• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Klarys Dolohov

Klarys Dolohov
Limbo

Klarys Dolohov
#1
13.04.2025, 17:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.05.2025, 06:17 przez Klarys Dolohov.)  

Klarys "Snezhinka" Dolohov

Urodzenie:15.09.1946r. | Panna | 8
Stan cywilny:Kawaler
Krew: Czysta *Metamorfomag*
Zamieszkanie: Aleja Horyzontalna
Pochodzenie:Młodszy syn Madelaine Burke i Vitaliego Dolohov - urodził się w Rosji, gdzie spędził dzieciństwo. Rodzima Rosja okazała się wyjątkowo okrutnym miejscem dla młodego czarodzieja borykającego się z oddechem Mojry, ostracyzm społeczny przejawiał się od najmłodszych lat, gdyż chłopak od zawsze był wycofany i cichy - Jego choroba okazała się gwoździem do trumny niemal nie wysyłając młodego czarodzieja na drugą stronę, gdy prześladowania zaczęły barwić się krwią. Postanowiono zatem posłać go do Londynu pod opiekę wuja, łudząc się, że jego dobre imię jakie zaskarbił sobie i ogólny szacunek uchroni chłopca przed niebezpieczeństwem.
Kształtowanie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉◉◉○○
Transmutacja: ◉◉◉○○
Zauroczenie: ◉◉◉◉○
Nekromancja: ◉○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉○○○○
Aktywność fizyczna: ○○○○○
Charyzma: ◉○○○○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉○○
Poziom spaczenia: II
Nigdy nie był agresywny, nigdy nie rzucał się z pięściami - wręcz przeciwnie, jest przeraźliwie spokojny. Jak na ironie powie, że gardzi przemocą. Acz on za takową uznaje bezsensowne akty przemocy, a to czego się dopuszcza jest niczym innym jak wytyczeniem nowych ścieżek, nauką - jeśli komuś pisana była śmierć to cóż za różnica, jeśli podczas tego On czegoś się dowie - to poświęcenie, które pomoże ludzkości w rozwoju.

Różdżka: Włókno ze smoczego serca| Wiśnia| 13 cali| Półgiętka
Zwierzę totemiczne:Ryś
Aura: Żółty przeplata się z jasno-fioletowym, gdzieniegdzie przemyka połyskująca czerń.
O zdolnościach:
Zacięcie i sumiennie przykładał się do Klątwołamania - chociaż początki nie przynosiły wielkich efektów, chłopak nie zniechęcał się. Towarzysząc starszemu mężczyźnie o imieniu Marcel, którego  uważał za swojego mentora, powoli i skrupulatnie obserwował własne postępy. Z początku pomagał, obserwując cały proces - z czasem samemu podejmując próby. I chociaż te początkowo miały różny skutek, Klarys nie miał zamiaru się zniechęcać, gdyż z natury jest dość uparty. Poświęcił bardzo dużo czasu na zrozumienie i naukę - gdyż jak twierdził wszystko potrzebuje czasu. Wtedy również zaczął interesować się urokami. Nigdy nie był ani silny, ani przesadnie wygadany i to w urokach szukał ratunku, podpory, wypełnienia niedoskonałości, znając doskonale własne słabości - szansy aby wpłynąć na przeciwnika bez używania siły, bez otwierania ataku. Wolał aby do konfrontacji nie dochodziło nigdy, szczególnie, że tym samym narażał również siebie na rany - a tych wolał unikać. W urokach dostrzegł coś co miało wypełnić jego braki, coś co pozwalało mu zmusić przeciwnika do określonego działania, mimo bycia wybitnie złym dyplomatą i jeszcze gorszym wojownikiem - gdy pierwszy udany urok sprawił, że jego oponent posłusznie się odwrócił i odszedł, chłopak poczuł jakby złapał Boga za nogi.
Urodził się jako metamorfomag, przez co od małego wpajano mu kontrolowanie emocji, tłamsząc w sobie i tonując uczucia, aby odziedziczona umiejętność nie wpływała zanadto na jego życie (spoiler:wpływała) - być może to właśnie dzięki tej umiejętności bardzo dobrze sobie radził z transmutacją w czasach szkolnych, która przychodziła mu dość naturalnie - dość naturalnie również wymykała się spod kontroli, gdyż nad samą metamorfomagią chłopak przez bardzo długi czas nie miał kontroli, a ta bardzo uszczypliwie dawała o sobie znać. Mógłby stwierdzić, że transmutacja płynie to w jego krwi - jednakże ta krew nie chce krzepnąć, więc talent teoretycznie mógłby z niego wypłynąć.
Medycyna była nieodłączną częścią jego życia, jako dziecko był ciągany po lecznicach - co prócz kilku traum zaowocowało zainteresowaniem, chęcią zrozumienia pojęć, którymi medycy się wymieniali, a których sam nie rozumiał. Dlatego też się uczył, sumiennie badał księgi - okazjonalnie przypadkiem diagnozując się co rusz na coś nowego. W wolnym czasie pomagał w skrzydle medycznym w Hogwarcie, acz nie przepadał za interakcjami z ludźmi, bo ci byli dość upierdliwi. Toteż jego zainteresowania zaczęły skręcać powoli w kierunku umarłych, którzy mówili znacznie mniej. Po zdanych wzorowo egzaminach  dostał się na staż do Św. Munga, po krótym zrobił specjalizację. Kolejny rok przepracował w szpitalu, po czym wyjechał do Stanów Zjednoczonych, dostając pod pieczę Williama Bassa w Ośrodku Antropologii Sądowej. W stanach spędził dwa lata po których wrócił do Londynu, starając się o posadę antropologa w MM - jednakże nie zagrzał długo ów posady, gdyż po miesiącu od rozpoczęcia pracy przeniósł się do Depatramentu Tajemnic, rozpoczynając pracę jako Niewymowny w Komnacie Śmierci.
Wszelkie zajęcia związane z aktywnością fizyczną od zawsze były kulą u nogi. Chłopak jest dość drobnej budowy, przez co nie radzi sobie z zadaniami sprawnościowymi. Raczej podczas biegu dystansowego na mecie jest jako ten ostatni, no chyba że po drodze zemdleje, to wtedy jest pierwszy, ale w skrzydle szpitalnym.
Nie potrafi latać na miotle, znaczy tak jakby potrafi, przez duże “tak jakby” - latał na tyle by jakoś zdać, a przynajmniej się starał.
Jest nad wyraz spokojny, ktoś z boku mógłby stwierdzić, że zaspany, znieczulony - jakoby nieco pozbawiony życia, zmęczony i nieco flegmatyczny co niejednokrotnie bywało problemem.
Nie radzi sobie w społeczeństwie i kontaktach towarzyskich - nie potrafiąc dopasować się do rytmu pozostałych. On żyje własnym rytmem, w swoim świecie, oderwanym od reszty.
W świecie wiecznego pośpiechu, w którym każdy oczekuje natychmiastowych efektów - Klarys zdaje się być dość irytującym przypadkiem, gdyż On woli działać powoli. Nie lubi robić czegoś pod presją czasu - nie cierpi się śpieszyć, pośpiech nie sprzyja dokładności.
Chociaż chłopak ma rozległą wiedze na wiele tematów z dziedziny nauki i potrafi bezbłędnie przytaczać i stosować się do definicji z zakresu medycyny - to jest dość nieporadny społecznie. Całe życie był niejako wyobcowany, odsunięty od grupy - często z własnego wyboru, przez co jest dość niezręczny. Można powiedzieć, że jest nieco autystyczny, nie do końca rozumiejąc procesy zachodzące między ludźmi, ma niekiedy trudności w rozumieniu i interpretacji emocji innych, ale również żartów, sugestii czy nawet sarkazmu.
Nie będzie wpychać Ci swojej opinii czy poglądów na siłę, nie będzie próbował przekonywać Cię do swojej racji, a jeśli nie jest w jakiś sposób z tobą oswojony to prawdopodobnie i mówić za dużo nie będzie. Zaś na zadane mu pytanie niekiedy nawet nie odpowie- tzn. odpowie, ale nie od razu, zostawiając sobie czas na przemyślenie. Co również wypada dość niezręcznie, gdy odpowiedzią natychmiastową jest cisza, a chłopak zwyczajnie odchodzi.
Zawsze trzyma się na uboczu, nigdy nie był duszą towarzystwa, nie potrafił - ale również nigdy takową nie chciał być, gdyż bycie w centrum uwagi uważa za niekomfortowe. Lubi samotność i swoje książki, pracownie tudzież miejsce pracy w którym spędza często nadgodziny pochłonięty badaniami. Trupy w jego oczach często bywają bardziej komfortowym towarzystwem od ludzi.
Często jest nieobecny, odbiegając myślami gdzieś daleko, odcinając się od świata zewnętrznego.
Niektóre robótki sprawiają mu problemy - szyć to potrafi jedynie ludzi, martwych czy żywych - to już nie ma znaczenia. Natomiast sam niczego nie uszyje, a zszywanie dziur w tkaninach wypada w jego wykonaniu dość żałośnie. Dzierganie i robienie na drutach wypada podobnie - to raczej nie jego dziedzina.
Wróżenie nie należało do jego ulubionych dziedzin, kojarzył je z zabawą - interesującą i ciekawą, ale nie wiążąc z tym przyszłości. Interpretacja szła mu teoretycznie - niby coś widzi, ale nie jest pewny na ile to wróżba, a na ile to co chciałby zobaczyć. Może inni potrafili, ale on sądził, że widzi to co chciał zobaczyć, to co jego umysł wykreował - piękne kłamstwa, lub odbicie strachów, żadne czytanie przyszłości. Ewidentnie nie miał tego czegoś.
A jednak nie dzielił się tą opinią zbyt głośno.

Leczenie (III): Lecznice i szpitale były jego drugim domem, z biegiem lat coraz rzadziej odwiedzanym, ale wciąż bliskim. Już za młodu czytał książki z zakresu medycyny, które co do zasady nieco mu szkodziły, bo chłopak sam się diagnozował. W przerwach wakacyjnych pomagał w lecznicy, zaś w roku szkolnych w skrzydle szpitalnym.
Praca z żywymi była dość upierdliwym zajęciem. Mimo to po ukończeniu Hogwartu dostał się na trzyletni staż do Szpitala Św. Munga, a następne dwa lata poświęcił na dyplom uzdrowiciela i specjalizację. Po otrzymaniu specjalizacji pozostał w szpitalu kolejny rok, pracując w specjalizacji. Następnie wyjechał do Stanów na szkolenie specjalizacyjne do Ośrodka Antropologii sądowej.



Klątwołamanie(III): Klarys od małego starał się obserwować ojca przy pracy tak jak to robił jego starszy brat. Ojciec niekiedy nawet zgadzał się (po namowach żony) zabrać go ze sobą w teren, gdy przychodziło mu pozbyć się klątwy nałożonej na miejsce, ludzi czy przedmiot. Gdy był dzieckiem kojarzyło mu się to z egzorcyzmami, ojciec wyprowadził go wtedy z błędu - acz nie poświęcał godzin na tłumaczenie chłopcu całego procesu, nigdy do końca nie uznając go za swoje dziecko. Jego wyjaśnienia i lekcje były krótkie i niezbyt wyczerpujące. Chłopiec sam musiał szukać odpowiedzi na pytania - dopiero w czasach szkolnych przyszło mu zacząć porządkować pozyskaną wiedzę i ją pogłębić. Sam nie był pewien dlaczego temat tak bardzo pochłonął, a jednak mogła to być próba uzyskania akceptacji i miłości. Mimo, że nie mieszkał już z rodzicami to chciał aby jego ojciec spojrzał kiedyś na niego tak jak spoglądał na jego brata.
Udało mu się nawet znaleźć mentora, który zagłębił go w tajniki ów dziedziny . Stał się jego cieniem, pomagając mu i praktykując - aż pewnego dnia, Mercy rzekł cztery słowa “już mnie nie potrzebujesz”. A jednak nigdy nie odciął się od chłopaka, zawsze służąc mu swoją wiedzą i mądrością.


Kradzież tożsamości(III): W świecie w którym jest się dziwakiem wytykanym palcem sądził, że nie może być gorzej. A jednak na dość wczesnym etapie dowiedział się, że możne - gdy podczas silnych emocji zaczynasz przypominać pierdolone drzewko świąteczne, zupełnie nad tym nie panując. To, że był metamorfomagiem wyszło na wczesnym etapie dzieciństwa, a wraz z tym wydarzeniem rozpoczęła się nauka kontrolowania emocji. Wpajanie spokoju i tego, że emocje nie są dobre. Nie dla niego. Próby i techniki wyciszania, stłamszenia emocji, aby te nie odbijały się na jego wyglądzie.
Z czasem nauka kontroli, panowania nad sobą, ale również nad mocą.
Oczywiście, że będąc dzieckiem narażonym na szereg bodźców każdego dnia - szło mu koszmarnie. Często nie był w stanie ani zachować spokoju, ani tym bardziej czegoś się nauczyć.
Dopiero w czasach szkolnych treningi zaczęły przynosić pożądany efekt. Stopniowo zaczął nabierać wprawy, a jednak wymagało to czasu - wielogodzinnych treningów, które trwały latami. A nawet po nich Klarys zdaje sobie sprawę, że metamorfomagie trenuje się tak naprawdę całe swoje życie.
 

Język(I): Rosyjski na równi z angielskim był jego pierwszym językiem i mimo, że większość życia spędził poza rodzimą Rosją - wciąż jest aktywnie używany. Klarys stosuje go w notatkach i zapiskach. Wszelkie badania i przepisy zapisuje w cyrylicy. Jest to dla niego zarówno wygodne, co pomaga zachować pozorność poufności. W dodatku wciąż reaguje na rosyjski przydomek Snezhinka, tudzież Snezhka - mimo, że od lat nikt go nim nie nawołuje - tak też podpisuje swoje zapiski

Pisanie kreatywne (I): Pisał od zawsze - była to jego naturalna forma wyrażania siebie. Zamiast mówić, wolał przelewać myśli na papier, bo tak było mu łatwiej. Papier był wdzięczniejszym słuchaczem, nie pośpieszał, nie komentował, nie patrzył, przyjmował wszystko. Swoje pierwsze dzienniki zaczął prowadzić jeszcze w czasach szkolnych, były jego pomocą, asystentem w badaniach, miejscem gdzie jego przemyślenia mogły osiąść.  Z czasem przestał pisać jedynie do szuflady i wydał kilka książek.

Starożytne runy (I): Jeden z przedmiotów, które dobrał początkowo nieco przypadkowo, a który okazał się pochłonąć go na tyle, aby uzyskać z niego wybitny wynik na egzaminach końcowych. Nauka run była stosunkowo prosta - a to z banalnego powodu - w przeciwieństwie do zaklęć, które potrafiły być kapryśne - runy wystarczyło zapamiętać. Chłopak godzinami wertował podręczniki, zagłębiając się w temat - tym samym tłumacząc sobie, że znajomość starożytnych run może przydać mu się w przyszłości.

Smakuje jak... nie powiem ci jak to smakuje(0): Umiejętność odziedziczona przez matkę

Popularność(0): Co prawda bardziej jest kojarzony z imienia, aniżeli twarzy - a ludzie potrafią być nieco zdziwieni, wyobrażając go sobie nieco inaczej - to nie zmienia faktu, że publikacje przyczyniły się do wzrostu jego popularności. Czy był z tego powodu zadowolony? Oczywiście, że nie - ludzie są męczący. A jednak miało to swoje korzyści - często znajomość wybranych osób pomagała znacząco skrócić jakiś proces, lub dostać coś co do tej pory zdawało się ciut nieosiągalne. 

Niezręczny towarzysko(I): Nie odnajduje się za bardzo w społeczeństwie, a tym bardziej w tłumie. Woli być tłem, cieniem, nie chcąc wchodzić na pierwszy plan. Bycie w centrum uwagi jest niekomfortowe - Klarys nie ma za bardzo obycia w grupie, dobrze czuje się we własnym towarzystwie przez co będąc na pierwszym planie, szczególnie wśród osób których nie zna za dobrze, może zostać źle zrozumiany, odebrany za dziwnego i niezręcznego. Jest szczery więc często mówi rzeczy niezręczne, których nie wypadałoby powiedzieć wcale.


Lęk przed wodą(II): Miał zaledwie sześć lat, gdy grupa dużo starszych dzieciaków z osiedla uznała, że niesamowicie zabawnym będzie wrzucić Klarysa do pobliskiej rzeki. Chłopiec starał się wyjść na brzeg, chwytając mocno małymi łapkami gałęzi, walcząc przerażony o każdy oddech. Próbując się dostać na brzeg. A oni uznali, że jeszcze zabawniejszym będzie odebranie mu tej możliwości.
“Plyvi! Belaya suka!” - wołali - “Nu davay!snezhinka! plyvi!” a ich śmiechy do dnia dzisiejszego odbijają się echem w jego uszach. Na ratunek przyszedł mu wtedy wędkarz, który rozgonił towarzystwo i wyciągnął chłopca na brzeg, a jednak od tamtej pory Klarys zaczął panicznie bać się wody, nigdy nie wchodząc tam, gdzie mógłby nie mieć gruntu.

Bezsenność(II): Ludzie na ogół lubią spać, Klarys nie lubi. Mu nie śnią się magiczne istoty, niesamowite przygody i urokliwe widoki. Spanie kojarzy mu się z karą, męką -  a on dziękuje bogu, gdy tej nocy nie śniło mu się absolutnie nic, pozwalając zawisnąć w niebycie. Sytuacje z przeszłości, nabyte traumy, obawy i troski - wszystko to robi sobie radosną posiadówkę, gdy zmęczone powieki ustępują pod naporem wycieńczenia. Wybudzając chłopaka raz po raz, sprawiając, że boi się zasnąć - świeczki i kadzidła stały się jego nałogiem, lekiem na koszmary, pomagając mu zasnąć, odgrodzić się od lęków i fobii - bez nich jego sen przypomina serie niekończących się, krótkich epizodów, które zapętlają się pomiędzy każdym wybudzeniem, doprowadzając chłopaka do szaleństwa. 


Choroba genetyczna (I): Oddech Mojry - choroba przyszła nagle - a może zwyczajnie się wybudziła, rozwijała się dość szybko. Pierwszymi przesłankami były drobne rany, których krwotoku nie dawało się zatamować - a jednak pojawiało się to stopniowo. Stopniowo proces krzepnięcia krwi się przedłużał, aż pewnego dnia zdawał się ustać. Krew sobie płynęła, nie chcąc zastygnąć - a on wylądował w lecznicy. Niedługo po tym wydarzeniu pojawił się pierwszy krwotok z nosa, a on znowu wylądował w lecznicy - jego nadopiekuńcza matka wychodziła z siebie, a on zaczął systematycznie przyjmować eliksiry wspomagające krzepliwość krwi. To pomogło.
Z wiekiem pojawił się kolejny symptom, dość egzotyczny a jednak powiązany - krwawe łzy. Łzy, które nie są wywołane żadnym wylewem emocji, które pojawiają się nagle - a które potrzebują interwencji w postaci eliksiru. A przynajmniej Klarys nigdy nie sprawdzał co się stanie, jeśli takowego nie zażyje, przewidując, że podobnie jak krwotok z nosa - jest to zwyczajnie niebezpieczne.

Słabo zbudowany, niedowaga(II): Od zawsze był drobniejszy, mniejszy, fizycznie słabszy od rówieśników. Jako dziecko często borykał się z anemią, która notorycznie powracała, a która odcisnęła piętno na jego wyglądzie. Jego skóra jest blada, to w połączeniu z jasnymi włosami i kruchością za dzieciaka nadało mu przydomek Snezhinka - i mimo iż ten przydomek nadany mu został złośliwie to był bardzo trafny.

Uzależnienie(I): Jest lekomanem uzależnionym w głównej mierze od eliksirów pomagających zasnąć, ale również uspokajających, a także od tabletek, kadzideł i świeczek o tej samej funkcji. To nie tak, że nie jest spokojny, ma bardzo spokojne usposobienie sam z siebie - eliksiry mają mu pomóc obniżyć stres, zasnąć, odpłynąć. Znieczulić się, otępić nieco zbyt podatny na emocje umysł i kolejny raz zasnąć. Przyjmuje tego o wiele więcej niż ustawa przewiduje - do tego stopnia, że jego poprzedni medyk po konsultacji z nim przekonał Klarysa do zmiany leków na takie, które bazowały na ziołach, aby chłopak nie zasnął na wieki z przedawkowania.


Daltonizm(I): Zaburzenia postrzegania kolorów deptały mu po piętach od dziecka i zdawało się, że z każdym rokiem jego paleta barw się zawężała - a może to on orientował się o braku coraz to większej liczby odcieni? Odmiana achromatopsji niepełnej trwale wymazywała wszystkie kolory, pozostawiając jedynie czerwony, dlatego też czerwony stał się ulubionym kolorem Klarysa - ulubionym, jak i również jedynym jaki był w stanie dostrzec. Reszta maluje się w odcieniach szarości. Z perspektywy lat ciężko było mu stwierdzić czy tak było od zawsze, czy może za jego upośledzenie odpowiadają zmiany. Wie natomiast, że świat widziany jego oczyma jest w odcieniach szarości, na którym wyraźnie odcina się kolor czerwony. 

Hipochondryk(I): Od małego miał do czynienia z lecznicami. Doszukiwali się zarówno medycy, jak i jego matka, chorób tak długo, że chłopak zaczął sobie sam je wmawiać. Gdy zaczął studiować księgi z zakresu medycyny, problem jedynie się nasilił i pogłębił, gdyż Klarys bardzo zgrabnie uskuteczniał autodiagnozę i to z biegiem lat się nie zmieniło, w dodatku pogłębiło jego lekomanie .

Uczulenie(I): Jest uczulony na cynamon. Wprawdzie nie jest to silne uczulenie, bądź cynamon do potraw jest dodawany w na tyle małych ilościach, że te nie są w stanie go zabić -  aczkolwiek spożycie go wiąże się z dużymi nieprzyjemnościami. Po spożyciu cynamonu pojawiają się duszności, kaszel, drapanie w gardle, a w skrajnych przypadkach problemy z oddychaniem - nauczony, że kelnerzy potrafili wprowadzić go w błąd zawsze nosi przy sobie leki przeciwhistaminowe
Edukacja: Uczniem był wzorowym, uczył się pilnie. Raczej nikogo nie zdziwi fakt, że chłopak trafił do Ravenclaw.
Jego ulubionymi przedmiotami były uroki oraz transmutacja, które przychodziły mu wręcz naturalnie, kolejnym była obrona przed czarną magią do której bardzo się przykładał. Z reszty bardzo się starał trzymać równie wysoki poziom, co wychodziło z różnymi skutkami - niekiedy po prostu zapamiętywał szablony. Średnio mu szło wróżenie, a w zasadzie interpretacja - zakuwał formułki, odwołując się sztywno do zapisanych definicji, acz nie było w tym finezji czy drygu przyszłego wróżbity - po latach mało co z tego pamięta, ale nie jest tym specjalnie przejęty, gdyż już go to nie dotyczy. Starożytne runy wydawały się o wiele bardziej ciekawe, w dodatku był to przedmiot teoretyczny, a to oznaczało, że wystarczyło go zapamiętać - przynajmniej na jakiś czas, ale temat pochłoną go bardziej niż początkowo zakładał.
Latanie na miotle wychodziło mu źle - to był jedyny przedmiot z którego ledwo go przepuścili i dziękował Bogu, że pojawia się jedynie na pierwszym roku - W zasadzie to został z niego zwolniony z przyczyn zdrowotnych. W rzeczywistości zwyczajnie sobie nie radził na miotle - fizycznie ani psychicznie, uważał za idiotyczny pomysł aby latać na kawałku badyla - od zawsze i nawet przerost ambicji nie zmieniła jego zdania w tej kwestii.
Po zdaniu SUM'y kontynuował naukę przystępując dwa lata później do Owutemów, które również zdał - wśród przedmiotów najwyższe wyniki uzyskał z transmutacji, uroki, obrony przed czarną magią oraz starożytnych run - zdając je na poziomie wybitnym.

Doświadczenie: W czasach szkolnych pomagał w skrzydle medycznym, zaś w przerwach wakacyjnych pracował w lecznicy.
Po ukończeniu Hogwartu rozpoczął trzyletni staż w Szpitalu Św. Munga. Po kolejnych dwóch latach otrzymał dyplom uzdrowiciela ze specjalizacją "Urazy pozaklęciowe i leczenie klątw", kolejny rok spędził w szpitalu pracując w uzyskanej specjalizacji, odbywając dodatkowe kursy i szkolenia.   
W wieku 24 lat wyjechał do Stanów Zjednoczonych na dwuletnie szkolenie specjalizacyjne do Ośrodka Antropologii Sądowej trafiając pod pieczę znanego amerykańskiego antropologa Williama Bass'a.
Po powrocie został przyjęty do Ministerswa jako antropolog, jednak nie zagrzał długo tam miejsca, gdyż miesiąc po przyjęciu został przeniesiony do Departamentu Tajemnic zaczynając pracę jako Niewymowny.

Aktualne miejsce pracy: Niewymowny MM, Komnata Śmierci
Cechy szczególne:---
Rozpoznawalność: Poziom IV - Mimo, że Klarys nigdy nie był ani charyzmatyczny, ani towarzyski - to z pewnością należy do dość kontrowersyjnych osób, a brak obycia społecznego tylko zaognia problem.
Dolohov mimo młodego wieku, zasłynął jako autor książek. Na swoim koncie posiada kilka mniej lub bardziej kontrowersyjnych książek i prac naukowych, które wypłynęły do obiegu publicznego.
W jednym z najnowszych dzieł zatytułowanym "Wisielczy Chichot" Dolohov pochyla się nad tematem zarówno kar śmierci, co samobójstw. Burząc ogólnie przyjęte założenia jakoby śmierć poprzez powieszenie była szybka i bezbolesna. Opisując szczegółowo zarówno przebieg samej śmierci, jak i późniejszy proces rozkładu.
Ale to nie jedyna jego praca - jeszcze przebywając w Stanach wydal krótką książkę zatytułowaną "To nie była kobieta" - opisując błąd amerykańskich antropologów, który znacząco wpłynął i opóźnił śledztwo.  
Oraz "Wszyscy wracamy do pozycji embrionalnej" - w której pochyla się nad przypadkami w których ludzie byli pochowani żywcem. Opisując prawdopodobny przebieg walki pod ziemią. 

Wskazówki dla Mistrza Gry


Otwarty na wszystko.
Zarówno fabuły dookoła zawodu, trupiarni, choroby, badań czy klątwołamania - a jeśli czegoś nie wymieniłam to też przyjmę. Nie chciałabym tylko za szybko umierać, więc jeśli można to proszę mnie mnie zabijać - krwotoki są dla mnie CIUT niebezpieczne, chyba że to w kontrolowanych warunkach i dostanę możliwość przeżycia xD
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa