Atreus trochę za bardzo się chyba wczuł w fakt, że udało mu się wreszcie wejść w posiadanie tajemniczej paczki, bo nawet nie zauważył kiedy Maeve, to znaczy Raynor, postanowił spluć mu w twarz. Obrzydliwe, ale o dziwo, nie aż tak bardzo rażące, jak z pewnym zaskoczeniem uznał Bulstrode. Chyba wytarcie twarzą Savaga kontuaru tego obskurnego sklepiku, jakoś spuściło z aurora nieco pary, a przez to nie rzucił się natychmiast by wybić mężczyźnie wszystkie zęby, a zamiast tego zaczął wycierać rękawem krew zmieszaną ze śliną.
Zastanawiał się, co właściwie powinien zrobić. Rozmazanie gnoja na ścianie nie wchodziło w grę z tego prostego powodu, że Atreus był na służbie i nie było aż tak dużo rzeczy, na które mógł sobie pozwolić. Lekkie przemeblowanie twarzy to jedno, ale w momencie kiedy podejrzany przestawał być do samego siebie podobny, problemy zaczynały narastać. Co mógł jednak zrobić, to skończyć tę dziecinadę i wyciągnąć różdżkę - przykleić gagatka do ściany, albo w ogóle z miejsca odstawić go do aresztu, żeby mieć spokój na resztę wieczoru.
Coś w tym kurwa było, że rewelacji o Edgu absolutnie nie spodziewał się usłyszeć. Cyrk interesował go tyle co zeszłoroczny śnieg, a przypadkowe plakaty rozwieszane po Pokątnej omijały go jakoś konsekwentnie, ale mimo tego w jego świadomości istniał jakiś cień pojęcia tego, o kim mówiła Maeve. W końcu o obitej w Little Hangleton twarzy ciężko było zapomnieć, szczególnie że tam go na moment znokautował i zastanawiał się, czy jeszcze wróci do życia. Nastąpiła więc krótka pauza, podczas której Bulstrode zmarszył brwi w konsternacji, przypatrując się zakrwawionej twarzy Reynora.
- Rozumiem, że dowiedziałeś się o tym jak ci lizał stopy czy może... - nie dokończył, a złośliwy uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, ustępując zdziwieniu, bo prędzej spodziewał się ciosu w twarzy, niż próby zwalenia z nóg. Element zaskoczenia był trafiony, bo auror runął na parkiet, ale szybko przystąpił do kontrataku, chcąc Sravaga walnąć pod kolanem i jego również sprowadzić na ziemię.
Co mu się z resztą udało. Savage rąbnął o podłogę, pozwalając Atreusowi na dopadnięcie do niego i złapanie za fraki - oboje przez dłuższą chwilę zwyczajnie kotłowali się, to siłując to obijając się pięściami, w jakiejś rozpaczliwej próbie dojścia do porozumienia, kto pierwszy wstanie z podłogi a przez to - stanie się zwycięzcą całego starcia.
kto wygrał starcie, Atreus czy Savage?
bardzo mnie ta Mewka rąbnęła?
Chang podniosła się na nogi pierwsza, najwyraźniej usatysfakcjonowana takim obrotem spraw, a przynajmniej tym że mogła wreszcie poczuć się górą. Atreus nie był medykiem i nie wiedział w co rąbnęła, ale bolało jak skurwysyn, skutecznie uniemożliwiając mu przez moment zebranie się na nogi. Moment, który pozwoli Savage'owi złapać wreszcie paczkę i opuścić lokal, wybiegając na Podziemne Ścieżki. Bulstrode ruszył za nim, oczywiście, ale na całe swoje nieszczęście - nie miał bladego pojęcia o tym, jak poruszać się po terenie. Błąkał się więc po nich przez następnych parę godzin, zanim znalazł wyjście na Nokturn.
Zastanawiał się, co właściwie powinien zrobić. Rozmazanie gnoja na ścianie nie wchodziło w grę z tego prostego powodu, że Atreus był na służbie i nie było aż tak dużo rzeczy, na które mógł sobie pozwolić. Lekkie przemeblowanie twarzy to jedno, ale w momencie kiedy podejrzany przestawał być do samego siebie podobny, problemy zaczynały narastać. Co mógł jednak zrobić, to skończyć tę dziecinadę i wyciągnąć różdżkę - przykleić gagatka do ściany, albo w ogóle z miejsca odstawić go do aresztu, żeby mieć spokój na resztę wieczoru.
Coś w tym kurwa było, że rewelacji o Edgu absolutnie nie spodziewał się usłyszeć. Cyrk interesował go tyle co zeszłoroczny śnieg, a przypadkowe plakaty rozwieszane po Pokątnej omijały go jakoś konsekwentnie, ale mimo tego w jego świadomości istniał jakiś cień pojęcia tego, o kim mówiła Maeve. W końcu o obitej w Little Hangleton twarzy ciężko było zapomnieć, szczególnie że tam go na moment znokautował i zastanawiał się, czy jeszcze wróci do życia. Nastąpiła więc krótka pauza, podczas której Bulstrode zmarszył brwi w konsternacji, przypatrując się zakrwawionej twarzy Reynora.
- Rozumiem, że dowiedziałeś się o tym jak ci lizał stopy czy może... - nie dokończył, a złośliwy uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, ustępując zdziwieniu, bo prędzej spodziewał się ciosu w twarzy, niż próby zwalenia z nóg. Element zaskoczenia był trafiony, bo auror runął na parkiet, ale szybko przystąpił do kontrataku, chcąc Sravaga walnąć pod kolanem i jego również sprowadzić na ziemię.
Rzut Z 1d100 - 91
Sukces!
Sukces!
Rzut Z 1d100 - 21
Akcja nieudana
Akcja nieudana
Co mu się z resztą udało. Savage rąbnął o podłogę, pozwalając Atreusowi na dopadnięcie do niego i złapanie za fraki - oboje przez dłuższą chwilę zwyczajnie kotłowali się, to siłując to obijając się pięściami, w jakiejś rozpaczliwej próbie dojścia do porozumienia, kto pierwszy wstanie z podłogi a przez to - stanie się zwycięzcą całego starcia.
kto wygrał starcie, Atreus czy Savage?
Rzut 1d2 - 2
bardzo mnie ta Mewka rąbnęła?
Rzut 1d100 - 4
Chang podniosła się na nogi pierwsza, najwyraźniej usatysfakcjonowana takim obrotem spraw, a przynajmniej tym że mogła wreszcie poczuć się górą. Atreus nie był medykiem i nie wiedział w co rąbnęła, ale bolało jak skurwysyn, skutecznie uniemożliwiając mu przez moment zebranie się na nogi. Moment, który pozwoli Savage'owi złapać wreszcie paczkę i opuścić lokal, wybiegając na Podziemne Ścieżki. Bulstrode ruszył za nim, oczywiście, ale na całe swoje nieszczęście - nie miał bladego pojęcia o tym, jak poruszać się po terenie. Błąkał się więc po nich przez następnych parę godzin, zanim znalazł wyjście na Nokturn.
Koniec sesji