31.03.2025, 21:59 ✶
– Jej pyszności! – rozpromieniła się i "dostukała" siebie bliżej stolika. Lepiej, gdy się nie odzywała i nie ruszała, to było pewne. Choć na dwóch imprezach w sezonie pojawiała się również - często nierozpoznana, ze względu na zakrycie blizny i czystokrwiste towarzystwo, to jednak zdecydowanie swobodniej czuła się w tenisówkach i wyliniałych jeansach.
Napakowała sobie twarz ciastkiem i opadła na krzesło, zsuwając momentalnie pantofle ze stóp.
– Umphf... niebo w...mmm.... doskonałe och... – postękała trochę, bo... no cóż, zapomniała jeść cokolwiek w ciągu dnia i teraz te ciastka jakie to było wybitne doświadczenie. Zaraz potem palcami ścierając sobie krem z buzi i oblizując go zachłannie zaśmiała się lekko, przepraszająco. – To nie jest tak, że ja pracuje dla Ministerstwa. To nie jest tak, że ja pracuje ej. Jestem na zwolnieniu, bo jada jada stresory, a błagam Cię, przy biurku dostanę pierdolca. – Nie trzeba było znać Miles długo, żeby wiedzieć, że była to prawda. Wbrew może własnym ambicjom i oczekiwaniom policyjnej rodziny, najlepiej czuła się jako krawężnik na patrolu. Dobra fucha. Interesująca. Przestępcy jak znicze na meczu. Wiatr we włosach, gadanko sranko, i do domu. A raporty? Tabelki? Kurwa mać.
– No i teraz to w sumie jest tak, ze porządkuje jakieś rzeczy, nie wiem to niby jest biurowa robota ale nie jest. Mam coś dostarczyć Morfinie. Coś zapisać. Umówić na spotkanie. Coś kupić. Znaczy on to opisywał bardziej eee rozwlekle i kwieciście ale wiesz jak ja słucham kurwa wytycznych. Jednym uchem. – pobimbała głową na boki aż zalśniły w świetle kuchennym przyduże kolczyki podkreślające szczupłą, łabędzią szyję. – No w każdym razie pożarliśmy się dzisiaj, powyzywał mnie od kurew i wyjebał czymś że jeszcze mnie nauczy ogłady czy coś. I że mam dorosnąć. Dobrze, że był tam też ten drugi dziadek Selwyn, bo bym pół sklepu wyjebała w pizdu. – Sięgnęła po drugiego ptysia bogowie jakie to było kurwa zajebiste. Dobrze jednak było mieć w swoich szeregach cukiernika. Nora wiedziała co dobre.
– Powiedz mi Brenka, bo ja do końca w końcu tego nie ogarnęłam ostatnio. Na czym stanęło z Bazyliszkiem? Ja mam go wybadać, nie mam? Znamy go tyle lat w sumie... wiem, że czyściuch, ale Ty też jesteś czyściuchem i mnie jakoś znosisz. Wiesz, że w ogóle jego siostra robi w mugolskim modelingu? – zapytała, po czym wetknęła sobie całe ciastko w twarz i stała się na moment Milesowym chomikiem. Z dużymi kolczykami. I ładną fryzurą.
Napakowała sobie twarz ciastkiem i opadła na krzesło, zsuwając momentalnie pantofle ze stóp.
– Umphf... niebo w...mmm.... doskonałe och... – postękała trochę, bo... no cóż, zapomniała jeść cokolwiek w ciągu dnia i teraz te ciastka jakie to było wybitne doświadczenie. Zaraz potem palcami ścierając sobie krem z buzi i oblizując go zachłannie zaśmiała się lekko, przepraszająco. – To nie jest tak, że ja pracuje dla Ministerstwa. To nie jest tak, że ja pracuje ej. Jestem na zwolnieniu, bo jada jada stresory, a błagam Cię, przy biurku dostanę pierdolca. – Nie trzeba było znać Miles długo, żeby wiedzieć, że była to prawda. Wbrew może własnym ambicjom i oczekiwaniom policyjnej rodziny, najlepiej czuła się jako krawężnik na patrolu. Dobra fucha. Interesująca. Przestępcy jak znicze na meczu. Wiatr we włosach, gadanko sranko, i do domu. A raporty? Tabelki? Kurwa mać.
– No i teraz to w sumie jest tak, ze porządkuje jakieś rzeczy, nie wiem to niby jest biurowa robota ale nie jest. Mam coś dostarczyć Morfinie. Coś zapisać. Umówić na spotkanie. Coś kupić. Znaczy on to opisywał bardziej eee rozwlekle i kwieciście ale wiesz jak ja słucham kurwa wytycznych. Jednym uchem. – pobimbała głową na boki aż zalśniły w świetle kuchennym przyduże kolczyki podkreślające szczupłą, łabędzią szyję. – No w każdym razie pożarliśmy się dzisiaj, powyzywał mnie od kurew i wyjebał czymś że jeszcze mnie nauczy ogłady czy coś. I że mam dorosnąć. Dobrze, że był tam też ten drugi dziadek Selwyn, bo bym pół sklepu wyjebała w pizdu. – Sięgnęła po drugiego ptysia bogowie jakie to było kurwa zajebiste. Dobrze jednak było mieć w swoich szeregach cukiernika. Nora wiedziała co dobre.
– Powiedz mi Brenka, bo ja do końca w końcu tego nie ogarnęłam ostatnio. Na czym stanęło z Bazyliszkiem? Ja mam go wybadać, nie mam? Znamy go tyle lat w sumie... wiem, że czyściuch, ale Ty też jesteś czyściuchem i mnie jakoś znosisz. Wiesz, że w ogóle jego siostra robi w mugolskim modelingu? – zapytała, po czym wetknęła sobie całe ciastko w twarz i stała się na moment Milesowym chomikiem. Z dużymi kolczykami. I ładną fryzurą.