27.09.2024, 08:00 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2024, 09:36 przez Brenna Longbottom.)
- W Stonehange już nie ma duchów, ale może to musi być Polana, skoro tam wszystko się stało.
Na nieszczęście nie mogli być tego pewni, bo nie tylko żadne z nich nie było teoretykiem magii, ale też przypadek był tak specyficzny, że żaden teoretyk magii nie mógł im pomóc.
- Nie. Ale jak umrzesz, to nie tak, że to nie ma znaczenia - odparła krótko, darowując sobie ciągnięcie dalej żartu. Mogła go zrozumieć. Czasem łatwiej było z takich rzeczy żartować - łatwiej wybierać nie przejmowanie się nimi. - Ale racja, może lepiej byłoby użyć stołu.
Był odpowiednio ciężki, a poza tym stały na nim aż dwie gorące kawy. Nie żeby Brenna rzucała te groźby z dużym zaangażowaniem albo uznawała, że on się nimi przejmie - Atreus zdawał się czerpać przynajmniej pozornie równą satysfakcję z imponowania ludziom jak z ich wkurwiania.
- Mam na myśli ożywianie. A przynajmniej to wbijano mi do głowy na szkoleniu. Zakazano tej magii, bo wlasna energia to zawsze za mało, nauczysz się jej używać i odkryjesz, że żeby faktycznie coś zrobić, musisz zabrać ją z zewnątrz... I tak dalej. Ta kobieta wierzyła w to, że wy już macie energię z zewnątrz. A przynajmniej, że ma ją Vika. Krótko mówiąc, prawdopodobnie mogłaby tę jaszczurkę ożywić. Prawdopodobnie, bo jak zobaczyłam, że nasza specjalistka ciska zielenią, wstałam i oświadczyłam, że wychodzimy.
Brenna skrzywiła się paskudnie, i to wcale nie dlatego, że kawa, której łyk upiła, była gorzka. Raczej dlatego, że nie mogła tam nic z tymi avadami zrobić. Nie miały jurysdykcji w Afryce, nie mogły nawet nigdzie tego zgłosić, bo ktoś z tamtejszych sił porządkowych mógłby zainteresować się Victorią i spróbować ją zatrzymać w majestacie lokalnego prawa. Był moment, gdy Brenna myślała, że najlepiej byłoby te kobietę zabić, ale nie odważyła się poderżnąć jej gardła.
Nie była pewna, czy nie popełniła błędu.
Uśmiechnęła się jednak mimowolnie na kolejne słowa, nim odstawiła niemal już pustą filiżankę.
- Jeśli teraz jakaś ci tak powie, istnieje szansa, że ma niecnie intencje. W rodzaju zamknięcia cię w piwnicy i wcale nie dlatego, że dostałeś trzecie miejsce w rankingu - stwierdziła, wciąż niezbyt głośno i znów spoważniała. - Nie sądzę, żebyście avadę przeżyli. Ale może możecie wzmocnić odprawiany rytuał albo przekazać komuś tę energię w ramach leczenia. Jakby nie było i co nie myśli sobie Voldemort... nie jest jedyny. Tamta kobieta nas zaatakowała, kiedy zrozumiała, że współpracy nie będzie. Mnie chciała się pozbyć, Victorii... chyba ją wyssać? Byłyśmy we dwie, więc dałyśmy radę beż problemów, ale wprost powiedziała, że pojawią się inni i że ta energia nigdy nie należała do was. W każdym razie to wszystko. Prawdopodobnie wiemy, jak to odwrócić, kiedy to odwrócić, co wasz stan powoduje, ale nie mamy pojęcia czy i na ile jest niebezpieczny.
Bo nawet jeśli nie umierali, nie groziło im wyczerpanie, wciąż byli źródłem anomalii, a manipulacja energią zawsze była niebezpieczna. Poza tym... cóż, Brenna zwyczajnie się bała, nie tylko pogoni czarowników, którzy ogłoszą sezon łowów na Zimnych, ale też tego, dokąd może tych zaprowadzić eksperymentowanie z tą mocą.
- W każdym razie gdybyś chciał ożywiać jaszczurki, upewnij się chociaż, że w pobliżu jest jakiś uzdrowiciel.
Na nieszczęście nie mogli być tego pewni, bo nie tylko żadne z nich nie było teoretykiem magii, ale też przypadek był tak specyficzny, że żaden teoretyk magii nie mógł im pomóc.
- Nie. Ale jak umrzesz, to nie tak, że to nie ma znaczenia - odparła krótko, darowując sobie ciągnięcie dalej żartu. Mogła go zrozumieć. Czasem łatwiej było z takich rzeczy żartować - łatwiej wybierać nie przejmowanie się nimi. - Ale racja, może lepiej byłoby użyć stołu.
Był odpowiednio ciężki, a poza tym stały na nim aż dwie gorące kawy. Nie żeby Brenna rzucała te groźby z dużym zaangażowaniem albo uznawała, że on się nimi przejmie - Atreus zdawał się czerpać przynajmniej pozornie równą satysfakcję z imponowania ludziom jak z ich wkurwiania.
- Mam na myśli ożywianie. A przynajmniej to wbijano mi do głowy na szkoleniu. Zakazano tej magii, bo wlasna energia to zawsze za mało, nauczysz się jej używać i odkryjesz, że żeby faktycznie coś zrobić, musisz zabrać ją z zewnątrz... I tak dalej. Ta kobieta wierzyła w to, że wy już macie energię z zewnątrz. A przynajmniej, że ma ją Vika. Krótko mówiąc, prawdopodobnie mogłaby tę jaszczurkę ożywić. Prawdopodobnie, bo jak zobaczyłam, że nasza specjalistka ciska zielenią, wstałam i oświadczyłam, że wychodzimy.
Brenna skrzywiła się paskudnie, i to wcale nie dlatego, że kawa, której łyk upiła, była gorzka. Raczej dlatego, że nie mogła tam nic z tymi avadami zrobić. Nie miały jurysdykcji w Afryce, nie mogły nawet nigdzie tego zgłosić, bo ktoś z tamtejszych sił porządkowych mógłby zainteresować się Victorią i spróbować ją zatrzymać w majestacie lokalnego prawa. Był moment, gdy Brenna myślała, że najlepiej byłoby te kobietę zabić, ale nie odważyła się poderżnąć jej gardła.
Nie była pewna, czy nie popełniła błędu.
Uśmiechnęła się jednak mimowolnie na kolejne słowa, nim odstawiła niemal już pustą filiżankę.
- Jeśli teraz jakaś ci tak powie, istnieje szansa, że ma niecnie intencje. W rodzaju zamknięcia cię w piwnicy i wcale nie dlatego, że dostałeś trzecie miejsce w rankingu - stwierdziła, wciąż niezbyt głośno i znów spoważniała. - Nie sądzę, żebyście avadę przeżyli. Ale może możecie wzmocnić odprawiany rytuał albo przekazać komuś tę energię w ramach leczenia. Jakby nie było i co nie myśli sobie Voldemort... nie jest jedyny. Tamta kobieta nas zaatakowała, kiedy zrozumiała, że współpracy nie będzie. Mnie chciała się pozbyć, Victorii... chyba ją wyssać? Byłyśmy we dwie, więc dałyśmy radę beż problemów, ale wprost powiedziała, że pojawią się inni i że ta energia nigdy nie należała do was. W każdym razie to wszystko. Prawdopodobnie wiemy, jak to odwrócić, kiedy to odwrócić, co wasz stan powoduje, ale nie mamy pojęcia czy i na ile jest niebezpieczny.
Bo nawet jeśli nie umierali, nie groziło im wyczerpanie, wciąż byli źródłem anomalii, a manipulacja energią zawsze była niebezpieczna. Poza tym... cóż, Brenna zwyczajnie się bała, nie tylko pogoni czarowników, którzy ogłoszą sezon łowów na Zimnych, ale też tego, dokąd może tych zaprowadzić eksperymentowanie z tą mocą.
- W każdym razie gdybyś chciał ożywiać jaszczurki, upewnij się chociaż, że w pobliżu jest jakiś uzdrowiciel.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.