• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[13.10.1960] Jęcząca Marta | Cassian i Martin

[13.10.1960] Jęcząca Marta | Cassian i Martin
Czarodziej
Magia przemija. Słowo zostaje.
Wysoki na 185 cm, szczupły, elegancko ubrany, ma bardzo ciemne oczy, w których tęczówki zlewają się ze źrenicami. Pachnie fiołkami, mówi cicho i kwieciście.

Cassian Blishwick
#11
23.06.2025, 18:35  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.06.2025, 18:38 przez Cassian Blishwick.)  

Cassian stał nieruchomo, słuchając tego, co zostało już tylko żalem wyśpiewywanym w pustce. Widział w Marcie coś więcej niż ducha – widział człowieka, który przegrał z własnym cierpieniem i teraz błąkał się w jego cieniu, bez możliwości odwrotu. Jej słowa były jak odłamki szkła, które nie potrafiły już stworzyć lustra – tylko raniły tych, którzy odważyli się patrzeć. Ale on patrzył. I patrzył uważnie.

– Nie jestem tu po to, by się śmiać... – powiedział cicho, niemal szeptem, jakby chciał, by to zdanie dotarło do niej poza echem, poza ścianami, poza wszystkim. – Jestem tu, bo ty tu jesteś. Bo może, choć trochę, możemy cię wysłuchać. Bo może to wystarczy... choć na chwilę.
Marta zawisła nagle bez ruchu, jakby coś sobie przypomniała, jakby widziała coś, co przestraszyło ją na nowo. Jej oczy rozszerzyły się, a twarz przybrała wyraz tego dziecięcego strachu, którego echo pozostało w niej na zawsze.
– Oczy... – wyszeptała, niemal bezgłośnie, ale echo niosło to słowo po całej łazience, jakby była większa niż korytarze zamku. – Te oczy... patrzyły na mnie... wielkie... dziwne... A potem... potem już nic...
Cassian zrobił odruchowo krok w jej stronę, serce zabiło mu mocniej. Chciał zapytać. Chciał wiedzieć.
– Jakie oczy? Co to było? – słowa ledwie zdążyły się wydobyć z jego ust, gdy rozległ się głos, który przebił ciszę ostrzej niż krzyk ducha. Głos, który niósł w sobie całą siłę szkolnego rygoru i oburzenia.
– A CO WY ROBICIE W ŻEŃSKIEJ ŁAZIENCE!? – donośny głos nauczycielki, pełen zgrozy i gniewu, odbił się od ścian, przerywając czar tej chwili, rozpraszając jej ciężar jak nagłe uderzenie wichru.
Marta zawyła, ale tym razem jej lament zmienił się w śmiech – skrzeczący, figlarny, przesiąknięty nagłą ulgą i przekorą.
– Ha! Teraz to wy macie kłopot! – zawołała i w jednej chwili zniknęła za drzwiami kabiny, trzaskając nimi z echem godnym teatralnego pożegnania. W powietrzu został po niej tylko chłód i cień uśmiechu, który w jej ustach brzmiał jak kpina z całego świata.
Cassian odwrócił się wolno, czując, jak na jego karku rośnie fala zażenowania. Westchnął w duchu.
– To nie tak, pani profesor... – zaczął, już wiedząc, że nikt mu w to nie uwierzy.
Tłumacz
These scars don’t lie,
I’m living in an empty time
Falling through space,
I’m living in an empty place.
Ubrany na czarno. Z bliznami na twarzy. Puste spojrzenie. 180cm.

Martin Crouch
#12
23.06.2025, 19:11  ✶  

Oczy. Wielkie. Dziwne. Czy opis własnej śmierci mógł być klarowny? Czy duchy pamiętały moment odejścia? Czy świadomość zanikała na ten moment? Temat rozmowy nagle stał się niezwykle interesujący dla Martina. Ale też był przekonany, że dziewczyna nie odpowie na pytania, jakie pojawiały się w jego głowie. A nie miał w sobie siły, by z jej dramatycznych wylewów wybierać ziarenka interesujących go treści.

Cassian natomiast dalej był chętny na udzielenie Marcie pierwszej pomocy psychologicznej, której do tej pory nikt inny nie zaoferował. Ale czego spodziewać się po społeczeństwie do niedawna załatwiającego się pod siebie.

Krzyk nauczycielki niespecjalnie poruszył Martina. Kłopoty? I co mu zrobią? Nauczycielka zapowietrzyła się i rozpoczęła wykład o milionie powodów, dla których nie powinno ich tam być. Crouch, jak zwykle w takich momentach, zastanawiał się, czy dorośli tworząc takie przemówienia dzieciakom myślą, że to faktycznie coś da, a na ile tylko dają upust swoich emocji. Inna sprawa – po co tu emocje? Kobieta dopiero po kilku minutach dopuściła Cassiana do wyjaśnień... Które zupełnie ją przekonały. W końcu co innego tak wzorowy uczeń, w dodatku prefekt, mógł robić w łazience damskiej, jak nie prowadzić misję ku zbawieniu ludzkości?

W końcu udało im się opuścić łazienkę. Bez kary, ujemnych punktów, jedynie z głosem Marty wciąż wibrującym w uszach ich pamięci... chociaż u każdego z nich inną barwą.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Martin Crouch (1783), Cassian Blishwick (2894)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa