24.05.2025, 21:40 ✶
– Wiem – odpowiedział, gdy Woody prychnął na jego słowa, udając że wziął jego komplement za jak najbardziej prawdziwy i wcale nie złośliwy. Zaraz potem sam pokręcił głową w bliźniaczym geście co przyjaciel. – Mój drogi, ja zawsze nazywał rzeczy po imieniu. Po prostu świadomie dobieram ich nazewnictwo i określenia tak, aby w danym momencie, jak najlepiej odzwierciedlały słuszną dla mnie sprawę.
Woody mógł gadać, że złego diabli nie brali, ale prawda była taka, że Jonathan deportował się tutaj w naprawdę dużym niepokoju i naprawdę, ale to naprawdę cieszył się z tego prostego faktu, że jego przyjaciel dalej żył.
Kiedy jednak usłyszał słowa nie tak szybko i nie zrzygaj się przez krótką chwilę wpadł w panikę, że Woody, w ramach przykrywki, nakaże mu się jakoś przebrać i, bogowie niech mają go w swojej opiece, założyć coś jego szafy, ale szczęśliwie prawda była o wiele mniej makabryczna, nawet jesli obfitowała w smród grzyba i pleśni.
Rozejrzał się krytycznie po pomieszczeniu.
– Jeśli potrzebujesz krótkiego szkolenia z zarządzania i estetyki piwnic to bardzo chętnie przekieruje cię do... – Anthony'ego. Chciał powiedzieć Anthony'ego, ale przecież Anthony utracił przywilej powoływania się na niego w rozmowach z Woodym, nie ważne jak wspaniałej piwnicy był nie miał. W ogóle Shafiq ostatnio stracił wiele przywilejów i blasków w swoim życiu skoro postanowił trwać w tym idiotycznym fochu wymierzonym w samego Jonathana. Niech sobie siedzi w tej swojej piwnicy i patrzy na smoki sam. Tak samo w basenie. – Nie ważne. Po prostu pragnę uprzejmie zauważyć, że pleśń ostatnio była hitem dekoracji naściennych w erze kamienia łupanego.
Potem jednak skończył na tę chwilę ze złośliwościami i sam zabrał się do pracy, zaczynając przesuwać przedmioty, gdy przystanął na chwilę, aby zobaczyć jak Woody rzuca, a raczej nie rzuca odpowiednią barierę.
– Niewidzialna. Gustowna – rzucił, przesunął jeden z lżejszych szpargałów do ściany, a potem podszedł do drugiego Zakonnika i wyciągnął różdżkę. – Może jednak jakiś to zrobię.
Z tymi słowami sam sprobował rzucić zaklęcie, aby stworzyć dźwiękochłonną barierę na suficie.
Rzut na kształtowanie (III) na dźwiękochłonną barierę
Woody mógł gadać, że złego diabli nie brali, ale prawda była taka, że Jonathan deportował się tutaj w naprawdę dużym niepokoju i naprawdę, ale to naprawdę cieszył się z tego prostego faktu, że jego przyjaciel dalej żył.
Kiedy jednak usłyszał słowa nie tak szybko i nie zrzygaj się przez krótką chwilę wpadł w panikę, że Woody, w ramach przykrywki, nakaże mu się jakoś przebrać i, bogowie niech mają go w swojej opiece, założyć coś jego szafy, ale szczęśliwie prawda była o wiele mniej makabryczna, nawet jesli obfitowała w smród grzyba i pleśni.
Rozejrzał się krytycznie po pomieszczeniu.
– Jeśli potrzebujesz krótkiego szkolenia z zarządzania i estetyki piwnic to bardzo chętnie przekieruje cię do... – Anthony'ego. Chciał powiedzieć Anthony'ego, ale przecież Anthony utracił przywilej powoływania się na niego w rozmowach z Woodym, nie ważne jak wspaniałej piwnicy był nie miał. W ogóle Shafiq ostatnio stracił wiele przywilejów i blasków w swoim życiu skoro postanowił trwać w tym idiotycznym fochu wymierzonym w samego Jonathana. Niech sobie siedzi w tej swojej piwnicy i patrzy na smoki sam. Tak samo w basenie. – Nie ważne. Po prostu pragnę uprzejmie zauważyć, że pleśń ostatnio była hitem dekoracji naściennych w erze kamienia łupanego.
Potem jednak skończył na tę chwilę ze złośliwościami i sam zabrał się do pracy, zaczynając przesuwać przedmioty, gdy przystanął na chwilę, aby zobaczyć jak Woody rzuca, a raczej nie rzuca odpowiednią barierę.
– Niewidzialna. Gustowna – rzucił, przesunął jeden z lżejszych szpargałów do ściany, a potem podszedł do drugiego Zakonnika i wyciągnął różdżkę. – Może jednak jakiś to zrobię.
Z tymi słowami sam sprobował rzucić zaklęcie, aby stworzyć dźwiękochłonną barierę na suficie.
Rzut na kształtowanie (III) na dźwiękochłonną barierę
Rzut Z 1d100 - 99
Sukces!
Sukces!