06.06.2025, 16:33 ✶
W tym mogli się w sumie zgodzić - nocne zmiany były całkiem przyjemne, a późno godziny nadawały wszystkiego trochę innego, odrealnionego wręcz wymiaru. Późne siedzenie w biurze bywało nudne, ale z drugiej strony było spokojniej, brakowało temu nieznośnego brzęczenia nad głową sekretarek, które potrzebowały żeby coś podpisać, uzupełnić lub rozsyłały dalej dyspozycje. Bez dystrakcji dnia codziennego, łatwiej było się skoncentrować na detalach spraw, albo wniknąć w teren gdy była taka możliwość. Rysować natomiast, Atreus mógł co najwyżej penisy na raportach Victorii.
To nie tak, że Atreus nie szanował Hestii - do niej personalnie nic nie miał, szczególnie że darzył sympatią i zaufaniem jej ojca, zaprawionego w pracy aurora. Posiadał jednak trudną relację z kolorami, jakimi charakteryzował się jej mundur. Jej i każdego innego brygadzisty, więc gdyby miała do niego jakieś zastrzeżenia i to wyrażone na głos, najpewniej z grzecznym uśmiechem zakomunikowałby jej, że nie była wyjątkowa. Potrafił traktować pracowników BUMu przedmiotowo czy z wyższością, owszem, ale zawsze ocierało się to o jakichś chłodny profesjonalizm. Fasadę pod tytułem - wy róbcie swoją pracę, a ja będę robić swoją. Dodatkowo, ostatnimi czasy odstępował od tego typu zachowań, chyba trochę odrywany od tego sympatią do Brenny. A może zwyczajnie dorastał.
- Nie - rzucił krótko, przerzucając bezczelnie część szpargałów najpewniej tam, gdzie najbardziej sobie tego Victoria nie wyobrażała. - Parkinson się odzywał i mówił, że płonie Horyzontalna. Ale z tego co wiadomo, informacje o pożarach docierają z całego Londynu. Coś o popiele z nieba? - zastygł na chwilę, zastanawiając się co jeszcze udało się usłyszeć na korytarzu, kiedy tu szedł. W końcu jednak, po przerzuceniu paru kolejnych rzeczy, złapał za znalezione pióro i uniósł je, pokazując Hestii że tego właśnie szukał. - Powiedziałbym ci, że wszystko będzie dobrze, bo będzie, ale chwilowo musi wystarczyć ci formułka dla cywili, że Ministerstwo robi wszystko, co w swojej mocy. Inaczej nie wysyłaliby wszystkich, których mają pod ręką - mruknął i nawet jeśli w jego głosie pobrzmiewały jakieś próby bycia uspokajającym, to skoncentrował się już bardziej na skrobaniu piórem po kartce papieru.
To nie tak, że Atreus nie szanował Hestii - do niej personalnie nic nie miał, szczególnie że darzył sympatią i zaufaniem jej ojca, zaprawionego w pracy aurora. Posiadał jednak trudną relację z kolorami, jakimi charakteryzował się jej mundur. Jej i każdego innego brygadzisty, więc gdyby miała do niego jakieś zastrzeżenia i to wyrażone na głos, najpewniej z grzecznym uśmiechem zakomunikowałby jej, że nie była wyjątkowa. Potrafił traktować pracowników BUMu przedmiotowo czy z wyższością, owszem, ale zawsze ocierało się to o jakichś chłodny profesjonalizm. Fasadę pod tytułem - wy róbcie swoją pracę, a ja będę robić swoją. Dodatkowo, ostatnimi czasy odstępował od tego typu zachowań, chyba trochę odrywany od tego sympatią do Brenny. A może zwyczajnie dorastał.
- Nie - rzucił krótko, przerzucając bezczelnie część szpargałów najpewniej tam, gdzie najbardziej sobie tego Victoria nie wyobrażała. - Parkinson się odzywał i mówił, że płonie Horyzontalna. Ale z tego co wiadomo, informacje o pożarach docierają z całego Londynu. Coś o popiele z nieba? - zastygł na chwilę, zastanawiając się co jeszcze udało się usłyszeć na korytarzu, kiedy tu szedł. W końcu jednak, po przerzuceniu paru kolejnych rzeczy, złapał za znalezione pióro i uniósł je, pokazując Hestii że tego właśnie szukał. - Powiedziałbym ci, że wszystko będzie dobrze, bo będzie, ale chwilowo musi wystarczyć ci formułka dla cywili, że Ministerstwo robi wszystko, co w swojej mocy. Inaczej nie wysyłaliby wszystkich, których mają pod ręką - mruknął i nawet jeśli w jego głosie pobrzmiewały jakieś próby bycia uspokajającym, to skoncentrował się już bardziej na skrobaniu piórem po kartce papieru.