• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[10.08.72] Windermere | This head I hold

[10.08.72] Windermere | This head I hold
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#11
04.08.2024, 18:38  ✶  
Czerń zawsze do niego wracała w snach. Nie ważne jak bardzo się starał, od tego akurat nie mógł się odciąć - wypaczone emocje z jakąś niezwykłą chęcią zaszczepiały się i nie pozwalały o sobie zapomnieć, a uczucia jego najbliższych przeplatały się z nimi kiedy spał, tworząc dziwaczną mozaikę. Zniósł statek, więc znieść mógł i to, nawet jeśli czuł się odrobinę zły, to nie było to teraz nic co podsycała wcześniej obecna czerń.

Przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad tym co powiedziała, początkowo przyglądając się jej twarzy, ale potem opuszczając spojrzenie na jej dłoń. Nawet jeśli próbował ją przy sobie zatrzymać nieco dłużej, trzymał ją delikatnie, pomny na to jak wszystkimi miotnęło, kiedy magia czaszki wybuchła w kościele. Nawet też po chwili odwrócił jej rękę wnętrzem ku górze, ale otarcia nie wyglądały na przesadnie poważne.
- W sumie. Prosiłem Oriona, żeby sprawdził co jest w tej sprawie w naszych archiwach, ale z tego co zrozumiałem to plotki i ewentualne sprawy związane z Windermere to nie taka dawna sprawa. Parę lat. Ciekawy jestem tylko jak ten czarnoksiężnik znalazł to miejsce; wybrał się na wczasy czy może specjalnie szukał naturalnych źródeł mocy i trafił na to, dodatkowo wzmocnione magią Triony - puścił ją, na powrót koncentrując się na jej twarzy. - Cóż... zakładam, że wtedy natura i tak sama się naprawi.

Splecione nad Windermere zaklęcie było trudne i skomplikowane, raz już wypaczone, jak sama z resztą powiedziała, a Atreusa nigdy nie interesował przesadnie temat rzucania zaklęć pod wpływem głębokiej miłości. Zawsze miał wrażenie, że ten aspek magii był raczej pobożnym życzeniem społeczeństwa, bo jakże pieknięjsze byłoby życie, gdyby to wszystko było prawdą. Nie wiedział jak właściwie działała Komnata Miłości w Ministerstwie, ani jak dokładnie badano tam wszelkie dostępne im materiały, ale coś w nim mówiło że jeśli tylko to wszystko było prawdziwe, należało to zostawić w spokoju. Co jednak łączyło Trionę i Biskupa, co związało to konkretne zaklęcie, w tym momencie nawet nie przeszło mu przez myśl. Dla niego było to tylko jakieś starożytne zaklęcie ochronne które działało tak silnie bo znajdowało się na naturalnym źródle magii.

- Zwyczajnie dopuszczam każdą możliwość i hej, zamierzam obstawać przy swoim, że wtedy to nie była moja wina tylko samowolne działanie osób trzecich - oznajmił absolutnie przekonany o swojej racji, w głowie mając oczywiście tego nieszczęsnego Anthoniego i swoją wymianę listów ze Stanelyem. Oczywiście, coś tego Tośka do samowolki musiało sprowokować, na przykład taki list od jego drogiego kuzyna, ale Bulstrode nie zamierzał się przecież przyznawać, że sam nie wiedział o czym wtedy myślał. Chyba chciał się tylko odrobinkę ze Stanleyem podrażnić, a ten postanowił mu wbić nóż w plecy. - Szczerze? To też mi przeszło przez głowę, szczególnie kiedy niedługo po wizycie u Crouch teleportowało mnie na Podziemne Ścieżki - skrzywił się, robiąc przy tym trochę głupią minę, bo ta sytuacja była jeszcze bardziej absurdalna. Potem gdzieś wypłynął artykuł, że było to przewijające się zdarzenie, więc przynajmniej miał pewność że nie była to wina źle zerwanej więzi. Chyba...

- Cała przyjemność po mojej stronie. Jestem prawie przekonany, ze w takich sytuacjach zwykle następuje jakaś wymiana. Hm, pomyślmy. O, nie zgadniesz, ale ostatnio na konkursie tanecznym wygrałem bilety do teatru Selwynów. Co ty na to? Oczywiście, wtedy w kościele robiłem to wszystko bezinteresownie.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#12
04.08.2024, 22:43  ✶  
Oparzenia zdążyły prawie się zaleczyć na rękach, zanim upadła w ruinach kalecząc się – a tym z kolei przed chwilą zajął się Basilius. Kolana miała więc wprawdzie poharatane, ale tego nie było widać, a dłonie pozostawały w niezłym stanie, ot zostało parę drobnych skaleczeń, które powinny zaniknąć po kolejnej porcji eliksiru.
– Mnie wrzucono tutaj prosto z dyżuru, ale Patrick mówił to samo. Jedyne, co zauważyło Ministerstwo, to śmierć Tary Roberts, bo była czarodziejką, a jej mąż upierał się, że nie było wypadkiem ani samobójstwem… i było parę zaginięć mugoli, jedno, co uznano za morderstwo, ale nic wcześniej. Może więc fiolet zaczął być taki agresywny i mieszać w głowach, bo musiał zwalczać czerń. I jakbym miała obstawiać, szukał ich specjalnie, miał w swoim przeklętym warsztacie materiały na kolejną czaszkę, a to miejsce chyba w jakiś sposób… trochę nas przyciągało? Wiesz, sporo czarodziejów trafiło tutaj po prostu przypadkiem.
Jakie było prawdopodobieństwo, że parę osób z czarodziejskiego świata wybierze właśnie mugolski ośrodek jako miejsce letniego odpoczynku? Brenna podejrzewała, że jeśli nie pleniący się tutaj fiolet, to tkwiąca w ziemi magia, wykorzystana przez Biskupa, wabiła ich do siebie, tak subtelnie, że nieomal niezauważalnie.
I jakoś, może przez szept Triony przy uchu, sądziła, że to, że ta wciąż tu spoczywała, że należała do tej ziemi, a ta ziemia do niej… było po prostu właściwe. To co zrobił jej biskup takim nie było – bo zdobył sobie miłość i zaufanie tej dziewczyny, nawet jeżeli nie romantyczne, Brenna wątpiła, by panna pozwoliła sobie na tak grzeszne uczucie, a potem ją zdradził – ale w tej chwili nie umiałaby wyrwać szczątków zielarki z Windermere. I miała nadzieję, że inni tego nie zrobią, a fiolet przestanie mieszać w głowach ludzi, jeżeli faktycznie to robił.
– Całkowicie samowolne – powiedziała, może odrobinkę kpiąco, lekko przekrzywiając głowę. Uwierzyła mu wtedy nawet, i chyba, może naiwnie, wierzyła i teraz, że nie chodził opowiadając, że się do niego przykleiła i nie daje mu spokoju, ale nie była aż tak zaślepiona, żeby nie podejrzewać, że coś do kogoś chlapnął. Nie dopytywała jednak: raz, nie miało to już znaczenia, dwa, miała przeczucie, że Tony może być trochę drażliwym tematem, trzy, wiedziała, że Stanley byłby tematem drażliwym bardzo. – No naprawdę, co ze mnie za geniusz zła, takie skomplikowane plany. Zapewniam, że jak wyplułam parę płatków kwiatów dzień wcześniej przy Heather i Eriku, gdybym nie dała rady wywlec Lety z tej Walii, byłam gotowa już wciągnąć w to twojego kuzyna, bo moja kuzynka wyjechała w czerwcu. Na całe szczęście, Crouch i tak miała załatwić jedną sprawę w Londynie, to nie musiałam jej ogłuszać i porywać. Dobrze się stało, bo podobno parę dni później rodzina matki wezwała ją do Egiptu czy coś tam.
W jej głosie nie było pretensji: był w końcu wolnym człowiekiem i w sumie to miała wrażenie, że wtedy oboje trochę się miotali między chęcią zaczepienia tego drugiego, a znalezienia się jak najdalej. Ale pomijając już, że nie miałaby chęci kogokolwiek przywiązywać do siebie za pomocą magii i że sama nie wiedziała, co dokładnie czuje, to nie mogła pozwolić na to, aby płuca zarosły jej kwiatami.
– Czy w takim wypadku to nie ja powinnam załatwiać jakieś bilety? – spytała, a lekki uśmiech zaigrał jej na ustach. – Pewnie, czemu nie, coś mi się obiło o uszy, że to dobra sztuka.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#13
10.08.2024, 04:58  ✶  
- Szczerze... czy tobie się zdarza nie przychodzić gdzieś prosto z dyżuru? - zapytał, z odrobinę kpiącym uśmiechem na ustach. Miał wrażenie, że jeśli nie biegła na dyżur, to właśnie z niego wracała, a jeśli nie znajdowała się właśnie w godzinach wyznaczonych przez Ministerialny grafik to i tak robiła coś, co mogło się skończyć urwaniem jej głowy. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Wcześniej nie był pewien co ma właściwie o tym myśleć, ale zamiast ją o to zapytać czy mocniej na odpowiedź naciskać, udał że cokolwiek robi to nie interesuje go to aż tak jak powinno. Potem trochę o tym zapomniał, niesiony na fali ulgi spowodowanej przerwanym rytuałem. Ale ta cisza była dziwna i jakby niewłaściwa, szczególnie po tak długim czasie ich związania rytuałem.

Temat Stanleya bolał go chyba najbardziej ze wszystkich możliwych, które mogli by teraz przywołać w kontekście tamtego... nieporozumienia. Szczególnie po Widowisku Randkowym, które przecież miało miejsce nie tak dawno. Bulstrode nie był głuchy i wiedział, co niektórym chodziło po głowie, ale starał się nie zwracać na to wszystko uwagi chyba tym bardziej, że odnosił wrażenie iż było w tym ziarno prawdy. Nie chciał zatrzymać Borgina. Koniec. Lata przyjaźni robiły swoje i nawet postawienie przed nim podejrzeń i faktów sprawiało, że coś w nim łamało się i wzbraniało na wizję tego, że miałby go doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości. Nie był głupi, ale za to był ślepy w ten wyuczony sposób, który miał chronić przede wszystkim jego samego i wciąż, jakby rozpaczliwie, próbował sobie narzucić dawny sposób postrzegania Stanleya.

Nie był niewinny, ale jak mógł zrobić coś takiego? A może raczej - jak mógł być na tyle głupi, by dać się przyłapać na gorącym uczynku.

- Wybacz za to. Szczerze to zapomniałem o zgłoszeniu na te całą randkową imprezę, a potem to samo człowieka teleportowało - wzruszył ramionami, bo akurat z tym aspektem nie miał co zrobić. A jak już się tam znalazł to przecież już musiał dostać. Szkoda tylko że upominki dla uczestników były takie se. - Basiliusa? No nie wiem czy byłby to taki dobry pomysł, bo pewnie by się złamał, albo został raczej złamany potem przez moją siostrę, a szczerze? Sam nie wiem czy gorzej jakby ona się wzięła za łamanie tego czy dowiedziała się po fakcie że nas też to trzymało i nie chodzi tutaj o Ciebie tylko że nie była pierwszym kontaktem - znaczy o Brennę trochę też chodziło, bo Florence miała tendencje do posiadania zdania o kobietach w jego otoczeniu, kiedy nawet ich jeszcze porządnie nie poznała. Nie wiedział czy miała aż takie znamienite prekognicje czy o co chodziło, ale nie chciał potem znowu znosić jej rozczarowanego spojrzenia.

- Znaczy, mogłabyś, jasne. Ale obiektem wymiany jest raczej czas do spędzenia jak same bilety - odpowiedział jej szelmowskim uśmiechem. - Ale no, w takim razie jesteśmy umówieni - przekrzywił lekko głowę, spoglądając na nią z zadowoleniem, ale w końcu zebrał się w sobie i podniósł. - W sumie chyba pójdę wreszcie znaleźć Basiliusa - wyciągnął w jej stronę dłoń, gdyby sama też chciała wstać. - A ty może powinnaś się przespać?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#14
10.08.2024, 15:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.08.2024, 22:06 przez Brenna Longbottom.)  
– Pewnie, zdarza się na przykład, że idę przez Dolinę Godryka jakiś czas po dyżurze i znajduję na brzegu zwłoki… – powiedziała. – A tak na serio, przysięgam solennie, że nie próbuję przeprowadzić się do biura. Kawa jest tam naprawdę paskudna.
Pracowała dużo, i często robiła po godzinach coś, co potem zwiększało ilość raportów, ale przynajmniej próbowała nie wypuścić z rąk tych innych nitek: zakonnych, owszem, jednak były i te rodzinne oraz przyjaźni, a nie dopuszczenie, aby pękły, wymagały, żeby czasem Brenna jednak z tej pracy wyszła. A nawet wykorzystała dzień wolnego.
Nie pytał: i póki tego nie robił nie zamierzała odpowiadać. A jaka odpowiedź by padła, też wolała się nie zastanawiać, póki nie musiała jej udzielić. Nie chciała go okłamywać, a jednak powiedzenie „a wiesz, nielegalny ruch oporu Dumbledore’a” komuś, co do którego nie była pewna, czy zna do pewnego stopnia jego, czy tylko jakieś wyobrażenie, i kto miał takie, a nie inne towarzystwo, byłoby ryzykiem, do którego nie miała prawa. Atreus zdawał się jej ambitny niemalże chorobliwie, skłonny do drobnych oszustw, kochający ryzyko i gotów podejmować je zwłaszcza, gdy stawka była wysoka. Był człowiekiem nie cierpiącym nudy i rzadko zastanawiający się nad konsekwencjami poczynań, w pewien sposób jednak też lojalnym i na pewno nie złym. Mimo to… może mogła w tej chwili dać mu w dłonie własne życie, ale nie niemal wszystkich, których kochała.
Pewnie więc uciekłaby się do swojej zwykłej praktyki, mówienia prawdy, ale nie całej prawdy i tylko prawdy.
– To nie wyrzut – zapewniła tylko, chociaż być może odrobinę jej ulżyło, że traktował to raczej jako mało znaczący żart, o którym nie warto było pamiętać niż cokolwiek innego. – Omal nie skończyłeś we Francji z moją przyjaciółką, ale najwyraźniej ujął ją jakiś udawany piekarz – dodała, trochę żartobliwie, nie zamierzała jednak dodawać nic więcej: temat widowiska była z wielu powodów drażliwy, i nawet jeśli być może powinni kiedyś porozmawiać o nim i o Stanleyu, to nie sądziła, by to był dobry moment. Nie gdy oboje ledwo co dotknęło morze czerni, nawet jeśli ta czerń brała się z różnych źródeł. – Twoja siostra jest aż tak straszna? – zdziwiła się, kompletnie nieświadoma, że prawdopodobnie w tym momencie, w którym tamta zobaczyła Patricka, ją i wampirzycę, a potem rany tego pierwszego, została wpisana na listę „same kłopoty”. – Och, jestem pewna, że Basilius po prostu stałby nad nami i patrzył z takim… rozczarowaniem. Uzdrowiciele chyba mają specjalny przedmiot i muszą zdać egzamin z patrzenia na pacjentów.
Przyjęła pomoc i dźwignęła się na nogi, uśmiechnęła się tylko lekko.
– Może nawet, skoro światła szybko gasną, nie zobaczymy na widowni żadnego przestępcy? – zakpiła odrobinę, po czym puściła jego dłoń. – Jasne. Biedak nie miał zbyt udanego urlopu – powiedziała, a kiedy odszedł, sama jeszcze przez chwilę wpatrywała się w jezioro: choć nie mogła zobaczyć zanikających wokół niego, bardzo powoli, plam czerni.
Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3654), Atreus Bulstrode (3224)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa