• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogwart [ Sala Zaklęć i Uroków ] Maya Chang i Tancred Trelawney

[ Sala Zaklęć i Uroków ] Maya Chang i Tancred Trelawney
Poison Girl
– You're a poison and –
I know that is the truth
Maya wygląda bardzo młodo i krucho. Jest niska, bo mierzy tylko 146 centymetrów i warzy niecałe 38 kilogramów. Dziewczyna ma niedowagę, bardzo mało je i jest to widać na pierwszy rzut oka. Jest drobnej budowy i dosłownie ginie w tłumie. Czasami można jej nie zauważyć. Kiedyś ubierała się w długie suknie i szaty czarodziejskie. Starała się zawsze biec za modą czarodziejską, ale wplatała w swoje stroje odrobinę chińskiej kultury, aby z pozoru dawać złudzenie osoby zagranicznej. W lipcu jak poznała Leo zaczęła nosić szerokie spodnie i duże swetry, pod które nakłada ładne, białe koszule lub po prostu koszulki lub koszule z krótkim rękawem jeśli jest cieplejszy dzień. Wokół niej unosi się woń jaśminu, paczuli, cytrusów, granatu – jest to olejek, który sama nauczyła się robić.

Maya Chang
#1
22.07.2023, 20:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.11.2023, 17:52 przez Maya Chang.)  
27.05.1972

Maya na zajęciach z zaklęć siedziała na przodzie klasy, ale jej uwaga była rozproszona przez pogodę. Lubiła cieszyć się słońcem w Hogwarcie, a to ostatnie jej lato tutaj. Dziwnie się czuła na samą myśl. Była podekscytowana, że już opuści mury szkoły, ale jednocześnie bała się tego, co ją czeka tam na zewnątrz. Chciałaby mieć umiejętność jasnowidzenia, aby sobie przepowiedzieć swój los, ale to nie było takie proste. Wiedziała, że jak niedługo wróci pociągiem do szkoły to w domu już nie będzie za dużo słońca, dni i noce zaczną się zlewać w całość, przestanie się wysypiać, ale to nie oznaczało, że była z tego powodu smutna. Cieszyła się, że spotka się ze swoja rodziną. Życie tutaj było całkowicie inne niż to, gdzie się wychowywała. Nużyło już ją słuchanie o zaklęciach, chociaż teraz zajęcia były zdecydowanie bardziej luźniejsze niż wcześniej. Powtarzali do egzaminów, więc starała się słuchać jak najbardziej uważnie, ale nie było to zbyt proste ze względu na to, że jej uwaga była mocno rozproszona, krawat od mundurku uwierał ją niemiłosiernie, a w dodatku widziała doskonale, że jej przyjaciółka Peppa również nie za bardzo chciała tutaj być. Jak zresztą reszta siódmoklasistów.

Zajęcia chyliły się ku końcowi, a ona starała się nie zasnąć, stała się wyjść z letargu, w który wpadła w połowie zajęć. Skupiła się w końcu na nauczycielu. Jak na mężczyznę był ciekawą personą, zwłaszcza ze względu na powiązania z Trelawney, którzy podobno mieli sporo powiązań ze wróżbiarstwem, duchami i jasnowidzeniem. Zastanawiała się, czy on też taką umiejętność posiadał.

Lekcja się skończyła i zaczęła się powoli zbierać do wyjścia, dosłownie z ociąganiem. Powiedziała przyjaciółce, aby zaczekała na nią na obiedzie i została w klasie czekając, aż reszta uczniów opuści klasę. Podeszła do biurka nauczyciela i spojrzała na swojego profesora.

– Profesorze... – zaczęła powoli patrząc na niego uważnie. Unikała patrzenia mu w oczy. Z powodu sytuacji jaką zgotował jej Desmond nie ufała starszym mężczyzną. Wyjątkiem był Oleander. – Chciałam zapytać o jasnowidzenie. Wiem, że pana rodzina ma duże powiązania z tą dziedziną, a mnie to w jakimś stopniu interesuje. Może pomoże mi coś w egzaminach pana wiedza – uśmiechnęła się delikatnie, mimozowo. Ciemne włosy miała związane w luźnego warkocza, który spływał jej po plecach, a krawat już lekko rozluźniony i koszulę o jeden guzik rozpiętą. Było okropnie ciepło. Maya pomimo, że lubiła lato ze względu na to, że wyglądało ładnie nie przepadała za wysokimi temperaturami.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#2
22.07.2023, 22:00  ✶  
Koniec roku szkolnego zazwyczaj należał do bardzo luźnego okresu. Uczniowie stresowali się egzaminami(a przynajmniej te jednostki, którym zależało na wynikach), a ja nie miałem serca, by jeszcze bardziej podkręcać im śrubkę. Dopóki zachowywali się cicho i nie przeszkadzali mi w prowadzeniu zajęć dla tych, którzy mieli ochotę jeszcze czegoś się dowiedzieć i powtórzyć materiał przed egzaminem, to przymykałem na to wszystko oko. Wodząc wzrokiem po klasie dostrzegałem błądzących myślami w innym miejscu, leżących na ławce i drzemiących, czy takich, co po tych wszystkich latach mieli już dość mojego gadania. Sam jeszcze nie tak dawno temu byłem uczniem, doskonale rozumiałem to podejście. Część zapewne uważała, że skoro ukończyli szkołę, to ich okres nauki się zakończył i potrafią już wszystko. Miałem nadzieję, że prędzej niż później zrozumieją. To dopiero był początek.
Po lekcji, kiedy pozwoliłem spragnionym wolności uczniom opuścić salę, z uniesioną brwią obserwowałem, jak jedna z dziewczyn się dość mocno ociąga. Ba, była wolniejsza od tych, co zostali wyrwani ze snu i swoimi zaspanymi, spowolnionymi ruchami próbowali doprowadzić siebie i swoje przedmioty do porządku. Kiedy pozostali uczniowie opuścili klasę, a ostatni wychodzący zamknął za sobą drzwi, dziewczyna podeszła do mojego biurka. Przez cały czas obserwowałem ją z wymalowanym na twarzy zdziwieniem. Co prawda siedziała w przednich ławkach i kojarzyłem ją z aktywności na zajęciach, jednak nie wykazywała dzisiaj szczególnej uwagi tematem, który omawiałem. - Tak, panno Chang? - zapytałem, gdy ta zrobiła przerwę. Widziałem, że jest dość mocno skonsternowana, jakby nie była do końca czegoś pewna. Zastanawiała się, czy to był dobry pomysł, by do mnie podejść? Spodziewałem się kilku rzeczy, z kategorii bardziej przyjemnej i tej mniej, jednak tego, o co mnie faktycznie zapytano...no, to mi do głowy nie przyszło. - Co dokładnie chcesz wiedzieć? - wskazałem ręką krzesło obok biurka, by na nim usiadła. - Zagadnienie jasnowidzenia jest bardzo rozległe...i raczej wiedza z tego działu nie będzie pomocna na egzaminach. Nawet w przypadku zdawania OWUTEMów z wróżbiarstwa. - uniosłem nieco zaczepnie brew, chcąc ją zachęcić, by podała prawdziwy powód swojej ciekawości.
Poison Girl
– You're a poison and –
I know that is the truth
Maya wygląda bardzo młodo i krucho. Jest niska, bo mierzy tylko 146 centymetrów i warzy niecałe 38 kilogramów. Dziewczyna ma niedowagę, bardzo mało je i jest to widać na pierwszy rzut oka. Jest drobnej budowy i dosłownie ginie w tłumie. Czasami można jej nie zauważyć. Kiedyś ubierała się w długie suknie i szaty czarodziejskie. Starała się zawsze biec za modą czarodziejską, ale wplatała w swoje stroje odrobinę chińskiej kultury, aby z pozoru dawać złudzenie osoby zagranicznej. W lipcu jak poznała Leo zaczęła nosić szerokie spodnie i duże swetry, pod które nakłada ładne, białe koszule lub po prostu koszulki lub koszule z krótkim rękawem jeśli jest cieplejszy dzień. Wokół niej unosi się woń jaśminu, paczuli, cytrusów, granatu – jest to olejek, który sama nauczyła się robić.

Maya Chang
#3
23.07.2023, 13:46  ✶  

Gdy profesor wskazał jej miejsce na krześle usiadła na nim powoli. Poprawiła spódniczkę mundurku, aby wyglądać odpowiednio. Zawsze chciała uchodzić za osobę ułożoną, grzeczną, dobrze uczącą się, niezamieszaną w żadne nielegalne sprawy. Starała się panować nad emocjami, aby metamorfomagia nie wyszła spod jej kontroli, aby nikt nie znał jej myśli, jej zdenerwowania. Nie raz jak zaklęcia we wcześniejszych latach jej nie wychodziły jej włosy odznaczały się głęboką czerwienią sygnalizując, że jest nerwowa, nie raz robiły się szare, gdy była zestresowana i smutna z powodu niskiej oceny, ale od dwóch lat jej włosy wykazywały się spokojem. Czasami przychodziła tylko w nowych fryzurach, czy to długich włosach lub krótkich, a czasem kręconych, gdy szukała swojej tożsamości. Dzisiaj jednak była ta ułożoną panną Chang, z prostymi czarnymi włosami, bladą skórą i zabarwionymi ustami na kolor delikatnie malinowy.

– No dobrze – zaczęła z cichym westchnięciem. – Nie lubię jak inni owijają w bawełnę, więc też nie będę tego robić – zdecydowała się na szczerość, chociaż potrafiła odrobinę kłamać. W jej domu kręcenie było na porządku dziennym. – Ciekawi mnie wróżbiarstwo i chciałabym wiedzieć, czy jasnowidzenia można się nauczyć. Wiem, że jest to dar, z którym się człowiek rodzi, ale czy można go w sobie obudzić, pomimo tego, że się nie wykazywało proroctwem? – zapytała w końcu. Tak, czytała książki, słuchała na wróżbiarstwie, ale ciekawiło ją to, czy to nie jest jakaś ukryta wiedza, aby ludzie nie uczyli się jasnowidzenia?

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#4
23.07.2023, 18:48  ✶  
Obserwowałem dziewczynę uważnym wzrokiem, śledząc zmiany w jej mimice twarzy czy ułożeniu sylwetki ciała. Znałem ją od chwili, kiedy pierwszy raz przekroczyła mury zamku. Najpierw jako asystent, później już jako pełnoprawny nauczyciel prowadziłem Mayę i jej rówieśników przez cały tok nauczania. Czy mogłem powiedzieć, że ich poznałem? Zapewne w pewnym stopniu tak. Dzięki swojej zdolności chodzenia w śnie, wiedziałem rzeczy, które nigdy nie dotarły do uszu pozostałej części kadry nauczycielskiej. Było to jednocześnie niezbyt rozważne z mojej strony, z drugiej jednak wolałem nie być zmuszonym do wyjawienia w jaki sposób dowiedziałem się o tym czy o tamtym. - Wspaniale. Słucham więc. - klasnąłem w dłonie, zadowolony z faktu, że nie ma zamiaru bawić się ze mną w gierki. Lubiłem konkrety, bezpośrednie pytania i równie bezpośrednie odpowiedzi. Kombinatorstwo było ważną cechą i uznawałem jej przydatność, jednak nie na każdym polu.
- Hmm... - złączyłem ręce, wyprostowałem palce wskazujące i przystawiłem je do ust, w geście zamyślenia. W teorii było to całkiem niezłe pytanie. - Jasnowidzenia trzeba się nauczyć. - położyłem nacisk na drugie słowo. - Zdolność nazywana potocznie okiem Horusa, jest, jak sama powiedziałaś, zdolnością wrodzoną. Możesz ją posiadać, ale nie mieć o tym bladego pojęcia, jeśli się nie uaktywniła. Podobnie, jeśli się uaktywni, ale nie będziesz nic z tym robić, to po prostu będzie dla ciebie bezużyteczne. - opuściłem ręce i sięgnąłem po różdżkę. Przywołałem przy pomocy zaklęcia tomisko znajdujące się na komodzie po drugiej stronie sali. - To jak z zaklęciem accio. Możesz być świadoma jego istnienia, a nawet go parę razy rzucić, ale dopóki nie poświęcisz czasu na naukę, powtarzanie, rzucanie zaklęcia na przedmioty co raz bardziej oddalone, to efekt zawsze będzie taki sam - mizerny. - przy pomocy zaklęcia odesłałem tomisko z powrotem na swoje miejsce. - Podobnie, nie każdy jasnowidz wypowiedział proroctwo. To jest już bardzo zaawansowany poziom i jak historia pokazuje, niewiele osób zdołało go osiągnąć. A przynajmniej niewiele do tego się przyznało. - uśmiechnąłem się kątem ust, wracając rękami do wcześniejszej pozycji.
Poison Girl
– You're a poison and –
I know that is the truth
Maya wygląda bardzo młodo i krucho. Jest niska, bo mierzy tylko 146 centymetrów i warzy niecałe 38 kilogramów. Dziewczyna ma niedowagę, bardzo mało je i jest to widać na pierwszy rzut oka. Jest drobnej budowy i dosłownie ginie w tłumie. Czasami można jej nie zauważyć. Kiedyś ubierała się w długie suknie i szaty czarodziejskie. Starała się zawsze biec za modą czarodziejską, ale wplatała w swoje stroje odrobinę chińskiej kultury, aby z pozoru dawać złudzenie osoby zagranicznej. W lipcu jak poznała Leo zaczęła nosić szerokie spodnie i duże swetry, pod które nakłada ładne, białe koszule lub po prostu koszulki lub koszule z krótkim rękawem jeśli jest cieplejszy dzień. Wokół niej unosi się woń jaśminu, paczuli, cytrusów, granatu – jest to olejek, który sama nauczyła się robić.

Maya Chang
#5
23.07.2023, 22:49  ✶  

Maya czuła jego spojrzenie na sobie, ale starała się tym nie krępować. Nie należała do osób wstydliwych. Była raczej cicha i nie pozorna. Czasami można było ją porównać do trucizny, ponieważ działa równie cicho i niespodziewanie, co oni. Problemy starała się rozwiązywać w ten sam sposób. Życie jej nie rozpieszczało, a zwłaszcza jeśli chodziło o mężczyzn, więc nauczyła się odporności na różnego rodzaju sytuacje stresowe. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że jeszcze dwa lata temu była zdecydowanie w słabszej kondycji psychicznej, ale sobie poradziła bez mówienia o tym nikomu (nie licząc cioci).

Jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu. Zawsze niepozorna, niewinna, słodziutka – lubiła się tak pokazywać, lubiła łudzić ludzkie oko swoim wyglądem, że nie była zdolna do skrzywdzenia nikogo, ale przed samą sobą była w stanie przyznać, że Desmond wyzwalał w niej sporo negatywnych emocji, może też była zawiedziona jego słabością, którą wobec niej wykazał. Czasami myślała o tym, aby zginął, ale tylko dlatego, że bała się znowu czuć ten strach, który w niej wywołał. Jasnowidzenia chciała się nauczyć, aby móc przewidzieć, czy zrobi jej krzywdę, czy znowu pojawi się w jej życiu, gdy opuści mury zamku.

– Dobrze, ale accio jestem w stanie się nauczyć, ale bez wrodzonego oka nie jestem w stanie przepowiedzieć obrazów przyszłości tak? Nie jestem w stanie się dowiedzieć, czy... czy kogoś poznam, gdy opuszczę szkołę, tak? – upewniła się gasząc w głowie nadzieję, aby się nie zawieść.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#6
24.07.2023, 21:49  ✶  
Westchnąłem, opuszczając ręce i kładąc je na nałokietnikach. Spodziewałem się, że Maya interesuje się jasnowidztwem z ważniejszych pobudek niż zgadywanie, czy kogoś spotka, czy nie. Cień zawodu przebiegł po mojej twarzy, zaraz też zakryty moim odwiecznym, beznamiętnym obliczem, przyrównywanym przez niektórych do kamiennej płyty. - Przepowiadanie przyszłości to nie jest zabawa. - zaznaczyłem ten fakt słownie, unosząc palec do góry. - Na wróżbiarstwie zapewne bawiliście się kulą i słyszeliście, jak to w przyszłości, gdy żaba przemknie wam przez drogę, to poznacie przystojnego bruneta. - machałem lewą ręką, słowo po słowie dopowiadając do stworzonej przez siebie historii. Tym właśnie dla większości uczniów, i niestety dorosłych też, był nasz dar. Jeszcze tylko brakowało, by ktoś przyszedł do mnie, bo chciałby porozmawiać ze swoją zmarłą babcią. - Jeśli podejdziesz do tematu na poważnie, to nawet bez wrodzonego daru, jesteś w stanie dostrzec strzępki linii czasowej. Nie jest to jednak coś, co wydarzy się na pewno, a jedynie jedna z możliwości, zależna od wyborów, jakich dokonasz. Równie dobrze możesz zobaczyć w kuli, że zostajesz najbogatszą kobietą na świecie. Problem w tym, że jeśli uznasz, że tak właśnie się stanie, to możesz nie puścić tego losu na loterii Proroka Codziennego, w którym byś wygrała 1000 galeonów. - postarałem się to wytłumaczyć najprościej jak potrafiłem, chociaż nie do końca byłem pewien, czy tak potrafię. Ten temat był zbyt skomplikowany na jedną rozmowę, a szczególnie z kimś, kto miał znikomą wiedzę.
Poison Girl
– You're a poison and –
I know that is the truth
Maya wygląda bardzo młodo i krucho. Jest niska, bo mierzy tylko 146 centymetrów i warzy niecałe 38 kilogramów. Dziewczyna ma niedowagę, bardzo mało je i jest to widać na pierwszy rzut oka. Jest drobnej budowy i dosłownie ginie w tłumie. Czasami można jej nie zauważyć. Kiedyś ubierała się w długie suknie i szaty czarodziejskie. Starała się zawsze biec za modą czarodziejską, ale wplatała w swoje stroje odrobinę chińskiej kultury, aby z pozoru dawać złudzenie osoby zagranicznej. W lipcu jak poznała Leo zaczęła nosić szerokie spodnie i duże swetry, pod które nakłada ładne, białe koszule lub po prostu koszulki lub koszule z krótkim rękawem jeśli jest cieplejszy dzień. Wokół niej unosi się woń jaśminu, paczuli, cytrusów, granatu – jest to olejek, który sama nauczyła się robić.

Maya Chang
#7
29.07.2023, 18:19  ✶  

Czuła lekki zawód z powodu słów, które wypowiedział profesor. Lubiła go, lubiła jego zajęcia i był naprawdę odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu, ale nie wyczerpał temat w taki sposób w jaki by chciała. Może za bardzo oczekiwała, że otrzyma słowa, które potwierdzą, że będzie mogła przepowiedzieć sobie przyszłość. Nie lubiła się bać, a Desmond odrobinę w niej ten strach ulokował. Słabość jaką w niej wywoływał była dla niej chyba najgorszym w życiu. Nie wizja tego, że chciał, aby była martwa, ale właśnie to, że się go bała. Nie chciała być słaba, chciała być silna.

Na słowa o brunecie udało jej się nawet uśmiechnąć. Był to absurdalny widok. Maya nigdy nie chciała spotykać wymarzonych chłopców. Miała jednego swojego, nieosiągalnego, tego, który na nią nie zwracał uwagi, a kręcił się wokół jej przerażającej przeszłości. Czuła niesprawiedliwość, że Oleander nie chciał jej w swoim życiu w taki sposób w jaki ona chciała.

– Wiem, że nie jest to zabawa. Po prostu myślałam, że… że będę w stanie przewidzieć przyszłość, aby się… nie bać… – westchnęła ciężko. Powiedziała to głośno i chyba poczuła lekką ulgę.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#8
30.07.2023, 10:20  ✶  
- Hmm... - zamruczałem, słysząc jej tłumaczenie. Czy kogoś poznam, przewidzieć przyszłość, aby się nie bać...takie połączenie zaświeciło lampkę ostrzegawczą w mojej głowie. Informacje podane osobno nie byłyby niczym niepokojącym. Chęć poznania miłości życia, ponownego spotkania kogoś bliskiego, strach przed dokonaniem pewnych wyborów czy też niepewność, czy obrana ścieżka jest tą właściwą. Tak, to wszystko osobno było czymś normalnym. Strach przed spotkaniem kogoś, biorąc pod uwagę obecną sytuację na świecie - no, to już nie bardzo. - Boisz się spotkać Voldemorta? - zapytałem, używając przybranego przez niego miana. Znaczna większość czarodziejów bała się chociażby pomyśleć o nim, nazywając go sam-wiesz-kim. Strach, dla jednych siła napędowa, dla innych łańcuch, który nie pozwala się ruszyć. Czy byłem odważny? Być może. W moim przypadku nie kierowałem się odwagą, a bardziej umysłem. To był kolejny szaleniec w dziejach historii, a nie przypominam sobie, by czyjaś godność wzbudzała tak wielki strach i obrzydzenie jak jego. - W takim przypadku problem jest jeszcze większy. Jeśli w przepowiedni wyjdzie, że się z nim spotkasz, to zaczniesz robić wszystko, by do tego nie doszło. A nici losu są tak kapryśnie, że będą to czynności, które odniosą odwrotny skutek i przypieczętują owo spotkanie. - byłem świadom, że brzmię jakbym na siłę próbował dziewczynę zniechęcić, jednak biorąc pod uwagę moje własne doświadczenie i rzeczy, o których wiedziałem, to byłbym o wiele spokojniejszy, gdyby nie zaprzątały mojej głowy. Wszelkie prawdopodobieństwa, przyczyny i czas mojego zgonu to był pikuś przy całej reszcie. - Przyszłaś mnie prosić, żebym przepowiedział Tobie przyszłość? - postanowiłem zapytać, chcąc wiedzieć na czym stoimy.
Poison Girl
– You're a poison and –
I know that is the truth
Maya wygląda bardzo młodo i krucho. Jest niska, bo mierzy tylko 146 centymetrów i warzy niecałe 38 kilogramów. Dziewczyna ma niedowagę, bardzo mało je i jest to widać na pierwszy rzut oka. Jest drobnej budowy i dosłownie ginie w tłumie. Czasami można jej nie zauważyć. Kiedyś ubierała się w długie suknie i szaty czarodziejskie. Starała się zawsze biec za modą czarodziejską, ale wplatała w swoje stroje odrobinę chińskiej kultury, aby z pozoru dawać złudzenie osoby zagranicznej. W lipcu jak poznała Leo zaczęła nosić szerokie spodnie i duże swetry, pod które nakłada ładne, białe koszule lub po prostu koszulki lub koszule z krótkim rękawem jeśli jest cieplejszy dzień. Wokół niej unosi się woń jaśminu, paczuli, cytrusów, granatu – jest to olejek, który sama nauczyła się robić.

Maya Chang
#9
12.11.2023, 17:32  ✶  

Jej ciemne oczy spoczęły na nauczycielu z delikatnym zawodem. Nie tego oczekiwała. Profesor próbował wyciągnąć od niej informacje na temat tego, czego się bała, a nie to było w tym najważniejsze. Najważniejsze było to, aby wiedzieć, czy może sama się dowiedzieć jak strzec się przed kimś kogo nie chce się spotkać. Było to skomplikowane i powinna to już szybciej przemyśleć, a nie próbować szukać pomocy u innego mężczyzny. Kolejny raz zauważyła, że faceci nie potrafią rozwiązywać skutecznie problemów. Będzie musiała sobie poradzić z tym problemem sama, będzie musiała znaleźć odpowiedzi w taki sposób, aby nie dopuścić do siebie Desmonda, a żadna wróżba nie przepowie jej prawdy. Gdy wspomniał o Czarnym Panie Maya jedynie drgnęła na dźwięk jego imienia. Nie był jej największym problemem, jej problemem był po prostu obsesyjny kolega ze szkoły, który nie chciał dopuścić do siebie słów odmowy. Takie osoby nie miały miejsca w jej życiu, takie osoby nie powinny nawet na nią patrzeć, ale Malfoy osiągnął swój cel. Zaszczepił w niej myśli o nim, obawę przed nim, a listy, które jej wysyłał wyryły się w jej pamięci, aż do dziś dnia. Była pewna, że jeśli ktoś wyrwie ją z głębokiego snu w środku nocy i zapyta o ich treść byłaby w stanie je bez problemu wyrecytować.

Ostrzeżenie nauczyciela o tym, że wróżbiarstwo może spłatać jej figla jeśli będzie chciała nie dopuścić do danego spotkania było przydatne. Może jeśli przestanie tak ciągle myśleć i bać się tego, co stanie się, gdy opuści szkołę to żadne spotkanie z Desmondem nie będzie miało miejsca? Może on już ją sobie odpuścił? Może znalazł sobie żonę i zajął się prowadzeniem rodzinnego życia? Może tamte listy nie były groźbami, a jedynie żartem, który miał być zemstą za jej odrzucenie go? Nie wiedziała i może lepiej, aby przestała o tym myśleć? Z każdym dniem była coraz bardziej niewyspana, eliksiry, które zażywała na sen były spoko, działały, ale budziła się i tak zmęczona, a to odbijało się na jej skupieniu. W końcu podniosła się z miejsca i cicho westchnęła.

– Nie. To po prostu moja głupia ciekawość. Nic poza tym. Niech pan nie przejmuje się tym wszystkim i nie chodzi o strach przed tamtym człowiekiem. Chodzi całkowicie o coś innego, ale nie mogę o tym za wiele panu powiedzieć. Mimo wszystko dziękuję za poświęcony czas – skłoniła się delikatnie, zgarnęła swoje rzeczy i wyszła z klasy kierując się w stronę umówionego miejsca, w którym zawsze umawiała się z Peppą.

Miała nadzieję, że nauczyciel nie będzie zawracał sobie tym wszystkim głowy, że to nie będzie kolejny problem, który ściągnęła na swoje barki i na całą rodzinę. Była czasami głupia z powodu swoich obaw związanych z tym, co zastanie na zewnątrz. Wracała tam zawsze na dwa miesiące i szybko chowała się w szkole. Teraz będzie musiała założyć swoje życie, znaleźć cel, który będzie chciała osiągnąć, a nie mogła tego robić wiecznie bojąc się o to, że spotka Desmonda, któremu nie wiadomo co strzeli do głowy. Wiedział doskonale kiedy Maya kończy szkołę, wiedział mniej więcej skąd pochodzi, gdzie mieszka, a jej rodzina wcale nie jest aż tak nieznana jeśli miało się odpowiednie kontakty. Miała tyle szczęścia, że jej ciotki zawsze ją obronią i jej pomogą.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (1150), Maya Chang (1588)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa