29.09.2025, 14:21 ✶
– Och, możemy zawsze część wymienić na mugolskie – stwierdziła, przewracając przy tym oczami, bo, niestety, tej wymiany trzeba by dokonać w Gringottcie. I oczywiście, wszystkie czarodziejskie towary były lepsze niż te mugoli, ale Charlotte uznała, że już lepiej mieć część oszczędności ulokowanych w mugolskiej walucie niż ryzykować, że te małe pokurcze zabiorą sobie wszystko…
Inna sprawa, że to nie miało być problemem w najbliższym czasie. Nie byli biedni, mieli odłożone jakieś tam środki, ale w najbliższym czasie właściwie wszystkie oszczędności Charlotte miały zostać przeznaczone na remont oraz odkupienie najbardziej potrzebnych im rzeczy. Głowa bolała ją na samą myśl o tym, że będą musieli obyć się bez całej masy przedmiotów ułatwiających życie i że miną wieki, zanim kupi sobie jakąś naprawdę ładną sukienkę. Nie musiała martwić się o pieniądze od jakichś pięciu lat i wcale nie była zadowolona, że czasy liczenia każdego sykla wróciły.
– Cóż, gdyby się na to zdecydował, miałby dochód gwarantowany na najbliższe dwa lata – stwierdziła z westchnieniem. Gdy przemierzali korytarze, nie zwracała większej uwagi na innych: przerażonych pracowników, ludzi, których tu wpuszczono, by mogli poszukać schronienia, czy nawet mugoli. Jak zwykle, myślała głównie o sobie i o bardzo małym gronie osób. – Och, jestem pewna, że masa osób byłaby gotowa bardziej zaufać czarodziejom niż goblinom. Kwestia, że najpierw trzeba by zadbać o zabezpieczenia, zanim ktokolwiek w ogóle dowiedziałby się o projekcie, bo inaczej złodzieje ustawiliby się w kolejkach… – oświadczyła z uporem, ani myśląc przyznać, że tworzenie konkurencji dla goblinów w branży bankowej niekoniecznie musiało być najlepszym pomysłem pod słońcem. W końcu ona nie myliła się nigdy, prawda…? – Chodźcie, spróbujemy doczyścić te ubrania… – powiedziała, gdy dotarli na stosowne piętro.
Inna sprawa, że to nie miało być problemem w najbliższym czasie. Nie byli biedni, mieli odłożone jakieś tam środki, ale w najbliższym czasie właściwie wszystkie oszczędności Charlotte miały zostać przeznaczone na remont oraz odkupienie najbardziej potrzebnych im rzeczy. Głowa bolała ją na samą myśl o tym, że będą musieli obyć się bez całej masy przedmiotów ułatwiających życie i że miną wieki, zanim kupi sobie jakąś naprawdę ładną sukienkę. Nie musiała martwić się o pieniądze od jakichś pięciu lat i wcale nie była zadowolona, że czasy liczenia każdego sykla wróciły.
– Cóż, gdyby się na to zdecydował, miałby dochód gwarantowany na najbliższe dwa lata – stwierdziła z westchnieniem. Gdy przemierzali korytarze, nie zwracała większej uwagi na innych: przerażonych pracowników, ludzi, których tu wpuszczono, by mogli poszukać schronienia, czy nawet mugoli. Jak zwykle, myślała głównie o sobie i o bardzo małym gronie osób. – Och, jestem pewna, że masa osób byłaby gotowa bardziej zaufać czarodziejom niż goblinom. Kwestia, że najpierw trzeba by zadbać o zabezpieczenia, zanim ktokolwiek w ogóle dowiedziałby się o projekcie, bo inaczej złodzieje ustawiliby się w kolejkach… – oświadczyła z uporem, ani myśląc przyznać, że tworzenie konkurencji dla goblinów w branży bankowej niekoniecznie musiało być najlepszym pomysłem pod słońcem. W końcu ona nie myliła się nigdy, prawda…? – Chodźcie, spróbujemy doczyścić te ubrania… – powiedziała, gdy dotarli na stosowne piętro.
Koniec sesji