• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14
[lipiec, 1969, Dolina Godryka, Menodora&Brenna] Duchy Lasu

[lipiec, 1969, Dolina Godryka, Menodora&Brenna] Duchy Lasu
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
11.11.2022, 13:15  ✶  
- Ich przodków, uznali moje gadanie za obraźliwe - stwierdziła Brenna z uśmiechem, choć pozwoliła się odciągnąć Dorze jeszcze dalej. Bo teraz niby wiedziała już, że teoria o próbujących je zabić drzewach jest absurdalna, ale kiedy coś powaliło ją na ziemię i zaczęło ciągnąć, taka właśnie myśl przeszła przez głowę panny Longbottom.
Wkurzyła Greengrassów i duchy ich przodków starając się ją unieszkodliwić.
- Och. Diabelskie sidła? Kurde, chyba pamiętam o nich coś z zielarstwa. Chciały mnie zadusić i przerobić na nawóz, prawda? Byłabym beznadziejnym nawozem, jestem pewna - powiedziała, niby to lekko, ale troszkę zbladła. Choć i wcześniej mogła się domyśleć, że roślina nie miała przyjaznych zamiarów. W każdym razie, jeśli Dora miała rację, to wiele wyjaśniało. Zaatakowały w cieniu, po deszczu, wycofały się natychmiast, kiedy Brenna użyła ognia...
Stropiła się wyraźnie na to "wypalanie rośliny z korzeniami". Głównie dlatego, że znajdowali się w lesie, a diabelskie sidła najwyraźniej urządziły sobie leże w korzeniach umierającego drzewa. Brenna oczyma wyobraźni już widziała, jak wyciąga różdżkę, rzuca ogniste zaklęcie, a konsekwencjami jest wielki pożar lasu oraz banda Greengrassów, która naprawdę uznaje jej zachowanie za obraźliwe. Trudno powiedzieć, czy bardziej niepokoił ją wizja tych żywych Greengrassów, dyszących pragnieniem zemsty, czy duchów tych martwych.
- Żadnej obrazy, masz rację - przyznała, wręcz z lekką ulgą, kiedy Dora powiedziała, że powinien zająć się tym ktoś, kto się na tym zna. I to najlepiej eliksirami. - To las. Naprawdę nie chciałabym zasłynąć jako czarodziejka, która wywołała największy pożar w Dolinie Godryka od czasów... od wszechczasów, właściwie. Ja bardzo chętnie postoję z boku i po prostu poasystuję, na wypadek, gdyby z drzew wyszły jakieś duchy. Albo sidła postanowiły takiego specjalistę udusić. Myślisz, że ty dałabyś radę? Znaczy się przyrządzić odpowiednie eliksiry i w ogóle? A potem moglibyśmy przyjść tu w parę osób i spróbować wytłumaczyć tym roślinom, że żywych ludzi nie używa się w charakterze nowozu. I takie tam. Jak nie, to pogadam z mamą, na pewno kogoś skombinuje...


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#12
23.11.2022, 05:21  ✶  
- Nie mów tak, byłaś znakomitym nawozem! - oznajmiła z zapałem, chcąc jak najbardziej zaprzeczyć słowom Brenny. Była wspaniałym Bumowcem, absolutnie rewelacyjną quasi starszą siostrą i na pewno ogólnie była z niej całkiem niezła babka. Nie mogła siebie aż tak krytykować. - Znaczy... - zmarszczyła brew, uświadamiając sobie, co właściwie powiedziała. - Chodziło mi raczej o to, że byłoby mi bardzo szkoda, gdyby cię pożarły, tak, ale ogólnie zyskałyby tyle, ile świat by zyskał, czyli o wiele za wiele - zmrużyła oczy, jakby testując w swojej głowie, czy to brzmiało nieco lepiej niż to, co wypaplała wcześniej, ale chyba tak nie było. Odetchnęła głęboko. - Spokój. Spokój i opanowanie - wymamrotała, raczej do siebie, niż do Brenny, ale ta raczej z łatwością mogła rozszyfrować ten bełkot. Jakby dla utwierdzenia się w postanowieniu, wzięła parę głębszych oddechów, żeby opanować wciąż skołatane serce i uspokoić myśli.
- To dobrze, bo na prawdę nie chciałabym, żeby złapała cię eko-policja - powiedziała jeszcze cicho, w odpowiedzi na kolejne słowa Brenny. Może i była BUMowcem, ale i oni musieli mieć jakieś granice jeśli chodziło jurysdykcje. Nielegalne wypalanie lasów na pewno do takich granic należało.
- Nie jestem pewna. To niekoniecznie materiał szkolnych podręczników, ale mam wrażenie, że czytałam o czymś przydatnym w jednej z książek. Musiałabym trochę poprzeglądać, ale myślę, że jeśli będę miała odpowiednie składniki, to uwarzenie czegoś takiego nie powinno być przesadnie trudne. Czasochłonne, co najwyżej. Może powinnyśmy zapytać Greengrassów? Skoro mają zaczarowany las to na pewno mają w jakimś schowku albo magazynie zapas odpowiednich eliksirów. Na pewno zgodziliby się, żebyśmy im pomogły, skoro znalazłyśmy te sidła - oznajmiła. Nie chciała pozbawiać Brenny zabawy, i siebie z resztą też, ale ćwiczenia oddechowe zdawały się jej nieco pomóc i spojrzeć na sytuację nieco trzeźwiej. Niektóre eliksiry wymagały do uwarzenia czasu. Czasu, w którym diabelskie sidła wesoło gnieździłyby się w lesie i czyhały na łatwiejsze ofiary.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
23.11.2022, 13:43  ✶  
Brenna spojrzała na Menodorę i… roześmiała się. Trochę było w tym autentycznej wesołości, ale trochę był to śmiech kogoś, kto przed chwilą był w naprawdę groźnej sytuacji i teraz odreagowywał ją na sposób, który dało się uznać za dość dziwny.
- Dora, dobrze, że cię znam, bo zaczęłabym się obawiać, że skończę na twoich grządkach – powiedziała, chociaż sądząc po tobie i uśmiechu był to żart. – Jeżeli trafi mnie jakaś zabłąkana avada, możesz zamiast nagrobka zasadzić nade mną drzewo, nie mam nic przeciwko, ale na razie chyba jeszcze nie jestem gotowa na zostanie nawozem dla diabelskich sideł.
Ujęła Crawley za łokieć, lekko wprawdzie, ale potem dość stanowczym gestem pociągnęła ją w stronę, z której przyszły. Starała się iść tą samą ścieżką, jaką już pokonały, bo prawdopodobnie nie powinny natknąć się na niej na żadne inne, mordercze rośliny. W drugiej dłoni natomiast trzymała wciąż różdżkę, mocno zaciskając na niej palce. Lepiej, by żadne zabłąkane zwierzątko nie poruszyło krzakami, bo chociaż Brenna zdawała się już całkiem spokojna i niemal wesoła, mogła zareagować nieco nerwowo…
- Eko policja? Nie chciałabym, żeby złapali mnie Greengrassowie. Jestem pewna, że nakarmiliby mną swoje drzewa, gdybym im wypaliła Knieję Godryka. I to mówię celowo w liczbie mnogiej, bo na pewno najpierw rozerwaliby mnie na dużo małych kawałeczków, żeby podzielić się z każdym drzewem… - paplała, rozglądając się wokół. Uważnie. Czy przypadkiem jakiś roślinny pęd nie zamacha do nich zza któregoś pnia, bo wtedy to ona nie ręczyła za siebie!
- To niegłupi pomysł, napiszę potem sowę… jeżeli nie, możesz spróbować ty albo kupię coś na Pokątnej – stwierdziła Brenna. – Lepiej, jeżeli wrócimy do Domu i się tym jak najszybciej zajmiemy. Zanim ktoś naprawdę skończy jako nawóz.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#14
24.11.2022, 05:46  ✶  
Dora oblała się lekkim rumieńcem zawstydzenia, ale na całe szczęście śmiech Brenny poprawiał całą sytuację. Rozumiała, a przynajmniej na taką wyglądała i Dorze spadł z serca olbrzymi i okrutnie ciężki kamień.
- Jestem pewna, że drzewo będzie z ciebie również absolutnie czarujące. Może nawet będziesz mogła rozmawiać z innymi? - rzuciła, pytając ni to siebie, ni to jej, ni to lasu, nie precyzując kogo miała dokładnie na myśli - drzewa czy ludzi. Jej zdaniem, obie te opcje były równie ciekawe.
Nie oponowała, kiedy Brenna ujęła ją za łokieć. Ba! Przyjęła to nawet z ulgą, tym bardziej że przyjaciółka pociągnęła ją w kierunku odwrotnym do tego, gdzie jeszcze przed chwilą walczyły o życie. Definitywnie wolała pozostać w jednym, nienaruszonym kawałku, nie wspominając już o tym, że Longbottom życzyła tego samego.
- Na pewno nie byłoby aż tak źle - wyszeptała cicho, nie tyle nieśmiało chcąc zaprzeczyć opisowi, który przytoczyła kobieta, co nieco przytłoczona jego obrazowością. Brenna brzmiała trochę, jakby sobie to wszystko już zdążyła dokładnie przemyśleć, szczególnie ten ostatni fragment. Dora chciała, ale nieco bała się zapytać, czy faktycznie Greengrassowie karmili swoje drzewa innymi ludźmi, czy to może była tylko taka przenośnia odnośnie poprzedniej wzmianki o byciu świetnym nawozem.
- Pomyślimy, kiedy dotrzemy już do domu - pokiwała ochoczo głową, zgadzając się z nią w 200% procentach. Czym prędzej też obie kobiety skierowały swoje kroki w stronę posiadłości Longbottomów, wracając praktycznie po swoich śladach. Oczywiście, tylko dla ostrożności.

Koniec sesji


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2379), Dora Crawford (2343)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa