16.03.2025, 16:37 ✶
Mówi się, że licho nie śpi. Licho tylko drzemie.
Ale tak małe liszka takie jak ona, nawet nie drzemały. Czasami tylko, gdy dorośli przykrywali ją kolorowym kocem, zamykała oczy i lubiła sobie wyobrażać, że śpi. Szybko się jednak nudziła , bo ileż można tak leżeć bez ruchu patrząc w ciemność. Niedawno odkryła, że koc nie był jedną, wielką płachtą jak myślała z początku, ale miał wiele pojedynczych nitek, które można było z niego wyciągnąć. To zajmowało jej uwagę przez chwilę.
Dzisiaj przykryli ją innym kocem. Miał dużo kolorów i wielkiego żółtego misia w czerwonym kubraczku. Trzymał w łapce czerwony balonik. Też kiedyś dostała taki balonik, ale wypuściła go z ręki i poleciał wysoko do nieba. Troszkę było jej wtedy smutno. Następny już przywiązali jej do palca i nigdzie nie uciekł. Z niego (misia, nie balonika) nie dało się wyciągnąć nitek, ale miś uśmiechał się do niej, a ona uśmiechnęła się do misia.
Zmarszczyła lekko brwi próbując sobie przypomnieć jak miś ma na imię. Nie wiedziała. Znaczy wiedziała, ale akurat teraz nie wiedziała. Spojrzała na swoją lalkę, która leżała obok niej na poduszce. Nazywała się Maria Antonina i wyglądała jakby też nie wiedziała. No bo jak mogłaby wiedzieć skoro nie miała głowy, prawda? A skoro ona nie wiedziała, Maria Antonina też nie wiedziała, no to pewnie któryś z dorosłych będzie wiedział. Ale nie takich, co pożerali małe ghoulki, tylko tych takich innych - milszych. Dorośli zawsze wiedzieli dużo rzeczy.
Wygrzebała się w końcu, zostawiając w swoim małym łóżku i lalkę i koc. To była samotna eksploracja. Trochę jak w tej książce o panu, który chciał okrążyć cały świat w 80 dni. Frida co prawda nie wiedziała ile to jest 80 dni, ale mama powiedziała, że dużo. Chyba, że chodziło o taką podróż - wtedy to mało. Więc ona już kompletnie nie wiedziała czy dużo czy mało. Pan z książki podróżował przez pustynie i dżunglę i kolorowe miasta i nawet wielkie oceany, ale pan był bardzo duży, a ona bardzo mała - więc jej wyprawa też była bardzo mała.
Zanim jednak wyszła ze swojego pokoiku w małym schowku pod schodami, wzięła z półki z książkami właśnie tą o misiu w czerwonym kubraczku. Tata przyniósł ją któregoś dnia razem z kilkoma książeczkami do kolorowania. Musiała uważać, żeby się nie pomylić, po której książeczce kolorowała, bo jak się pomyliła to mama była zła! I bardzo długo mówiła, że tak nie można, ale przecież Frida wiedziała, że nie można. Tylko czasem się myliła.
Przesunęła paluszkami po okładce. W ciemności ciężko było rozczytać poszczególne literki, więc sięgnęła po palącą się cały czas jasnym, magicznym płomyczkiem, lampkę oliwną stojącą przy łóżku. Pamiętała co mówiła mama - zawsze trzymać za metalowe uszko, nigdy za szkło. I nie dotykać płomyczka, bo go to boli. Nie wiedziała do końca co to znaczy, ale płomyczek był miły i dawał jej światło, toteż nie chciała żeby nagle go coś “bolało”, bo jeszcze ucieknie! I co wtedy? Wrócą potwory, które tata tak dzielnie wygonił spod jej łóżka.
Przysunęła lampkę bliżej książki.
W. Tak jak pieski robiły “woof woof”. Potem było i. n. n. znowu i. A na koniec e.
Skrzywiła się delikatnie. Czytanie było męczące. Jakim cudem dorośli robili to cały czas? Czasami podejrzewała, że oszukują. Tylko coś sobie wymyślają i oglądają obrazki. Gorzej, że niektóre z ich książek w ogóle nie miały obrazków. Nawet na okładkach! Wiedziała to, bo sama sprawdziła. Mama miała bardzo dużo książek w których były same cyferki i literki. Żadnych obrazków.
Właśnie. Wyprawa.
Uzbrojona w książkę w jednej ręce i lampkę w drugiej, wyruszyła dzielnie na poszukiwanie jakiegoś dorosłego. Mama byłaby idealna, ale Frida widziała jak wychodziła z nie-mamą, tą która potrafiła tak śmiesznie zmieniać wygląd. Mogła iść na strych - tata tam często był i malował. Była też ta druga nie-mama, która spała w jednym łóżku z tatą, co Frida uważała za szalenie niesprawiedliwe. A potem zrobiło jej się smutno, że druga nie-mama nie miała swojego własnego łóżka i kocyka z misiem. Może gdyby nie-mama była tak mała jak Frida, to Frida mogłaby jej oddać swoje łóżko. Ale nie-mama nie zmieściłaby się w jej pokoiku pod schodami i musiała spać z tatą. Nawet jeśli ten czasami tak zabawnie chrapał. Albo ten stary nie-tata, który tak strasznie dużo mówił. Tylko że zjadła mu ostatnio wszystkie świerszcze z woreczka i wcale się nie przyznała! Co jeśli jakiś śmiesznie zagra w jej brzuchu i nie-tata się dowie?
Pokręciła sama do siebie głową, ruszając dzielnie przed siebie.
wiadomość pozafabularna
Bard by Baldwin Malfoy