• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 9 Dalej »
[31.07.1972] I wish I was the moon | Laurent & Victoria

[31.07.1972] I wish I was the moon | Laurent & Victoria
Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#31
11.09.2024, 23:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.09.2024, 00:05 przez Laurent Prewett.)  

Powiedzieć, że rozumiał to, co się stało i to, co się dzieje w głowie takiego Edga to skłamać. Nie rozumiał, nie pojmował, ale chciał i się starał. Jednocześnie bez trzymania się za swoją granicą narażał się na coś dziwnego, a na pewno te dziwy miały być i będą niezdrowe dla niego. Więc stój za wymalowaną kreską i nie ruszaj się. Oglądaj, zawracaj, poruszaj się swobodnie po tym bezpiecznym ogrodzeniu. Jak zoo. Oglądaj dziką bestię i osądzaj, czy jest w stanie cię skrzywdzić za tym przejrzystym szkłem. Jeśli zmrużysz oczy to falbana rzęs zamieni je w mleczne. Victoria też tak oglądała swojego narzeczonego? Jak dzikie zwierzę, kiedy jeszcze się go bała i kiedy miała o nim zupełnie inne mniemanie, kiedy żywiła do niego inne uczucia. Ludzie to nie zwierzęta i nie konsumujemy związków jak truskawki z fontanny czekolady. Emocje przychodzą i odchodzą, niektóre relacje się kończą, inne kwitną dalej, ale każda z nich zostawia jakiś ślad na duszy człowieka. Mogą cię wypełnić, albo odebrać to, co najcenniejsze. Bezpieczeństwo w tym wszystkim było najważniejsze. Jego, jej. Poczucie, że wszystko może być dobrze, ale nawet nie koniecznie dla obu stron. Dla ciebie. Więc poświęcasz uwagę wszystkim szczegółom, które mogą skaleczyć skórę. I wszystkim, które mogłyby stać się cukrem do herbaty.

- Ty nie byłaś uczona tego, że kiedy zrobisz coś nie tak to przypalają ci ręce, albo nakazują przeciąć swoją skórę. Czy też włożyć głowę pod wodę. - To była ta zasadnicza różnica. Nie akceptował tego, ale pojmował źródło i głębie tego problemu. Czy to była pokazówka mająca zwrócić uwagę na siebie? Pewnie tak. W jakiejś części na pewno, ale to wszystko tkwiło o wiele głębiej wśród wielkiego stosu śmieci, przez które... miał siłę się przekopywać? Nie wiedział. Miał ochotę? Nie był pewien. Mierzenie sił na zamiary stawało się nieco klarowniejszym pojęciem, kiedy cały świat wokół stawał się mętny. Samobójstwo... okropne. Aż się lekko wzdragnął na samą myśl o tym. Wzdrygnął, a myśli o tym, że chciałby się nigdy nie urodzić przecięły jego głowę nie raz w tym pofajdanym, mrocznym czasie, w którym walka o życie była wyżej od walki od godności czy dumę.

- Sentyment... tak, sentyment... - Czy to było dobre słowo? Dobre, tak, ale czy idealne? Pomieszanie wielu odczuć miało się jeszcze uspokoić i ulec segregacji. Potrzebował czasu. Chwilkę. By to wszystko nie było tak świeże. Rozmowa z Victorią ten proces bardzo przyśpieszyła i pozwoliła trochę pewniej stanąć za tą linią. Upewnić się, że to jest wariactwo i że to nie on w tym wszystkim powinien się czuć winny - bo w pierwszym momencie tak właśnie było. - Te wspomnienia... nie są rozpalane. To nawet nie ma takiego znaczenia, on jest zajęty, jest mężczyzną, ja jestem mężczyznom, mugolakiem w dodatku. Nie żeby mi to przeszkadzało, nie przeszkadza wcale. Ale lubię jego towarzystwo. Jest jak... pies. - Uśmiechnął się delikatnie, nieco podkulając ramiona - pozwalając sobie na te wszystkie pozycje, w których człowiek przestawał się tak dobrze i godnie prezentować, pozwalając sobie na to, żeby nie ważyć każdego ruchu i drgnięcia zmarszczek mimicznych. Pokręcił głową na zadane pytanie. - Nie mam tej pewności, jestem pewien, że nie wyrwał. Mówił, że ma narkotyki w swoim samochodzie i zresztą widziałem go nietrzeźwego w znajomy sposób. Kto miałby mu pomóc? - Znów lekko pokręcił głową. - W tym też mogę mu pomóc, bo wiem jak, znam medyków. Nie zamierzam się szarpać na siłę. Nie martw się. Każdy na szansę zasługuje, ale... przecież ja nie mam sił na szarpanie się. - Lekko wzruszył ramionami, ale nie w obojętności, tylko w ruchu, który miał te wąskie ramiona mężczyzny pokazać, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem. - Dziękuję. Rozmowa z tobą jak zwykle mi pomogła. - Zsunął się powoli z tego stołka i ucałował jej czółko, potem nosem, potem policzek. Delikatnie. - Obiecuję, że opowiem ci o wszystkim, kiedy będzie bardziej gotowy. - Był jej wdzięczny, że nie przyciskała, nie zasypywała pytaniami, chyba nie dałby wtedy rady. A tak... miał wrażenie, że przepłynął przez to i wyszedł nie dość, że bez szkody, to jeszcze bardziej odbudowany. Z wdzięczną świadomością, że taka Victoria dla niej była, jest i będzie, bez względu na to, co się stanie. - A teraz - dokończmy chleb. Chyba minął już odpowiedni czas. - Spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku.

A chleb? Cóóż... Wyszedł tak samo. Albo właśnie: nie wyszedł. Nie była to zupełna porażka, ale ciężko powiedzieć, żeby się nadawał do jakiegokolwiek jedzenia. Dlatego sięgnęli bo bardziej dostępne produkty do jedzenia - czyli kanapki z chleba przyniesionego z piekarni i poszli do łóżka rozmawiać o wszystkim i o niczym, nim sen wciągnął ich w swoje ramiona. A zrobił to bardzo prędko - przynajmniej w przypadku Laurenta, który dokończył swoją lampkę wina.


Koniec sesji


○ • ○
his voice could calm the oceans.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Victoria Lestrange (11682), Laurent Prewett (10733)


Strony (4): « Wstecz 1 2 3 4


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa