26.03.2025, 10:10 ✶
Londyn płonie, Londyn płonie, Londyn płonie… Te słowa odbijały się w głowie Brenny raz po raz – wykrzyczane przez fale głosem Heather, nadane w panicznym komunikacie radiowym Nottów, a potem, kiedy teleportowała się na miejsce zdarzenia prosto ze swojej kamienicy, ledwo chwilę po tym, jak zaczęło się całe zamieszanie.
Później, kiedy skierowano ją już na Pokątną, nikt nie krzyczał, że Londyn płonie, bo i nikt nie musiał tego robić… chociaż nie, okrzyki „pali się!!!” i tak niosły się tu i ówdzie, kiedy kilku Brygadzistów próbowało dosłownie się rozdwoić albo nawet roztroić, oczyszczając okolice przejścia pomiędzy Dziurawym Kotłem a resztą Pokątnej z płonących gruzów. Dym przysłaniał już niebo niemal zupełnie, ale ktoś ugasił pobliski pożar i przynajmniej teraz wyglądało na to, że – chwilowo – w zasięgu wzroku nie ma nikogo, kto akurat by umierał ani niczego, co mogło zawalić się im na głowy (nie żeby całkiem nie było potrzebujących, pech w tym, że Brenna nie za bardzo mogła zacząć leczyć rannych, którzy próbowali dostać się do Dziurawego Kotła czy pomóc tym, którzy przedostawali się przez pub na Pokątną, pewnie by znaleźć bliskich… bo trochę panował chaos).
Miała zamiar ruszyć dalej Pokątną, sprawdzając, gdzie są kolejne płonące budynki czy gdzie potrzeba pomocy, ale nim zdołała ruszyć dalej, dostrzegła przy wejściu do Dziurawego Kotła jednego z barmanów, który najwyraźniej wyszedł na zewnątrz, czy by komuś pomóc wejść do środka, czy cokolwiek innego… chociaż… patrzył na przebiegającego w pobliżu człowieka, jakby chciał go zaczepić, może chciał coś powiedzieć?
– Przepraszam?! – zawołała do niego, decydując się poświęcić te cenne dwie minuty, by podejść bliżej. Być może ktoś z osób przewijających się przez bar, szukających w nim schronienia albo wybiegających, by kogoś znaleźć, wspomniał mu o czymś istotnym…
…albo widział jak to się zaczynało.
– Mogę w czymś pomóc? – spytała, sama niepewna właściwie, jak sformułować myśl. Czy ktoś potrzebuje pomocy? Wszyscy. Czy widział pan może jakichś śmierciożerców…? Jak to w ogóle brzmiało. Zwykle nie miała wielkich problemów z rozmawianiem z ludźmi, ale teraz sytuacja była trochę ekstremalna. – Ktoś w środku potrzebuje pilnej pomocy?
charyzma na zaczepienie pracownika, czy coś powie
Później, kiedy skierowano ją już na Pokątną, nikt nie krzyczał, że Londyn płonie, bo i nikt nie musiał tego robić… chociaż nie, okrzyki „pali się!!!” i tak niosły się tu i ówdzie, kiedy kilku Brygadzistów próbowało dosłownie się rozdwoić albo nawet roztroić, oczyszczając okolice przejścia pomiędzy Dziurawym Kotłem a resztą Pokątnej z płonących gruzów. Dym przysłaniał już niebo niemal zupełnie, ale ktoś ugasił pobliski pożar i przynajmniej teraz wyglądało na to, że – chwilowo – w zasięgu wzroku nie ma nikogo, kto akurat by umierał ani niczego, co mogło zawalić się im na głowy (nie żeby całkiem nie było potrzebujących, pech w tym, że Brenna nie za bardzo mogła zacząć leczyć rannych, którzy próbowali dostać się do Dziurawego Kotła czy pomóc tym, którzy przedostawali się przez pub na Pokątną, pewnie by znaleźć bliskich… bo trochę panował chaos).
Miała zamiar ruszyć dalej Pokątną, sprawdzając, gdzie są kolejne płonące budynki czy gdzie potrzeba pomocy, ale nim zdołała ruszyć dalej, dostrzegła przy wejściu do Dziurawego Kotła jednego z barmanów, który najwyraźniej wyszedł na zewnątrz, czy by komuś pomóc wejść do środka, czy cokolwiek innego… chociaż… patrzył na przebiegającego w pobliżu człowieka, jakby chciał go zaczepić, może chciał coś powiedzieć?
– Przepraszam?! – zawołała do niego, decydując się poświęcić te cenne dwie minuty, by podejść bliżej. Być może ktoś z osób przewijających się przez bar, szukających w nim schronienia albo wybiegających, by kogoś znaleźć, wspomniał mu o czymś istotnym…
…albo widział jak to się zaczynało.
– Mogę w czymś pomóc? – spytała, sama niepewna właściwie, jak sformułować myśl. Czy ktoś potrzebuje pomocy? Wszyscy. Czy widział pan może jakichś śmierciożerców…? Jak to w ogóle brzmiało. Zwykle nie miała wielkich problemów z rozmawianiem z ludźmi, ale teraz sytuacja była trochę ekstremalna. – Ktoś w środku potrzebuje pilnej pomocy?
charyzma na zaczepienie pracownika, czy coś powie
Rzut Z 1d100 - 68
Sukces!
Sukces!
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.