02.10.2024, 04:05 ✶
Ostatnie dni obfitowały w tak wiele wydarzeń, że Thomas czasami zastanawiał się czy to wszystko nie jest jednym długim dniem. Dobrze wiedział, że były to odrębne dni, jednak małą ilość snu spowodowana faktem, że po nocach pracował nad zabezpieczeniami dla Księżycowego Stawu jak i specjalnym zegarem dla Brenny, a raczej całego zakonu, sprawiało, ze czasami tracił poczucie czasu i nie był pewien czy coś wydarzyło się wczoraj czy przedwczoraj. Na szczęście jego wewnętrzny zegar nie pozwalał mu gubić się w tym co miał zrobić dnia następnego. Podczas sprzątania biblioteki i sprawdzania zwartości regałów obiecał Dorze, że uda się wraz z nią na tor przeszkód przygotowany przez Brennę. Jak to miał w zwyczaju nie zamierzał łamać danego słowa, bo nie rzucał słów na wiatr - dlatego też zgodnie z obietnicą stawił się następnego dnia w wyznaczonym miejscu i o wyznaczonym czasie.
Nauczony poprzednim razem, kiedy to pokonywał ten tor razem z Norą tym razem ubrał się w ciemne barwy, co było dość niecodzienne dla niego, zazwyczaj kolorowe koszula została zastąpione szarą, a spodnie czarne niczym noc. Szedł się nieco zmęczyć, ą nie na pokaz mody, więc stawiał przede wszystkim na wygodę.
- Cześć, Dora. Jak się czujesz, wypoczęta? - zwrócił się do kobiety i posłał jej szeroki, wesoły uśmiech - który w jego mniemaniu miał być pokrzepiający. Miał tylko nadzieję, że się nie stresuje, z poprzedniego przejścia przez tor wyciągnął wniosek, że nie jest on trudny, ale pomaga w najważniejszym, poćwiczeniu podejmowania szybkich decyzji czyli tym co mu było potrzebne. Przyjrzał się uważnie kobiecie chcąc ocenić czy wszystko z nią w porządku. - To jak, gotowa i możemy ruszać, czy potrzebujesz jeszcze chwilę? - zapytał choć wiedział, że jeśli się stresuje to tym lepiej byłoby zacząć szybciej niż odwlekać wejście na tor.
Nauczony poprzednim razem, kiedy to pokonywał ten tor razem z Norą tym razem ubrał się w ciemne barwy, co było dość niecodzienne dla niego, zazwyczaj kolorowe koszula została zastąpione szarą, a spodnie czarne niczym noc. Szedł się nieco zmęczyć, ą nie na pokaz mody, więc stawiał przede wszystkim na wygodę.
- Cześć, Dora. Jak się czujesz, wypoczęta? - zwrócił się do kobiety i posłał jej szeroki, wesoły uśmiech - który w jego mniemaniu miał być pokrzepiający. Miał tylko nadzieję, że się nie stresuje, z poprzedniego przejścia przez tor wyciągnął wniosek, że nie jest on trudny, ale pomaga w najważniejszym, poćwiczeniu podejmowania szybkich decyzji czyli tym co mu było potrzebne. Przyjrzał się uważnie kobiecie chcąc ocenić czy wszystko z nią w porządku. - To jak, gotowa i możemy ruszać, czy potrzebujesz jeszcze chwilę? - zapytał choć wiedział, że jeśli się stresuje to tym lepiej byłoby zacząć szybciej niż odwlekać wejście na tor.