10.07.2025, 19:33 ✶
Był roztrzepany, nieuważny, zamyślony — odcięty od otaczającego go świata. W tej chwili interesował się jedynie tym, żeby jego kieliszek otrzymywał stałe dolewki alkoholu. To oraz rosnące poczucie chęci zemsty na ludziach, którzy odebrali mu siostrę. Zawsze opowiadał się za przestrzeganiem prawa i jego zasad, ale teraz nie widział w tym większego sensu. Ministerstwo przez ostatnie miesiące raz za razem dowodziło swojej nieudolności, a strata Florence była kroplą, która przelała czarę niepewności, jaka budowała się w nim od jakiegoś czasu. Jeśli nie mógł liczyć sprawiedliwość, musiał sięgnąć po nią samodzielnie. W jego głowie powoli rodził się plan działania. Z jednej strony chciał się tym zająć samodzielnie, żeby nie ryzykować życiem kolejnej bliskiej osoby, ale po prostu wiedział, że nie ma prawa odcinać od tego Atreusa. Właśnie dlatego postanowił złożyć mu swoją propozycję. Bez większego zastanowienia czy przemyślenia tego, że jego propozycja dość znacząco odbiega od wykonywanego przez nich zawodu. W tej chwili pozycja aurora była ostatnim, czym się przejmował. Bo po co miał pracować w miejscu, które raz za razem zawodziło społeczeństwo? Podejrzewał, że nie jest jedynym, który czuje się w taki sposób.
Zerkał na brata i chociaż ten znajdował się na wózku, tym razem nie dało się odnaleźć na twarzy Oriona przesadnej troski czy chęci matkowania. Jasne, cieszył się, że Atreusowi nie stało się nic więcej, ale nie chciał znowu wchodzić w rolę nadopiekuńczego opiekuna, który za wszystko, co złe obwinia samego siebie. Po prostu nie mieli na to czasu. Zerknął tylko na matkę, po czym jego palce zacisnęły się mocno na butelce. Upił kolejny łyk alkoholu, mając nadzieję, że brat zgodzi się na jego pomysł. Chaotyczny, niedopracowany, polegający bardziej na chęci zemsty niż poczuciu zaprowadzenia sprawiedliwości.
Gdy usłyszał zgodę, poczuł, jak z serca spada mu kamień. Czyli nie był sam, chociaż tyle. Zmarszczył się jednak lekko, gdy rozmowa zeszła na potencjalną akceptację ich działań.
— Flo była z naszej trójki najlepsza. Zawsze dbała o wszystkich, a dopiero potem o siebie. Ktokolwiek ją nam odebrał, kimkolwiek jest ten szczur — dopilnuję, żeby spotkał go dużo gorszy los. Nawet jeśli by tego nie zaakceptowała, to jesteśmy jej to winni — dokończył i chociaż spojrzenie miał chłodne, to mimowolnie lekko się skrzywił. Pomimo panującej sytuacji, gdzieś w środku wciąż był tym starym, porządnym Orionem. Szybko jednak przywołał się do porządku.
Był roztrzepany, nieuważny, zamyślony — odcięty od otaczającego go świata. W tej chwili interesował się jedynie tym, żeby jego kieliszek otrzymywał stałe dolewki alkoholu. Był na tyle rozkojarzony, że nie zauważył osoby, która stała tuż obok nich, przysłuchując się tej rozmowie.
Widząc Anthony'ego, w pierwszej chwili drgnął, czując jak w środku zaczyna panikować. Próbował zebrać na szybko jakieś wytłumaczenie czy może zrzucić to na żart. Nie ze strachu przed konsekwencjami. Po prostu nie chciał, żeby ktoś im przeszkadzał. Otworzył usta, chcąc rzucić jakąś na szybko wymyśloną opowiastkę, ale zanim to zrobił, mężczyzna go uprzedził i przy okazji dość mocno zaskoczył. Czyli była ich już trójka. W sumie to czemu nie.
— Nie, jeszcze nie. Przez kilka ostatnich dni byłem... nieco roztrzepany. Ale spokojnie. Jutro pójdę do biura i sprawdzę akta. Dam... wam znać, co znalazłem. I pójdziemy dalej tym tropem — rzucił chłodno, po czym dolał obu mężczyznom kolejną kolejkę, samemu upijając solidny łyk gorzkiego trunku.
Zerkał na brata i chociaż ten znajdował się na wózku, tym razem nie dało się odnaleźć na twarzy Oriona przesadnej troski czy chęci matkowania. Jasne, cieszył się, że Atreusowi nie stało się nic więcej, ale nie chciał znowu wchodzić w rolę nadopiekuńczego opiekuna, który za wszystko, co złe obwinia samego siebie. Po prostu nie mieli na to czasu. Zerknął tylko na matkę, po czym jego palce zacisnęły się mocno na butelce. Upił kolejny łyk alkoholu, mając nadzieję, że brat zgodzi się na jego pomysł. Chaotyczny, niedopracowany, polegający bardziej na chęci zemsty niż poczuciu zaprowadzenia sprawiedliwości.
Gdy usłyszał zgodę, poczuł, jak z serca spada mu kamień. Czyli nie był sam, chociaż tyle. Zmarszczył się jednak lekko, gdy rozmowa zeszła na potencjalną akceptację ich działań.
— Flo była z naszej trójki najlepsza. Zawsze dbała o wszystkich, a dopiero potem o siebie. Ktokolwiek ją nam odebrał, kimkolwiek jest ten szczur — dopilnuję, żeby spotkał go dużo gorszy los. Nawet jeśli by tego nie zaakceptowała, to jesteśmy jej to winni — dokończył i chociaż spojrzenie miał chłodne, to mimowolnie lekko się skrzywił. Pomimo panującej sytuacji, gdzieś w środku wciąż był tym starym, porządnym Orionem. Szybko jednak przywołał się do porządku.
Był roztrzepany, nieuważny, zamyślony — odcięty od otaczającego go świata. W tej chwili interesował się jedynie tym, żeby jego kieliszek otrzymywał stałe dolewki alkoholu. Był na tyle rozkojarzony, że nie zauważył osoby, która stała tuż obok nich, przysłuchując się tej rozmowie.
Widząc Anthony'ego, w pierwszej chwili drgnął, czując jak w środku zaczyna panikować. Próbował zebrać na szybko jakieś wytłumaczenie czy może zrzucić to na żart. Nie ze strachu przed konsekwencjami. Po prostu nie chciał, żeby ktoś im przeszkadzał. Otworzył usta, chcąc rzucić jakąś na szybko wymyśloną opowiastkę, ale zanim to zrobił, mężczyzna go uprzedził i przy okazji dość mocno zaskoczył. Czyli była ich już trójka. W sumie to czemu nie.
— Nie, jeszcze nie. Przez kilka ostatnich dni byłem... nieco roztrzepany. Ale spokojnie. Jutro pójdę do biura i sprawdzę akta. Dam... wam znać, co znalazłem. I pójdziemy dalej tym tropem — rzucił chłodno, po czym dolał obu mężczyznom kolejną kolejkę, samemu upijając solidny łyk gorzkiego trunku.