Rodolphus wyciągnął karty na stół i powiedział prosto - "jestem jaki jestem". Człowiekiem z uwielbieniem do przemocy.
- Ja już chyba sam też nie wiem... - dodał, kręcąc przecąco głową. Na co? Stanley nie był już nawet tego pewien. Może na to co robili, a może na to co wyprawiał Rodolphus? Nie miało to już najmniejszego znaczenia. Czas naglił i trzeba było dokończyć żywota ich przeciwników.
Borgin przez chwilę przyglądał się temu jak pierwsza ofiara po raz kolejny zanuża się w tańcu bólu i cierpienia.
- Mhm - wymruczał pod nosem - Już się robi - zakomunikował, a następnie skierował swoją różdżkę w kierunku drugiego funkcjonariusza.
Uniesienie dłoni wywołało grymas bólu na twarzy Vulturisa. Ta jednak była skryta maską i nie szło tego dostrzec, chociaż dało się usłyszeć lekki syk.
Avada na brygadzistę nr 2. Nekromancja
Sukces!
Krótka wiązka, która poszybowała w kierunku mężczyzny i już go nie było między nimi. Stanley spojrzał to na różdżkę, to na ofiarę. Nie wierzył. Taka moc... Nie wierzył, że jest w stanie dzierżyć coś takiego, coś tak niszczącego i odbierającego żywota.
- Zadowolony? - zapytał retorycznie, nie czekając na odpowiedź, wszak domyślał się tego uśmieszku pod maską Rodolphusa - Znikajmy - dodał, a następnie aportował się z tego miejsca. Wiedział, że Lestrange zrobi za chwilę to samo.
"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina
"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972