- Kocham cię - powiedziała cicho, oplatając go rękami. Przytuliła się do Tristana mocno, tak mocno jakby bała się, że zaraz rozpłynie się w powietrzu i zmieni w strugę dymu. - Czy to znaczy, że jak umrzesz to po śmierci będziesz mnie nawiedzał?
Zapytała ze śmiechem, chociaż... To nie było aż takie głupie pytanie. Odsunęła się lekko od mężczyzny, a kolejne mrugnięcie przegoniło łzy, zebrane w jej oczach. Jedna z wiewiórek podeszła do Tristana i zaczęła obwąchiwać mu but.
- Bo mam taką historię, w której uczestniczyłam latem, wiesz? Z Brenną - powiedziała z lekkim, nieco rozmarzonym uśmiechem. Sama marzyła o takiej miłości, jaką miała dwójka duchów. I ją w końcu znalazła.