi się o to gniewać - ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią... - samego siebie postrzega jako wielkiego grzesznika i wie, że jego kodeks moralny jest nieco pokrętny: w jednej chwili potrafi mówić o Bogu, cytować Pismo Święte (które, swoją drogą, zna na pamięć), marzyć o wstąpieniu do zakonu i życiu mnicha..., a za chwilę słychać go, jak opowiada Flynnowi sprośny dowcip o Żydach albo planuje następną akcję razem z Milo, coby obrobić jakichś łatwowiernych mugoli w przebraniu księdza... I to w niedzielę, dzień święty, na domiar złego!! Chociaż prześladuje go catholic guilt - mężczyzna zdaje się nieustannie pokutować za jakieś grzechy, czy to realne, czy to urojone - Jim jest w gruncie rzeczy do bólu wręcz prostolinijny, a jego wiara w Boga to po prostu synonim na niezachwianą wiarę w istnienie dobra na tym smutnym ziemskim padole.

Porywczy 1: Gniew, tak jak ogień, zawsze czai się tuż pod powierzchnią jego skóry; to się powolutku tli, to znów boleśnie parzy, a jednak, Jim wkłada na co dzień mnóstwo starania w to, by utrzymać swój wybujały temperament na wodzy. W młodości miał duże problemy z kontrolowaniem swoich emocji - towarzyszył temu nieustanny strach i poczucie winy, że znów straci panowanie nad klątwą żywiołów, i zrobi krzywdę komuś bliskiemu - był o wiele bardziej dziki, oscylował między skrajnościami: dobry-zły. Lata spędzone wśród cyrkowej rodziny zmieniły go zdecydowanie na lepsze: wyciszył się, złagodniał, potrafi być cierpliwy i wyrozumiały. Wciąż jednak kieruje się w swoim życiu porywami serca, nie dyktaturą logiki: szybko się angażuje, lubi spontaniczność, pociąga go ryzyko - taka już jego natura, że wiecznie igra z ogniem.

Uzależnienie 1: Poza piromanią? Papierosy, podpalane iskrami, które Jim potrafi wykrzesać jednym niedbałym pstryknięciem palców, są jego największą słabością: wiele razy próbował rzucić, ale nigdy nie udało mu się odstąpić od tego nawyku. Kiedy pierwszy raz sięgnął po używki, zwłaszcza alkohol, był dzieciakiem zaledwie - jednym z wielu chuderlawych uliczników, którzy próbowali zarobić parę groszy, prezentując przechodniom magiczne sztuczki. Pamięta ten pierwszy raz, kiedy zaklinał ogień z alkoholem krążącym w krwiobiegu, czuł, jak języki ognia liżą od środka jego żyły - jak ogień szepcze do niego głośniej niż zwykle. Czuł się wtedy potężny; czuł, że sprawuje doskonałą kontrolę nad płomieniami, ale jednocześnie - wiedział, że traci ją nad własnym umysłem. Przestraszył się, kiedy obudził się w brudnym zaułku, pobity, nie pamiętając, co robił poprzedniej nocy. Pomogli mu wtedy współczujący mugole ze schroniska dla bezdomnych. Dorastając, zdarzało mu się sięgać po alkohol, niekiedy wykorzystywał go przy różnych sztuczkach cyrkowych, jednak teraz pozostaje zdeklarowanym abstynentem jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju napoje wysokoprocentowe.

Skrzat półkrwi 1: Nie ma rzeczy, której odmówiłby swojej cyrkowej rodzinie. Chociaż nie łączą ich więzy krwi, to kocha ich tak, jakby byli rodzonymi braćmi i siostrami - z częścią z nich zna się przecież od dziecka - razem się wychowywali, razem też stawiali zawsze czoła przeciwnościom losu. Jim zrobiłby wszystko, aby przychylić im nieba.
Edukacja: Trochę chodził do mugolskiej szkoły podstawowej, gdzie nauczono go czytać, pisać i liczyć - wziął sobie do serca te nauki, dlatego od dziewiątego roku życia liczy tylko na siebie. W młodości próbował ponadto wstąpić do katolickiego seminarium duchownego (pierwszy raz, kiedy miał niecałe 16 lat), jednak nie został przyjęty. Posiada nieoficjalny doktorat w dziedzinie piromanii i magisterkę z kradzieży kieszonkowej.

Doświadczenie: Kuglarz, wędrowny magik, wreszcie, cyrkowiec. Niemal wszystkiego, co umie jako połykacz ognia, Jim nauczył się sam - czy to eksperymentując z żywiołem, który towarzyszył mu, od kiedy tylko pamięta - czy to podpatrując występy innych sztukmistrzów, kiedy tułał się samopas po ulicach.
Pierwszą nauczycielką magii w życiu chłopca była stara wiedźma z jego rodzinnej wioski: stara Polly, wiejska szeptucha, której prawie spalił kurnik. Wieszczka uczyła go świadomie kontrolować płomienie, z których potem czytała przyszłość. Podstaw prawdziwej magii Jim miał się jednak nauczyć się dopiero od cyrkowców, którzy przygarnęli go, kiedy pokazał im swój talent. Chłopak chłonął wszystko, co starsi kuglarze byli skłonni mu pokazać, wiercił dziurę w brzuchu każdemu, kto od razu nie kazał natrętnemu gówniarzowi spadać, dopóki ten nie nauczył go nowej sztuczki albo zaklęcia.
Warto wspomnieć, że od wielu lat trudni się złodziejstwem, szczególnie upodobawszy sobie kradzież dzieł sztuki - nieważne, czy to obrazy, rzeźby, meble czy inne obiekty sztuki użytkowej - oraz handel fałszywkami (głównie w świecie mugoli).

Aktualne miejsce pracy: Połykacz ognia i akrobata, albo The Lightbringer - członek cyrkowej trupy rodziny Bell.

Cechy szczególne: Stare ślady po poparzeniach na niemalże całym ciele, głównie skupione na przedramionach i dłoniach. Drobne iskierki ognia, które pobłyskują blisko jego ciała, jak nad trzaskającym ogniskiem, kiedy tylko przeczesze dłonią włosy albo pstryknie palcami.

Rozpoznawalność: III - Po prostu Jim, mówi, kiedy ktoś pyta go o imię, przytłaczając rozmówcę ciepłym, trochę cwaniackim uśmieszkiem. Jeden z Bellów - tak lubi o sobie myśleć - i tak zapewne jest postrzegany przez tłumy ludzi przewijających się codziennie przez teren cyrku. The Lightbringer, tak zapowiadają go przed występem, i tego imienia używają widzowie, wołając o bis. Chociaż Jim uważa się za introwertyka, nawiązywanie kontaktów z ludźmi zawsze przychodziło mu z łatwością - nieważne, czy mugol, czy czarodziej, czystej krwi, czy niemagicznego pochodzenia, katolik, czy... - niekiedy mogłoby się wydawać, że Jim zna wszystkich, a wszyscy znają Jima, bo z każdym znajdzie jakąś nić porozumienia. Trudniej jest natomiast utrzymywać te wszystkie przyjaźnie, kiedy ciągle wędruje się z miejsca na miejsce.

Wskazówki dla Mistrza Gry

Alleluja, i do przodu!


gniew mój wybuchnie
jak ogień będzie płonął
i nikt nie zdoła go zgasić
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#2
02.12.2023, 15:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.07.2025, 16:16 przez Baba Jaga.)  

Skrytka bankowa


Łącznie zdobytychDo wykorzystania
PD PD

[+]Bonusy
brak

[+]Przedmioty
brak


Lato 1972


"Ojcze, przebacz mi, bo zgrzeszyłem" – rzucił do pustego konfesjonału jednej z londyńskich katedr, ledwie cyrk Bellów zawitał do stolicy. Wpływy sacrum i profanum nieustannie ścierają się ze sobą na poligonie życia Jima, który tego lata przegrał niemal wszystkie zesłane mu przez Boga bitwy, choć do tej pory dzielnie walczył pod boskim sztandarem. Dnie spędzał w otoczeniu rodziny i przyjaciół na arenie cyrkowej, gdzie jako połykacz ognia rozpalał serca londyńskiej publiczności, nocami zaś – włóczył się po ulicach Londynu, długie, bezsenne godziny poświęcając duchowej kontemplacji i smakowaniu zakazanych uciech miasta: miasta, zdawałoby się, równie samotnego, co i Jim. Tego lata często bywał samotny, choć nigdy nie był sam – ogień zawsze kroczył za nim.

[+]Dokonania fabularne
Jim aktywnie uczestniczył w życiu cyrku jako połykacz ognia i akrobata, dbając o to, aby zawsze być jak najlepiej przygotowanym do pokazów: najwięcej czasu poświęcał doskonaleniu magii żywiołu, choć mając wciąż w pamięci kontuzję, jakiej nabawił się kilka miesięcy temu, oddawał się także regularnym ćwiczeniom fizycznym, dążąc do odzyskania pełnej sprawności. Swoistym zwieńczeniem sezonu letniego był dla Jima występ na kiermaszu z okazji Lammas, kiedy to mógł wesprzeć na scenie swojego brata, Flynna, zaklinając dla niego ogień. Flynn był jedynym powodem, dla którego Jim – zagorzały katolik – w ogóle pojawił się na obchodach pogańskiego święta żniw. Choć wcześniej potrafił spojrzeć na czarodziejskie obrzędy przychylnym okiem, po wydarzeniach, jakie miały miejsce w trakcie tegorocznej Lithy, Jim porzucił próby ekumenicznego dialogu ze złowrogim kultem Matki, uznając wizję świętego Graala – zesłaną mu przez Boga w kręgu ognisk – za ostrzeżenie. Nie zaniechał jednak dzieła ewangelizacji, tworząc serię pamfletów religijnych, które zalały Londyn i okolice. Zbiegło się to w czasie z długo wyczekiwaną przeprowadzką Fantasmagorii do stolicy, która to nie mogła przecież obyć się bez kłopotów – wystarczy chociaż wspomnieć incydent z Błędnym Rycerzem w roli głównej  – ale ostatecznie zakończyła się dla wszystkich szczęśliwie... Dla wszystkich poza Jimem, który długo nie potrafił się odnaleźć w bezdusznym molochu wielkiej metropolii. Gdy w samym jej sercu spotkał Dianę, wiedział już, że jest zgubiony. Z kobietą, która od lat tańczyła na peryferiach jego życia niby niespokojny płomień na zgliszczach kościoła, połączyło go zakazane uczucie, przypominające w swej intensywności śmiertelną pożogę: uczucie grzeszne, niewłaściwe, i skazane na potępienie, nie tylko przez wzgląd na dzielący ich dystans społeczny i ekonomiczny, ale i to, że Diana pozostaje żoną innego. Spotkania, utrzymywane w tajemnicy przed wszystkimi, bardziej niż romansem były jednak próbą odnalezienia sensu w chaotycznym świecie, gdzie ani grzech, ani pokuta, nie są w stanie przynieść duchowego oczyszczenia – tak bardzo potrzebnego obojgu. Oczyszczenie może przynieść tylko ogień.

[+]Rozliczenia
  • Prowadzenie pojazdów. Jim uczył się jeździć od dłuższego czasu, a choć zaliczył po drodze wiele stłuczek i wypadków, teraz już czuje się za kierownicą całkiem pewnie. Chociaż sam własnego auta nie posiada, często zdarza mu się jakieś ukraść na przejażdżkę i porzucić, gdy tylko opróżni bag paliwa.
  • Percepcja. "Błogosławione oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą", pisał natchniony apostoł, a Jim postanowił wziąć sobie jego nauki do serca. Nie jest tak naiwny, jak wszyscy myślą: widzi i słyszy, co dzieje się dookoła niego, a choć wielu uważa go za świętego głupca, prawda jest taka, że to wiara w to, że trzeba kochać bliźniego swego, motywuje Jima, aby uważniej przyglądał się ludziom wokół – aby mniej mówił, a więcej słuchał i obserwował. Jim zaczął dostrzegać więcej: potrafi teraz wychwycić subtelne zmiany w zachowaniu bliskich, które wcześniej często mu umykały, przywiązuje większą uwagę do swojego otoczenia i tego, co dzieje się wokół.
  • Skrzat półkrwi. Jim wreszcie zrozumiał, że aby dostąpić nieba, trzeba najpierw zejść na ziemię. Z tym zrozumieniem przyszła też większa dbałość o potrzeby innych: czasami Jim był bowiem tak zaabsorbowany swoim Bogiem – i samym sobą zarazem – że zapominał o ludziach dookoła. Tak jak wcześniej był gotów na wszystko dla swojej rodziny, tak teraz stara się wręcz wyprzedzać ich potrzeby, aby żyło się im jak najlepiej.

ŹródłoZmiany w PD
2.12.23 - Utworzenie Karty Postaci1000
2.12.23 - Początkowe wydatki-1000
16.06.24 - Krąg ognisk30
25.11.24 - Niech matka ma nas w swojej opiece45
12.12.24 - Rozliczenie Lata 1972200
12.12.24 - Rozliczenie Lata 1972 - wydatki-200
— Link do spisu sesji —

Jesień 1972


Kwartał w trakcie

[+]Dokonania fabularne

[+]Rozliczenia

ŹródłoZmiany w PD
14.06.25 - Przygoda się rozpoczęła10
22.07.25 - Wykonywanie zawodu (sierpień 1972)15
— Link do spisu sesji —


there is mystery unfolding
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#3
02.12.2023, 15:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.06.2025, 23:33 przez Król Likaon.)  

zebrane odznaki




there is mystery unfolding
Jim
The Lightbringer in the streets,
Delightbringer in the sheets
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).

The Lightbringer
#4
02.12.2023, 15:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.11.2024, 15:31 przez The Lightbringer.)  

...po prostu Jim.


Mógłby uchodzić za normalnego, wróć, prostego człowieka, o sercu wyścielanym słomą dobroduszności, którego intencje były czyste jak kryształy jej zmarłego ojca. Ale cholera jasna, istne szaleństwo buchało pożogą z jego oczu. Nie rozumiała jego osoby, konceptu w którym przyszło mu istnieć; równie dobrze mógłby być wytworem jej chorej wyobraźni [...] Nie potrafiła Jima opisać, nie kiedy była pijana i porwana przez kakofonię sabatowych doznań i obrazów. Jego spojrzenie było mgliste, przygaszone skroploną na rąbkach tęczówek niepewnością. Strachem. Pasją.
– Diana Mulciber

[Obrazek: 7d28078ded2e9588ce3acbe89454c559ba4a1bc6.jpg]

Poznajmy się bliżej


♦ W lustrze Ain Eingarp widzę całą moją rodzinę, razem. Siedzimy przy suto zastawionym stole, przy którym jest miejsce dla każdego – widzę twarze przyjaciół, z którymi widzę się na co dzień, ale i tych, którzy dawno już odeszli, czy to do Królestwa Pana, czy gdzieś hen daleko, w świat – wszyscy są teraz tutaj, ze mną, i chórem odmawiamy modlitwę przed wspólnym posiłkiem.
♦ Bogin przyjmuje przy mnie formę płonącego namiotu cyrkowego; płomienie pochłaniają arenę i wspinają dalej, ku górze, aż po najwyższy trapez – czuję dziwne mrowienie w palcach i straszny ciężar na sercu – wiem, że to ja wywołem ten pożar.
♦ Amortencja pachnie mi trochę to cyrkiem, trochę to przydrożną stacją paliw: najbardziej intensywny wydaje się zapach benzyny, zaraz po nim czuję słodki karmelowy popcorn, gryzący w nos, elektryczny swąd zbliżającej się burzy z piorunami i zapach świeżo zmielonych trocin na cyrkowej arenie, zaś feerię doznań wieńczy, jakże znajomy, duszący zapach dymu papierosowego, maskowany przez ciężką, korzenną woń kobiecych perfum.
♦ Moje ulubione zaklęcie to te przywołujące ogień.
♦ Mój patronus przyjmuje formę jaszczurki.
♦ Wróżbiarstwo to dla mnie rzecz trudna do oceny pod kątem moralnym, bo z jednej strony nie pochwalam wiary w gusła i przesądy, a z drugiej – wiem, że stare obrzędy magiczne związane z dywinacją są testamentem duchowych tradycji naszych przodków, próbujących pogodzić fakt posiadania mocy magicznej z wiarą w moc Stwórcy i wyznawaną religią.
♦ Czarna magia? Cóż to musi być za straszny grzech, dobrowolnie plamić własną duszę tak plugawymi praktykami; jak okrutne pragnienie wyrządzenia krzywdy bliźniemu musi targać człowiekiem, by zniżył się do użycia zaklęcia niewybaczalnego... Czy raczej: jakiż ból musi poznać człowiek, by skłonić się w stronę czystego zła?
♦ Za swoje największe osiągnięcie uważam to, że mimo wszelkich przeciwności losu, dalej wierzę.
♦ Stoję po stronie każdego, kto czuje się zagubiony, potrzebuje pomocy i wsparcia, a nie może go otrzymać – lub zwyczajnie nie potrafi o nie poprosić – sam dobrze wiem, co to znaczy być samotnym, i chciałbym oszczędzić podobnego bólu innym ludziom.
♦ Moje serce należy do Boga Wszechmogącego, choć wiem, że gdzieś na jego dnie czają się pokusy, których powstydziłby się sam Diabeł... Milcz, zdradzieckie serce.


gniew mój wybuchnie
jak ogień będzie płonął
i nikt nie zdoła go zgasić
Jim
The Lightbringer in the streets,
Delightbringer in the sheets
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).

The Lightbringer
#5
12.12.2023, 16:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.12.2024, 22:04 przez The Lightbringer.)  

o przeszłości

Ave Maria, gratia plena, Dominus Tecum, benedicta Tu in mulieribus et benedictus fructus ventris Tui, Jesus. Sancta Maria, Mater Dei ora pro nobis peccatoribus, nunc et in hora mortis nostrae. Amen.

— spis wspomnień i snów —


gniew mój wybuchnie
jak ogień będzie płonął
i nikt nie zdoła go zgasić
Jim
The Lightbringer in the streets,
Delightbringer in the sheets
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).

The Lightbringer
#6
12.12.2023, 16:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.11.2024, 15:36 przez The Lightbringer.)  

Wspomnienia i sny


najważniejsze wspomnienia

  • ??? - spaliłem kościół...
  • 1951 - ja i Layla dołączyliśmy do cyrku!
  • 1952 - do cyrku dołącza Titian
  • 1954 - Athena dołącza do rodzinki
  • ??? - nie chcieli mnie w seminarium duchownym...
  • 1956 - Flynn nas zostawia...
  • 1957 - Elaine, Milo i Arya dołączają do rodziny
  • 1959 - Sandie dołącza do cyrku
  • 1961 - nasza rodzina powiększa się o Fiery i lwy
  • ??? - miałem widzenie Maryi!
  • ??? - Alex zostaje szefem cyrku
  • 1967 - Felix dołącza do rodziny
  • 1969 - Flynn wraca do cyrku!
  • 1972 - objawił mi się święty Graal!


rozgrywki

DATA • KTO, CO, gdzie - opis sesji (status)
DATA • KTO, CO, gdzie - opis sesji (status)
DATA • KTO, CO, gdzie - opis sesji (status)


gniew mój wybuchnie
jak ogień będzie płonął
i nikt nie zdoła go zgasić
Jim
The Lightbringer in the streets,
Delightbringer in the sheets
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).

The Lightbringer
#7
12.12.2023, 16:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.10.2025, 17:51 przez The Lightbringer.)  

Lato 1972


rozgrywki

Czerwiec 1972

(z) 6 czerwca 1972 • I bless the rains down in Little Hangleton, Little Hangleton – SUMA PRZYPADKÓW: Ulewa
(z) 21 czerwca 1972 • sabat, LITHA: Krąg ognisk, Wyspy Brytyjskie

• (z) część pierwsza, LITHA: Krąg ognisk

• (z) część druga, LITHA: Jim & Layla

(z) 27 czerwca 1972 • The Overseer, Kości zostały podrzucone, Little Hangleton
(z) 28 czerwca 1972 • Pani Władzo, Błędny Rycerz zabłądził prosto pod nasze koła, Wyspy Brytyjskie
(z) [pętla czasoprzestrzenna] 28 czerwca 1972 • The Linnet, Gdy będę kroczył ciemną doliną zła się nie ulęknę, Wyspy Brytyjskie

Lipiec 1972

(z) 1 lipca 1972 • Diana Mulciber, Czarna Madonna, niemagiczny Londyn
3 lipca 1972 • Felix Bell, Pokaż mi swoje towary, niemagiczny Londyn
(z) 10 lipca 1972 • The Edge, BAD MOTHERFUCKER, ulica Pokątna – SUMA PRZYPADKÓW: Ciasteczko z wróżbą
(z) 24 lipca 1972 • Diana Mulciber, A very fine line between pleasure and pain, Wyspy Brytyjskie – MIESIĄC MIŁOŚCI: Pięćdziesiąt twarzy Greya
(z) 31 lipca 1972 • cyrk Bellów, The best of the summer is gone, niemagiczny Londyn

Sierpień 1972

(z) 1 VIII 1972 • Święto żniw – kiermasz z okazji Lammas, ulica Pokątna


gniew mój wybuchnie
jak ogień będzie płonął
i nikt nie zdoła go zgasić
Jim
The Lightbringer in the streets,
Delightbringer in the sheets
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).

The Lightbringer
#8
24.05.2025, 10:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.06.2025, 19:13 przez The Lightbringer.)  

Jesień 1972


rozgrywki

Wrzesień 1972

8-9 IX 1972 • Spalona Noc, Wyspy Brytyjskie

• 9 IX 1972, niemagiczny Londyn: All you have is your fire and the place you need to reach, Lorien Mulciber

Październik 1972

DATA • KTO, TYTUŁ, GDZIE – opis sesji

Listopad 1972

DATA • KTO, TYTUŁ, GDZIE – opis sesji


gniew mój wybuchnie
jak ogień będzie płonął
i nikt nie zdoła go zgasić
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa