- Nie możemy być tak pesymistycznie nastawieni, jasne, warto pamiętać o tym, że istnieje realne zagrożenie, ale musimy jakoś żyć. - Norka miała świadomość, że nie mieli pojęcia, kiedy poplecznicy Voldemorta uderzą ponownie i w jaki sposób postanowią to zrobić, jednak nie powinni pozwolić na to, aby strach nie pozwalał im normalnie żyć. To nie było zdrowe, jasne trwała wojna, ale co z tego, jakoś do tej pory udawało im się w miarę to wszystko ogarniać. Musieli mieć nadzieję, że kiedyś będzie lepiej, że to się zmieni. Nie mogli pozwolić, aby ci źli odebralim im i to.
- Niestety nie da się tego nie zauważyć, tyle, że co nam po tym spostrzeżeniach. - Skoro tamci nie pokazywali swoich twarzy, ukrywali się pod maskami, póki co tak naprawdę nie mieli zbyt wielu możliwości, aby z nimi walczyć. To też nie było szczególnie pocieszające. Przynajmniej zdawali sobie sprawę z tego, że spora część społeczeństwa nie akceptowała tego, co robili, bo inaczej nie mieliby pewnie oporu przed tym, aby głośno mówić swoje zdanie, pokazywać, że to oni działają w ten sposób. Aktualnie chowali się, ale to świadczyło tylko i wyłącznie o nich i o tym kogo popierali.
Działania Voldemorta nie wydawały jej się szczególnie przemyślane, bo uderzał w coraz większą część społeczeństwa. Niby od początku jego celem byli mugolacy, ale teraz? Teraz każdy mógł się czuć zagrożony, bo przecież sabaty były miejscem na których można było spotkać przedstawicieli różnych części społeczeństwa, sam sobie kopał dołek, pozostawało czekać, aż w końcu w niego wpadnie.
- Byłabym wdzięczna, gdybyś odstawił mnie do domu, wiesz, jak to u mnie jest z teleportacją. - Tak, chyba najwyższy czas się stąd zbierać. Wszyscy mieli już raczej wątpliwe nastroje, nie spodziewała się tego, że dokończą tę rozmowę dzisiaj, może kiedyś? W końcu wypadałoby wrócić do tematu, który poruszyli. Nie powinni się jeszcze kłócić między sobą, tylko stać po jednej stronie, ale czasem o to też było ciężko. Wiedziała, że chodzi o ich wspólne dobro, co jednak nie do końca ją pocieszało.
Uniosła w końcu tyłek z tych schodków i pozwoliła się Erikowi odstawić do Londynu, w sumie to trochę za dużo powiedziane, bo przecież sama go o to poprosiła!