wczesne popołudnie
Samuel był w WYBOROWYM nastroju i absolutnie NIC nie mogło tego nastroju zepsuć.
Jego stan cywilny jeszcze się nie zmienił, ale mężczyzna dumnie obnosił się ze zmianą kilku łatek, które można było przykleić do jego przetartych ubrań.
Teraz był NARZECZONYM, a także od kilku dni był też OJCEM i jako dumny tata chciał swojej latorośli przychylić nieba i oczywiście wychować ją w duchu, w którym sam był chowany. Brenna oczywiście miała rację i chłopiec z Kniei nie powinien oczekiwać żeby miejska dziewczynka tak sprawnie ogarniała poruszanie się w dziczy zwłaszcza teraz, gdy Knieja była bardziej niebezpieczna niż zazwyczaj.
Hodowla hipogryfów, której właścicielem był wuj jego brata niedźwiedzia (brata krwi i ciała, które mogło równie szybko co jego obrosnąć futrem) spełniała oczywiście wszystkie warunki antymugolskie, była pięknie utrzymana i stanowiła miejsce w którym McGonagall pojawiał się regularnie odkąd wyrzucono go z lasu. Dał znać panu Longbottomowi o tym, że się wybierają tutaj z Mabel, pozostawiając notkę w Warowni, na wypadek gdyby mężczyzna również chciał uczestniczyć w tej rodzinnej wyprawie, w końcu tyle lat pełnił funkcję jego zastępcy, że źle by to było tak go odcinać od dziewczynki. Sam akceptował to i przestał w końcu być zazdrosny - co przed laty zniszczyło szansę na zbudowanie z Norą rodziny od podstaw - traktując teraz wszystkich jako zgodne stado, które dzieliło się obowiązkami. Już nie samotnik, choć wciąż w trakcie wprowadzania w tajemnice wspólnego życia. To jednak czy Erik się pojawi zależało już tylko od niego. Sam nie chciał czekać. Nie mógł czekać. Dlatego też gdy tylko przeszli przez kominek, chwycił Mabel pod pachy i wsadził ją sobie na barki. Ostatecznie mógł zgodzić się również na kota na swojej głowie, w końcu nie był wcale taki słaby by nie poradzić sobie z dziewczynką kruszynką i jej kotem spasibrzuszysławem.
– Dzisiaj nie będziemy latać, ani dotykać hipogryfów. Dzisiaj idziemy tak pierwszy raz, żebyś mogła zobaczyć jak wygląda ich dom i pomóc mi przy czyszczeniu wybiegu – przypomniał dziewczynce, bo i tak to jej przedstawił za pierwszym razem, żeby nie "rozbudzać oczekiwań". – Jestem przekonana, że Suzie Cię polubi, ale jest bardzo nieufna i potrzebuje czasu, żeby się z kimś zaprzyjaźnić. A jak się boi to macha swoimi pazurami, które bez problemu mogłyby pozbawić Cię ręki albo głowy. – Klarował bardzo poważnie, nie robiąc sobie za bardzo nic z tego, że może do siedmiolatki to były zbyt makabryczne opisy. A potem zobaczył Niko, przed zabudowaniami i pomachał mu entuzjastycznie.
– Niko! Jesteśmy! – krzyknął do chłopaka i przyspieszył kroku.