• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[08-09.09.1972] Smelling like a bonfire

[08-09.09.1972] Smelling like a bonfire
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#7
22.06.2025, 13:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.06.2025, 15:28 przez Thomas Figg.)  
-Dzięki, nie trzeba było - powiedział, ale przyjął od razu kawałek apaszki, która jak dal niego wyglądała dość gustownie. Ale też nigdy nie zwracała specjalnej uwagi na to w co się ubierał, zazwyczaj wybierał rzeczy praktyczne nad te ładne. Obwiązał sobie usta i nos, niczym bandyta z Dzikiego Zachodu i upewniwszy się, że materiał się nagle nie osunie od ruchu zwrócił spojrzenie ponownie na Pandorę.
- Wiedza to potęga - odpowiedział jedynie i przez dłuższą chwilę milczał nim popatrzył niebo zasnute dymem tak ,ze nie widać było gwiazd. Westchnął dość głośno. - To się na pewno rozniesie - dodał wracając do swojego skrawka pergaminu i notując kolejne numery domów, szczególnie te, których ogień się nie imał - skoro teraz były bezpieczne to potem mogą ze zdwojoną siłą zapłonąć? Nie był pewien.
Nie wyglądał na zbyt bardziej poruszonego niż wcześniej, od samego początku zakładał, że walka z tym żywiołem będzie nie tylko trudna, ale też i długa. Ale jeśli na raz nie objęło to całego Londynu to jeszcze mieli szansę na wygraną. A nawet jeśli nie, to budynek można odbudować, to ludzie byli nie do zastąpienia.
Krótka lecz żywiołowa tyrada Prewettówny przyciągnęła znowu jego wzrok. Dobrze rozumiał jej gniew stojący za tymi słowami, ale właśnie dlatego działali oni, postanowił nie zostawić komentarza, tylko zanotował kolejny numer domu, który wydawał się być cały czarny od sadzy.
Zadziwiające jak łatwo było to wszystko niszczyć, płomienie oganiają całe miasto, ba cały kraj z tego co słyszał. Zapatrzył się na dym, który zwiastował nie tylko niebezpieczeństwo ale i kolejną "ofiarę". Odbudują domy, postawią wszystko na nogach, ze zgliszczy wstanie jeszcze więcej, ładniejszych miejsc. Ale co z wspomnieniami? Czy to nie załamie ducha innych osób? Czy nie sprawią, że utracą na duchu walki? Nie, to niemożliwe, na pewno nie tych w Zakonie, ale czy faktycznie takie wydarzenie nie wstrząśnie ludźmi? Przecież o to chodzi Czarnemu Panu, żeby siać strach i panikę, wtedy nikt nie odważy się mu stanąć na drodze. Powiódł spojrzeniem na towarzyszącą mu Prewettównę, ona nie wydawała się przerażona, wręcz przeciwnie, jakby to jeszcze bardziej zagrzewało ją do walki. Pytanie tylko jak wiele osób będzie równie zmotywowanych i nie będzie obawia się konsekwencji? Wszystko stawało się coraz bardziej realne, że wcale nie zmierzają do wojny, która roztrzaska wszystko co znali w magicznym świecie. Oni zapierdalali do niej z przepaści, bez możliwości zatrzymania się. Zupełnie jak on kiedyś z wieży, ale teraz nie będzie happy endu. Ktoś musiałby do tego zabić Voldemorta... Aż na chwilę oczy zalśniły mu czystą czernią, jakby właśnie do tego zmierzał.
- Sami wszystkich nie uratujemy, musimy też poinformować innych. Im więcej osób ma dostęp do naszych informacji tym lepiej - przerwał swoje rozmyślania i wcisnął do kieszeni pergamin i wtedy ogromny huk przykuł ich uwagę. Instynktownie uniósł w górę rękę z różdżką, gotów do rzucania zaklęć. Ale nic takiego nie było potrzebne, po prostu kawałek dachu spadł z jednego z budynków. Specjalnie, czy przypadkiem? Na całe szczęście nie było ich w tym miejscu, ani nie było tam nikogo innego. Upewniwszy się, że to nie są żadne palące się szczątki, czy też tlące się powiedział tylko do Pandory.
- Idziemy dalej, to już nie jest zagrożeniem - ale sam machnął jeszcze różdżką, skupiając się na tym, żeby pozbyć się zawalających resztek z ulicy prosto na najbliższe wysypisko śmieci. I ruszył wraz z towarzyszącą mu kobietą dalej, tym razem już w drogę powrotną do Nory.

Translokacja III - wyteleportowanie śmieci na wysypisko, wzium
Rzut Z 1d100 - 40
Slaby sukces...


Nie wszystkie części zostały przetransportowane, w gruncie rzeczy, to dużą część ich nadal pozostawała na ulicy, ale Thomas nie miał czasu, aby robić za służby oczyszczenia miasta i dbać o nieskazitelny porządek na ulicy. Był zadowolony z faktu, że choć połowa (a przynajmniej na oko tak mu się wydawało) tego zawaliska zniknęła.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Thomas Figg (1539), Pandora Prewett (1519)




Wiadomości w tym wątku
[08-09.09.1972] Smelling like a bonfire - przez Thomas Figg - 11.05.2025, 19:45
RE: [08-09.09.1972] Smelling like a bonfire - przez Pandora Prewett - 12.05.2025, 22:55
RE: [08-09.09.1972] Smelling like a bonfire - przez Thomas Figg - 14.05.2025, 16:21
RE: [08-09.09.1972] Smelling like a bonfire - przez Pandora Prewett - 18.05.2025, 22:05
RE: [08-09.09.1972] Smelling like a bonfire - przez Thomas Figg - 23.05.2025, 18:19
RE: [08-09.09.1972] Smelling like a bonfire - przez Pandora Prewett - 25.05.2025, 19:09
RE: [08-09.09.1972] Smelling like a bonfire - przez Thomas Figg - 22.06.2025, 13:50

  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa