02.10.2025, 15:24 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.10.2025, 09:17 przez Lazarus Lovegood.)
Lazarus towarzyszył Anthony'emu jak cień, gdyby oczywiście cienie miały w zwyczaju podsuwać właścicielom pracodawcom dokładne dane liczbowe i raportować postępy prac. Poza tym odhaczał w swoim notesie zrealizowane punkty z listy zadań, a okazjonalnie przekazywał dyspozycje skrzatowi domowemu. Obserwował, jak Anthony kieruje swoją uwagę i - niekiedy trochę chaotyczne - instrukcje w stronę podwykonawców. W razie potrzeby - doprecyzowywał. Nie okazywał po sobie ani cienia rozbawienia starciem dwóch masywów uporu i przekonania o własnej słuszności - ministerialnych biurokratów i fachowców budowlanych - którego był świadkiem i uczestnikiem.
Ogólnie rzecz biorąc, był tego dnia całkiem zadowolony z życia. Odbył z Anthonym całkiem interesującą rozmowę o teoretycznych aspektach oklumencji, a ten ostatni okazał się otwarty na konstruktywną krytykę i merytoryczne argumenty. Pomieszczenia rezydencji zaczęły wyglądać jak miejsce konstrukcji, a nie destrukcji. Wszystko szło zgodnie z planem, a Lazarus był w tym planie dobrze zorientowany.
Gdy Shafiq zwrócił się do nieznajomego klątwołamacza, zatrudnionego by zająć się magicznymi zabezpieczeniami posiadłości, jasnozielone, ewidentnie odziedziczone po babci wili lub półwili oczy Lovegooda również spoczęły na nim. Czarodzieje przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a potem Lazarus zajrzał do swojego notesu.
- Wszystko, co było wokół posiadłości, trzeba założyć od nowa - uprzedził.
Gdy Thomas ruszył w stronę korytarza, przeskoczył spojrzeniem między nim a Anthonym w niemym pytaniu.
Iść za nim?
Zanim jednak podjął jakiekolwiek działania w związku z odpowiedzią, podążył za szefem w stronę szklarza. Skinął głową mężczyźnie, którego dotąd miał okazję poznać chyba tylko za pośrednictwem listów, a jego ołówek zawisł nad pozycją Lust. 2kier - zam. czekamy, gotowy skreślić kolejne zadanie. Dotychczasowy kontakt ze Szklaną Alchemią przebiegał bardzo pomyślnie. Bez oporów podali swoją - mieszczącą się w granicach rozsądku - cenę i terminowo rozpoczęli prace - i Lovegood pomyślał, że może warto porozmawiać z nimi o terrarium. Dużym. Z magicznie stabilizowaną wilgotnością.
Ogólnie rzecz biorąc, był tego dnia całkiem zadowolony z życia. Odbył z Anthonym całkiem interesującą rozmowę o teoretycznych aspektach oklumencji, a ten ostatni okazał się otwarty na konstruktywną krytykę i merytoryczne argumenty. Pomieszczenia rezydencji zaczęły wyglądać jak miejsce konstrukcji, a nie destrukcji. Wszystko szło zgodnie z planem, a Lazarus był w tym planie dobrze zorientowany.
Gdy Shafiq zwrócił się do nieznajomego klątwołamacza, zatrudnionego by zająć się magicznymi zabezpieczeniami posiadłości, jasnozielone, ewidentnie odziedziczone po babci wili lub półwili oczy Lovegooda również spoczęły na nim. Czarodzieje przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a potem Lazarus zajrzał do swojego notesu.
- Wszystko, co było wokół posiadłości, trzeba założyć od nowa - uprzedził.
Gdy Thomas ruszył w stronę korytarza, przeskoczył spojrzeniem między nim a Anthonym w niemym pytaniu.
Iść za nim?
Zanim jednak podjął jakiekolwiek działania w związku z odpowiedzią, podążył za szefem w stronę szklarza. Skinął głową mężczyźnie, którego dotąd miał okazję poznać chyba tylko za pośrednictwem listów, a jego ołówek zawisł nad pozycją Lust. 2kier - zam. czekamy, gotowy skreślić kolejne zadanie. Dotychczasowy kontakt ze Szklaną Alchemią przebiegał bardzo pomyślnie. Bez oporów podali swoją - mieszczącą się w granicach rozsądku - cenę i terminowo rozpoczęli prace - i Lovegood pomyślał, że może warto porozmawiać z nimi o terrarium. Dużym. Z magicznie stabilizowaną wilgotnością.