01.10.2024, 21:19 ✶
Mówił i mówił, jak to pijany człowiek uzewnętrzniając się bardziej niż normalnie by to zrobił. Czy będzie mieć rano wyrzuty sumienia? Nie powinien, chyba, w końcu Morpheus był mu bliski, no właśnie... był. Może naprawdę się nie znali, choć żal było wyrzucać tę całą znajomość, ale prawda jest taka, że ludzie się zmieniają i czasami trzymają się ze sobą tylko dlatego, że pracują razem. Czy rozmawiali ze sobą tylko dlatego, że wisiał między nimi niewypowiedziany dług uratowania życia wtedy w barze?
Mózg wilkołaka bardzo powoli zanotował to, że nagle płot przestał ich dzielić, że pociągnięcie za koszulę ma zupełnie inny powód niż normalnie. Szczęśliwie kiedy mózg nie działał, odruchy nadal pilnowały przetrwania. Złapał go za nadgarstki, skulił się słysząc oskarżenia i krzyki. Bo chwili stresu, napięcia i zagrożenia, którego w tej chwili i w tym miejscu nie było, ważne, aby jeszcze bardziej cały niepokój zwiększać. Ludzie na całym świecie ginęli, umierali, byli mordowani, lasy płonęły i dzieci krzyczały, ale czy to znaczy, że nie można dać sobie chwili relaksu?
Zmarszczył brwi. Nikt go nie ochroni? Czy kogokolwiek o to prosił? Czy prosił o martwienie się o niego? Z resztą w tej chwili na swój sposób żal mu było Morpheusa. Ciągle żyć z taką presją i strachem, to musiało być niezwykle uciążliwe i widać właśnie znajdywało ujście pewnego rodzaju.
Spróbował cię cofnąć, odsunąć, ale było za późno, jak zawsze jedynie ścieżka wskazana przez wszechwiedzącego Morpheusa była prawidłowa. Niestety nawet głupi wilkołak wiedział, że na siłę się nikogo do niczego nie przekona, a skutek może być wręcz odwrotny. Szkoda, że teleportacja również nie słucha takich porad i raz dwa znalazł się znów w Londynie...
Rozejrzał się po budynkach, nawet nie wyłapując do końca słów Morpheusa… Był... Był oburzony. Dlaczego? Przecież. Miał jechać do rodziców, a teraz jest tutaj, bez samochodu i bez pieniędzy na pociąg, bez licencji na teleportację i bez znajomości ludzi co zaufałby im na tyle aby wykonali z nim teleportację grupową... Był w dupie, był głęboko, głęboko w dupie. Chciało mu się płakać i nie było zaskoczeniem kiedy faktycznie łzy polecały mu po policzkach, do tego teleportacja i alkohol nie były zbyt dobrym połączeniem i bardzo szybko Neil rozpoczął nagły proces gwałtownej detoksykacji na chodnik.
Mózg wilkołaka bardzo powoli zanotował to, że nagle płot przestał ich dzielić, że pociągnięcie za koszulę ma zupełnie inny powód niż normalnie. Szczęśliwie kiedy mózg nie działał, odruchy nadal pilnowały przetrwania. Złapał go za nadgarstki, skulił się słysząc oskarżenia i krzyki. Bo chwili stresu, napięcia i zagrożenia, którego w tej chwili i w tym miejscu nie było, ważne, aby jeszcze bardziej cały niepokój zwiększać. Ludzie na całym świecie ginęli, umierali, byli mordowani, lasy płonęły i dzieci krzyczały, ale czy to znaczy, że nie można dać sobie chwili relaksu?
Zmarszczył brwi. Nikt go nie ochroni? Czy kogokolwiek o to prosił? Czy prosił o martwienie się o niego? Z resztą w tej chwili na swój sposób żal mu było Morpheusa. Ciągle żyć z taką presją i strachem, to musiało być niezwykle uciążliwe i widać właśnie znajdywało ujście pewnego rodzaju.
Spróbował cię cofnąć, odsunąć, ale było za późno, jak zawsze jedynie ścieżka wskazana przez wszechwiedzącego Morpheusa była prawidłowa. Niestety nawet głupi wilkołak wiedział, że na siłę się nikogo do niczego nie przekona, a skutek może być wręcz odwrotny. Szkoda, że teleportacja również nie słucha takich porad i raz dwa znalazł się znów w Londynie...
Rozejrzał się po budynkach, nawet nie wyłapując do końca słów Morpheusa… Był... Był oburzony. Dlaczego? Przecież. Miał jechać do rodziców, a teraz jest tutaj, bez samochodu i bez pieniędzy na pociąg, bez licencji na teleportację i bez znajomości ludzi co zaufałby im na tyle aby wykonali z nim teleportację grupową... Był w dupie, był głęboko, głęboko w dupie. Chciało mu się płakać i nie było zaskoczeniem kiedy faktycznie łzy polecały mu po policzkach, do tego teleportacja i alkohol nie były zbyt dobrym połączeniem i bardzo szybko Neil rozpoczął nagły proces gwałtownej detoksykacji na chodnik.
Koniec sesji