19.09.2025, 01:24 ✶
Po tylu latach czuł się tutaj bardziej gościem niż jak w domu, może to kwestia tego, że tak naprawdę to polubił ten styl życia, w niemal ciągłym biegu, nigdzie nie zapuszczając korzeni na dłużej, niczym kot chodząc własnymi ścieżkami. Co prawda Kapitan nie raz mu wypominał, że powinni gdzieś się zatrzymać na dłużej, bo nie ma już dosyć dogadywania się z coraz to nowymi kotami, ale nie sprawił oto, że osiadł w jednym miejscu.
Wydarzenie jakie rozgrywały się, a raczej jakie zaczynały mieć miejsca na Wyspach nakazywały każdemu, kto przejawia choć minimalny zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy - aby raczej uciekać z Anglii, a nie do niej wracać. To przecież nie mógł porzucać najbliższych, którzy tutaj mieszkali. Przed swoimi problemami mógł uciekać gdzie pieprz rośnie, lecz jeśli chodziło o pomoc innym to nie wahał się ani chwili. No ale, kto by się spodziewał rozsądnego działania po osobie, która dobrowolnie pchała się do łamania klątw, a wręcz ich poszukiwała po całym świecie.
Rozpoznanie Biliusa wśród innych klientów Dziurawego Kotła nie było takie trudne, tylko jeden rudzielec szczerzyłby się na jego widok jak głupi do sera.
- To wszystko, przez to, że psuje ci się wzrok i nie zauważasz zmian - odpowiedział ściskając dłoń przyjaciela na powitanie.
Zaraz też opadł na wolne krzesło i bezceremonialnie chwycił za piwo, które jak wszystkie znaki na stole wskazywały czekało na niego. Dlatego też bez wahania wychylił dwoma łykami ponad połowę złocistego trunku. Wzdrygnął się odstawiając naczynie na blat z głośnym stukiem. Ciepłe, prozgazowane piwo - jedni powiedzieli, ze obrzydliwe, no ale za darmo to i ocet słodki, dlatego ust Figga nie opuściło żadne słowo narzekania.
- Aż tak się stęskniłeś, że mi piwo kupujesz? - zapytał przyglądając się uważniej Weasley'owi.
Wydarzenie jakie rozgrywały się, a raczej jakie zaczynały mieć miejsca na Wyspach nakazywały każdemu, kto przejawia choć minimalny zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy - aby raczej uciekać z Anglii, a nie do niej wracać. To przecież nie mógł porzucać najbliższych, którzy tutaj mieszkali. Przed swoimi problemami mógł uciekać gdzie pieprz rośnie, lecz jeśli chodziło o pomoc innym to nie wahał się ani chwili. No ale, kto by się spodziewał rozsądnego działania po osobie, która dobrowolnie pchała się do łamania klątw, a wręcz ich poszukiwała po całym świecie.
Rozpoznanie Biliusa wśród innych klientów Dziurawego Kotła nie było takie trudne, tylko jeden rudzielec szczerzyłby się na jego widok jak głupi do sera.
- To wszystko, przez to, że psuje ci się wzrok i nie zauważasz zmian - odpowiedział ściskając dłoń przyjaciela na powitanie.
Zaraz też opadł na wolne krzesło i bezceremonialnie chwycił za piwo, które jak wszystkie znaki na stole wskazywały czekało na niego. Dlatego też bez wahania wychylił dwoma łykami ponad połowę złocistego trunku. Wzdrygnął się odstawiając naczynie na blat z głośnym stukiem. Ciepłe, prozgazowane piwo - jedni powiedzieli, ze obrzydliwe, no ale za darmo to i ocet słodki, dlatego ust Figga nie opuściło żadne słowo narzekania.
- Aż tak się stęskniłeś, że mi piwo kupujesz? - zapytał przyglądając się uważniej Weasley'owi.