18.11.2023, 18:43 ✶
Podejrzewanie Olivii o to, że związałaby się z kimkolwiek złym czy w ogóle przodownikiem czystej krwi było niedorzeczne. Olivia była dobra - co prawda starała się stać z boku, ale ewidentnie serce miała po właściwej stronie. Jeśli kogoś oceniała, to po czynach, jakich dokonał. No, w zasadzie nie zawsze była tak otwarta, ale na ten przykład potrafiła przełamać się w stosunku do stereotypów, które na ten przykład ciążyły nad niektórymi rodzinami. To znaczy pewnie dałaby radę, bo nikt z tych szarych postaci w ogóle nie wiedział o jej istnieniu - i w zasadzie dobrze. Nie musiała wybierać i tłumaczyć się z tych wyborów. Lepiej dla niej było starać się być obok, chociaż jej znajomości wybitnie pokazywały, za kim by stanęła.
- Było, minęło. Nie byłam celem, myślę że to był przypadek, bo chcieli zemścić się na kimś innym. Oberwałam przypadkiem, jak zawsze, bo mam talent do wchodzenia między wódkę a zakąskę - wyprostowała się z dumą. Była naprawdę zadowolona z tego, że uczyła się mugolskich powiedzonek, nawet jeśli nie do końca wiedziała, co one znaczyły. - Och, chętnie! Prowadź!
Niemal podskoczyła z radości, gdy Brenna zaproponowała, że będą mogły chociaż obejrzeć ruiny. Przystawała jednak wtedy, kiedy sytuacja tego wymagała: psy były ważniejsze niż jej ekscytacja. Niuszyły, kręciły się, nawet próbowały się razem bawić, ale zaklęcie które uniemożliwiało splątanie się smyczy było czymś absolutnie genialnym, dzięki czemu Brenna nie skończyła owinięta smyczami jak mumia. Magia była wspaniała.
Gdy ruiny zamajaczyły im w oddali, Brownie przystanął i kucnął. Olivia zrobiła dziwną minę, a gdy zorientowała się, co się dzieje, wyciągnęła różdżkę. Jedno szybkie zaklęcie i sprawa załatwiona. Magia naprawdę była cudowna.
- Są przepiękne. Mówisz, że nikt nie wie, co to był kiedyś za budynek? Może mieszkała tu jakaś bogata i piękna czarownica? A może to tutaj Gryffindor uczył się zaklęć?
Zapytała podekscytowana, korzystając z okazji, że Brownie przyspieszył, i zrównała się z Brenną.
- Ten bluszcz wygląda przepięknie. Jak na obrazach - zachwyciła się, zerkając na Longbottom. - Mówisz, że czasem tu ćwiczysz? I skąd wiesz, że nie widzą ich mugole?
- Było, minęło. Nie byłam celem, myślę że to był przypadek, bo chcieli zemścić się na kimś innym. Oberwałam przypadkiem, jak zawsze, bo mam talent do wchodzenia między wódkę a zakąskę - wyprostowała się z dumą. Była naprawdę zadowolona z tego, że uczyła się mugolskich powiedzonek, nawet jeśli nie do końca wiedziała, co one znaczyły. - Och, chętnie! Prowadź!
Niemal podskoczyła z radości, gdy Brenna zaproponowała, że będą mogły chociaż obejrzeć ruiny. Przystawała jednak wtedy, kiedy sytuacja tego wymagała: psy były ważniejsze niż jej ekscytacja. Niuszyły, kręciły się, nawet próbowały się razem bawić, ale zaklęcie które uniemożliwiało splątanie się smyczy było czymś absolutnie genialnym, dzięki czemu Brenna nie skończyła owinięta smyczami jak mumia. Magia była wspaniała.
Gdy ruiny zamajaczyły im w oddali, Brownie przystanął i kucnął. Olivia zrobiła dziwną minę, a gdy zorientowała się, co się dzieje, wyciągnęła różdżkę. Jedno szybkie zaklęcie i sprawa załatwiona. Magia naprawdę była cudowna.
- Są przepiękne. Mówisz, że nikt nie wie, co to był kiedyś za budynek? Może mieszkała tu jakaś bogata i piękna czarownica? A może to tutaj Gryffindor uczył się zaklęć?
Zapytała podekscytowana, korzystając z okazji, że Brownie przyspieszył, i zrównała się z Brenną.
- Ten bluszcz wygląda przepięknie. Jak na obrazach - zachwyciła się, zerkając na Longbottom. - Mówisz, że czasem tu ćwiczysz? I skąd wiesz, że nie widzą ich mugole?