• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[03.09.1972 (rano)] You're gonna get bruised

[03.09.1972 (rano)] You're gonna get bruised
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#11
14.05.2025, 19:06  ✶  
- Lepiej jebać kogoś niż kolację, kolację się je - powiedział zupełnie jakby mówił, że deszcz sprawia, że jest się mokrym. Lubił deszcz, jego zapach, który unosił się w powietrzy, zarówno w środku miasta jak i na wsi, gdzie było więcej zieleni niż betonu czy kamieni. Dawał swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, że nowe życie kwitnie i jest bezpieczne.
- Może są wiecznie głodni, bo nikt ich na te kolacje nie zaprasza - dodał z wzruszeniem ramion.
Westchnął patrząc na Edge'a, czy to teraz miejsce na rzucenie żartobliwie, że ciężko zmieścić maszynę do robienia lodów na tylnym siedzeniu? Przez chwilę kusiło go rzucenie tym tekstem, ale... Nie, zdecydowanie takie denne dowcipy nie zawsze muszę być powiedziane na głos, szczególnie, że już w głowie Thomasa brzmiało to tragicznie. Zdradzenie się z taką myślą byłoby totalną porażką. - Niby tak, ale to wymaga tak wielu rzeczy, że czasami po prostu lepiej iść na kolację, to możesz robić nawet samemu - dodał z nikłym uśmiechem, Posiadanie auta było kuszące, ale to prowadziło do tak wielu problemów, że nie miał ochoty nawet myśleć o tym. Zresztą, zawsze można było podwędzić mugolom jakieś, znaczy pożyczyć i potem oddać - nikt przecież nie mówił o kradzieży, gdyby wymagała tego okoliczność to mógłby przecież pożyczyć.

Wyprostował się patrząc na mężczyznę z zaciekawieniem, to było dość osobliwe pytanie do kogoś, kto właśnie prawie wypluł sobie płuca. Ale z drugiej strony trafił idealnie.
- Tak, skąd wiedziałeś? Zdradził mnie kaszel? - zapytał szczerząc się, im dalej szła ich rozmowa tym bardziej wracał do dawnego siebie, tego który sypał żartami i ciągle się uśmiechał, ah jak łatwo było wracać do dawnych nawyków, przywdziewać stare, znoszone maski. Ale faktem było, że Thomas kopcił nie gorzej niż Ekspres Hogwart. miał już zaproponować, żeby wyszli na zewnątrz, jednak otwarcie okna przez Crowa też dawało radę. Dlatego też sięgnął po swoją paczkę i dołączył do niego.

- Dałem jej znać przez sowę, że jestem żywy i niebawem wrócę. Ale Nora wie, że czasami mogę zniknąć na jakiś czas bez słowa uprzedzenia. Wie że... - zatrzymał się nagle, zdając sobie sprawę, że przecież nie może mu powiedzieć o Zakonie, nie to żeby nie ufał Edge'owi, ale pewnych rzeczy po prostu nie mógł ot tak powiedzieć na piękne oczy. Nie ważne jak urzekające były to oczy. - Czasami zlecenie na łamanie klątw przychodzi bez ostrzeżenia i muszę jechać natychmiast - uff, wybrnął, już się bał że nie znajdzie żadnej logicznej wymówki, ale proszę bardzo, jednak nie jest kretynem. Sięgnął do własnej kieszeni i wyjął mugolski zapalniczkę, którą odpalił papierosa
- Resztki tego garnka, nie nadal mam je u siebie - odpowiedział spokojnie i zaciągnął się dymem przymykając oczy. - Jesteś pierwszą osobą z tych co tam byli, z którą rozmawiam
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#12
21.05.2025, 11:56  ✶  
To było wulgarne, ale niekoniecznie z nim rezonowało. Czasami. Po prostu. Nic nie było proste, a jedyną stałą w jego życiu było poszukiwanie przyjemności. Kończące się zwykle tragicznie, ale… nie uczył się na swoich błędach. Jego oczy widziały atrakcyjnego mężczyznę, jego ciało coraz mocniej czuło tęsknotę za cudzym dotykiem i istniało w nim – jak zawsze zresztą – to zło każące mu wpuszczać do myśli obsceniczne obrazy pełne gorąca bijącego od cudzego ciała. Ale były słowa… Odrażające słowa pełne ciemności, która go odrzucała. Nieznane i obce często zestawiał z atrakcyjnością – nieśmiały i zapewne skrzywiony archeolog to coś, czego jeszcze nigdy nie zasmakował, ale tam był też zew krwi i drętwość.

Czasami, po prostu. Czasami po prostu chodziło się na kolację?

Nie, kolacje jakie oferowali mu wiecznie homoseksualni faceci, mające ich w jakiś sposób przybliżyć do siebie, były najgorszym możliwym pomysłem. Kolacje były czymś do czego zmuszał się dla cudzej przyjemności kiedy mu na kimś zależało. Bo nie miał dobrej relacji z jedzeniem. Miał dobrą relację z głośną muzyką, samotnością w tłumie, z narkotykami, z alkoholem. Chciał tańczyć w ciemnej sali pełnej chwilowych błysków kolorowych świateł i ocierać się o cudze ciała raz za razem. Chciał burzyć mury budowane przez bogaczy, wysadzać ich dobrą, ułożoną codzienność i przypominać im o upadlinie z Podziemi, o której lubili zapominać – bo traktowali ją jak brud pod paznokciem, a nie realne zagrożenie swojego zdrowia.

Mylnie.

Za lepszą od kolacji rozrywkę uznałby wybijanie szyb kijem i krzyczenie na całe gardło.

– Zwyczajnie oferuję ci szluga – powiedział spokojnie, unosząc brew. – Poza tym większość ludzi pali – zauważył. Jak grzeczny pies unikał dmuchania dymem w domach Laurenta i Nory, ale przecież wszędzie indziej się paliło. Ściany Waughyego były pożółkłe od papierosowego dymu, w The Loft ludzie potrafili gasić pety na sosnowej boazerii, a w pociągach – bezczelnie wyrzucali je za okno. – Myślisz, że aż tak głęboko cię analizuję? – Zapytał nieco rozbawiony. Miałby rację, chociaż te analizy płynęły w inne miejsce – tam gdzie spływała mu krew, kiedy tylko wyobraźnię nachodziła koncepcja, że ten zepsuty człowiek mógłby wciskać mu język do gardła.

Odwrócił twarz w bok. Roztwarte na oścież okno otworzyło się na zadziwiająco pustą Pokątną. Rzadko widywał ją w takim stanie, bo to była godzina, podczas której dopiero zastanawiał się, czy to pora iść spać. On – wyjątkowo bezczelnie – oparł się łokciami o parapet i wypiął w tył, odpalając trzymanego w ustach papierosa od pstryknięcia palca. To samo chciał uczynić z papierosem Thomasa, ale kiedy wyciągnął do niego rękę ten już trzymał mugolską zapalniczkę. Zamarł w takiej pozycji, nie cofając dłoni. Ręcznie zwijane bletki prezentowały się koszmarnie, ale najwyraźniej mu to nie przeszkadzało.

– A będziesz się tym w ogóle zajmował? – W jego słowach wybrzmiewała zwyczajna ciekawość. – Nie musisz się przejmować tym, że nie możesz powiedzieć mi wszystkiego. – Skwitował jego nagłe zawahanie, wydmuchując w niebo kłąb dymu, który przybrał kształt tygrysa skaczącego przez obręcz wydmuchaną w następnej kolejności.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#13
22.09.2025, 15:05  ✶  
Przyglądał się mężczyźnie przed dłuższą jeszcze chwilę, masując sobie mostek p tym napadzie kaszlu. Chyba jednak jego żart był przestrzelony, no cóż nie pierwszy i nie ostatni raz, to raczej częsty trait tego śmieszka poza kontrolą jakim był Thomas.
- Wiem, ja tylko żartowałem - dodał raczej niemrawo, nie mógł do końca rozgryźć Crowa. Fakt, że nie znał go zbyt dobrze również nie pomagała, biorą pod uwagę jak nieogarnięty w sprawach międzyludzkich był Figg. - Większość? Raczej nie czarodziejów, chyba, że mają styczność z mugolami, wtedy to inna sprawa. - wzruszył ramionami zaciągając się papierosem i patrząc na uchylone okno. Było jeszcze tak wcześnie, dzień się dopiero zaczynał tak naprawdę. - Nie, raczej nie - odpowiedział wydmuchując przez okno dym, ale w przeciwieństwie do Edge'a nie dbał o uformowanie ich w jakikolwiek kształt. Zamiast finezji po prostu kierował się czysta siłą swoich płuc w pozbyciu się papierosowego dymu.

Przez chwilę kiedy tak stali i palili razem papierosy w otwartym oknie kuchni jego siostry. Czuł się o te kilkanaście lat młodszy, zupełnie jakby nigdy nie wyjechał z Anglii, jakby wymykał się po nocach i wracał do domu z nowo poznanymi ludźmi - coś czego nigdy nie robił, a przynajmniej nie w kraju. Posłał delikatny uśmiech swojemu towarzyszowi zupełnie - zdecydowanie lepiej było spędzać z nim czas tutaj niźli w zapomnianej przez boga jaskini, gdzie jak się okazało wszystko chciało ich zabić. Może to nie demon był przeciwnikiem, ale oni sami i ich "chęć" do zgładzenia doppeggengera.

- Nie wiem - powiedział wydmuchując chmurę dymu, która leniwie popłynęła przez okno aby rozwiać się na pokątnej. - Z jednej strony nie chce o tym nigdy wspominać - powiedział przymykając oczy. - Ale z drugiej strony, lepiej wiedzieć jak pokonać bestie - dodał ostrzej niż zamierzał i złapał się na tym, że zacisnął palce mocno na trzymanym papierosie, niemal go gniotąc. Bezwiednie zapragnął zesłać wszystko co najgorsze na tego demona, chełpić się jego cierpieniem i bólem. Wolną dłonią potarł oczy, próbując się opanować, chociaż uciekanie się do rozwiązywania problemu, zwłaszcza TEGO problemu siłą było nader kuszące.
- Wiedza o tym, jak radzić sobie z czymś takim przydać mi się może kiedyś w pracy - dodał wzruszając ramionami, z Voldemortem wiszącym nad Wyspami niczym burzowa chmura ostatnie czego potrzebował to wytaczać osobistą vendettę przeciw jakiemuś demonowi, nie miał na to czasu. Ale jeśli "przypadkiem" na niego trafi...
- A Ty co zamierzasz zrobić? Czy po prostu o tym zapomnieć - przechylił głowę patrząc spod półprzymkniętych powiek na Crowa.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#14
10.10.2025, 22:36  ✶  
Fleamont nie wyczuł w tym dowcipu. Obrócił te niemrawe słowa w głowie kilka razy i dotarło do niego, że chyba niewiele czuł jak na siebie. Nie było to do niego podobne. Był wulkanem. Był wybuchem, był wrzątkiem trykającym na wszystko wokół. Nienawidził samego siebie za to, jak ten żar wciągał innych, jak ich parzył, jak niszczył im życia.

Dlaczego to gorąco zniknęło?

Zadrżał, kiedy po jego plecach przebiegł zimny dreszcz i potarł dłońmi swoje ramiona, jakby chciał sam siebie rozgrzać i przytulić. Wiele by oddał za to, żeby przestać czuć się takim... pustym. Żeby przestał zionąć z niego ten nagły chłód, ale prawda była taka, że już sam coraz mocniej rozumiał, jak niewiele dawało mu ściąganie przypadkowych ludzi do swojej beznadziejnej pozycji. Nawet gdyby Thomas zmienił zdanie i dał mu to, czego Crow chciał, nie miał szans zastąpić Caina. Brak Caina był jak dziura po zębie. Puste miejsce, po którym ciągle przejeżdżał językiem i nie potrafił nie zauważać nicości, jaką pozostawił po sobie martwy auror. Dawanie mu tego czego chciał, musiało być jak pieprzenie pustej skorupy. On i Laurent byli zwyczajnie puści. Pewnie dlatego tak ich do siebie ciągnęło.

To miejsce po nim już zawsze będzie puste. Człowiek, którego kochał aż za bardzo... nie żył. I co teraz?

Czy naprawdę tak musiało wyglądać jego życie?

– Nawet gdybym chciał coś z tym zrobić – powiedział, ostatni raz zaciągając się papierosem, którego następnie zgasił o piękny, idealny, odmalowany parapet Nory Figg – to chuj mi do tego. Zajebałem temu typowi w mordę, a Geraldine wyglądała, jakby chciała mu ojebać knagę na miejscu za samo to, że się odezwał. Powiem po prostu temu kto jeszcze żyje, żeby na siebie uważał. – Potarł palcami czoło, a później wlepił nieco nieobecne spojrzenie w bruk ulicy. – Pójdę już. Może zostawię Norze kartkę, czy coś. Nie wydaje mi się, żeby była bezpieczna kiedy tu jestem. Prędzej czy później wszyscy się pokapują, że brudny jestem i pedał. – Poza tym nie chciał być tu obecny gdyby Nora powiedziała bratu, w jakich okolicznościach tego nieszczęsnego Crowa znalazła. Próby samobójcze nie należały do rzeczy, którymi lubił się chwalić.

Odetchnął głęboko i przetarł palcami miejsce, które zabrudził. Kiedy to nie pomogło, użył śliny, a później wytarł te paluchy we własne spodnie. Higiena zdecydowanie nie była czymś, z czym Crow był obyty. Mimo wszystko oczywiste było, że mówił o czystości swojej krwi.

Spróbował się do Thomasa na odchodne uśmiechnąć, ale wyszedł mu z tego co najwyżej grymas. Myśli natrętnie krążyły mu teraz wokół tego, że jak pójdzie dzisiaj spać w swoim aucie, to będzie mógł się wreszcie naćpać. A jak będzie naćpany, to dziura po Cainie zniknie. Laurent gnijący w rodzinnej posiadłości przestanie być tak nieosiągalny. Fontaine przestanie być szalona. Nie będzie się musiał zastanawiać nad tym, czy ktoś żartował, czy powinien się zaśmiać, czy jedynie potakiwać głową. Zagrożenie przestanie czyhać z każdej strony... Niby musiał być gotowy na występy, ale to nie będzie pierwszy ani ostatni raz, kiedy nie przyjdzie na nie trzeźwy. Najwyżej Alexander znowu go opierdoli, albo mu strzeli z pięści w pysk. Czasami aż się o to prosił. Gdyby Greengrass przywalił mu mocniej, rozwiązałby sporo problemów Londynu. Jeden, dobry zamach i...


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: The Edge (3582), Thomas Figg (2932)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa