07.12.2024, 11:26 ✶
Jasne ślepia wyłapały wzrok kuzyna, gdy ten zaczął ją podliczać. Parsknęła śmiechem widocznie rozbawiona, kręcąc delikatnie głową. I ty pani to widzisz i nie grzmisz?
-Chyba powinnam Ci upleść bransoletkę ochronną od złych inwestycji, wiesz? - podjęła z kocim uśmiechem, wlepiając w niego jasne ślepia. Czy by pomogła? Ten jeden raz nie była pewna. Do najbardziej cnotliwych jej kuzyn nie należał, lubił przyciągać kobiecy wzrok - chociaż wiele z nich nie zasługiwało na jego uwagę. Nawet tę krótkoterminową.
Nie przeszkadzało to jednak tym biednym pudernicom wdzięczyć się, snując naiwne plany na temat przyszłości.
Ale czy wyglądał jak nadzieja na lepsze życie? Dla niektórych pewnie tak. Chociaż za uszami miał pewnie tyle, że o spokojne ognisko domowe istniałoby jedynie w ich marnych wizualizacjach.
Zabijał czas. Jej myśli przystanęły zawieszone nad ów zdaniem. Jak wiele musiał go mieć? A co gdyby mu powiedziała, że jutra nie będzie? Czy wtedy też trwoniłby go w towarzystwie nizin społecznych, racząc się pewnego rodzaju wyższością?
-Tylko z uprzejmości, kuzynie? - przechyliła delikatnie głowę w bok, lustrując go dokładnie spojrzeniem. Zaśmiała się krótko, odgaszając papierosa - Powiedzmy, że Ci wierzę - dodała.
Zerknęła krótko w kierunku barmanki, wysłuchując wiązanki na temat możliwych schorzeń i pasożytów. Cóż, jej kuzyn znacznie lepiej się orientował w tej dziedzinie, toteż z chęcią wsłuchiwała się w ton jego głosu. Lubiła jego głos, był przyjemny.
-hyym? Butelkę, powiadasz? - podjęła pomrukiem - Myślisz, że dasz radę? - szelmowski uśmiech kolejny raz rozświetlił jej lica, a psotne oczy zdawały się podjudzać do wyzwania, które sam przed sobą postawił.
Barmanka może nie była jakimś wybitnym trofeum, które można by ustawić na półce jako osiągnięcie, a jednak brzmiało to jak dobra zabawa. W dodatku był to jasny sygnał, że ten wieczór spędzą w swoim towarzystwie, co blondynce odpowiadało. Był miłą odskocznią od rutyny, która szczypała nieprzyjemnie w oczy.
Spoważniałaś czy mi się zdaje? - na to pytanie uśmiech na jej ustach zdawał się poszerzyć. Oj kusił, a ona bardzo starała się bić z komentarzem, który był aż zbyt spójny z jej paskudnym i bezpośrednim charakterem.
-Czy po dżentelmeńsku mnie pytasz czy urosły mi cycki? - prychnęła z rozbawieniem - może - przyznała z głupim uśmiechem, odgarniając kosmyki za ucho.
Sięgnęła po papierosa, którego odpaliła. Kiedy ostatni raz się widzieli? Czy od tamtej pory spoważniała? wydoroślała? W sumie, może...
-Nikt z nas nie ucieknie przed przemijaniem... Niewinność przemienia się w piękno, a to z czasem w szlachetność, aż zostanie tylko szkarada... gdy wybije ostatnia godzina, ty wydasz ostatni dech, poślesz ostatnie spojrzenie... A twoje ciało z wolna podda się przemijaniu... wypełznął robaki... - dodała, sięgając do kieszonki, z której wydobyła mały przedmiot, który zaczęła obracać w dłoni - Niedaleko jest las wisielców, byłeś tam kiedyś?
-Chyba powinnam Ci upleść bransoletkę ochronną od złych inwestycji, wiesz? - podjęła z kocim uśmiechem, wlepiając w niego jasne ślepia. Czy by pomogła? Ten jeden raz nie była pewna. Do najbardziej cnotliwych jej kuzyn nie należał, lubił przyciągać kobiecy wzrok - chociaż wiele z nich nie zasługiwało na jego uwagę. Nawet tę krótkoterminową.
Nie przeszkadzało to jednak tym biednym pudernicom wdzięczyć się, snując naiwne plany na temat przyszłości.
Ale czy wyglądał jak nadzieja na lepsze życie? Dla niektórych pewnie tak. Chociaż za uszami miał pewnie tyle, że o spokojne ognisko domowe istniałoby jedynie w ich marnych wizualizacjach.
Zabijał czas. Jej myśli przystanęły zawieszone nad ów zdaniem. Jak wiele musiał go mieć? A co gdyby mu powiedziała, że jutra nie będzie? Czy wtedy też trwoniłby go w towarzystwie nizin społecznych, racząc się pewnego rodzaju wyższością?
-Tylko z uprzejmości, kuzynie? - przechyliła delikatnie głowę w bok, lustrując go dokładnie spojrzeniem. Zaśmiała się krótko, odgaszając papierosa - Powiedzmy, że Ci wierzę - dodała.
Zerknęła krótko w kierunku barmanki, wysłuchując wiązanki na temat możliwych schorzeń i pasożytów. Cóż, jej kuzyn znacznie lepiej się orientował w tej dziedzinie, toteż z chęcią wsłuchiwała się w ton jego głosu. Lubiła jego głos, był przyjemny.
-hyym? Butelkę, powiadasz? - podjęła pomrukiem - Myślisz, że dasz radę? - szelmowski uśmiech kolejny raz rozświetlił jej lica, a psotne oczy zdawały się podjudzać do wyzwania, które sam przed sobą postawił.
Barmanka może nie była jakimś wybitnym trofeum, które można by ustawić na półce jako osiągnięcie, a jednak brzmiało to jak dobra zabawa. W dodatku był to jasny sygnał, że ten wieczór spędzą w swoim towarzystwie, co blondynce odpowiadało. Był miłą odskocznią od rutyny, która szczypała nieprzyjemnie w oczy.
Spoważniałaś czy mi się zdaje? - na to pytanie uśmiech na jej ustach zdawał się poszerzyć. Oj kusił, a ona bardzo starała się bić z komentarzem, który był aż zbyt spójny z jej paskudnym i bezpośrednim charakterem.
-Czy po dżentelmeńsku mnie pytasz czy urosły mi cycki? - prychnęła z rozbawieniem - może - przyznała z głupim uśmiechem, odgarniając kosmyki za ucho.
Sięgnęła po papierosa, którego odpaliła. Kiedy ostatni raz się widzieli? Czy od tamtej pory spoważniała? wydoroślała? W sumie, może...
-Nikt z nas nie ucieknie przed przemijaniem... Niewinność przemienia się w piękno, a to z czasem w szlachetność, aż zostanie tylko szkarada... gdy wybije ostatnia godzina, ty wydasz ostatni dech, poślesz ostatnie spojrzenie... A twoje ciało z wolna podda się przemijaniu... wypełznął robaki... - dodała, sięgając do kieszonki, z której wydobyła mały przedmiot, który zaczęła obracać w dłoni - Niedaleko jest las wisielców, byłeś tam kiedyś?