Nie uważała za coś złego stosowanie takiego oficjalnego tonu, nawet jeśli Lestrange mówiła o prywatnym doświadczeniu. Zdawała sobie sprawę z tego, że czasem był to odruch obronny, wypracowany przez lata, może dzięki temu, to co się wydarzyło, albo nie wydarzyło bolało mniej, albo w końcu się po prostu zabliźniło. Każdy reagował w inny sposób, inaczej sobie radził z przeszłością, szczególnie, kiedy nie należała ona do najbardziej przyjemnych.
- Racja. - Powiedziała cicho, nic więcej nie zamierzała dodawać. Zrozumiała przekaz, ludzie, nie przedmioty, to było niezaprzeczalne.
- Doceniam to, co dla nas robisz, co dla mnie robisz, czuję się wyróżniona tą propozycją. - To był naprawdę miły gest, nie sądziła, aby Ursula oferowała coś podobnego pierwszej, lepszej osobie. Nie oczekiwała jej aprobaty, wiedziała, że jest dość kontrowersyjną osobą, nie wszyscy akceptowali ją taką, jaka była, jednak Lestrange musiała widzieć więcej niż większość osób. Doceniała to.
Dotknęła materiału palcami lewej ręki, ponownie - bardzo ostrożnie to robiła. Suknia wydawała się być bardzo delikatna, nie sądziła, aby faktycznie tak było, na pewno była uszyta z materiałów najwyższej jakości, ale wolała jej nie uszkodzić na samym początku. To byłoby nie na miejscu.
- Przymierzę ją, oczywiście. - Nie zamierzała odrzucić propozycji. Może suknia miała swoje lata, ale to właśnie było w niej najwspanialsze, zresztą nie wydawało jej się, aby odbiegała jakoś szczególnie od tego, co aktualnie nosiło się na salonach. Była ponadczasowa, ale niczego innego nie mogła się spodziewać po wyborze Ursuli.
- Tak, szczególnie w moim przypadku to na pewno jeden raz na nigdy. - Dodała, uśmiechając się przy tym. Nie dało się ukryć, że nie do końca mieściła się w standardach, była wysoka jak na kobietę, co zawdzięczała jakimś olbrzymim genom, które wymieszały się z ich krwią wiele pokoleń wstecz. Lestrange również była wysoka, może nie tak, jak ona, ale jednak wcale nie brakowało jej tak wiele. Suknia powinna na nią pasować, za chwilę okaże się, czy faktycznie miały rację, bo miała zamiar to sprawdzić.
Jeszcze nie sięgnęła po wieszak, nadal wpatrywała się w suknię, która poruszała się delikatnie na wietrze. - Gdzie mogę się przebrać? - Wolała się o to zapytać, bo znajdowała się w jej azylu. Nie chciała włazić z buciorami w jej zamknięty świat, bo jeszcze przekroczyłaby granicę. Musiała zadać to pytanie, żeby kobieta skierowała ją w odpowiednie miejsce. Nie była u siebie.