Geraldine zdawała sobie sprawę, co jej dolegało. Miała świadomość, w czym leżał problem. Omdlenie mogło być spowodowane stanem w jakim się znajdowała. Od rana nie czuła się najlepiej, to musiało eskalować. Powinna odpocząć, zdecydowanie. Ten dzień był pełen wrażeń. Dowiedziała się w końcu, że jest w ciąży, to było dosyć sporo, pamiętała też list, informację o tym, że Florence umarła, było jej przykro z tego powodu, bo kiedyś łączyło je wiele, kiedyś mogły na sobie polegać, jednak ich drogi się rozeszły. Poróżniły się i przestały się ze sobą dogadywać. Śmierć podczas wojny była czymś normalnym, nie powinni do niej przywykać, ale się zdarzała. Przykro, że spotkało to akurat ją, kiedyś naprawdę się lubiły.
- Tak, zajmę się tym. - Wiedziała, że musiała skorzystać z pomocy uzdrowiciela, nie mogła pozwolić na to, aby takie sytuacje się powtarzały. Właściwie może to i dobrze, że Ursula uznała to za pokłosie pożarów. Tak było prościej, przynajmniej jak na razie. Gdyby tylko wiedziała, że Lestrange wie o wszystkim... na szczęście nie wiedziała, więc postanowiła pójść za tą narracją, którą sama jej podsunęła.
- Poczekam na Ambroise'a, nie wydaje mi się, aby to było coś pilnego. - Brakowało tylko tego, aby ta ją zbadała, obejrzała swoim fachowym okiem i dowiedziała się tego, że jest w ciąży. Zdecydowanie nie mogła na to pozwolić, tym bardziej, że Roise jeszcze o niczym nie wiedział, czas najwyższy, aby przekazała mu te wieści. Nie chciała, aby kolejna osoba dowiedziała się tego przed nim. Cóż, już wiedziała, ale Yaxley nie miała tej świadomości, może to i lepiej, bo miała pozorną kontrolę nad tym, co działo się wokół niej, naprawdę bardzo pozorną.
- Nie prosiłabym Cię o to, musi być świadomy tego, że coś się dzieje. - Rozumiała dlaczego to powiedziała, Geraldine jednak chciała, by ta zdawała sobie sprawę, że nie zamierzała niczego przed nim zatajać. Musiał wiedzieć, musiał dowiedzieć się o wszystkim, chociaż chyba miały na myśli zupełnie inne rzeczy. Czekała ją dość trudna rozmowa, jakoś jednak sobie z tym poradzi, zawsze sobie radziła. Nie sądziła, aby była potrzeba, żeby ściągać Ambroise'a nagle do rezydencji, to mogło poczekać te kilka godzin, nie należała do osób, które zrzucały od razu swoje problemy na innych i oczekiwały natychmiastowej pomocy, zresztą miał się dobrze bawić, bez sensu było mu to odbierać. Najwyraźniej jednak Lestrange miała odmienne zdanie na ten temat, może to i lepiej, że Yaxley nie zdawała sobie z tego sprawy.
- Pozwolisz, że się przebiorę i wrócę do sypialni? - Nie wydawało jej się, aby miały tutaj coś jeszcze do załatwienia, a nawet jeśli tak było, to nie znajdowała się teraz w najlepszej formie. Liczyła na to, że Ursula jej wybaczy niedyspozycję i pozwoli stąd odjeść, to był dzień pełen wrażeń i zdecydowanie potrzebowała odpoczynku.