28.03.2025, 16:42 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 12:13 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Było to późne popołudnie. Nie aż tak późne, żeby nazwać je wieczorem, wystarczająco późne, żeby uznać ten dzień za ZJEBANY. Znaczy no SAMA CHCIAŁA, sama się zgodziła na prośbę Papcia Morfiny, sama pojechała na ubieranko i malowanko. Sama w połowie przymierzania uznała, że warto otwierać ryj i zacząć pyskować, więc w sumie sama nie powinna się spodziewać niczego innego niż odpyskowania jej od kogoś kto przebijał ją doświadczeniem dwadzieścia lat. No może dziesięć. Chuj go jebał.
Nienawidziła siebie w białej bluzce, ołówkowej spódnicy. Nienawidziła siebie w nowej fryzurze i makijażu na obcasiku, który był butem magicznym więc był całkiem wygodnym butem. Nienawidziła siebie z toną tapety na twarzy, bo o ile fajnie było się pomalować przy okazji różnych imprez czy innego party, o tyle teraz ją to legitnie wkurwiało. Świadomość, że tak będą wyglądać jej dni, bo co nie zrobi to dowykurwagląda.
Teleportowała się do Księżycowego z zamiarem tragicznego opadnięcia na swoje łóżko w zagraconym pokoju. I NIC dzisiaj nie malowała, to wkurwiało ją chyba najbardziej. Wchodząc do holu miała wrażenie, że stukot obcasów rozchodzi się echem absolutnie wszędzie. Westchnięcie irytacji i wkurwienia wydarło się z piersi doprawionej porządnym pushupem. Kiedyś spali ten stanik.
Stukając ruszyła do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia. W sumie nie miała ochoty z nikim już dzisiaj rozmawiać, ale..
– O hej Brenka, co tam – rzuciła odruchowo, odstawiając nową torebkę na zydel. Torebka spadła. Miles zignorowała to.
– Zobacz jak mnie Twój wujek urządził. Pojebało go, że ja niby tak będę się teraz ubierać codziennie. – Poskarżyła się od wejścia, może trochę nie chcąc konfrontować się od razu z tematami o wiele trudniejszymi. Drama z ciuchami była tak przyjemnie lekka i nieistotna w obliczu napięcia, które spadło na wszystkich z powodu ognistej wizji wyżej wspomnianego.