• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn Chinatown [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent

[28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent
Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#1
01.03.2024, 20:17  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.03.2024, 22:37 przez Eutierria.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono w Piszę, więc jestem, Guinevere McGonagall.

Obecność Guinevere należało wykorzystać. Groźba? Dziwactwo? Zwykłe tworzenie pretekstów! Mogło się wydawać dziwnym, że mimo tyloletniej styczności z Londynem Laurent wcale go nie znał. Poznał jego pojedyncze zakamarki - miał chociażby jedną kawiarenkę nad Tamizą, z której był wspaniały widok na ikoniczny most tego miasta i czasami zdarzało mu się tam zabłądzić, ale od dłuższego czasu bardzo rzadko. Tak jak w ogóle bardzo rzadko pojawiał się poza magicznymi dzielnicami. Miasta go nie ciągnęły, nie miały pociągu, który szarpałby go w potrzebie zagłębienia się w jego tajemnice. To, że takich nie było, nie znaczyło, że mogły się nie pojawić, albo nie było przypadków, gdzie rzeczywiście dał się zaciągnąć to tu, to tam... Laurent nie był nigdy blisko z mugolakami ani mugolami. Nie, jego kontakty zazwyczaj trzymały się w świecie czystej krwi, półkrwi ewentualnie, a i tak bliskie jego grono to byli raczej czystokrwiści. Nie dlatego, że tak sobie dobierał znajomości, selekcjonował ludzi, a tych o krwi brudnej wyrzucał. Miał nadzieję, że Guinevere mu uwierzyła, kiedy wtedy rozmawiali w jej kuchni i że nie musiał tego powtarzać, zapewniać ją w tym... nawet jeśli wykazywał pewne obawy przed światem mugoli i trochę podchodził do nich jak do dzikich zwierząt. To wynikało nie z tego, że patrzył na nie jako "istoty mniej ludzkie", tylko dlatego, że ze swoją technologią stanowili zbiór niewiadomych i niepewnych. Dlatego, że nie znał ich świata, że nadmiar samochodów, że ich styl bycia, ich krótkie życie, wrażliwość na choroby... wszystko to sprawiało, że wydawali się jak porcelana w obliczu czarodziei, którzy mogliby ich... rozplaszczyć jednym machnięciem różdżki. A jednak Voldemort tego nie robił. Czemu..? Skoro chciał stworzyć świat tylko dla czarodziei - co sprawiało, że zwlekał, skoro uważał ludzi za takie... robaki wręcz? O ile nie sprowadzał ich niżej. Umówienie się więc na to, żeby zwiedzić Chinatown, jedną z ładniejszych uliczek londyńskich (przynajmniej zdaniem Laurenta, bo zadbaną, bo kolorową, łączącą Anglię z orientem) wydawało się idealnym pomysłem. Pretekst nie do tego, żeby z samą Guinevere się spotkać (do tego też, nie tylko!), ale do tego, żeby samemu zobaczyć coś, co usłyszał, że ponoć było bardzo ładnym elementem ich starego, pięknego miasta. Pięknego... cóż, Laurent nidgy nie był fanem miast. Zabudowań. Bruku pod nogami i murów zatrzymujących wodę i parujących, nagrzewanych latem przez słońce.

Nawet nie wiedział, w co miał się ubrać. Nie chodziło o spotkanie z Ginny - po prostu jak powinien się ubrać tam, do wyjścia? Odwiedzał Bigsbyego czasami, ale on nie mieszkał w Londynie, poza nim, poza tym nie plątał się przez to po mieście wśród tłumów mugoli, więc... tak, może po prostu najlepiej będzie postawić na całkowitą prostotę, bo lepiej było się nijak nie wyróżniać z tłumu... cooo było kompletnie niemożliwe w przypadku, kiedy stanął w białej koszuli i beżowych, prasowanych w kant spodniach, z perłą w uchu, pierścionkiem jednym, drugim, szlachetnym kamieniem na złotym łańcuszku tuż przy Guinevere - Hibiskusa, który przyniósł ze sobą całe piękno Egiptu do tego smutnego, deszczowego kraju. Nie, nie mieli szans się nie wyróżniać, Laurent jednak tego zupełnie nie widział. Zobaczył to dopiero, kiedy już w niemagicznym Londynie się znaleźli, a on czuł się bardzo nieswojo z myślą, że nie będzie mógł sięgnąć po różdżkę, gdyby cokolwiek się wydarzyło. Nie to, że złego - wystarczył czysty przypadek tego, że z kałuży pryśnie na ciebie woda. Odruchem jest sięgnięcie po różdżkę, żeby się wyczyścić - i to było zgubne. Odruch. Przyciągali spojrzenia osób, kiedy szli ulicą i tak jak to nigdy nie sprawiało, żeby Laurent czuł się jakkolwiek źle, tak teraz mimo, że jego ego było łechtane, że gdyby miał pawi ogon to byłby on teraz w pełni rozwinięty, by zaprezentować każde piórko, żeby olśnić jeszcze bardziej, tak mimo to czuł się odrobinkę nie na miejscu. Odrobinkę. Ciekawość potrafiła jednak wygrać z każdym przeczuciem.

- Nie boisz się wędrować ze mną w takie nieznane tereny przy ostatnim pechu, jaki za mną kroczy? - Zażartował z tego, nie był sam czarnowidzem, nie wierzył (nie chciał uwierzyć), że to naprawdę ciążyło nad nim jakieś FATUM. Odmawiał takiej wiary. - Mam nadzieję, że moja intuicja w terenie miejskim jest równie sprawna jak intuicja poruszenia się po leśnej dżungli, inaczej już pięć razy źle skręciliśmy. - Uśmiechnął się. - Swoją drogą lubisz sztukę? Zwróciłaś uwagę na to muzeum sztuki, koło którego przechodziliśmy? Wyglądało przepięknie z zewnątrz, prawdziwy zabytek czasów...



○ • ○
his voice could calm the oceans.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Laurent Prewett (3682), Guinevere McGonagall (3216)




Wiadomości w tym wątku
[28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Laurent Prewett - 01.03.2024, 20:17
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Guinevere McGonagall - 02.03.2024, 22:03
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Laurent Prewett - 03.03.2024, 21:08
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Guinevere McGonagall - 04.03.2024, 22:13
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Laurent Prewett - 05.03.2024, 19:30
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Guinevere McGonagall - 08.03.2024, 00:49
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Laurent Prewett - 08.03.2024, 14:38
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Guinevere McGonagall - 10.03.2024, 23:16
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Laurent Prewett - 12.03.2024, 01:34
RE: [28.07.1972] Skrzypce i atrament | Guinevere & Laurent - przez Guinevere McGonagall - 14.03.2024, 09:30

  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa