• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
1 2 3 Dalej »
[08.09.1872] Hurry up, Snips

[08.09.1872] Hurry up, Snips
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
15.05.2025, 07:27  ✶  
08.09.1972
początek Spalonej Nocy

Winda jechała w swoim tempie i może gdyby śpieszył się jakoś bardziej, to stwierdziłby że robi to za wolno. Ale prawdę powiedziawszy, to Bulstrode trochę uważał, że pracownicy Depratamentu Tajemnic zwyczajnie dramatyzowali. W końcu nie przywykli do ekscesów jakie się czasem działy na ulicach Londynu czy na sabatach, zamknięci w swoich gabinetach i studiujący czarnomagiczne przedmioty lub nieruchawe artefakty. Mogły być niebezpieczne, jasne, ale brakowało im wypadkowej w postaci pierwiastka ludzkiego.

Kiedy jednak znalazł się na drugim piętrze i drzwi windy się otworzyły, doszło do niego że chyba troszkę nie docenił poziomu stresu niewymownych. Aidan co prawda i jego gadanie niby powinny mu nieco zagęścić ruchy, ale dopiero wejście do biura faktycznie uświadomiło mu, jak poważna to była sytuacja. Papierowe samolociki latały chmarom, a sekretarki ledwo dawały sobie radę ze zbieraniem tej całej makulatury. Siedzący wcześniej niemrawo przy biurkach aurorzy, teraz poruszali się nerwowo, zbierając swoje rzeczy, chwytając marynarki i opuszczając pomieszczenie. Moody stała w otwartych drzwiach i rozmawiała nerwowo z jakimś starszym aurorem.
- Bulstrode, łap kogo się da. Brygada, nasze, wszystko jedno - rzucił do niego auror, wracając do wymiany zdań. Jak na zawołanie, za drzwiami wejściowymi zamigała mu znajoma sylwetka.
- Bletchley, idziemy razem! - oznajmił głośno, zwracając jej uwagę. - Daj mi tylko chwilę - i zamiast wypaść na korytarz, doskoczył do biurka Lestrange, szukając jakiegoś czystego zwitka pergaminu i pióra.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#2
21.05.2025, 02:23  ✶  
Hestia całkiem lubiła nocne zmiany w pracy. Jasne, może i człowiek był po nich trochę padnięty i spał do południa, ale młoda Bletchley była jedną z tych osób, której taki sytuacje, ani nie psuły rytmu dnia, ani tym bardziej humoru.

Zresztą coś ciągnęło ją do nocnych zmian. Wszystko było wtedy takie inne, że aż chciało się ten nocny krajobraz uwiecznić w szkicowniku, a tak poza tym to jednak noc niosła za sobą znacznie więcej problemów, więc tym samym i możliwości do wykazania się.

Dzisiaj jednak zapowiadała się raczej dość spokojna noc. Tak przynajmniej powiedziała jej jedna z Brygadzistek.

Najwyraźniej jej koleżanka z pracy nie miała w sobie, ani grama daru jasnowidzenia.

Najpierw padła informacja, że coś płonęło. Potem, że tym czymś była znaczna część Londynu. A potem, gdy już wszyscy nerwowo zbierali się do akcji, wyszło że chyba jednak płonie całe miasto.

Hestia, chociaż w szoku, nie zamroziła się w swojej reakcji. Ktoś kazał jej iść do aurorów i pomóc, więc ruszyła do aurorów, myśląc w akompaniamencie szybkich kroków o tym, co się mogło dziać z jej rodziną. Mama była w pracy w Mungu. Czyli w Londynie. Tata natomiast z Alice w Dolinie Godryka. Byli więc zapewne bezpieczni? W sumie żałowała, że ojca nie było teraz tutaj z nią. On na pewno wiedział co powiedzieć, aby ją uspokoić. Albo chociaż byłby w stanie lepiej zrozumieć co się właściwie obecnie działo.

Bletchley, idziemy razem!

Usłyszała od progu. Eh... Atreus. Najgorsze, że tak jak czasem frustrował ją ten auror, tak nie mogła ukryć krótkiego uśmiechu, który przebiegł przez jej twarz, bo skoro ją wybrał, to chyba oznaczało, że jakoś ją jednak szanował. Nie ważne. Były rzeczy do zrobienia.
– Wiecie coś więcej? – spytała, podchodząc do biurka, przy którym zatrzymał się Atreus, taktycznie nie patrząc na to co zamierzał pisać. – Podobno nie jest dobrze, nikt nie zlokalizować jeszcze głównego źródła pożaru, a ludzie na dodatek panikują. Musimy iść szybko, zanim nie będziemy mieli problemów w atrium. Czego szukasz?
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
06.06.2025, 16:33  ✶  
W tym mogli się w sumie zgodzić - nocne zmiany były całkiem przyjemne, a późno godziny nadawały wszystkiego trochę innego, odrealnionego wręcz wymiaru. Późne siedzenie w biurze bywało nudne, ale z drugiej strony było spokojniej, brakowało temu nieznośnego brzęczenia nad głową sekretarek, które potrzebowały żeby coś podpisać, uzupełnić lub rozsyłały dalej dyspozycje. Bez dystrakcji dnia codziennego, łatwiej było się skoncentrować na detalach spraw, albo wniknąć w teren gdy była taka możliwość. Rysować natomiast, Atreus mógł co najwyżej penisy na raportach Victorii.

To nie tak, że Atreus nie szanował Hestii - do niej personalnie nic nie miał, szczególnie że darzył sympatią i zaufaniem jej ojca, zaprawionego w pracy aurora. Posiadał jednak trudną relację z kolorami, jakimi charakteryzował się jej mundur. Jej i każdego innego brygadzisty, więc gdyby miała do niego jakieś zastrzeżenia i to wyrażone na głos, najpewniej z grzecznym uśmiechem zakomunikowałby jej, że nie była wyjątkowa. Potrafił traktować pracowników BUMu przedmiotowo czy z wyższością, owszem, ale zawsze ocierało się to o jakichś chłodny profesjonalizm. Fasadę pod tytułem - wy róbcie swoją pracę, a ja będę robić swoją. Dodatkowo, ostatnimi czasy odstępował od tego typu zachowań, chyba trochę odrywany od tego sympatią do Brenny. A może zwyczajnie dorastał.

- Nie - rzucił krótko, przerzucając bezczelnie część szpargałów najpewniej tam, gdzie najbardziej sobie tego Victoria nie wyobrażała. - Parkinson się odzywał i mówił, że płonie Horyzontalna. Ale z tego co wiadomo, informacje o pożarach docierają z całego Londynu. Coś o popiele z nieba? - zastygł na chwilę, zastanawiając się co jeszcze udało się usłyszeć na korytarzu, kiedy tu szedł. W końcu jednak, po przerzuceniu paru kolejnych rzeczy, złapał za znalezione pióro i uniósł je, pokazując Hestii że tego właśnie szukał. - Powiedziałbym ci, że wszystko będzie dobrze, bo będzie, ale chwilowo musi wystarczyć ci formułka dla cywili, że Ministerstwo robi wszystko, co w swojej mocy. Inaczej nie wysyłaliby wszystkich, których mają pod ręką - mruknął i nawet jeśli w jego głosie pobrzmiewały jakieś próby bycia uspokajającym, to skoncentrował się już bardziej na skrobaniu piórem po kartce papieru.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#4
07.06.2025, 16:56  ✶  
– A inne miejsca? Dolina? Little Hangleton? – Niech płonie tylko Londyn. Jakkolwiek źle to by nie brzmiało, miała niesamowitą wręcz nadzieję, że płonął tylko Londyn. – Popiół z nieba? – Zmarszczyła brwi. Tak rzeczywiście i ona też coś takiego słyszała od innych Brygadzistów, ale to wszystko na razie było tak strasznie niejasne.
– Zaraz, ale... – Nie znała się, aż tak dobrze na wywoływaniu pożarów, to znaczy w ogóle nie znała się na wywoływaniu pożarów, ale chociaż popiół mógł się "sypać" w wyniku pochłaniającego wszystko ognia, to jednak aby padał z nieba w tak wczesnym momencie to było coś nie tak. I jeszcze to, że ludzie mówili o tym jako o czymś niezwykłym. Nie wyglądało to dobrze. Zdecydowanie nie wyglądało to dobrze. A przecież nawet jeszcze nie zobaczyła tego na własne oczy. – Myślisz, że... Podejrzewają o to czarodziei, prawda?
Jeśli to był magiczny pożar to... To generowało to jeszcze kolejne problemy.

Zmarszczyła brwi, sama nie wiedziała, czy bardziej na jego słowa, czy na to co robił, ale jeśli ktoś spojrzałby się na nią akurat w tym momencie, mógłby zobaczyć, jak jej oczy na chwilę ciemnieją od niepokoju.
– Nie jestem cywilem – zaprotestowała. Co jej po formułce dla cywili skoro wiedziała przecież, że nie było dobrze. Co niby miała z tym zrobić? Usiąść spokojnie i pokiwać radośnie głową, bo Ministerstwo robiło wszystko co w ich mocy? Przecież to oni byli częścią tej ich mocy i nie mieli pojęcia co się dzieje. Atreus jedynie pogorszył sprawę, bo zrozumiała ile od jej działań dzisiaj zależy! – Przecież wiem, że jeśli wysyłamy wszystkich to znaczy, że nie jest dobrze. Jakby nagle na podłogę wysypały się wszystkie spinacze ze wszystkich biurek, to każdy by je sprzątał, a to nie znaczyłoby, że ktokolwiek byłby spokojniejszy. Kryzys nie zostałby szybko zażegnany. A idąc tutaj widziałam jakiegoś urzędnika, który krzyczał, że wszyscy zginiemy! A potem wleciał w ścianę i zaczął płakać! Co tak właściwie robisz?
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
09.06.2025, 15:17  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.06.2025, 15:17 przez Atreus Bulstrode.)  
Atreus wahał się, może odrobinkę za długo, żeby odpowiedzieć jej jak się miała Dolina czy Little Hangleton. Po pierwsze, nie do końca go to obchodziło, co tam się teraz działo - głównie dlatego że nie mogli się ot tak teleportować i sprawdzić. Mieli zadanie tutaj. Po drugie, zwyczajnie nie był pewien. Domyślał się, że najprościej było uśmiechnąć się z pewnością siebie i oznajmić że nie, inne miejsca stoją jak stały i to Londyn jest pod ostrzałem, ale tak samo jak chciał ją uspokoić, nie chciał też jej okłamywać. Każdy miał się teraz prawo martwić, nawet jeśli on personalnie starał się tego usilnie nie robić. Dlatego ostatecznie wzruszył ramionami, jednoznacznie dając jej do zrozumienia że niestety, pozostawały im w tym momencie jedynie spekulacje.

- Żartujesz? - zapytał, marszcząc nieco brwi, a w jego głosie pobrzmiewała jakaś dziwna nuta, jakby faktycznie uważał że to taki żart, ale zaraz potem uświadomił sobie, że nie wszyscy byli jasnowidzami lub takich w rodzinie mieli. Nie wszyscy byli świadomi tego, co przyszło w wizjach podczas Lammas, a jeśli Departament Tajemnic badał tę sprawę od tamtego czasu dogłębnie, to dla cywili nie zostało wydane żadne oświadczenie. Nie dziwił się - sianie paniki nie należało do priorytetów Ministerstwa, ale może należało się chociaż odrobinę przygotować? - Tak - odparł wreszcie, kiedy potrząsnął głową, odpędzając całe to gdybanie. - To na pewno sprawka czarodziejów - wymruczał. A jeśli Matka pozwoli, to nie spotka razem z nią żadnego Śmierciożercy i nie będzie musiał się martwić czy coś jej się stanie.

- Nie jesteś. Ale jesteś w brygadzie ile? Dwa lata? I nic takiego nie miałaś jeszcze okazji doświadczać - jeśli miała dyżur podczas Beltane, mogła zaledwie poczuć przedsmak tego z czym mogło się wiązać starcie z tymi wariatami w czarnych pelerynach. Postawił kropkę, dorysował w dolnym prawym rogu pergaminu uśmiechniętą kupę i ułożył notatkę tak, żeby Lestrange na pewno jej nie przegapiła.
- Napisałem Victorii, że jej kuzyn umiera na Horyzontalnej, nie przejmuj się - rzucił, popychając ją ręką w kierunku wyjścia. - Parkinson jest jednak dużym chłopcem i musi sobie poradzić chwilowo sam. Panika nikomu nie pomoże, a ty jesteś funkcjonariuszką na służbie. Poproszę przy miejscu teleportacyjnym, żeby dali mi znać, kiedy twój ojciec pojawi się w Ministerstwie, bo na pewno to przecież zrobi. Uspokoi cię to nieco? - zapytał, przeczesując włosy palcami, kiedy szli szybkim krokiem wzdłuż korytarza, który prowadził do miejsca z którego mogli się teleportować. Ludzie dookoła śpieszyli się, ale można było zauważyć że większość panikarzy należała jednak do osób, które skupione były na pracy za biurkiem. Dokładnie tak jak sama powiedziała - urzędnicy.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#6
13.07.2025, 23:53  ✶  
– Mam naprawdę lepsze poczucie humoru  – oznajmiła bardzo poważnie. Skąd niby miała wiedzieć, że to na pewno było działanie magii? Przecież dopiero dochodziły do nich plotki o popiele z nieba, a wcześniej nikt nie wpadł krzycząc Ktoś magicznie podpalił Londyn, wszyscy zginiemy. Jedyne co to jakiś mężczyzna krzyknął Londyn płonie, wszyscy zginiemy, a to była jednak spora różnica.

Zmarszczyła brwi. Wiedziała, że była młoda i w porównaniu do innych nie miała, aż tak dużego doświadczenia zawodowego, ale... Ale jednak już trochę tutaj pracowała. Ukończyła odpowiednie kursy. Dużo trenowała. Była wiec przekonana, że powinna mieć te same narzędzia do radzenia sobie z takimi kryzysami co każdy inny Brygadzista, nie ważne ile by nie miał lat. W końcu to było wymagane minimum do tego zawodu.
– Ale gdybym nie umiała sobie radzić z takim zagrożeniem nie byłoby mnie teraz tutaj – oznajmiła więc nieco pewniej siebie. Prawda była taka, że chyba trochę się bała. To był duży kryzys. Magiczny kryzys i nie mieli do końca pojęcia co ich czeka i czy wszyscy, w tym ich bliscy, wyjdą z tego cało. Martwiła się. A jednocześnie martwiła się tym, że sie martwiła, bo przecież powinna byc bardziej harda. Pewniejsza siebie. Nie zadawać szczerych pytań w taki sposób, że Atreus interpretował je jako żart. A jednocześnie nie dostrzegała tego, że przecież stała tutaj, gotowa do działania, a wszelkie strachy i zmartwienia jedynie pchały ją do akcji, zamiast paraliżować.

Na słowa Atreusa, jej oczy przybrały ciemniejszy odcień.
– Kuzyn Victorii umiera? Jak mam się tym  nie przejmować? – Najwyraźniej tak, że po prostu ruszyła za Atreusem korytarzem. – Powinniśmy mu pomóc? Wiesz, że jeśli rzucasz takie teksty, które sugerują, że komuś coś się dzieje, a tak naprawdę on sobie poradzi to ludzie pomyślą, że komuś coś się dzieje? Zwlaszcza teraz. I jestem spokojna, ale tak. Zróbmy to.

Pomysł Atreusa jednak rzeczywiście trochę ją uspokoił. W ten sposób łatwiej odnajdzie się z tatą, a on przecież prawie na pewno się tutaj zjawi. I może też weźmie ze sobą Alice, aby się tutaj schroniła.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
14.07.2025, 01:04  ✶  
Zerknął na nią przelotnie, ale w dość wymowny sposób, jakby zgadzał się z tym twierdzeniem tylko dla spokoju ducha i bo wyglądała, jakby jej zależało. Po prawdzie to wydawała się mieć nieco drętwe poczucie humoru, ale może faktycznie wynikało to z sytuacji w jakiej się znajdowali. On reagował na stres w ten sposób, że wręcz palił się do akcji, a ona stawała ostrożna, czy zwyczajnie rzeczowa, chcąc od jak najlepszej strony podejść do tematu. Dla niego za dużo w tym było zmartwień.

- Dokładnie - chociaż mógł się z tym sprzeczać, bo według niego nie było potrzeba wiele, by dostać się do brygadzistów. Aurorzy to była natomiast zupełnie inna liga, ale jeśli miało jej to pomóc to nie mógł się z nią nie zgodzić. Szkoda tylko że jej aura drgała w nieco innym rytmie niż jej słowa.

- Nie bierz wszystkiego co mówię na poważnie, proszę. Nie chcę do ciebie gadać jak do kogoś, kim trzeba się przejmować - westchnął. - Ma kłopoty, ale da sobie radę. Przy wyjściu podamy informację dalej, ale możliwe że Victoria dostanie się do notatki szybciej - wyjaśnił, niby to cierpliwie, ale nie do końca mu się ta sytuacja podobała. To nie tak że Hestia była irytująca, ale Atreusowi zwyczajnie brakowało ogłady i podejścia do czegoś takiego. A może otaczał się innym typem ludzi i nie przywykł do tego, że niektórzy mogli się faktycznie martwić.

- Jesteś? - zapytał, przyglądając się jej bardzo uważnie, jakby węszył w tych słowach podstęp, albo jakby widział coś innego. Cokolwiek jednak pokazywała aura Hestii, zachowywał to w tym momencie dla siebie. - Wiesz, jest dokładnie tak jak powiedziałaś. Gdybyś się do tego nie nadawała, już dawno wyrzuciliby cię na zbity pysk - uśmiechnął się do niej promiennie. - Masz wszystkie narzędzia, żeby poradzić sobie w kryzysowej sytuacji, Ministerstwo o to zadbało, więc skoncentruj się na tym co umiesz i co jest twoją mocną stroną. Ja zajmę się resztą. Wdech i wydech, czy coś, bo jeśli faktycznie się tam wszystko pali, to mogą być ostatnie chwile świeżego powietrza - wkroczyli w okolice punktu teleportacyjnego, gdzie panował jeszcze większy chaos niż na prowadzących do niego korytarzach. Sylwetki w mundurach migały, niektórzy krzyczeli dyspozycje i właśnie do kogoś takiego Atreus zwrócił się w pierwszej kolejności.
- Aidan Parkinson jest na Horyzontalnej, prosił o wsparcie - rzucił do niewysokiego, szerokiego mężczyzny, który kiwnął głową.
- Przed chwilą ktoś się tam teleportował, musi im wystarczyć. Wy do niemagicznego - rzucił lakonicznie, natychmiast zwracając uwagę na pergamin, który trzymał w dłoniach, ale Bulstrode miał przecież jeszcze jedną sprawę do poruszenie.
- Julian Bletchley, dasz mi znać, jak się pojawi? - poprosił ładnie, acz znacząco spoglądając na brygadzistę. Ten przez moment zawahał się, marszcząc krzaczaste brwi.
- Jasne, Bulstrode, a teraz daj mi pracować.

- Zadowolona? - zapytał, klepiąc Hestię po plecach i kierując się w stronę przestrzeni teleportacyjnej.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#8
23.07.2025, 01:26  ✶  
– Już i tak nie biorę bardzo dużej ilości tego co mówisz na poważnie. Po prostu uznałam, że dzisiaj będziesz mówił tylko... – Zawahała się, bo w sumie teraz dotarło do niej, że jej reakcja mogła być rzeczywiście nie do końca przemyślana. – No dobra. Masz rację. Gdyby ktoś rzeczywiście umierał, to pewnie byłbyś bardziej przejęty.
I zapewne już biegłby kuzynowi Victorii na pomoc, a że tego nie robił to... No.
Ugh. Kryzysowe sytuację naprawdę pozbawiały ją poczucia humoru. Co chyba było dobra cechą nawet jeśli oznaczało to, że pewnie nigdy nie będzie tą fajną cool Brygadzistką, która rzuca żartem po tym, gdy zostanie trafiona jakimś zaklęciem.
Ale może to i lepiej. Ciężko żartować, kiedy zostało się trafionym jakimś zaklęciem.

Nie chcę do ciebie gadać jak do kogoś, kim trzeba się przejmować.

To trochę zabolało, bo przecież absolutnie nie musiał się nią przejmować, a ona zdecydowanie potrafiła sama o siebie zadbać. Nie powiedziała jednak tego już na głos, a po prostu ruszyła dalej za nim, próbując myśleć o czekającym na nich zadaniu. Wszystko byle ignorować ten nieprzyjemny głosik w jej głowie, który szeptał A co jeśli wszyscy wiedzą, że tak naprawdę się nie nadajesz? Co jeśli to twoja ostatnia szansa, aby się wykazać?

Dzisiaj musiało obyć się bez żadnych błędów z jej strony. Nie tylko dlatego, że musiała pokazać, że jest dobrą Brygadzistką, ale też aby nikogo nie zawieść. A zwłaszcza tych ktorzy potrzebowali jej pomocy.

I w sumie zrobiła to co powiedział jej potem Atreus. Postanowiła, że skoncentruje się na swoich mocnych stronach (czy to znaczy że te słabe były aż tak bardzo widoczne?), a w chwilach zwątpienia przypomni sobie, że z jakiegoś powodu tutaj była. I nikt jej nie wyrzucił. Jeszcze. Nikt na pewno jej nie wyrzuci, bo będzie dobrze. No poza tym, że w sumie to mogło umrzeć.

Nie wchodziła w słowo Atreusowi kiedy rozmawiał z niewysokim mężczyzna w mundurze, ale z ulgą przyjęła fakt, że Bulstrode nie zapomniał wspomnieć o jej ojcu.
– Tak. Dziękuję. Nie chcesz... Wiesz, jeśli chcesz aby ktoś dał znać twojej rodzinie gdzie jesteś, gdyby trafili do Ministerstwa, to jeszcze możemy o to poprosić. Nie zajmie nam to dużo czasu – powiedziała, ale nogi jednocześnie już ją niosły w stronę przestrzeni teleportacyjnej.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
23.07.2025, 02:16  ✶  
Atreus umiał być poważny, ale moment w którym nie do końca było wiadomo co się dzieje, zdecydowanie nie zaliczał się do tych, gdzie należało nieco wziąć się za siebie. Nigdy jednak nie należał do osób, które rzucały lekko żartem, kiedy oberwały - wtedy raczej był zwyczajnie zły, że w ogóle doszło do tego momentu gdzie przyszło mu oberwać. Śmianie się jednak z innych? O, to już prędzej. Niektórych to denerwowało, ale często też zwyczajnie rozładowywało sytuację, a Bulstrode momentami zwyczajnie mógł znieść tych wszystkich kolorów, które kłębiły się dookoła innych, przytłaczając ich i zwyczajnie męcząc.

Hestia nie musiała być w jego odczuciu cool. Nie mogła nawet, bo żaden brygadzista nie był w stanie sięgnąć po ten status. No, może Stanley swojego czasu, ale ten odrzucił ostatecznie wszystko to, co wiązało go z praworządnym życiem.

Postukał się w znaczący sposób palcem w skroń i uśmiechnął do niej.
- Nie trzeba - odrzucił jej jakże hojną propozycję. Gdyby chciał, to by to przecież zrobił, ale miał też fale i co ważniejsze, miał je też Orion. Mogli więc sprawnie wymieniać się informacjami, także w momencie gdyby któryś z nich wpadł na kogoś z rodziny. - Powinnaś rozważyć naukę fal, to wiele ułatwia - rzucił jeszcze w jej stronę, stając już na miejscu gdzie można było się sprawnie i bezpiecznie teleportować. - Gotowa? Niemagiczny Londyn raz - wyciągnął do niej rękę, gotowy teleportować ich w wyznaczone miejsce.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#10
29.07.2025, 15:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.07.2025, 15:54 przez Hestia Bletchley.)  
– Brzmi jakby rzeczywiście sporo ułatwiało – przyznała, rozważając przez chwilę tę kwestię. Nauka fal wcale nie brzmiała, aż tak źle, ale z drugiej strony powinna jeszcze nieco podciągnąć się z nauk przyrodniczych, zanim postanowi rozpocząć kursy aurorskie, a fale byłyby dodatkową rzeczą do nauki. Z drugiej strony może to zaimponowałoby Biurowi Aurorów? No i jak sam Atreus zauważył, mogłaby się teraz kontaktować z większą ilością Brygadzistów jak i zwykłych cywili, którzy również dysponowali tą zdolnościa.

Gotowa?

Gotowość w tej sytuacji była pojęciem bardzo względnym. Czuła się gotowa w tym sensie, że wiedziała że musi teraz odłożyć na bok większość zmartwień i po prostu działać. Była też gotowa pod takim względem, że jej szkolenie i praca przygotowały ją do działania w takich warunkach, nawet jeśli nigdy nie miała doczynienia z tak wielkim kryzysem. Więc chyba było gotowa nie? Może się stresowała, może martwiła o rodzinę, może obawiała się, że to nie będzie prosty pożar, ale... Jakoś musiała przeżyć tę noc. I to najlepiej jak tylko potrafiła.
— Tak, gotowa – skinęła głową i chwyciła rękę Atreusa, aby teleportować się do Niemagicznego Londynu, pozostawiając za sobą chaos w Ministerstwie na rzecz... No cóż, jeszcze większego chaosu.
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (1698), Hestia Bletchley (1549)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa