• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[08.09.1972] Smoke in the air - Spalona noc #1 (Astoria Avery)

[08.09.1972] Smoke in the air - Spalona noc #1 (Astoria Avery)
Dzieło sztuki
które chcesz polizać
Brunetka o jasnej cerze i zielonych oczach. Mierzy 166 cm wzrostu przy wadze 50 kg. Bardzo dba o swój wygląd. Poczucie estetyki rozwinięte na wysokim poziomie sprawia, że przywiązuje ogromną wagę do detali - od ubioru, przez makijaż, po dodatki. Ubraniami stara się przykryć swoją niedowagę. Jej arystokratyczna postawa, pełna powściągliwości i elegancji, dodaje jej szyku, co niektórzy odbierają jako dystans i wyniosłość. Na jej ramieniu najczęściej można spotkać smoczognika o imieniu Vulcor.

Astoria Avery
#1
12.10.2025, 21:41  ✶  
08.09.1972
Galeria OdNowa

Dzień zaczął się wcześnie, jak większość dni Astorii. Mgła jeszcze snuła się nisko nad brukiem, gdy z dźwiękiem stukających obcasów przekroczyła próg galerii OdNowa. Wnętrze przywitało ją znajomym chłodem marmurowych posadzek i zapachem politury, który przypominał jej, że sztuka, choć piękna, wymaga dyscypliny. Na biurku w jej gabinecie czekała już sterta pergaminów - zaproszenia, faktury, raporty z konserwacji obrazów. Zanim zabrała się za cokolwiek, nalała sobie filiżankę czarnej kawy, zbyt mocnej, by była przyjemna, ale wystarczająco skutecznej, by przywrócić trzeźwość umysłu.
Pierwsze spotkanie odbyło się tuż po dziewiątej. Młody czarodziej przybył, by omówić warunki ekspozycji jego kolekcji magicznych miniatur. Astoria słuchała go z uwagą, choć w duchu uważała jego pomysły za pretensjonalne i pozbawione głębi. Mimo to zachowała nienaganny wyraz twarzy, zadając precyzyjne pytania, notując w powietrzu piórem, które samo zapisywało uwagi na pergaminie. Gdy spotkanie dobiegło końca, Flint był przekonany, że jego wizja zrobiła na niej ogromne wrażenie. I chyba to właśnie było największym dowodem jej profesjonalizmu.
Tego dnia była ubrana w dopasowaną, długą do połowy łydki sukienkę w kolorze ciemnego grafitu. Materiał miał subtelny połysk i układał się miękko na sylwetce, podkreślając jej smukłość, ale nie krępując ruchów. Rękawy kończyły się tuż przy nadgarstkach, a delikatna stójka pod szyją ozdobiona była cienkim haftem w kształcie wijących się gałązek. Złota spinka przy mankiecie błyszczała przy każdym ruchu dłoni, gdy przenosiła pergaminy lub unosiła różdżkę. Na nogach miała lekkie pantofle z cienkiej skóry, które nie wydawały niemal żadnego dźwięku na kamiennej posadzce - jedynie ich rytmiczny stukot zdradzał jej obecność.
Drugie spotkanie, krótko po południu, miało zupełnie inny charakter. W galerii zjawiła się Madame Dufour z paryskiego Instytutu Magii Artystycznej L’Atelier d’Éther - dawna mentorka Astorii, elegancka, choć nieco oschła czarownica o włosach koloru popiołu. Omawiały wspólny projekt wystawy poświęconej emocjom w sztuce zaklętej, wymieniając pomysły na sposób prezentacji dzieł tak, by nie przytłoczyć widza intensywnością magii. Dufour chwaliła jej wizję, ale nie omieszkała wtrącić kilku uwag o "zbyt nowoczesnych tendencjach".
Około piętnastej ozwoliła sobie na krótką przerwę. Wyszła na niewielki taras na tyłach galerii, gdzie między wysokimi donicami z magicznymi ziołami ustawiono kilka stolików. Czekała tam na nią Lyra, młoda czarownica z działu promocji, której towarzystwo Astoria tolerowała głównie dlatego, że dziewczyna miała w sobie naturalną lekkość i umiała mówić o rzeczach błahych. Zjadły razem - brunetka lekki obiad, czyli sałatkę z koziego sera i karmelizowanych orzechów. Był to jej pierwszy dziś posiłek, do którego musiała się zmusić.
Lyra mówiła dużo, jak zawsze: o najnowszych modach w świecie czarodziejskich artystów, o rzekomym romansie jednego z malarzy z modelką z Beauxbatons, o nowym eliksirze odmładzającym, który miał ponoć czynić cuda. Astoria słuchała z połową uwagi, uśmiechając się od czasu do czasu, bardziej z grzeczności niż z zainteresowania. Myślami krążyła wokół zadań, które wciąż czekały na wykonanie.
Po przerwie brunetka zeszła do magazynu. Cisza, półmrok i zapach starych farb olejnych mieszały się z magią uśpioną w przedmiotach. Przechadzała się między skrzyniami, dotykając delikatnie ram obrazów, jakby badała ich puls. Sprawdzała zaklęcia ochronne, stan zaklętych pigmentów, notowała drobne poprawki dla konserwatorów. Jej dłoń poruszała się pewnie, a każdy gest był wyuczony i precyzyjny; w tym miejscu Astoria była w swoim żywiole.
Nagle usłyszała trzask. Powietrze wypełniło się pyłem i suchym zapachem kamienia. Jeden z górnych stojaków, na którym spoczywała skrzynia z marmurowymi fragmentami, zachwiał się niebezpiecznie. Astoria odskoczyła w ostatniej chwili, a ciężki fragment ramy uderzył o posadzkę tuż obok jej stopy, rozbijając się na kilka kawałków. Przez sekundę w powietrzu unosiły się drobiny kurzu, tańcząc w świetle różdżki. Jej serce zabiło szybciej, lecz twarz pozostała kamienna. Powoli wypuściła powietrze, wygładziła materiał sukienki i opuściła różdżkę. Przeniosła skrzynię na swoje miejsce zaklęciem, po czym uprzątnęła powstały bałagan. Potem jeszcze przez długi czas porządkowała rejestry, przesuwała szkice, sprawdzała magiczne pieczęcie.

Usłyszała krzyk.
Najpierw pojedynczy, przeciągły, który zdawał się odbić echem od marmurowych ścian galerii, po czym ucichł, jakby ktoś go nagle stłumił. Astoria zatrzymała się w pół kroku, dłoń zaciskając kurczowo na różdżce. Przez kilka sekund panowała cisza - napięta, gęsta, niemal nienaturalna. Potem rozległ się kolejny dźwięk, tym razem bliższy: szybkie kroki, trzask czegoś upadającego na posadzkę, a potem szum, jakby wiatr wtargnął do wnętrza budynku, choć wszystkie drzwi powinny być zamknięte. Ruszyła bez namysłu w samo serce zamieszania. Znała galerię jak własne myśli — każdy korytarz, każde pomieszczenie, każde zaklęcie ochronne, które miało odgradzać to miejsce od chaosu z zewnątrz. Kiedy dotarła do głównej sali, światło żyrandola migało niestabilnie, jakby samo nie mogło zdecydować, czy pozostać zapalone, czy zgasnąć. Przestrzeń, zwykle pełna ciszy i harmonii, teraz pulsowała chaosem. Zaklęcia ochronne, które osłaniały OdNowę, pozostawały nienaruszone. A jednak panika przenikała ściany niczym fala dźwięku. W głównej sali zebrał się tłum - pracownicy, kilku klientów, ludzie, którzy w ostatniej chwili schronili się przed chaosem ulicy. Niektórzy płakali, inni krzyczeli coś o płonących domach, o czarnej mgle i śmierci. Ktoś potknął się przy jednej z rzeźb, a echo tego upadku rozniosło się po marmurowych ścianach jak trzask rozbitego szkła.
Panika nie sprzyjała nikomu, a brunetka musiała zadbać przede wszystkim o dzieła, które znajdowały się przecież pod jej opieką. Nie mogła pozwolić, żeby bezmyślny tłum zniszczył dziedzictwo narodowe przez strach, nawet jeśli uzasadniony. Sama miała jeszcze małe pojęcie, co dzieje się na zewnątrz. Najpierw musiała zapanować nad sytuacją wewnątrz. Stanęła na środku sali, unosząc różdżkę do krtani, by jej głos wybrzmiał ponad wszystkie inne.
- Proszę o spokój. Zabezpieczenia galerii wytrzymają, jesteście tu bezpieczni - i nie, wcale nie była przekonana, czy rzeczywiście są bezpieczni, bo nie miała bladego pojęcia, co się dzieje. Musiała jednak zachować pewność siebie i chłodny, analityczny umysł, żeby nie pogrążyć pracy jej przodków.
Głosy ucichły, choć emocje pozostały. Spojrzała na twarze zebranych - przestraszone, zapłakane, brudne od pyłu, który musiał opaść z nieba. Część czarodziejów drżała, inni tylko ściskali różdżki, gotowi bronić się przed niewidzialnym wrogiem. Astoria podeszła do najbliższej grupy, mówiąc cicho, ale stanowczo. Uspokajała ich krótkimi zdaniami, tonem, który nie znosił sprzeciwu, a jednocześnie dawał poczucie bezpieczeństwa. Nakazała otworzyć boczne skrzydła, gdzie mogli się rozsiąść, rozdać wodę i eliksiry uspokajające.
- Wyślij wiadomość do mojego ojca. Musi wiedzieć, co tu się dzieję, potrzebuję wsparcia - rozkazała jednej z pracownic, która od razu pobiegła do biura, by nadać powiadomienie. Musiała zadbać, by pracownicy dbali o zebrany tu tłum, ale jednocześnie oddelegować pozostałych, żeby zabezpieczyli dzieła w piwnicach. W tak niepewnych okolicznościach nic nie mogło pozostać na zewnątrz, to nie ulegało wątpliwościom.
Zanim przekazała polecenia dalej, zatrzymała się przy jednym z okien. Przez przezroczystą taflę widać było tylko ciemność - gęstą, spowitą dymem i ogniem, gdzieś w oddali, ponad dachami. Nad miastem unosiły się chmury popiołu, a światło latarni migotało jak gasnące świece. Zaczęła wydawać kolejne polecenia,a sama zajęła się kontrolą zaklęć zabezpieczających.
- Oni tu przyjdą! Wszędzie ogień! Spalą nas żywcem! - zdążyła odwrócić się do źródła dźwięku, gdy jedna z kobiet, drobna, w poplamionej sukni, o rozbieganym spojrzeniu, rzuciła się ku ścianie, krzycząc histerycznie. Potem dostrzegła byłsk zaklęcia, ale było za późno. Strumień energii uderzył w najbliższy obraz, rozrywając go na pół. Płótno zadrżało, a kustoszka mimowolnie się skrzywiła.
- Rozbrój ją - rzuciła trzeźwo do Lucasa, pracownika ochrony, który w momencie zagrożenia stał się jej cieniem. Różdżka histeryczki poturlała się po posadzce, a Astoria nakazała ją obezwładnić. Podeszła do zniszczonego obrazu, gładząc delikatnie ramę, w myślach układając już plan naprawy.
- Panika w niczym nie pomoże! - zagrzmiała do zebranych.
Cisza wróciła, powoli, niepewnie. Ktoś zaczął szeptać modlitwę, ktoś inny zasłonił twarz dłonią. Sama mogła wrócić do działania. Kilku czarodziejów z obsługi galerii posłała po skrzynie transportowe, reszcie nakazała odsunąć się od ekspozycji. Jej głos był spokojny, choć wypełniony autorytetem.  Następnie pod wpływem jej zaklęcia obrazy zaczęły delikatnie się poruszać i zsunęły się ze ścian, lewitując w powietrzu. Astoria uniosła różdżkę, wyznajczając im kierunek ku wąskim schodom prowadzącym do piwnic. Ze środka biło głodne powietrze - miejsce służyło jako magazyn konserwatorski, chronione przed wilgocią, ogniem i teleportacją. Szła pierwsza, trzymając przed sobą różdżkę, a wokół niej płynęły obrazy, jak cicha procesja. Umieściła dzieła na wolnych stojakach i wskazała miejsca pracownikom, którzy za nią podążali.
Wróciła na górę, by dopilnować reszty. Część ludzi wciąż siedziała w kątach, zdezorientowana, niektórzy płakali, inni milczeli. Zrobiła jeszcze kilka kroków po sali, sprawdzając, czy bariery ochronne nie zostały naruszone. Gdy ostatnie obrazy znikały w korytarzu prowadzącym do piwnic, uniosła głowę. Drzwi otworzyły się z hukiem, wywołując kilka spanikowanych okrzyków, a do środka wpadło tuzin czarodziejów na czele z jej ojcem. Odetchnęła z ulgą na jego widok i wpadła mu w ramiona. Jego czarna szata przesiąknęła zapachem dymu, a i tak ściskała go kurczowo.
Potem przejął dowodzenie.
Rozkazy wydawał bez podniesionego głosu, a jednak każdy czarodziej w sali natychmiast się podporządkował. Wzmocnił bariery ochronne własną magią, ustalił wartę przy wejściu, a kilku zaufanych ludzi wysłał do piwnic, by zabezpieczyli zbiory pod dodatkowym zaklęciem maskującym.
Kiedy upewniła się, że sytuacja w galerii jest pod kontrolą, a ojciec przejął dowodzenie z właściwą mu precyzją, Astoria pozwoliła sobie na pomyślenie o czymś innym niż galeria.
Mieszkanie.
Nie tak daleko stąd. Tam gdzie ogień i dym szalał w najlepsze. Nie miała czasu do stracenia, musiała się upewnić, że wszystkie jej rzeczy są bezpieczne. Wymknęła się z głównej sali do swojego gabinetu, skąd zabrała swój płaszcz i Vulcora, który nieświadomie smacznie spał na swoim posłaniu. Usadowiła go na ramieniu i narzuciła płaszcz. Nie czekając na pozwolenie, ruszyła w stronę tylnego wyjścia. Uniosła kaptur i wyszła na ulicę przesiąkniętą dymem i strachem.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Astoria Avery (1558)




Wiadomości w tym wątku
[08.09.1972] Smoke in the air - Spalona noc #1 (Astoria Avery) - przez Astoria Avery - 12.10.2025, 21:41

  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa