02.10.2025, 19:51 ✶
Odetchnął głęboko, bo każdy kolejny dzień niósł za sobą coraz więcej pracy. Nie żeby na to narzekał, lepiej tak niż siedzieć na dupie i nie mieć co ze sobą zrobić. Ale docierało do niego jak wielkie zniszczenia zadziały się na Wyspach i objęły nie tylko magiczną społeczność. I pomysleć, że to wszystko przez jednego świra i jego popleczników, aż się nóż w kieszeni otwierał na samą myśl o tym.
Teraz znaleźli się nigdzie indziej tylko w Warownii. Brenna nie musiała długo czekać na to żeby się pojawiali po tym jak poinformowała ich, że potrzebuje pomocy. Ciekaw był jak wielu ludzi jeszcze takowej pomocy potrzebuje, ale na przykład nie wie do kogo się zwrócić, albo Ministerstwo nie jest w stanie im pomóc? Dobrze, że Moody wpadła na pomysł tej ich grupy łamaczyklątw, to może jakoś pomogą magicznej Anglii.
- Millie i Basilius też wpadli, żeby pomóc ogarnąć bajzel, wiesz im więcej nas tym raźniej i szybciej idzie - odezwał się w końcu kiedy szli korytarzem. - No i zawsze to druga para oczu kogoś obeznanego w temacie, jeżeli mi się nie uda to zawsze on może zerknąć - dodał niby żartobliwie, ale fakt, że miałby coś zawalić spędzał mu sen z powiek i wywoływał mroźny pot na karku. Jak nigdy nie chciał zawieść pomagając najbliższym, a już szczególnie nie chciał pokazywać się od tej kiepskiej strony w tym czym się zajmował od skończenia Hogwartu i w czym ponoć jest taki dobry. Dlatego fakt, że mógłby sobie nie poradzić z jakąś klątwą? Było to nie do przyjęcia, co tylko potęgowało stres, którego zdawał się nie pokazywać.
- Dobra, to gdzie jest to cholerstwo, którego mam się pozbyć? - zapytał spoglądając uważnie na Brennę, aby zaprowadziła go do "serca" tej klątwy, która ciążyła na Warowni.
Teraz znaleźli się nigdzie indziej tylko w Warownii. Brenna nie musiała długo czekać na to żeby się pojawiali po tym jak poinformowała ich, że potrzebuje pomocy. Ciekaw był jak wielu ludzi jeszcze takowej pomocy potrzebuje, ale na przykład nie wie do kogo się zwrócić, albo Ministerstwo nie jest w stanie im pomóc? Dobrze, że Moody wpadła na pomysł tej ich grupy łamaczyklątw, to może jakoś pomogą magicznej Anglii.
- Millie i Basilius też wpadli, żeby pomóc ogarnąć bajzel, wiesz im więcej nas tym raźniej i szybciej idzie - odezwał się w końcu kiedy szli korytarzem. - No i zawsze to druga para oczu kogoś obeznanego w temacie, jeżeli mi się nie uda to zawsze on może zerknąć - dodał niby żartobliwie, ale fakt, że miałby coś zawalić spędzał mu sen z powiek i wywoływał mroźny pot na karku. Jak nigdy nie chciał zawieść pomagając najbliższym, a już szczególnie nie chciał pokazywać się od tej kiepskiej strony w tym czym się zajmował od skończenia Hogwartu i w czym ponoć jest taki dobry. Dlatego fakt, że mógłby sobie nie poradzić z jakąś klątwą? Było to nie do przyjęcia, co tylko potęgowało stres, którego zdawał się nie pokazywać.
- Dobra, to gdzie jest to cholerstwo, którego mam się pozbyć? - zapytał spoglądając uważnie na Brennę, aby zaprowadziła go do "serca" tej klątwy, która ciążyła na Warowni.